wybrany zbiór past wersja 2.0 poprawiona ostatnia aktualizacja: 24 kwietnia 2013 autorzy: anonimowi użytkownicy polskich forów obrazkowych Zbiór ten NIE zawiera wszystkich znanych anonom past, twór taki nie miałby żadnego większego sensu ze względu na ogromną ilość kopiujwklejek niskiej jakości, nigdy nie repostowanych, niezasługujących na miano past. Zbiór który czytasz powstał w celu zebrania najbardziej przełomowych w historii chanów i najlepszych (moim okiem) tekstów. Brak relatywnych jest uzasadniony (nigdy nie zapisywałem całych tematów xD) – obrazki przyciągają gimbusy, a pasty ze względu na swój elitarny typ ocetu, nie zasługuje na przedostanie się do mainstreamu. Brakuje którejś wklejki? Masz sugestie na zmiany? Chcesz zrobić okładkę wersji 3.0? pisz na anonodpast@o2.pl Spis treści [cool][czesc] 9 Seksy z drzewem w lesie 10 Anon tenisista 10 Anon kupuje wódkę gimbusiarom 10 Obrońca stulejarzy 13 Torba z jajami w odzieżowym 13 Filozofia przegranego życia 14 Anon z 12cm knagą 15 Przegryw z rosołem na weselu 16 Anon w szafie 18 Historia bez puenty i Aralka w ciąży 20 Autobusowy stulej 20 Filozofia spierdolenia 21 Stulej śpi nago pod kołdrą 22 Spotkanie gimbusiar w autobusie 24 Protipy dla przegrywów 25 Fap z prędkością 1.5 zrzucenia napletka na sekundę 25 Tak się kończy wychodzenie z piwnicy 26 Spotkanie z e-znajomym kucem 28 Anon stulej na randce 30 A na dziewczyny idę 33 Gejopowieść stuleja 33 18stka u kumpla 35 24 letni przegryw 37 Najgorsza randka opa 39 Janusz Korwin Mikke 42 Król na kiblu 43 Bułki typu tyłki i Korwin w kolejce 43 Korwin naprawia koło 44 Ozjasz w Polsacie 45 Ozjasz tu był, kloca zostawił 47 Kiedyś spotkałem Korwina 48 Student prawa spotyka Ozjasza 48 Korwin w Złotej Kurce 49 Historia z kucem w autobusie 50 Paczka dla Michała Białka 52 Zajadanie się klocuszkiem z Korwinem 53 Anon na kasie w lidlu 54 Janusz Pawlacz i życie po śmierci 56 Jan Paweł 2 59 Prawda o papieżu 60 Zależność ilości papieża do biedy 60 Dziewczynka i papa 61 Janusz Pawlacz niszczy dupczenie 61 Jan Pedał jebał dzieci 62 Wojtyła i 9/11 62 Wizyta Wojtyły z Wałęsą 63 Dąb Bartek 63 Spotkanie po latach 64 Znane postacie 67 Marek Konrad w autobusie 68 Tomasz Sankiewicz niszczy wieczór kawalerski 68 Robert Makłowicz na kucbudzie 70 „stary anona i buty” part. 1 71 „stary anona i buty” part. 2 73 „stary anona i buty” part. 3 76 „stary anona i buty” part. 4 78 „stary anona i buty” part. 5 84 „stary anona i buty” part. 6 86 Kuba Wojewódzki i spotkanie 91 Kuba Wojewódzki w salonie ferrari 91 Rychu Peja w kiosku 92 Jurek Owsiak i spotkanie 93 Maciek Nowak i paszteciki szczecińskie 93 Maciej Nowak w knajpie 94 Maciej Nowak w restauracji 95 Adam Małysz uczy latać 96 Mariusz Max Kolonko walczy o sprawiedliwość 97 Jakub Wesołowski i słoiki 100 Seksualne 102 Anon w gej klubie 103 Anon informatyk w ręczniku u sąsiada 103 Wyrwany milf w pubie 103 Ruchanie z klocuszkowym finiszem na twarzy 104 Lizanie siostry 105 Seks z kobietą – to dobre dla pedałów 106 Anon lubi się wypinać 106 Matka myślała że robiłem to z Michałem 107 Trap fantazje anona 108 Loszka ze strapem i Michał który lubi patrzeć 109 Scat u Dominy 110 Facesitting z siostrą 111 Nieudana wizyta w burdelu 112 Rozum i godność człowieka 116 No ja sie pytam człowieku 117 Święty obrazek idzie po blokowiskach 118 Sranie do wózka inwalidzkiego 118 Rozbity samochód 119 Trollowanie kibli w McDolanie 119 Kadłubek 120 Miażdzenie lewaków 120 Fap do loliconów 121 Anon policjant here 122 SUPER OSTRE ŻARCIE KURWO 123 Plaże i konie 125 Lochy to psy 126 Anon vs Seba 126 Czasami lepiej nie mieć wytrysku w pobliżu kobiety 128 Lewackie kurwy 128 Prawda o kobietach 129 Bicie kobiet, poradnik 131 Cebulactwo 133 Anon z ojcem śmierdzielem 134 Dem i wigilia 135 Studenty śmieszki i paranormal activity 135 Ekstremalne cebulactwo rodziny anona, zbiór opowieści 138 Bigos na uspokojenie 146 Przemyślenia o cebulandii 147 Tak kończą srający z wielkich miast 147 Stary anona z poparzoną ręką 148 Janusz prezydent 149 Piotrek ochroniarz, zbiór opowieści 150 Anon od ojca wędkarza, zbiór opowieści 155 Podwiekowe historie 162 Huśtawka 163 Biedanon i pizza 164 Przegryw mamisynek 166 Inby z pierdami 167 Kogut w kiblu 168 Inba 170 Bóbr w wannie 171 Kanapki z racuchami 171 Herbata z termometrem 171 Femka na randce 172 Wizażystka z karkówką 172 Inbowanie ze staruszkami w bloku 173 Kup se orangutana 174 Seks nie istnieje 174 Filozopierdolenie opa 175 Nie idioci nie dziobajcie tego, uciekajcie 176 Przystojny anon 177 Witanie się z kierowcą autobusu 177 Karzeł kupuje fajki w kiosku 177 Ojciec schudł na twarzy 179 Rozjebany kibel studenta 180 Gimbusy w Katowickim autobusie 180 Gówno w woreczku na żyłce 182 Kuce w wigilię 183 Anon dręczony przez podwieka 183 Anon z tępą dziewczyną 184 Op ma zagwozdkę 184 Gniazdo żydów pod podłogą 185 Obiad z rodziną i thc 185 Wilk w drzewie u dziadka 185 Ruchaj azjatki, wygraj w życie 186 Pepe pan dziobak 187 Wysysanie gluta z nosa w McDolanie 188 Anon z linijką 189 Przywołanie demona 189 Anon od betonu 190 Jerzy taki dałn 191 Kendo droga miecza szmato 192 Komisja wojskowa anona brudasa 193 NIE FORSUJ 193 Zdrogi jadą pierogi 194 Dziecko sąsiadki i prawilny anon 194 Żymon lokomołszyn 195 Młody i dynamiczny anon 196 Anon znaczy przegrywający w każdej sytuacji. 196 Mały książę i planeta z anonem 197 Metal ze smalcem we włosach 197 Gra o życie 198 Creepypasty 209 Nie patrz za siebie 210 Paranormalna loszka 210 Bartosz z różańcem 212 Piękny bohatyr 212 Zagubiona dziewiętnastka 214 Człowiek maupa 216 [cool][czesc] Stulejarność. To hasło idealnie oddaje esencję tego, co znajdziecie w pierwszej części tego zbioru. Uświadomicie sobie, że wokół jest pełno takich samych osób jak Wy - nieruchających, nietrzymających za rękę, nierozmawiających, bez kolegów, z zerową zdolnością into realne życie. "Anon z piwnicy wyjdzie, piwnica z anona – nigdy”. Seksy z drzewem w lesie mając 13 lat nadal lubiłem się pobawić, poudawać, pozmyślać. mieszkam blisko lasu, zatem miałem dużo miejsca, aby realizować się w wymyślonych przygodach. pewnego dnia jak zwykle udałem tam się porobić inby, znalazłem jakiś fajny kij i zacząłem napierdalać nim różne drzewa udając, że to moi przeciwnicy i się z nimi napierdalam. wszystkie to były jakieś grube sosny, ale niedaleko stała taka mniejsza, cieńsza, a więc postanowiłem, że ta większa to wojownicy zakonu cienia, którzy porwali lokalną księżniczkę, a ja dzielnym paladynem, który postanowił ją oswobodzić. po paru chwilach nakurwiania kijem, że az echo szło, uznałem, że bandyci są martwi, a księżniczka wolna. zacząłem flirtować i przytulać reprezentujące ją drzewo, aż w koncu zacząłem je namiętnie całować z zamkniętymi oczami. parę sekund później usłyszałem w prawym uchu "wszystko w porządku, synu?", panicznie odskoczyłem od sosny i zobaczyłem leśniczego. powiedziałem, że trochę mi się w głowie zakręciło i że idę do domu. już więcej nie pojawiłem się w tamtej części lasu. Anon tenisista to uczucie gdy tenisista stołowy i stulejarz here rok temu zapisałem się na tenis stołowy na studbazie z nadzieją, że będzie z kim pograć na pierwszych zajęciach podeszła do mnie jakaś loszka i zapytała czy zagram z nią, bo nie ma nikogo do pary, powiedziałem "ok" i poszliśmy do stołu nie odebrała żadnego mojego serwisu, nakurwiałem side-spiny mocno, piłeczki odbijające się od jej rakietki i odlatujące 5m w bok od stołu najlepsze, ona śmiechała i mówiła "co ty robisz, jak ty to robisz, ej weź mi jakoś zagraj normalnie haha ja też chce poodbijac hehe" a ja cały mecz z poważną miną, zero uśmiechu i zero odpowiedzi na jej żarciki złoiłem szmatę 21-0 i odszedłem mówiąc YURI MA WIELKO DUPE Anon kupuje wódkę gimbusiarom Kurwa. Co ja kurwa odjebałem wczoraj odjebałem w drodze po bułki to papiez nawet nie. Piatek wieczór, moze 19, a ja znów w piwnicy cieplutkiej sobie siedze :3 Ściągnąłem sobie nowego Bonda i już czułem ciepło na serduszku, ale czegoś brakowało. Czipsy, koka kola były mi potrzebne do pełni jednostkowego wygrywu, więc mimo mrozu na zewnątrz postanowiłem wyjśc do sklepu, aby dopełnić swojego wieczornego seansu. Snieg skrzypiał pod nogami, a mi było strasznie zimno i tylko łypałem wzrokiem na przechodzące loszki w obcisłych jeansach i skóropodobnych kozaczkach. Patrzyłem na te ich płaszczyki i kurteczki, czerwoniutkie noski i włosy wystajace spod czapek i kapturów, smutłem trochę w środku i spuszczając wzrok pośpieszyłem do sklepu. Zrobiłem zakupy i wyszedłem ze sklepu uradowany, że zaraz będe w cieplutkim domku. >sorry Damski głos przerwał moje skupienie. >sorry, sluchaj moglbys nam kupic kilka butelek alkoholu? Jakieś 2 gimbusiary, ew. wczesne licbusiary stały przebierając nóżkami przede mną i pocierając ręce patrzyły na mnie jak na wybawcę, od którego zależeć będzie ich przyszłość. >eeee.. no dobra, ale co? >5 barmańskich, mogą być cytrynowe Ledwo co widziałem twarz tego aniołka, okrytą szaliczkiem i czapką z włóczki spod której wyrastała blond grzywka. Wręczyła mi w 2 palcowych rękawiczkach 150zł xDD i powiedziała: >kurcze, super, że nam pomożesz, bo juz myslalysmy, ze bedziemy wracac bez Wysoki głosik tak bardzo komponował się z jej filigranową sylwetką i rumianymi policzkami otoczonymi kosmykami jasnych włosów, że nigdy nie dałbym rady jej oszukać i zajebać tych 100zł ;_; Wszedłem, srałem pod siebie ze strachu coby kasjerka nie zapytała mnie o dowód, bo już się to zdarzało. Co ja bym im wtedy powiedział? Czy kazałbym im marznąć dalej, przecież krew w tych chudziutkich nóżkach mogła zamarznąć przy tej temperaturze :3 >pięć barmańskich poproszę… cytrynowych Gruba grażyna odwróciła się i zaczęła szukać palcem, zamiast wzrokiem barmańskich na półce. >krysia, dej pińć barmański bo ja nie mam tutaj Zero odzewu. >kryskaaaa, dej barmaskich pinć >GŁUCHA NIE JESTEM >to dej >NO MÓWIE, ŻE GŁUCHA NIE JESTEM I zza półek sklepowych wytoczyła się jakaś jeszcze starsza i ochydniejsza grażyna, z mocnym makijażem i w tym jebanym uniformie sklepowym niosąc 2 barmańskie w rękach. >zaraz dam reszte Dostarczyła pozostałe trzy, a ja zapłaciłem i spierdoliłem, bo grażyna nawet Do widzenia nie powiedziała. >oo super, ale szybko, dzieki wielkie, jestes kochany To właśnie ta chwila, gdy stulej słyszy słowo na "k" i cała krew z mózgu odpływa do krocza, a z racjonalnego myślenia zostaje bełkot przypominający orędzie Michała Tuziaka. >eee, no spoko hehe >no na prawde zajebiscie :3 pomoglbys nam to zanieśc jeszcze? Po czym wskazała mi wzrokiem 2 siatki z sokami i innymi czipsami ;_; obok nich stała moja malutka 1l kolą i lejsami. >hehe no dobra, ale zeby sie nie pomieszały hehe >przecież są w innych reklamówkach xDD Fala wstydu uderzyła mi w czaszkę, i teraz zamiast motylu w brzuchu po słowie "kochany" czułem zażenowanie over 9000 upokorzeń. >hehe zartuje hehe >wiem domyślam się :3 to wez może te siatki, my wezmiemy wódke Posłuszanie wykonałem polecenie i podąrzyłem za nimi. Całą drogę szedłem w milczeniu za nimi jak jakis jebany tragarz, a one idąc przede mną śmieszkowały i miały dobry czas ;_; Jedyny plus to to, że patrzyłem bez odrywania nawet na chwilę wzroku na ich kręcące się i uginające pośladki, blondyneczka szła sprężyście jak modelka stawiając nogi przed sobą i balansując biodrami. Doszliśmy pod klatkę, ta druga szukała kluczy w torebce po czym otworzyła drzwi. Czekałem, aż powiedzą mi znów dziękuje i każą postawić siatki, ale jakgdyby nigdy nic przytrzymały mi drzwi i weszliśmy pod same drzwi od mieszkania, gdzie również wpuściły mnie z ładunkiem. Postawiłem torby w przed pokoju i patrzyłem jak rozbierają się z odzienia. >hehe to co ja bede spadał hehe Serce napierdalało mi jak dzwon bo w głębi duszy liczyłem na to, że coś się wydarzy, np. żarówka spadnie mi na głowę i będę musiał zostać, albo, że gimbusiarze rozjebie łeb człowiek małpa i będę musiał z nim walczyć, a później wyrucham tą co zostanie. Blondyneczka odwróciła się i popatrzyła na mnie z uśmiechem. Boge, te szczuplutkie rączki, i wcięcie w talii zaznaczone białą bluzeczką w paski, do tego ciemne jeansy opinające po całości jej długie nóżki z małymi stópkami na końcu. Chciałem paść na kolana i całować wszystko po koleji, a później tulić godzinami. Ona po chwili spojrzenia leciutko prychneła jakby czymś rozbawiona i powiedziała: ALE K-POP NAJLEPSZY xD Obrońca stulejarzy Anony, bylem dzis swiadkiem dziwnego wydarzenia. Mieszkam w niewielkim miescie kolo Warszawy, jechalem dzis do niej autobusem. Spokojnie sam siedzialem, przede mna byly dwa siedzenia zwrocone przeciwko sobie, wiecie, takie 4osobowe, zajete przez 4 karyny z gimbazy albo jakiejs zawodowki. Siedzenie z drugiej strony autobusu zajmowal jakis chlopaczek, na oko ~20 lat, straszny stulejarz - chudy, w okularach, wystraszony, nieogarniety, taki anon. Nieopodal stal jakis kurwa chlodny koks rozpierdalacz 195cm z blizna na mordzie. Karyny jak to karyny, darly mordy i piszczaly na caly autobus, az chuj strzelal. Mialem juz przesiasc sie na koniec, ale nagle dziewuchy zauwazyly stulejarza po prawej i zaczely go zaczepiac. Udawaly ze go podrywaja, chwilami po prostu po nim jechaly, nawet rzucaly go jakimis papierkami xD. Stulej zaczal wygladac wtedy jeszcze zalosniej, nawet nie umial sie postawic, cos im tam cicho protestowal, ale go nie slyszalem. Lekko chichoczac obserwowalem cale zajscie i zauwazylem, ze nie ja jeden - koks z przodu odwrocil sie i z niklym usmiechem patrzyl to na stuleja, to na karyny. Myslalem, ze on tez po prostu smieje sie z nieudolnosci tego kolesia. Koks jednak nagle zblizyl sie do nas i powiedzial takim kurrwwa przekozaczonym demonicznym glosem do tego typa, ze sam bym slipy zmoczyl prawie cos w stylu "kolego, nie przejmuj sie kurwami, szkoda nerwow, do nich slowami nie dotrzesz", odwraca sie i do karyn cos w stylu "wy nie jestescie godne nawet otwierac mordy, a co dopiero zaczepiac spokojnych chlopakow kurwa", ponownie odwrocil sie do stuleja, dal mu szluga i poszedl na przod autobusu. Szoklem ostro, wszystkie karyny momentalnie ucichly, stulejarz wlepil wzrok w okno. Wzgledna cisza panowala az do konca trasy. Kurwa koles byl taki chlodny, ze swoim wystapieniem zmrozil caly autobus. Niczym obronca anonow. Torba z jajami w odzieżowym cześć anonki, chciałbym wam opowiedzieć historię, która mi się dziś przytrafiła. nie będę was zamęczał długim wstępem, przejdźmy od razu do rzeczy. akcja ma miejsce w jednym z warszawskich centrów handlowych. ja, młody sprzedawca w średniej klasy odzieżowym sklepie sieciowym, rozpocząłem o 10 rano pracę. dzień mijał normalnie, no wiecie, jak to w takiej pracy, coś porozwieszać na wieszakach, poukładać, postać za kasą, nic specjalnego. dniówka zbliżała się do ostatniego już kwartału, wszystkie przerwy za mną, toteż normalnym jest odliczanie czasu do wyjścia, pozostały mi niecałe dwie godziny. myślami już byłem przy was ;3, a także przy smacznym jedzonku, które planowałem sobie zjeść, lurkując kuraken. i nagle weszła ona, filigranowa brunetka, na oko 24-25 lat, smukła sylwetka, kobiecy, ponętny krok. sprężyste łydki na wysokich szpilkach nie pozwalały oderwać od niej oczu, uwydatniony biust, na którym swobodnie zwisał naszyjnik z kamieniem w kolorze indygo nie pozostawiał nic innego w moim umyśle, jak właśnie marzenie o byciu nim, choć przez chwilę. istotę tę oceniłem na nie mniej, niż 9/10. i nagle, stało się, spojrzała w moim kierunku. zaczerwieniłem się próbując zgubić wzrok- na marne. zaczęła iść w moim kierunku. nie było ucieczki. pot zalał moje plecy, bałem się, że pierdne trochu, bo się dzień wcześniej najadłem grochu. ale nic. musiałem stawić czoła. podchodzi. nieśmiało pytam- czym mogę służyć, ona na to- poszukuje skórzanej torby dla mojego chłopaka, czy mógłby mi pan pomóc. i wtedy otrzeźwiałem, a jednocześnie coś we mnie wstąpiło. nie mogłem znieść, że ten cud ma chłopaka- ależ oczywiście- odparłem- proszę za mną, tam znajduje się dział męski, na pewno coś znajdziemy. ruszyliśmy żwawym krokiem we wskazane miejsce. ona jeszcze nie wiedziała. ja już tak. -o, ta jest ładna, co pan o niej sądzi?- zapytała wskazując pierwszą lepszą. i wtedy nie wytrzymałem, stało się. chwyciłem ją za włosy. była przerażona. szybkim ruchem rozpiąłem dziadkowy pas, który zawsze noszę na spodniach- to jedyna męska torba, którą możesz dostać!- wykrzyknąłem, trzymając drugą ręką potężnego kutasa z torbą kryjącą dwa duże jaja wewnątrz. ona, przerażonym głosem odparła- ale przecież to ta pyszna wędlina parówkowa, którą tak bardzo lubię, jadłabym- kończąc chwyciła i zaczęła lizać mój penis. cały sklep oniemiał. ona robiła mi laskę, ja tak bardzo wyjebane. skończyła, poszła. ja wróciłem za kasę i bez mrugnięcia okiem przystąpiłem do dalszej pracy. a wam jak minął dzień? Filozofia przegranego życia Twoje życie jest zjebane. Siedzisz całe dnie w piwnicy, nie masz znajomych, zainteresowań, hobby. Nie chodzisz na imprezy, nikt cię na nie nie zaprasza. Jesteś introwertykiem, masz fobię społeczną i kompleksy z powodu swego wyglądu. Okazuje się, że z powodu niewykrytego i nieleczonego wcześniej nowotworu zostaje ci miesiąc życia. Na początku nie przyjmujesz tego do wiadomości, ale po krótkim czasie się z tym godzisz i postanawiasz wykorzystać swoje ostatnie dni życia. Nie mówisz nikomu o swoim problemie i że niedługo już cię nie będzie. Nie patrzysz na to, co mówią inni ludzie, jesteś sobą, pozyskujesz nowych znajomych, mówisz co myślisz i przez to wszyscy szanują się z twoim zdaniem. Korzystasz z życia. Robisz to, na co masz ochotę. To, czego wcześniej nie robiłeś, bo nie miałeś okazji lub po prostu czegoś się obawiałeś. Chodzisz na imprezy z nowymi znajomymi, podczas jednej z nich siedzisz sam w ciemności muskany jedynie kolorowymi światłami i pogrążony w nicości, wsłuchując się w głośną muzykę. Widzisz bawiących się ludzi. Wiesz, że twoje dni można policzyć na palcach jednej dłoni. Patrzysz na uśmiechającą się dziewczynę trzymającą w ręce drinka, wiesz, że zostało jej jeszcze kilkadziesiąt lat życia. Ona nie ma czym się martwić. Zazdrościsz tym wszystkim ludziom tego, że oni mogą się bawić i korzystać z życia jeszcze przez długi czas, a twój niedługo się kończy. Siedzisz w swoim pokoju przed monitorem przeglądając te same strony internetowe co zwykle. Jesteś zdrowy. Zostało ci jeszcze kilkadziesiąt lat życia. Zamykasz oczy i trwasz tak przez krótką chwilę. Zastanawiasz się. Anon z 12cm knagą Nie mam kurwa pojęcia od czego zacząć, ale wszystko zaczęło się od gimbazy kiedy zacząłem oglądać pornosy, wtedy zorientowałem się że coś jest ze mną nie tak pierwszą rzeczą był rozmiar wszyscy mieli tam nadnaturalnie wielkie pały drugą rzeczą był inny wygląd kutasa, poszperałem w necie okazało się że mam stuleję odwlekałem wizytę u lekarza dośc długo bo do 17 roku życia, bolało jak chuj i sam zabieg i gojenie, no ale wtedy myślałem że warto trochę pocierpieć a potem być szczęsliwym. Kiedy wszystko ładnie się wygoiło rozpocząłem nowe życie, chciałem żeby było lepiej niż dotychczas zrzuciłem 30 kilo, żeby nie być tłustym knurem zacząłem ćwiczyć na siłowni rzuciłem w chuj palenie kupiłem sobie lepsze ciuchy itd. Poszedłem do nowej szkoły i faktycznie było lepiej wiedziałem już że mam małą pałę dlatego nie uderzałem do najlepszych panien, chociaż po tej przemianie miałbym jakieś szanse specjalnie podbiłem do takiej brzydszej ode mnie, ale dosyć miłej i niegłupiej. Kumple trochę cisneli beki ale miałem na to wyjebane bo naprawdę ją lubiłem. Chodziliśmy ze sobą prawie 2 miechy w końcu musiało dojść do zbliżenia byłem w chuj zestresowany, wiadomo pierwszy raz na trzeźwo, trzeźwą dziewczynę. Kiedy zobaczyła mnie nagiego z nałożoną prezerwatywą (chujowo bo nawet durex slim fit spadają) wysokiego, owłosionego chłopa z 12 cm pałką to jakiś dziwny grymas przebiegł jej przez twarz, nie przejąłem się tym bo byłem w chuj nagrzany na nią, kiedy wszedłem luzy jak chuj i inne takie historie, co jest mniej ważne. Kiedy skończyliśmy pogadaliśmy chwilę i szybko się ulotniła. Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy i dowiedziałem się że do siebie nie pasujemy. No kurwa nie pasujemy do siebie bo mam małego ptaka, czyż kurwa nie? Ja pierdole po to specjalnie brałem brzydszą żeby móc nadrabiać wyglądem, a jej nadal przeszkadza mój rozmiar. Przejebane czy zawsze kurwom chodzi o ruchanie? No kurwa naprawdę chyba już wolałbym mieć krzywy ryj czy jakiś nowotwór bo wtedy przynajmniej by się nade mną użalali a mały chuj może być co najwyżej obiektem drwin. przejebane 2 lata nie palenia psu w dupe przez te 2 dni od tamtego zdarzenia spaliłem 5 paczek, czuję się chujowo, jak jebany kaleka, niepełnowartościowy facet, a jeszcze jak się najebie i wygada koleżaneczkom to nie będę mieć życia. Ja pierdole, nie wiem co mam robić. Przegryw z rosołem na weselu >23lvl przegryw >rodzina zabiera cię na wesele jakiegoś kuzyna >myśl sobie, co może pójść źle, będę siedział i może mnie wszyscy zignorują >wchodzisz do kościoła >całość minęła bez żadnych wpadek >czuje dobrze wygryw >wychodzisz przez kościół >jakaś gimbusiara uśmiecha się i do ciebie macha >ja bierdole >podchodzi i wita się >przedstaw się >rozmawiasz o czymś, nie pamiętam nawet o czymś >rzuca ci "potańczymy na sali" >ja bierdole nie ogarniam >bądź skołowany >podchodzi jakiś gość >wita się z tobą >przedstaw mu się >koleś rzuca "przecież my się znamy... jestem kuzyn XXX" >pierwsza plama zaliczona >jedziecie do restauracji w której będzie wesele >wchodzicie >wszyscy wznoszą toast i śpiewają 100 lat parze młodej >gurwa nie wyrabiam za dużo ludzi, gorąco tu >idź do kibla >odsapnij trochę >wmów sobie, że jesteś samiec alfa >wyjdź z kibla >uświadom sobie, że wszyscy usiedli jak cię nie było >nie masz pojęcia gdzie twoje miejsce >co ja odjebałę, uciekam kurwa do domu >macha jakaś ciotka "seba, usiądź tu z nami!" >uratowany >siadasz >na przeciwko ciebie siedzi ta gimbo >gurwa co to będzie >przecież jestem samiec alfa >czuje dobrze >zauważ że wszyscy jedza jakiś rosół a ja mam tylko makaron w talerzu >zerknij na stół >kurwa która rzecz jest rosołem? >zauważ jakiś żółtawy płyn w szklanym kurwa dużym kubku czy chuj wie czym >bingo >biorę łychę i próbuję nabrać rosół po czym przenieść go na swój talerz >robię to >wszyscy przy stole na mnie patrzą robiąc wielkie oczy >czuję wszystkie spojrzenia >zerknij jeszcze raz na stół >zauważ większy pojemnik z rosołem >uświadom sobie że właśnie nalewasz sok jabłkowy do makaronu >chcę umrzeć >mózg pracuje na maksymalnych obrotach >"no co, nie lubię rosołu XD" >zdecydowanym ruchem nalej sobie pełny talerz soku >gimbusiara uśmiecha się >wpierdalaj "rosół" >kurwa jakie niedobre >zjedz wszystko >po drugim daniu wysłuchaj tekstów o tym, jaki to jesteś niejadek i mało jesz >idź znów do kibla >zabarykaduj się na 30 min >ktoś próbuje wejść >dobija się >udawaj odgłosy pustego kibla >gość sobie poszedł >słyszysz po jakimś czasie że wraca z drugą osobą >przyszedł z jakąś obsługą restauracji i mówi, że drzwi się zatrzasnęły czy coś, bo nikogo w środku nie ma >"ja jebe, muszę się ewakuować" >nie ma okna, którym mogę wyjść >zrób minę samca alfa >zdecydowanym ruchem wyjdź z kibla >dwóch facetów patrzy na ciebie >rzuć im "miłej zabawy" >wyjdź z kibla >co ja kurwa odjebałem, czemu to powiedziałem? >wróć do stołu >ciotka zachwali gimbusiarze, jakim to jestem dobrym chłopakiem, tylko trochę nieśmiałym >umrzyj ciociu, proszę cię kurwa >robi ci coraz więcej siary >gimbusiara patrzy na ciebie już tylko z politowaniem >wszyscy zgromadzeni namawiają was, żebyście zatańczyli >asertywność level 0 >zgódź się >idę tańczyć z gimbo >próbuję naśladować nieudane ruchy ludzi >widzę, że wszyscy patrzą sobie w oczy jak tańczą >gimbo odwraca ciągle oczy w inną stronę >nie chce nawet na ciebie patrzeć >rzuć "pierdolę to" >wyjdź frontowymi drzwiami >idź z buta do domu Anon w szafie Mimo 24 lat dalej mieszkam z rodzicami i jak pewnie się domyślacie całe swoje dni spędzam przed komputerem. Niedawno matka wpadła na świetny pomysł, by wyrwać mnie z tego stanu. Postanowiła, że zaprosi jakąś swoją koleżankę, razem z jej córką, która jest w moim wieku. Super pomysł kurwo. Jak tylko o tym usłyszałem, dosłownie zrobiło mi się zimno, a serce prawie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Mimo usilnych błagań i tłumaczeń, ona została przy swoim. Nie jestem pewien, czy muszę pisać o tym, że wstydzę się dziewczyn, nie wiem co przy nich powiedzieć i stracham na samą myśl o kontakcie z jakąkolwiek z nich, a zwłaszcza z tymi w moim wieku? W końcu nadszedł ten dzień. Ojciec wszedł do pokoju i powiedział, żebym się przygotował, posprzątał trochę, bo za chwilę będziemy mieli gości. Kurwa. Słowa nie są w stanie opisać uczucia, którego wtedy doznałem. Zdesperowany postanowiłem uciec z domu, co niestety zakończyło się sromotną porażką, gdyż zostałem zauważony podczas zakładania butów. Siedząc w pokoju i czekając na nieuchronne myślałem o najgorszym. Nie mogąc skupić się na niczym po prostu leżałem i uspokajałem się, co i tak zdało się na nic w momencie gdy moje uszy przeszył ostry dźwięk dzwonka do drzwi. I tutaj zaczyna się festiwal spierdolenia, prawdziwa stulejarska uczta. Wspomniany dzwonek do drzwi uruchomił u mnie jakiś pradawny anonowy instynkt, każący mi uniknąć konfrontacji za wszelką cenę. Jedynym miejscem, w którym mogłem się skutecznie zaszyć była duża szafa, zdolna by pomieścić mnie i laptop. Tak, jestem aż tak zjebany. Kolejne minuty przyniosły mi serię upokorzeń, jakich jeszcze nie doznałem w całym moim psim życiu. Drzwi do pokoju otwierają się, słyszę śmiechy. Nagle cisza. "Gdzie on jest?"- to głos mamy, zdezorientowany i podirytowany, niedługo zawstydzony, a także wściekły. Na mnie. Na razie cisza. Jest mi niewygodnie, próbuję znaleźć komfortową pozycję, w wyniku czego spada na mnie wieszak. Wiem, że oczy wszystkich skierowane są na szafę, moją kryjówkę, którą na szczęście zablokowałem od środka. Słyszę pukanie. Nie odzywam się, udaję że mnie tu nie ma, licząc na to, że o mnie zapomną. Znów pukanie. Co robić? Stąd już nie ma ucieczki, muszę coś wymyślić. Nie ukrywający zażenowania i irytacji ojciec prosi mnie, żeby się nie wygłupiał. Łatwo mu to mówić, nie wie jak to jest być spierdoliną, dla której pójście na kebab, jest tym czym dla niego wyprawa na Mount Everest. Z braku innych możliwości, postanowiłem włączyć muzykę z laptopa, licząc że może to poprawi atmosferę. Żeby było jeszcze śmieszniej wybrałem utwór Peji, taki hehe żart. Jedyną osobą, która go doceniła była owa dziewczyna, moja niedoszła randka. Powiedziała coś w rodzaju "hehe peja taki groźny gangster beka". Teraz jej mama zaczęła mnie prosić, żeby "nie zachowywał się jak dziecko, tylko wyszedł i się przywitał. Nie mogąc znieść presji postanowiłem odpowiedzieć. Oczywiście nie moim prawdziwym głosem, tylko syntezatorem mowy Ivona. Mechaniczny ton powiadomił ich, że jestem zjebany, i tak nie mielibyśmy o czym rozmawiać, nie ma dla mnie żadnych szans i proszę o święty spokój. Wtedy ojciec nie wytrzymał i powiedział, że jak za chwilę nie otworzę drzwi od szafy, to dostanę karę na komputer super metody wychowawcze kurwo Wiedziałem, że laptop długo nie wytrzyma, więc postanowiłem iść na kompromis i powiedzieć, że wyjdę jeżeli wyjdą goście. Ojciec wtedy wpadł w zupełną furię i zaczął napierdalać rękoma w szafę, krzycząc że >hurr durr seba same kłopoty i wstyd z tobą. Po chwili uderzenia ustąpiły i kiedy myślałem że to już koniec - nastąpiło najgorsze. W życiu nie spodziewałbym się że tata byłby do tego zdolny. Poczułem, że szafa zaczyna się przechylać. Tak, ten Andrzej chwycił ją rękoma i co zrobił? Wypierdolił na podłogę! Efekt? Zniszczona matryca od laptopa, złamany ząb. Mama zaczęła krzyczeć na ojca że co on robi, on zaczął znowu na mnie krzyczeć że to moja wina, w końcu wsyscy postanowili podnieść szafę i mnie z niej uwolnić. Nie stawiałem już żadnych oporów. Ale mój ciężar tak. Doszło do tego, że mame poszła po sąsiada żeby pomógł, jakby mało mi było jeszcze wstydu. W końcu im się udało, a ja tylko zasłaniałem twarz, żeby nie musieć patrzeć w oczy zebranym. Skulony w pozycji obronnej, postanowiłem trwać w niej dopóki niebezpieczeństwo się nie oddali. Wściekli rodzice zrobili mi tyradę na temat wstydu, jaki im przynoszę, a moja niedoszła razem ze swoją matką zanosiły się gromkim śmiechem. Potem już pozwolono mi siedzieć w swoim pokoju, podczas gdy oni wszyscy poszli do dużego pokoju. No i co ja kurwa mam teraz zrobić? W domu jestem kims gorszym niż pies, boję się że każą mi wypierdalać. Anony, pomocy ;_; ps za zniszczonego laptopa musiałem płacić z własnej kieszeni Historia bez puenty i Aralka w ciąży Strzeliłem sobie drzemkę po kolacji (super kebab kurwo) i smutłem nad tym, co mi się przyśniło. Nie zgadniecie. Śniło mi się, że Aralka jest w ciąży i płacze mi w ramionach. Oczywiście było jasne, że ojcem jest ten gigantyczny kuc, którego zdjęcia czasami krążą na chanie. Jak to w snach, Julka nie musiała mówić, żebym doskonale wiedział, jak bardzo żal jej spierdolonej przyszłości, studiów, kariery wokalnej i wypadów do kraju skośnookich. Wszystko prysło. Brzuszek miała już całkiem spory, wyglądał na czwarty, może piąty miesiąc i kompletnie nie pasował do jej chudziutkich rączek i koślawych nóg. Płakała, a ja czułem ciepło jej ciałka i niechętnie uświadomiłem sobie, że powoli wracam do rzeczywistości. Leżałem chwile z zamkniętymi oczami i znowu dopadły mnie myśli o tym, że przegapiłem własną młodość, że nadal, będąc już dla wielu starym prykiem, nie potrafię pojąć, że moi rówieśnicy zakładają rodziny, a czasami łapię się na tym, że jestem zaskoczony, gdy ktoś mówi mi per "pan". Świat gdzieś umyka, wszystko traci niewinność w którą wierzyliśmy. I nawet nasze idealne miłości z podstawówki miały już w ustach niejednego penisa. Ta historia nie ma puenty, ale chcę powiedzieć, że czasami lubię tu z wami siedzieć, skurwysyny. Autobusowy stulej zła taktyka anony musicie być myśliwym, a nie ofiarami ja jak tylko wsiądę do autobusu, to siadam obok najładniejszej lochy jeśli żadnej nie ma, to czekam aż jakaś wsiądzie i momentalnie się do niej przesiadam czasem jeśli ktoś siedzi obok lochy to proszę tę osobę o ustąpienie miejsca, bo źle się czuję dodatkowe punkty przyznaję sobie jeśli to był jej chłopak xD jak już mam miejsce obok lochy to zaczynam show mruczę coś pod nosem w stylu 'tramwaje zniszczyły mi życie' jem chrupki kukurydziane 'flipsy' i kruszę na lochę gapie się na tzytze kiwam się przód tył przytulam się do niej ramieniem czasem specjalnie coś upuszczam żeby podnieść to schylając się nad jej nóżkami, bonus jeśli dotknę ich twarzą no i czasem gdy chcą wysiąść to je przepuszczam w chaotyczny sposób przy okazji dotykając tu i ówdzie jak wysiądą to hops do następnej lochy xD do tego jestem suchoklatesem i noszę dwa razy za dużą kurtkę, więc możecie sobie wyobrazić co one przeżywają pisałem już kiedyś o tym na kara tak się wygrywa w życie lamusy xD Filozofia spierdolenia Właśnie sobie tak rozmyślałem o swoim spierdoleniu i dochodzę do jednego wniosku. Primo, chyba każdy się zgodzi, że bycie zjebanym bierze się z naszej natury. To zazwyczaj nie przychodzi z czasem, a już po prostu jest. Z drugiej strony typowy anon nie wydaje się być głupszy czy ograniczony w porównaniu z jakimś wygrywem. Skąd więc potrzeba aliencji oraz introwertyzm? To chyba kwestia tego, że nigdy nie nauczyliśmy się skutecznie oszukiwać samych siebie, co jest niezbędne do socjalizacji. Pamiętam, że od małego guwniaka zawsze starałem się być fair wobec siebie i innych, jak coś spierdoliłem to spierdoliłem - przyznawałem się do tego choćby w myślach. Wygrywy tak nie mają. Przebojowi, otaczający się wiankiem przyjaciół - brną do przodu, zazwyczaj specjalnie się nad tym nie zastanawiając, a jeśli już to bardziej usprawiedliwiają się w swoich oczach niż krytykują. A teraz weźmy polskiego Janusza. Pewnie gdzieś mu świta, że chuja to wszystko warte, a wyprodukowanie bachorów i mieszkanie na blokowisku to nie jest godne życie. Ale nie przyzna się do tego, bo ma tą jebane przeświadczenie, że tak powinno być. A chuja tam. Anon przynajmniej się przyzna, że jest spierdolony. Ja osobiście nie widzę się jako brzuchatego tate, co zapierdala codziennie punkt 7 swoim audi do gównopracy. A w weekend, he piwko i dawaj bożena bo zara skoki na jedynce. Bohatyrnąłbym tak po kilku latach. Czasem po prostu odnoszę wrażenie, że wszyscy prowadzimy tak samo gówniane życie, tylko w psychice niektórych zabrakło trybika odpowiedzialnego za maskowanie tego faktu. Stulej śpi nago pod kołdrą Chcecie poznać mój ultimate przegryw, który brzmi jak jakaś pasta, ale na własną stuleję zarzekam się, że to prawda? To przeczytajcie. Mieszkam w gówno miasteczku, w biedarodzinie. Nie mam nawet własnego pokoju, siedziałem w pokoju z rodzicami, który jednocześnie był sypialnią, pokojem gościnnym, wszystkim kurwa naraz. Mam tam swojej osobne łóżko i sobie spałem. Wtedy miałem jakieś 20 lat, byłem bezrobotnym przegrywem (jestem nim nadal). Co można robić w takiej sytuacji, jak nie spać do godziny 13 albo i dłużej. Tak też było tego dnia. Było lato, gorąco w chuj. Spałem sobie spokojnie, gdy obudziły mnie jakieś rozmowy dobiegające zza okna. Zignorowałem to i gniłem w łóżku dalej. Wtedy usłyszałem, że rozmowa przeniosła się już do przedpokoju. Bystre ucho stulejarza usłyszało, że przyjechał jakiś znajomy coś oddać mojemu ojcu, a oni namawiali, aby wpadł na kawę. Pomyślałem, że gość nie da się namówić, bo spieszył się gdzieś, ale jednak wszedł do pokoju. Tego samego w którym ja leżałem ukryty pod kołdrą. Zestresowałem się okropnie, chciałem udawać, że mnie tu nie ma. Wypije kawę i pójdzie sobie- pomyślałem. Jednak mój ojciec od razu musiał strzelać przy znajomym żarty, a ja byłem najlepszym obiektem do tego- od razu wydał mnie, że ja tam leżę. Myślał jeszcze że śpię, więc teksty w stylu >hehe a Anon to jeszcze gnije on to nic tylko śpi albo na komputerze siedzi nicpoń jeden xD Minęła chwila, koleś mówi że musi jechać- ulżyło mi wtedy, poczuła dobrze żaba, ale wtedy JEBS niczym jakaś zesłana plaga egipska słyszę w domu kobiece głosy. Okazało się, że ten jebany znajomy przyjechał ze swoją żoną i córką, ale one zostały w samochodzie, bo miał tylko na sekundę wpaść. Znudzone przebywaniem tam, wyszły z samochodu i poszły pospieszyć kolesia. Modliłem się w duchu, aby go zabrały i pojechali wszyscy wpizdu, ale wtedy wyskoczyła moja mamełe z genialnym pomysłem >No to chodźcie na kawe chociaż ciasta ukroję jak już weszliście xD O kurwa kurwa. Oczywiście do tego pokoju, w którym ja leżałem pod kołdrą. A najgorsze jest to, że córka to była gim/licbaza, super loszka. Nadal próbowałem przeczekać. Mijał czas, ja leżałem nieruchomo cały przykryty kołdrą, głowa też. Oczywiście mój ojciec nie mógł szczędzić mi żenujących sytuacji i zaczął sypać jakimiś tekstami do znajomego >ty hehe a może tam twój zięć leży i śpi (wskazując na moje łóżko) i sypiąc do karyny, że taki fajny ze mnie chłopak, spokojny i w ogóle tylko nieśmiały trochę, ale dobry. Ja pierdolę. A najgorsze było to, że za chwilę rzucił >ile łon śpi w ogóle która godzina już ANON WSTAWAJ NARZECZONA PRZYJECHAŁA hihihi, hohoho wszyscy śmiechają. No kurwa w jakim położeniu ja się znalazłem, przeklinałem samego siebie, że nie zebrałem się i nie pobiegłem ubrać jak tylko usłyszałem głos tego znajomego ojca. I co teraz, wstanę? To nie wchodziło w grę, na dodatek spałem na samych gaciach, bo środek lata... o kurwa. Wtedy wyczułem, że nie mam na sobie gaci. Leżałem całkowicie goły pod kołdrą. Nie mam pojęcia jak to się stało, może leżałem pod tą zasraną kołdrą w nocy, było mi gorąco i ściągnąłem gacie. Próbowałem się uspokoić. >nie mogą być daleko powtarzałem sobie. Próbowałem delikatnie wymacać pod kołdrą, czy nie leżą koło mnie, muszą leżec. Macam i macam. Nie ma. Wtedy słyszę ojca >ooooo anon już nie śpi, wierci się pod łóżkiem tylko hehe pewnie wstydzi się, no nie bądź taki nieśmiały, wstawaj i się przywitaj! I wtedy usłyszałem, jak wstaje i idzie w moim kierunku. Co robić. Słyszę zbliżającego się ojca, czas się zatrzymuje, goła, 20 letnia spierdolina zaraz zostanie odsłonięta, na dodatek siedzi tu pieniężna karyna. Kurwa to wszystko zniknie, to nie może się dziać, czemu znalazłem się w położeniu jak bohater jakiejś pasty. Co robić, jakieś czary, modlić się do popara? Macam szybko w pośpiechu szukając gaci, ale ojciec już jest. Złapał kołdrę i zerwał ją ze mnie. Wielka cisza. Szybko wstałem zasłaniając pysiora, powiedziałem "dzień dobry" skinając głową i wybiegłem w ekstremalnym tempie z pokoju. Ukryłem się w piwnicy, słyszałem tylko za sobą salwy śmiechu. To było największe upokorzenie, jakie kiedykolwiek mnie spotkało. Jak o tym myślę, to nie chce mi się wierzyć, że to naprawdę się stało. Spotkanie gimbusiar w autobusie Anone, przed chwila stalo sie cos czego nie zapomne do konca zycia. zapierdalalem z zakupami swoim 188 i stalem w solarisie na samym koncu, tam przy triplu siedzen. autobus byl pelny, ale nie tak ze scisk i tlum, po prostu wszystkie miejsca siedzace byly zajete. jako ze moje ulubione triple byly zajete, to stanalem obok, opierajac sie o silnik, tam kolo kasownika, przy mnie bylo troche miejsca, ale nie tyle zeby swobodnie mogl sie ktos tam zmiescic. na przystanku wiatraczna do autobusu dojebalo polactwa, a w nim dwie gimbusiary, na boga, prawdziwe gimbusiary, jakby sie zwizualizowaly z jpgow w moim fapfolderze, dwie mile twarzyczki, nie skazone inteligencja, mowiace ej ale on to zrobil czaisz? albo kurde ale zwala, bez kitu. obie ruchable, ale mi w oko rzucila sie wyzsza, szwedzka uroda, dlugie jasne wlosy zaczesane do tylu, tworzace taka zawadiacka grzywke, jakby od niechcenia, co chwile te wlosy poprawiala, jakby szmata wiedziala ze to sprawia mi przyjemnosc. chuj, jestem anonem, wiec dupa cicho i wzrok w podloge i nie wiem czy ona to wyczula, czy widziala ze na nia patrzylem, ale wcisnela sie w szpare miedzy kasownikiem a mna i otarla sie o mnie, jechalismy tak, jej dupka dotykala mojego biodra, kurwa, czulem szew jej krotkich spodenek, zupelnie naturalnie wodzila nim po moim biodrze, wyobrazalem sobie jak jej posladki ocieraja sie najpierw o jej bielizne, a potem o moje cialo, ja pierdoleee, anone zaraz eksploduje, jak teraz to do mnie wszystko wraca to mam bonera, w autobusie to kurwa myslalem ze zaraz bede mial spust w gaciach. kurwa, to bylo dziwne, rozmawiala ze swoja kolezanka, jakby nigdy nic. patrzylem na jej delikatne stopki, mimo ze byla w brudasowych conversach, to spoko, bo miala takie krotkie skarpeteczki jedna rozowa a druga niebieska, bardzo ladne stupki i chude nozki. anone tyle bym dal zeby mi cos takiego przytrafilo sie jeszcze raz, KURWA. mieliscie kiedys podobne historie w komunikacji miejskiej? opowiedzcie anone ;_; Protipy dla przegrywów Kiedyś pamiętam był temat o tym jak wyrwać gimbusiarę na czacie i ją przeruchać. Opowiem wam moją historię. Jakiś czas temu wlazłem sobie na czat wp z nudów i chęci potrolowania gimbusiar. Polecam robić nicki które przyciągną gimbusiary a nie je odstraszą bo jak gimbusiara widzi nick "napalony_26" to spierdala odrazu, wybierać nicki takie jak - Otacza_mnie_smutek, nie_chce_juz_zyc itp. wtedy gimbusiary sie pytaja co sie stało wy mówicie " wiesz jak to jes stracić bliską osobe?" i wtedy rozkrecacie sie z uzalaniem, nie pytacie odrazu jej o wiek, miejscowosc itp. musi sie najpierw rozkrecic gadka wy mowicie ze chcecie umrzec ale tka fajnie wam sie z nia pisze, ze jest taka miła i wyjatkowa, potem bierzecie jej nr gg po 3 dniach znajomości prosicie o foty. I tak znajomośc się ciągnie a wy je w sobie rozkochujecie xD. Oczywiście nie mówicie że macie tam 25 lat czy coś. Mówcie że świeża 18 here i przyznajecie sie ze nigdy nie mieliscie dziewczyny, ze ktos wam umarł itp. Ja już wytresowałem swoją gimbusiarę dość ostro jes we mnie zakochana i pisze do mnie "generalnie to od rana odliczam godziny, kiedy będę mogła z Tobą porozmawiać" i jakies tam wiad jak ito ja zajebisty xD Poletzam dla przgrywów ofc bo wygrywy mają dziewczyny Fap z prędkością 1.5 zrzucenia napletka na sekundę Podczas fapu dochodze w minute, czasem dwie. Fapie dosc szybko ruszajac reka, ale nie z calej sily, no w sumie tak srednio, fapie z predkoscia 1.5/2 zrzucenia napletka na sekunde a dochiodze bardzo szybko. prawiczek here, myslalem o seksie z kurwa, ale boje sie, ze spuszcze sie po kilku sekundach. w dodatku po spuszczeniu sie w ogole nie mam ochoty na fap, nie staje mi. fapie raz dziennie od kilku lat. dosc malo tez spermy podczas spustu mam, a jak w jednym dniu fapie drugi raz, to prawie w ogole nie ma spermy. nie wiem czy to kwestia np. testosteronu, ale raczej mam go bardzo malo - gownozarost, prawie w ogole nie mam owlosionienia na rekach czy brodzie, czy klacie. kurwa anony czemu ja tak szybko sie spuszczam ;_; Tak się kończy wychodzenie z piwnicy Kurwa anony nie wierzę co się wydarzyło w ostatni weekend! W piątek siedziałem sobie w domu grając w dwarf fortress i mając nadzieję, że do niedzieli taki stan rzeczy się utrzyma. I pewnie ten weekend byłby jak każdy inny, gdyby nie to, że w ten piękny piątkowy wieczór zadzwoniła do mnie karyna z grupy - Mariola: -"Sebastian, robię spontaniczną imprezę, nie chcesz wpaść?" -"Eeeeeee, ja?" - "No kurwa przestań się zgrywać tylko weź dla siebie jakiś alkohol i wpadaj" Zaskoczony odłożyłem telefon. Znałem jej adres, miałem do przejechania 4 przystanki tramwajem i 5 minut drogi z buta. W mojej głowie zaczęły bić się dwie armie myśli - jedna stulej-armia gromko krzyczała "SEBA JESTEŚ SPIERDOLINĄ, ZOSTAŃ W DOMU, NIC DOBREGO Z TEGO NIE BĘDZIE", a druga armia - albo może grupka, bo śmieszkowe myśli w głowie stuleja zajmują niewielką część - "No wyjdź do ludzi co". Umysł stuleja zawsze będzie biedny, więc nie zważając na potencjalne niebezpieczeństwa wybrałem drugą opcję. W głowie kłębiło się milion myśli dotyczących wygrywu - tak jak w tych słynnych książkach o puła - miałem dobre nastawienie i wiedziałem, że coś się tej nocy wydarzy! Umyłem zęby pierwszy raz od ponad miesiąca, wyszpachlowałem "Szarym Jeleniem" okolice intymne i zarzuciłem na siebie całkiem chłodny zapach, którego nazwy nie pamiętam. Droga na inbę przebiegła spokojnie, nie było wpierdolu po drodze, a w monopolowym kupiłem czteropak "Tyskiego" i paczkę L&M'ów. Poczułem że moje nastawienie samca alfa działa. Zza drzwi dobiegały dźwięki głośnej libacji, a drzwi otworzyła mi koleżanka tej loszki - pewność siebie spadła wtedy z poziomu over 9000 do zera. Zacząłem się jąkać, nie wiedziałem co powiedzieć, ale w końcu wykrztusiłem głupie "Yyy Mariola jest?". Dobrze, że ta jej znajoma była napierdolona jak dzwon już, bo inaczej pomyślałaby, że Mariola ma znajomych-stulejów. Chociaż nawet najebana to prawdopodobnie zauważyła ale nie chciała żeby było mi przykro. W progu przywitał mnie tłum studentów-śmieszków i plaż. Znalazłyby się w tym towarzystwie ze dwie fajne loszki, jednak żadna nie dorównywała urodą Marioli. Nie wspomniałem jeszcze w tekście, a to chyba całkiem ważne, że Mariola od pierwszego roku studiów sukcesywnie utrzymuje mnie we friendzone. Przywitałem się z nią - też była już najebana, rzuciła mi się na szyję i zaczęła całować mówiąc "Przyszedł Seba, mój najlepszy człowiek". Poczułem się jak w filmach o murzynach, a z drugiej strony zauważyłem, że przez to że ona się tak na mnie rzuciła z prędkością tysiąca Słońc nadciąga nieuchronnie twarda jak kamień stója. Co tu robić, jak żyć - stoję otoczony grupą śmieszków, Mariola cośtam pierdoli do mnie trzymając ręce na moich ramionach, a w moich spodniach pan pleban puka do plebani i szybko nie skończy. Szybko zażartowałem "Działasz na mnie moczopędnie" (SUPER ŻART KURWO) i spierdoliłem do łazienki - całe szczęście była otwarta. Zdałem sobie sprawę z tego co ja odjebałem - wybrałem się na inbę ze skąpo ubranymi loszkami, podczas gdy tego dnia jeszcze nie fapałem. Rozwiązanie nasunęło się samo. Zakluczyłem drzwi do łazienki, spuściłem spodnie i zacząłem gruszyć. Jakież było moje zdziwienie, kiedy kilka minut wysiłku nie przyniosło skutku. Potrzebowałem czegoś do dodatkowej stymulacji. Szybkie rozeznanie w terenie i wiedziałem co mi pomoże. Wyjąłem z kosza na bieliznę majtki Marioli, które postanowiłem naciągnąć na knagę. Z drugiej strony zaaplikowałem sobie opakowanie od lakieru do włosów nawilżone szamponem. Wszedłem z takim zestawem do wanny Marioli i puściłem po cichu wodę, żeby nie było słychać głośnego fapu, bo z takimi akcesoriami musiał być głośny. Rozkręciłem się jak szatan, fapowałem z prędkością ~2 zrzuceń napletka na sekundę i nawet nie zauważyłem, że lakier jest znacznie głębiej niż powinien - ale wtedy nie miało to żadnego znaczenia. Znaczenie miało niestety to, co miało wydarzyć się chwile później. Zajęty zabawą kompletnie nie usłyszałem pukania do drzwi, które po pewnym czasie zamieniło się w ich otwarcie. W drzwiach stała Mariola z jakimiś dwoma innymi karynami. Ich widok z jednej strony przeraził mnie, a z drugiej podniecił tak bardzo, że wydobył się ze mnie przepieniężny cumshot. Trzeba dodać, że cały czas miałem na knadze majtki Marioli - tak więc upierdolone poleciały na kran. Tak się zestresowałem, że zwieracze się zacisnęły i lakier wypierdolił z mojej dupy z jeszcze większą prędkością niż chwilę wcześniej cumshot - obsrane opakowanie od lakieru zakurwiło z impetem o ścianę wanny pozostawiając za sobą gęsty ślad w kolorze gówna. Zemdlałem. Obudziłem się w niedzielę rano, w tej samej wannie. Popędziłem zamknąć drzwi od środka i zastawiłem je szafą. Nie wiedziałem co zrobić i tak siedziałem. Pod wieczór dopiero ktoś zaczął dobijać się do drzwi, a ja udawałem że mnie nie ma. Jest teraz wtorek, siedzę tam od niedzieli i nie wiem co robić kurwa. Piszę z telefonu, jestem głodny i nie wiem jak wytłumaczyć całą sytuację. Annały, co robić, jak żyć? Spotkanie z e-znajomym kucem opowiem jeszcze jak spotkalem sie z moim e-znajomym po raz pierwszy. Koleś nazywa sie marcin. Znaliśmy się od 4 czy 5 lat. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w grze counter-strike, często razem graliśmy. Długo ze sobą pisaliśmy, nawet gdy już żadne z nas nie grało w tę zjebaną grę. Pisaliśmy o wszystkim, tacy e-przyjaciele. Chłopak był bardzo szczery, nie twierdził że jest najzajebistszym kolesiem na świecie, żalił się ze swoich problemów, itd. Ja pozorowałem się na zajebistego cwaniaka i ruchacza. Po wielu latach takiej znajomości, postanowił do mnie wpaść zaraz po wakacjach na weekend. Bardzo nalegał od długiego czasu i skonczyły mi sie wymówki, musiałem go zaprosić. Tak więc przyjechał. Spoko koles w jeansach levisa, krótko ścięty i w okularach. Był gitarzystą jakiegoś zespołu, grał zajebiście. Już na wstępie jak wyszedł z pociągu spojrzał na mnie ze skrzywieniem myśląc "ja pierdolę, czy ta spierdolina to naprawdę on? proszę żeby to nie był on". Podszedłem, zapytałem czy to on jest marcinem. Na początku nie wiedział co powiedzieć, pewnie głupio mu było zaraz po tym jak poczuł odór czosnku z mojej brzydkiej, pryszczatej i niekształtnej mordy. Tak- odpowiedział smutnym głosem, jakby to była kara za to, że nazywa się tak a nie inaczej i że nie może spierdolić ode mnie. Koleś spytał się na początku gdzie idziemy, był pierwszy raz w ogóle w tym regionie polski i nie wiedział co się dzieje. Problem w tym, że ja, jako spierdolina życiowa, nigdy nawet nie byłem na dworcu PKP. No ale cóż, droga jakoś przeszła. Idąc miastem widziałem że się mnie wstydził. Zauwazył, że cos jest nie tak jak ludzie mijający nas mówili co chwile do mnie "spierdalaj brudasie", a ja spuszczałem głowę. Trafiliśmy do jego motelu, aby mógł zostawić swoje rzeczy. Nie mógł u mnie spać, ponieważ miałem w domu tylko 2 łóżka. Na jednym sypiała moja niedorozwinięta kuzynka z moimi rodzicami, którą porzucili prawdziwi rodzice, a na drugim ja z dwoma psami. Marcin niechętnie ze mną rozmawiał, ja cały czas próbowałem zarzucić jakiś temat. "Ostatnio wylootowalem serpent sworda z NPC Wilson na rooku". Jego jedynymi odpowiedziami były drwiące spojrzenia. Po paru godzinach obcowania ze sobą nawzajem zauważyłem że ma mnie mocno dosyć. Zaczął chodzić szybkim krokiem 5m przede mną, jakby udawał że mnie nie zna. Nadszedł wieczór, więc musiałem zaproponować mu w końcu jakąś rozrywkę oprócz chodzenia po 5 tysięcznym mieście w kółko. Zaproponowałem wizytę w fajnej knajpie. Już na wstępie barmanka przed ladą poprosiła mnie o dowód i wyszło na jaw że mam 16 a nie 19 lat, jak wcześniej mu mówiłem. Patrzył na mnie z politowaniem, ale kupił piwo dla nas obydwu. Na nieszczęście w knajpie byli ludzie którzy mnie znali od małego i od równie dawna gardzili mną i zatruwali mi życie. Gdy tylko nas zobaczyli krzyknęli 'hahah ta spierdolina jest tutaj i jeszcze piwo pije. to ty na dwór wychodzisz śmieciu?'. Oczywiście nic nie powiedziałem, nie byłem w stanie. Marcin usiadł w jakimś rogu przyciemnionym i czekał na mnie. Ja usiadłem. Siedzieliśmy na przeciwko siebie. On już w ogóle nic nie mowił. Zlapala mnie okropna sraczka, nie bylem w stanie utrzymac juz stolca wiec pobieglem do kibla jak najszybciej. Kolejka byla nieziemska. Mialem tak wielka sraczke ze czulem jak pot scieka mi z posladow na piety. W koncu nie wytrzymalem i lekko popuscilem. Bylo slychac ze to ja sie zesralem i rownie dobrze czuc to ode mnie. Wiekszosc osob stojacych i czekajacych na toalete sie speszyla i wyszla. W koncu moglem zalatwic potrzebe. Wysralem sie szybko, bezproblemowo w przeciagu 3 minut. Gorzej bylo z majtkami, cale plywaly w rzadkiej kupie ktorej nie zdolalem utrzymac przed posiedzeniem. Postanowilem je po prostu wyjebac do kibla. Wrzucilem je i spuscilem w kiblu. Ponownie kurwa nieszczescie. Jebane gowno sie zatkalo a spluczka zaciela. Woda plynela caly czas a cisnienie wciaz bylo zbyt male zeby udroznic kanalizacje. Woda zmieszana z rzadkimi fekaliami ktore przed chwila zostawilem na staromodnym kiblu z pulka zaczela wyplywac i wylewac sie z kibla. Cale buty mialem osrane. Do ubikacji wbiegl szybko wlasciciel, widzac ze wylewa sie cos z pod drzwi od toalet. Zastal mnie z opuszczonymi gaciami, gola osrana, jeszcze niepodtarta dupa probujacego odetkac kibel przy pomocy reki owinietej wlasna koszula kupiona w sklepie obuwniczym. Kazal mi natychmiast to zostawic i zawolal jakiegos kolesia z zaplecza co sie tym zajmuje, najprawdopodobniej woznego. Koles to odetkal w pare chwil ale gowno trzeba bylo sprzatnac. Wlasciciel byl tak wkurwiony ze kazal mi wpierdolic dla jednego ze swoich karkow stojacych gdzies na sali. Napierdalal mi palka po goleniach, zeby nie bylo tak widac. Ledwo wyszedlem z tego kibla na wpol zywy i caly osrany. Marcina juz nie bylo. Do dzis nie pojawil sie na gadu gadu, prawdopodobnie zmienil numer. Anon stulej na randce Anony przegrałem, jestem zwykłą pizdą, powiem wam co mnie dzisiaj spotkało i co ostatecznie zakończy moje i tak już spierdolone życie Kilka słów o mnie. Nigdy nie miałem kolegów, odkąd pamiętam byłem obiektem drwin, ale zdążyłem się już z tym pogodzić, za chwilę piszę maturę i częściej mnie nie ma w szkole niż jestem, więc nie muszę utrzymywać kontaktu z ludźmi z klasy, dla których na zawsze pozostanę ofiarą z której można kpić publicznie, a nawet dopuszczać się przemocy fizycznej (ale zakłady kto mi mocniej wbije długopis w głowę na lekcji w tym słynnym bardzo dobrym liceum najlepsze). Wcześniej bym tego nie przyznał, ale teraz chyba czas spojrzeć prawdzie w oczy - sam jestem sobie winien, jestem straszną pizdą, nie mam nadwagi, ale za to mam obrzydliwe ciało, które nawet pod ciuchami sprawia odpychające wrażenie, tłuszcz zalegający na biodrach, ginekomastia, rozstępy na plecach, zwisająca skóra na przedramionach (super odchudzanie kurwo), ogólnie wasz stereotypowy przygruby piwniczanin. Całości zjebania dopełnia nic innego jak piękny rzadki kuc (to nie troll seba po prostu potrzebowałem takiego wstrząsu, żeby krytycznie na siebie spojrzeć), chociaż akurat tego nie uważam za jakiś powód przegrywu, mam kuca bo wydaje, a może wydawało mi się że w długich włosach wyglądam mniej żałośnie (każdy kuc spierdolina potwierdzi, że nie potrafi sobie nawet wyobrazić jak wyglądałby w normalnych męskich włosach), poza tym nie jestem jakimś tam metalem czy korwinistą. Na koniec hit, czyli jak się ubieram, ja pierdole jak można być takim śmieciem bezkrytycznym jak ja to ja nawet nie, jestem brzydki, mam opryszczoną kurwa mordę, noszę okulary i coś co ma sprawiać wrażenie zarostu i ubieram kurwa płaszcz (inb4 fa, tak bardzo kurwa chciałbym) i noszę, a już teraz raczej nosiłem zjebany atencyjny kapelusz jak JJJoker, czy można wyglądać bardziej komicznie? No chyba kurwa nie. W mojej klasie (mat-fiz) nie mam kolegów jak już wspominałem, nie jestem nawet dobry z przedmiotów ścisłych, ot zwykły przeciętniak, ale wyróżnia mnie jedna zasadnicza rzecz - przyjaźnie się (tak kurwo to słynne fz ;_;) z jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole. Ania - tak ją będę nazywał - jest moją rówieśniczką i chodzi do klasy biol-chem. Jest w anonkowej skali 10/10, śliczna, wybitnie inteligentna, skromna, a do tego ma nature cichej myszki :3 Znamy się przez naszych rodziców i jak nie trudno się domyślić jestem w niej zakochany od kilku lat, specjalnie nawet poszedłem do tego samego liceum co ona, oczywiście oficjalnie przez przypadek. Wiem, że nigdy nie miała chłopaka, bo często rozmawiamy, traktuje mnie jak swojego brata, nie wstydzi się znajomości ze mną nawet przed swoimi fajnymi kolegami, często stawała w mojej obronie, jak na korytarzu robiło się gorąco, gdyby tylko wiedziała, że co wieczór fantazjuje o powolnym rozbieraniu jej do bielizny i wspólnym oglądaniu filmów... Przez to, że nasza relacja ma taki charakter mogę rozmawiać z nią na każdej przerwie (oczywiście zdarzają się docinki, że jestem zakochany w ani i pojękiwania kolegów z klasy, ale ona zawsze chłodno na to odpowiada i jak kontynuujemy rozmowę to mówi, żebym się nie przejmował, że oni tylko żartują i wszyscy wiedzą, że jesteśmy przyjaciółmi...) Ale do historii, 8 marca w dzień kobiet zaprosiłem ją na spacer, zgodziła się, bo widocznie nie była z nikim umówiona, ucieszyłem się, bo planowałem to już od kilku miesięcy, chciałem jej wreszcie powiedzieć co czuje. Idąc po parku wyglądaliśmy komicznie, ale zdążyłem już do tego przywyknąć, nikt nawet nie miał cienia bólu dupy o to, że taka dziewczyna może mieć takiego chłopaka, bo ja nawet nie sprawiałem wrażenia jakobym mógł być jej partnerem, po godzinie chodzenia zaproponowałem, żebyśmy coś zjedli, zgodziła się od razu, mówiąc że jest bardzo głodna. Niedaleko parku jest ładna restauracjo-jadłodajnia, kilka stolików, ale w bardzo dobrym guście i co najważniejsze jest tam bardzo romantycznie, tym bardziej w dzień kobiet, wszędzie pełno kwiatów. Tak więc doszliśmy do restauracji, ja już nieco spocony pod pachami, ale byłem dobrej myśli, jak bardzo się pomyliłem miałem się przekonać z chwilą w której przekroczyliśmy próg. Wszystkie stoliki były zajęte, rozejrzałem się po sali, rzeczywiście nie było ani jednego wolnego miejsca, Ania też szybko to zauważyła i słodko niby marudząc powiedziała, że musimy coś wymyślić bo jest bardzo głodna i nigdzie się stąd nie rusza. To podziałało jak zaklęcie, od stolika przy samych drzwiach, którego wchodząc żadne z nas nie zauważyło wstał młody chłopak i powiedział, że czeka na obiad, ale je sam i reszta miejsc jest wolna, spojrzał najpierw na nią, później na mnie i dodał: "Jeśli to nie randka to zapraszam, siadajcie" KURWA MAĆ co miałem niby zrobić, jakbym odmówił, to zresztą niczego tutaj nie trzeba tłumaczyć, on dobrze wiedział co robi jak to mówił. Usiedliśmy, ale zanim to zrobiliśmy, a raczej zanim ja zdążyłem zdjąć ze swojego sadła ten obleśny śmierdzący płaszcz to on już zdążył odebrać płaszcz Ani i odsunąć jej krzesło tak, żeby siedziała naprzeciwko niego, to wszystko trwało mniej niż 10 jebanych sekund, usłyszałem tylko głos Ani: "Siadaj Dominik i zamawiamy, bo jestem bardzo głodna" Usiadłem obok niej i zza karty przyjrzałem się chłopakowi, nie mogło być inaczej, miał wszystko to co ja chciałbym mieć, nie jestem pedałem, ale szczerze był tak przystojny, że aż mnie zapiekło, wystylizowana fryzura, męska twarz, fitująca koszula, widać, że ćwiczy (okazało się, że żegluje i jest instruktorem wspinaczki, no kurwa super, ja sram pod siebie i jestem znawcą chińskich bajek). Zamówiliśmy, chciałem jak najszybciej wyjść więc wziąłem tylko zupe, ale Ani najwidoczniej się nie spieszyło. Aleksander bo tak miał na imię szybko nawiązał z nami (na początku wydawało mi się że z nami) rozmowę, popytał co robimy, gdzie studiujemy, bo on wpadł na obiad po zajęciach i takie tam. Prawie się nie odzywałem, speszonym głosikiem odpowiadałem na pytania, zresztą i tak nie słuchał bo kontakt wzrokowy utrzymywał tylko z Anią. Okazało się, że jest studentem 2 roku medycyny, jako, że Ania też chce to studiować to nagle pojawiło się milion tematów, przez grzeczność zapytał co ja chce robić, powiedziałem, że nie wiem, ale na pewno jakaś politechnika, może informatyka, bo lubię siedzieć przed komputerem (SUPER TEKST SPIERDOLEŃCU SUPER KURWA TEKST), od razu zaczął coś nawijać jak to on nie mógłby siedzieć przed monitorem, bo aktywny tryb życia i blabla ona cały czas wpatrzona w niego jak w obrazek przytakiwała. Chwilę później dodał, że szybko odnajdę się na polibudzie, bo tam jest dużo takich jak ja, wyczułem szydere po tych wszystkich latach byłem na to wyczulony, ale to co mnie zabolało najbardziej to chichot Ani, zrobiłem się czerwony na twarzy, poczułem pulsujące pryszcze na brodzie, przeprosiłem i wyszedłem do łazienki. Miałem już prawie łzy w oczach. Jak wróciłem, oni rozmawiali w najlepsze, on kończył już jeść, więc powoli zaczął się zbierać, oczywiście zostawił jej swój numer jakby chciała porozmawiać o studiach i takich tam. Już się nawet nie przesiadłem, dokończyłem jeść obok niej, ona cały czas mówiła jaki to mądry chłopak ten Aleksander i w ogóle, myślałem, że się zrzygam, wspomniała nawet, że mógłbym pość do niego na trening na ściankę bo on taki wspaniały i miły kurwa mać. Wyszliśmy, odprowadziłem ją do domu i wróciłem do piwnicy. Zastanawiam się jak duże prawdopodobieństwo, że akurat w ten dzień, akurat kurwa w tym momencie zaistnieje taka sytuacja, która zniszczy mi życie. Przed chwilą dzwoniłem do niej 3 raz, zajęte, chyba nie muszę mówić, ze domyślam się z kim rozmawia. Kurwa mać chce się zabić, takie gówno jak ja nie ma po co żyć. Anonki pocieszcie proszę. Pic relatywny tak wyglądał koleś z którym miałem konkurować, no kurwa rzeczywiście, dlaczego to jest takie niesprawiedliwe, że niektórzy dostają od życia wszystko, a inni kurwa są od urodzenia paskudnymi genetycznymi odpadami? A na dziewczyny idę JAK JESTEM W DOMU RODZINNYM I GDZIEŚ WYCHODZĘ TO MÓWIĘ - MAME WYCHODZĘ A MAME SIĘ ZAWSZE PYTA - A GDZIE IDZIESZ? A JA CZASEM WALNĘ ŻARTEM - A NA DZIEWCZYNY IDĘ HEHE I MAME I RESZTA OBECNYCH PRZY ROZMOWIE DOMOWNIKÓW/GOŚCI TEŻ SIĘ ŚMIEJE -HEHEHEHE I TAK ŚMIEJEMY SIĘ RAZEM A POTEM JA WYCHODZĘ I PŁACZĘ PO CICHU Gejopowieść stuleja Anonki, chciałbym Wam opisać mój największy przegryw w życiu. Był wrzesień, moment w którym osiągnąłem apogeum piwniczenia. Wieczorem, około godziny 19 zadzwonił do mnie kumpel z gimbazy, że organizuje spotkanie naszej starej paczki dzisiaj o 21 i żebym wpadł. Nie widziałem tych ludzi od 4 lat, więc zgodziłem się. Miały być jeszcze jakieś dupeczki, ale ich akurat nie znałem. Poszedłem więc do łazienki, ogoliłem się, wziąłem prysznic. Nie miałem żadnych perfum, a mężczyzna powinien ładnie pachnieć. Moją uwagę przykuł odświeżacz do powietrza o zapachu sosny stojący przy kiblu. Wziąłem go i spryskałem się nim. Wygrzebałem jakąś koszulę, uprasowałem wszystko i byłem gotowy do wyjścia. Zahaczyłem o sklep monopolowy, gdzie kupiłem wódkę. Gdy dotarłem na miejsce, przywitała mnie grupka około 10 osób. Ucieszyłem się na widok znajomych pysków. Jednak moją uwagę przykuła jedna dziewczyna. Była niebotycznie piękna, miała długie blond włosy, niebieskie oczy, ładnie podkreślone piersi, wzrost około 175 cm. Widziałem, że się na mnie patrzy, więc spanikowałem i zacząłem się witać ze wszystkimi w bardzo nerwowy sposób. Przy nowo poznanych dziewczynach nie wiedziałem jak się zachować, więc podawałem im ręce i całowałem w policzek. Gdy doszedłem do niej, uścisnęliśmy sobie dłonie, ja się przybliżyłem by ją cmoknąć. Słyszę, jak nabiera powietrza i nagle zaczyna się krztusić. Nie wiedizałem o co chodzi, więc się jej pytam "Hehe, w porządku wszystko?", ona powiedziała że tak, po prostu coś ją nagle zabolało przy oddechu (tak sobie myślę, że to mógł być mój zapach sosny, który jest bardzo duszący). Rozeszliśmy się do pokoju, wystawiliśmy wódkę na stół i piliśmy. Na początku było trochę drętwo, ale z biegiem czasu (a raczej wypitego alkoholu) atmosfera się rozluźniła. Postanowiłem spróbować szczęścia i podszedłem do niej, akurat siedziała sama. Usiadłem bardzo blisko niej, prawie się dotykaliśmy ciałami, siedziałem i się na nią patrzyłem z głupim uśmiechem. Nie wiem ile to trwało, ale myślę że z pół minuty. Ona się pyta "czy wszystko ok?", a ja "Tak, hehe, spoko. Co tam?". Okazało się, że dwa tygodnie temu zerwała z chłopakiem i jest jej źle. Trochę pogadaliśmy, poprosiła bym ją przytulił. Tak też zrobiłem. Siedzieliśmy tak przez jakiś czas, po czym ona powiedziała "Wiesz, lubię cię, jesteś bardzo tajemniczy, ale to mi się podoba". Mi pała stała już w najlepsze, bardzo możliwe że to poczuła, bo kutacz oporowo przebijał się na zewnątrz. W końcu wstałem, poszedłem pogadać z kumplami. Minęło około 2h, byłem już konkretnie napierdolony, w pewnym momencie kumpel poprosił mnie, bym z nim poszedł do pokoju, by chwilę szczerze pogadać. Siedzimy w tym pokoju, coś gadamy, on zarzucił, że widział mnie przytulającego się laską i pyta się, czy chcę ją zdobyć. Odpowiedziałem, że tak, ale również opisałem moją sytuację, czyli że nigdy nie trzymałem dziewczyny za rękę, przegrywam hardo i piwnica 24/7. Wydawał się być trochę zazenowany. Jednak po chwili spytał się mnie, czy wiem jak się całuje. Powiedziałem szczerze, że nie mam bladego pojęcia. Powiedział, że mi pokaże, to nie jest trudne, a ona może się zrazić, jak będę robił to chujowo. Jako że alkohol działał na dobre, zacząłem się z nim lizać. Nie wiem dlaczego, ale pała mi stanęła. Nie wiem ile czasu to robiliśmy, ale co jakiś cza przerywał i mówił "Powtarzaj za mną". W końcu gdy skończyliśmy się lizać, zaproponował, że nauczy mnie jak zakładać prezerwatywę. Wyjął swojego kutasa (jemu też stał) i zademonstrował mi. Potem była moja kolej, tak też zrobiłem. Powiedział wtedy, że skoro już mamy gumy na sobie, to musimy to wykorzystać. Powiedział żebym mu wsadził w dupę, bo to prawie jak cipa dziewczyny tylko bardziej ciasna. Pomyślałem, że w sumie ok, przynajmniej będę wiedział mniej więcej jak to wygląda i nie będzie zaskoczenia. Zacząłem go jebać w ten odbyt. Jebię go tak z 10 minut i w tym momencie stała się rzecz straszna. Otwierają się drzwi, zapala się światło i widzę jak w drzwiach stoją trzy osoby: kumpel, koleżanka i właśnie ona. Ja tkwię z kutasem w jego dupie, spanikowałem i krzyczę do niej "To nie tak jak myslisz, my tylko ćwiczyliśmy żebym nie odjebał kaszany jak się będę z tobą lizał i ruchał". Popłakała się. Kumpel, który wszedł (organizator imprezy), podszedł do mnie, zajebał mi sztukę w mordę, a potem temu którego grzmociłem w odbyt. Kazał nam wypierdalać. Kumpel zabrał nam ubrania i wyrzucił przez drzwi na klatkę. My szliśmy całkiem nago przez całe mieszkanie, wszyscy się na nas patrzyli. Byłem załamany, płakałem, że dałem się w to wciągnąć. Krzyczeli przy tym "Umyj kurwa dupę", myślałem że to była aluzja do seksu analnego, jednak okazało się, że podczas mojego jebania puściły mi zwieracze i zesrałem się na łóżko, po czym w to usiadłem i rozsmarowałem sobie na półdupkach. Gdy ubraliśmy się na klatce i wyszliśmy z niej zacząłem przeklinać i wyzywać tego pedała, on mi zarzucał że to ja chciałem i go zmusilem. Nie wytrzymałem i jebnąłem mu w mordę, po czym jeszcze przekopałem pedryla. Naplułem na niego i poszedłem do domu. Od tamtej pory, gdy idę ulicami mojego miasta (robię to bardzo rzadko z racji na ta sytuację), moi rówieśnicy patrzą się i śmieją się ze mnie, wyzywając od pedałów. Nawet historia ta doszła do moich rodziców, myślałem że mnie wydziedziczą, ale zaklinalem się, że nie jestem pedałem i to nie tak jak myślą. Jestem spalony, anonki. Nie dostałem się na żadną uczelnię, a to była moja szansa na wyrwanie się z tego miasta i zaczęcia żyć na nowo. Cóż, może za rok... 18stka u kumpla Ok, anony. Moja kolej na spierdoloną historię. Parę lat temu zostałem zaproszony na 18stkę do kumpla, wszystko fajnie, znaliśmy się całą podstawówkę, ludzi zaproszonych miało być ponad 20 osób - było znacznie więcej, wynajęty cały domek z 1 i 2 piętrem na prawie 3 dni należący do uzdrowiska, a przerobiony na imprezownię. Jako typowy piwnicznik z kucem, na początku nawet nie chciałem się wybrać na tę 18stkę, bo dowiedziałem się, że z 90% zaproszonych to po prostu pary, a ja mam iść kurwa sam? Wolałem pograć w baldura. Ale i tak chuj, bo znajomi zaciągneli mnie ze sobą po drodze opierdalając za moje zachowanie, założyli nawet za mnie na prezent, do tej pory nie oddałem. Na miejscu imprezownia już gotowa, faktycznie niemal każdy ze swoją karyną, bądź urabiający takową, a ja jak ta jebana sierota sam. Pierwsze parę młodych godzin siedziałem i kucowałem na komputerze przy mp3 pijąc wódkę i przynajmniej udawałem geniusza dysk dżokejstwa, bo już lepiej zostać opierdolonym za puszczanie metalu, niż ignorowanym zupełnie non stop. Ale kurwa powiem wam anony, nastało objawienie przed północą. Parenaście ludzi dołączyło z domku obok, ku pieniężnej wymianie, oni mieli dużo alkoholu a my atmosferę. Wśród całej hołoty seb i karyn - dwie siostry solo, jedna tak kurwa naciągane 2/10, ruda, gruba, a druga z 9/10, zupełne przeciwieństwo, farbowane ogniste włosy, ładna figurka, dupcia w wytartych dżinsach i ramonseska. Ojapierdole wreszcie, co prawda okazało się, że słucha tylko robackiego rocka i chuja sobie robi z Ironów, ale i tak rozmawiało nam się całkiem przyzwoicie, oboje gardziliśmy tym bydłem pląsającym w rytm kokodżambo. Późną nocą już oboje ładnie wstawieni, o co zadbałem szczególnie, spławiłem jej głupią siostrę jak się okazało o rok młodszą, dając telefon z wężem do zabawy i poszliśmy z "moją" pieniężną czerwonowłosą Anką do palarni za kuchnią, gdzie sam siebie zdziwiłem, dukając, że podoba mi się sposób w jaki ona chodzi, kręcąc lekko tyłeczkiem, że oddałbym duszę żeby taką cytrynkę wycisnąć, wszystko tak niby żartem. Pośmialiśmy się, fajka, kielich i tak parę razy aż w końcu usiadła tak blisko mnie, że dłoń trzymałem na jej pośladku i po prostu sobie go masowałem. O kurwa, siódme niebo. Za chwile zaczęło się i ósme bo spodobało się i usiadła mi na kolanach, było ruchanie w sensie lizanie, a ja pozwoliłem sobie wsadzić łapę od dupy strony do jej majtek. Coś dziwnego poczułem, ale ok - to chyba podpaska, nie przestaję i na chama dwoma paluszkami gmerałem sobie, a było ciasno. Zaczeło się robić bardzo przyjemnie, bo Anka miała rękę w moim rozporku i gładziła mi pytona przez bokserki ale kurwa mi ręka zdrętwiała więc ją wyjąłem i teraz kurwa nastała instant apokalipsa: CAŁE DWA PALCE MIAŁEM W CZERWONYM ŚLUZIE UJEBANE NAWET DOBRZE NIE SPOJRZAŁEM NA NIE, TYLKO MIMOCHODEM JAK KURWA NAGLE POCZUŁEM CAŁY ŻOŁĄDEK W PRZEŁYKU GIBNEŁO MNĄ I PO SEKUNDZIE ZWYMIOTOWALEM DZIEWCZYNIE WSZYSTKIM CO ZJADŁEM I ZAPIŁEM NA GŁOWĘ PLECY I RAMIONA; PISK KURWA DARCIE SIĘ "ŚWINIO ZJEBANA" TAKA MĄDRA A JEJ SAMEJ SIĘ PO DRODZE Z TEGO WSZYSTKIEGO ULAŁO A JA SIEDZIAŁEM W POŁOWIE ZARZYGANY I KURWA PŁAKAŁEM WYTRZEŹWIAŁY PRAWIE DO RANA CO KTO PRZYSZEDŁ TO WYPIERDALAŁ W PODSKOKACH JAK MNIE ZOBACZŁ; DALEJ NAWET NIE PISZĘ BO JESTEM WKURWIONY I ZAŻENOWANY ALEE NIGDY WIĘCEJ JEJ NIE WIDZIAŁEM, ZE ZNAJOMYMI NIE TRZYMAM W OGÓLE KONTAKTU OD TAMTEJ PORY W DODATKU TA PIZDA MŁODA JEJ SIORKA ZAJEBAŁA MI TELEFON; PIERDOEL NIE BYŁEM NA IMPREZIE OD 4 LAT NAWET CHUJ CHCE MI SEI PŁAKĆ TERAZ 24 letni przegryw Cześć. Opowiem Wam moją historię. Mam 24 lata. Mieszkam w Bełchatowie. W mieście, z którego wszędzie jest daleko i jedynymi atrakcjami jest McDonald na Lipowej, elektrownia opalana węglem brunatnym i paskudna hałda kopalniana przypominająca wielką gnijącą kanapkę z pasztetem. Mieszkam u rodziców i nie mam źródła utrzymania, więc żebrzę u matki o drobne na pawełka lub 3Bita, czipsy i fantę. To jedyne przyjemności, na jakie mogę sobie pozwolić. Alkoholu nie piję, papierosów nie palę, narkotyków nie biorę, bo mama mi zabrania, poza tym mnie nie stać. Cierpię na fobię społeczną i mam tonę kompleksów, którymi mógłbym spokojnie obdarzyć tuzin osób. Trudno nie być zakompleksionym, gdy ma się II stopień otyłości (mam brzuch wielkości opony od robura) a jednocześnie obwód “bicepsa” to 27 cm. Wyglądam jak spasiony, przerośnięty chomik, ofiara eksperymentów obłąkanego bioinżyniera genetycznego, która uciekła z laboratorium. Oprócz odpychającej powierzchowności mam też “fatę fymofy”, co sprawia, że od kiedy sięgam pamięcią, śmiali się ze mnie nawet przypadkowi ludzie. Jestem tak nieśmiały, że wstydzę się na GG zagadać do Infobota. Z domu wychodzę średnio dwa razy na tydzień i to w takich porach, żeby nie spotkać dawnych znajomych na ulicy lub – nie daj Boże – w sklepie, skąd trudno się ewakuować w razie ryzyka bezpośredniego spotkania. Często godzinami analizuję każde moje słowo czy gest, jaki wykonałem w przeszłości w obecności innych osób, w czasach, gdy częściej wychodziłem ze swojego schronu. Do tej pory rozpamiętuję to, że pierwszego dnia w przedszkolu, 20 lat temu, narobiłem w spodnie. Albo że w pierwszej klasie technikum przez przypadek pojechałem do szkoły w piżamie, bo rano w domu zabrakło energii elektrycznej i ubierałem się po ciemku. Zorientowałem się dopiero w szatni, gdy zdjąłem kurtkę. Od razu uciekłem do domu, ale wymowne spojrzenie woźnego do końca życia będzie pastwiło się nad resztkami mojego obolałego ego. Stawiam na szali wszystkie moje wpadki i gafy przeciw ewentualnym zaletom, jakie mogę posiadać. Zawsze przegrywam. To pogłębia mojego doła – głębszego nawet od tych w bełchatowskiej kopalni. Niedługo dół przenicuje mnie na wylot. Moje życie seksualne jest idealne – może dzięki temu, że istnieje tylko w mojej wybujałej wyobraźni. Seks ostatni raz uprawiałem w poprzednim wcieleniu. Nigdy nawet nie trzymałem kobiety za rękę, z wyjątkiem spacerów w młodości z mamą, ale to się nie liczy. Mam mnóstwo koleżanek – jakieś 87,5 gigabajta – i każdego dnia poznaję co najmniej kilkanaście megabajtów nowych. Trudno jest znieść mentalny brud, odór i brzydotę bijące z mojej gnijącej wegetacji. Różnymi metodami próbuję zabić ten niefizyczny smród. Na przykład wpisuję do IVONY teksty “Kocham Cię”, “Zerżnij mnie!”, “Ale ty jesteś męski” i puszczam sobie, żebym uwierzył, że mówi to do mnie prawdziwa kobieta. Albo wącham włosy kobiet stojących przede mną w kolejce w sklepie, by dodać sobie nieco animuszu. Mój dzień składa się z wykonywania szeregu napełniających odrazą, kompulsywnych czynności, które poprzestawiały mi do szczętu w głowie i od których nie potrafię się uwolnić. Przede wszystkim klepię nita pod laski z fejsbuka lub centrum-modelek, dla których w życiu rzeczywistym nie byłbym godzien nawet splunięcia. Spuszczam się w swoje brudne skarpetki, które trzymam pod biurkiem, a po kilku takich “akcjach” piorę pod nieobecność rodziców, żeby sprać z nich te podejrzane zaschnięte plamy. Czasem kończę w papierze toaletowym, skórce od banana lub gazecie, bo lubię urozmaicone życie seksualne. Raz dałem się ponieść chuci i spontanicznie odbyłem stosunek z “Faktem” w piwnicy, ale to były dawne dzieje. Brak własnego życia kompensuję sobie nadmiernym interesowaniem się życiem swoich dawnych znajomych. Przybrało to patologiczne rozmiary: niemal bez przerwy śledzę na liście kontaktów zmiany statusów opisowych moich kolegów i koleżanek z czasów szkoły, starając się na podstawie tych opisów wydedukować, gdzie są i co robią w danej chwili, podczas gdy ja sam wypalam sobie ślepia przed komputerem i wychodzę co najwyżej do toalety na drugim końcu korytarza. Rzecz jasna, z większością ze wspomnianych osób nigdy nie zamieniłem na GG ani słowa, trzymam ich tylko jako namiastkę życia towarzyskiego. Oprócz tego podglądam ich profile na fejsbuku, porównując z moimi ich gusta filmowe i muzyczne oraz zainteresowania. Wyobrażam sobie, że polemizuję z nimi na temat wyższości filmu X nad filmem Y, a oni ze zrozumieniem przytakują, podziwiając mój smak i kunszt słowa. W rzeczywistości nie potrafiłbym jednak wymęczyć nawet poprawnie jednego zdania prostego. Ponadto oglądam ich zdjęcia z imprezek, na których świetnie się bawią w otoczeniu przyjaciół. Żywiąc się życiem innych, próbuje osiągnąć równowagę emocjonalną w swym wyjałowionym życiu i prowizorycznie wypełnić lukę w świecie moich niezaspokojonych popędów i kompleksów. Poza tym trwonię czas, grając w gry i przeglądając bezproduktywne strony internetowe jak Wykop czy Joemonster, które pożerają kolejne chwile mojego życia, nie dając nic w zamian, a także trolluję w komentarzach na Onecie i YouTubie. Gdy mam wyjątkowo zły humor, minusuję na oślep wszystkie komentarze pod przypadkowo odwiedzonym filmikiem na YT, aby doraźnie zmniejszyć u siebie poziom frustracji. Nie odpuszczam, dopóki nie dam minusa każdemu. Nawet jeśli nagranie ma kilka tysięcy komentarzy. Mam telefon komórkowy, na którym stan konta tuż przed doładowaniem jest dokładnie taki sam, jak chwilę po poprzednim zasileniu, ponieważ do nikogo nie dzwonię ani nie wysyłam sms-ów. W ten sposób uzbierałem na koncie już 650 złotych. Ostatniego Sylwestra spędziłem podobnie jak kilka poprzednich, czyli przed komputerem, kupując shoty w Giran w Lineage II (w Sylwestra schodzą po niższej cenie, bo prawie nikt wtedy nie gra), z butelką coli na biurku oraz sfermentowanym sokiem wieloowocowym – przygotowanym uprzednio przeze mnie surogatem alkoholu. Mam też noworoczne postanowienie: każdego dnia będę podkradał mamie z portfela 10 groszy. Przy odrobinie motywacji i systematyczności kolejnego Sylwestra urozmaicę sobie, zajadając się zawartością dużego opakowania czekoladek Merci. Nie mogę się doczekać! Zgromadziłem już 80 groszy. Trzymajcie za mnie kciuki! Nie potrafię popełnić samobójstwa, bo wstydzę się tego, co pomyślą o mnie byli znajomi i sąsiedzi. Wstydziłbym się tego, że przez kilka tygodni byłbym na ustach wszystkich ludzi, którzy kiedyś mnie znali, wzbudzając ich litość i zażenowanie. Pod koniec swojego kolejnego czarnego dnia fantazjuję o tym, jaki to ze mnie przystojniak, erudyta i w ogóle rozchwytywana przez wszystkich gwiazda socjogramu. Obiecuję sobie, że od jutra wezmę się w garść i odmienię swoje życie. Poza tym, że jestem o kolejny dzień starszy i o kolejny dzień bliżej swojej śmierci, następnego dnia nic się jednak zmienia. Mieszkam z rodzicami, którzy mnie utrzymują… Żebrzę u matki o drobne na pawełka lub 3Bita, czipsy i fantę… Torturuję się rozpamiętywaniem swojej przeszłości… Prawie nie wychodzę z domu… Jadę na ręcznym pod zdjęcia dziewczyn z portalów społecznościowych… Spuszczam się w swoje brudne skarpetki…Trolluję na Onecie… Obiecuję sobie, że od następnego dnia odmienię swoje życie Najgorsza randka opa >jest loszka, bardzo dla mnie mila, sliczna myszka, kochana wyglad prawie identyk do pic relejted >podkochuje sie w niej od pierwszej lekcji w tej licbazie >w 2 klasie zdobywam jej numer jakos try hardowo >dzownie do niej, oczywiscie caly zesrany zestresowany, rozmowa rozpisana na kartce >cz-cz-cz-cz-czyy moze chchchcialabys p p p óóó jsc zeee mnom do kakawiarni? >zgadza sie z litosci pozatym zlapalem ja w humorze i chyba zgodzila sie nie wiedziac z kim idzie, ale idzie pod warunkiem ze pojdziemy do kawiarni ktora jest 2 minuty drogi od jej domu i pol godziny drogi od mojego. >tak bardzo samiec beta ze zgadzam sie, jest zima >przez kilka godzin tetno 190/60 >pocenie level max >przychodze wczesniej dralujac przez wielkie sniegi, ona spoznia sie 20 minut >jakas niezreczna o szkole przerywana niezrecznymi ciszami >daje mi milion znakow ze mnie nie chce >nie patrzy na mnie wogole, nawet jak mowi czy slucha >kelnerka przychodzi z jedzeniem >wywraca sie przy naszym stoliku >snieg stopiony z moich butow utowrzyl wielka kaluze dokola stolika >obsluga widzie ze to przezemnie, kaze mi otrzepac buty >caly czerwony na ryju, prze-przepraszam >wracam do stolika >jest kurewsko niezrecznie >probuje ratowac sytuacje, przelamac sie, dokonac tego slynnego wyjscia do ludzi >przynosi nam nowe ciasta >prubuje smieszkowac, byc tym slnnym luzakiem >"kradne" jej kawalek ciasta widelcem >ona zastyga w bezruchu, wybalusza oczy i robi ta zdziwiona mine "co ty odpierdalsz?" >gadamy o czyms oczywiscie z minutowymi przerwami >pytam sie ja o ulubiony kolor odpowiada turkusowy, ja mowie "blekit twoich oczu" >aha >zjedlismy, place za nia rachunek, mimo ze nalega ze nie >na zewnatrz zegnamy sie, pytam sie czy przytuli na pozegnanie >przytula mniej jedna reka z boku przez 3 sekundy, najbardziej niezreczne przytulenie w moim zyciu >papa anonie >pytam sie o kolejna randke jutro >mowi nie >pojutrze? >mowi nie >po pojutrze? (kurwa jaki ja jestem zjebany) >nie >chce byc smieszny >popopojutrze? >narazie to bylo 5 lat temu, do dzis pamietam kazda sekunde tej pierwszej i ostatniej randki w zyciu. oczywiscie nigdy w zyciu nie odezwalem sie do zadnej loszki od tamtego momentu. Janusz Korwin Mikke Rozdział ten jest poświęcony największemu politykowi wśród brydżystów i największemu brydżyście wśród polityków. Ciężko zliczyć jego imiona: Ozjasz Goldberg, Kurwin, Krul, Judasz (bądź też Jonasz) Koran-Mekka. Duchowy mentor kuców, wykopków oraz liberalnych spierdolinek, którym niewidzialna ręka rynku dała tylko stuleję. Masakrator i pogromca lewackiego bydła. Ulubione państwo? Islandia. Ulubione zwierzęta? Ru-rurururkowce. Ulubiony pisarz? Stanisław Lem. Przyszły rok będzie rokiem Kongresu Nowej Prawicy, o ile Janusz Korwin-Mikke nie założy nowej partii. Król na kiblu Ja pierdolę, ale faza. Idę do kibla żeby się wysrać, patrzę, a tam siedzi Janusz Korwin-Mikke - na moim kurwa sedesie ze spuszczonymi gaciami czyta sobie gazetę. No to podbijam do niego i się go pytam: "Panie Januszu, królu polskiej prawicy, kapitalisto, monarchisto i wolnościowcu, przepraszam Pana uprzejmie, co Pan robisz w moim kiblu?", a on mi na to: "Zamknij ryj pierdolcu. Sam sobie wyprodukowałeś i postawiłeś ten kibel? NO SAM, KURWO? W imię wolności oraz własności prywatnej, przejmuję ten kibel i zamierzam go oddać tym, którzy go wytworzyli. Nie wolno niczego zabierać twórcom - to prawowici właściciele. Nic tylko byś żył i żarł, pierdolona lewacka świnio. Daj coś z siebie więcej niż ten kawałek gówna, który przyszedłeś tu wysrać." Po tych słowach Janusz spuścił wodę, a mym oczom ukazał się gejzer złożony z mieszaniny wolnorynkowego moczu i gówna, nawet na Islandii takich nie było. Korwin rozpłynął się w nim niczym niewidzialna ręka rynku interweniująca gdy brakuje równowagi na rynku. W całym sraczu jebało od gówna i moczu, które rozprysnęły się po ścianach. Spojrzałem na dno kibla, była tam czerwona muszka, wąsy oraz rurkowce - musiały przypłynąć z dna Rowu Mariańskiego aż do mojego sedesu. Zamknąłem drzwi i przez kilka lat tam nie wchodziłem. Gdy już się odważyłem, sedesu tam nie było, a na ścianie było napisane guwnem: "Jeszcze się spotkamy, jebana lewacka kurwo. J." Po tym wszystkim wyprowadziłem się do Norwegii, tam, gdzie niewidzialna ręka nie sięga. PS - to wszystko najprawdziwsza prawda. Bułki typu tyłki i Korwin w kolejce Co tu dużo owijać w bawełnę - pocę się jak sam humbzdzioł, nie ma znaczenia czy owinę się w te bawełnę czy nie. Śmierdzi ode mnie spod pach często, wiecie taki zapaszek polskiej cebuli. Ostatnio jak wyszedłem do sklepu po bułki typu tyłki (te duże, z przedziałkiem na połowie, chyba jedne z tańszych) zauważyłem, że w kolejce w sklepie stoi Janusz Korwin Mikke. Ale beka - pomyślałem i już chciałem klikać na nagrywanie w telefonie gdy ten nasz ulubiony koleżka obrócił się i powiedział "Cz-cz-cześć, w-wy-witam ciebie typeczku" Strachłem i powiedziałem, że to mój stary dzowni, żeby mu pasztet najtańszy kupić, żeby nie myślał, że nagrywam. On na to "Ale pos-s-słuchaj mnie, p-panie lewacki ter-r-r-r-oryst-t-o. Sobie pan żyjesz, żresz i śmierdzisz. Podobnie śmierdzą żyjątk-ka, które hoduje moja żona, nazywają się ru-ru-rurkowce" Powiedziałem, że to dlatego, że tak tak biegłem wybrać najjędrniejsze bułki typu tyłki. JKM bezwzględnie zaznaczył, że musi kupić mi jakiś dezodorant, a w zamian za to ja na niego zagłosuję. Zgodziłem się. Pozwoił mi nawet wybrać dezodorant taki jaki chcę. Wybrałem Old Spice w sztyfcie, Ozajasz twierdzi, że nie można nic kupić bez wcześniejszego sprawdzenia i wypróbowania danej rzeczy, bo lewackie śmiecie są wszędzie, znowu go posłuchałem. Nic mi się nie podobało, powiedziałem o tym Januszowi. Janusz wtem krzyknął "A-A-AAAA NIE BYŁO TAM CZA-AASEM ISLANDII?" po czym przejechał mi wąsem po czole, zostawiając krwawą szramę i niezapłacony rachunek za zakupy w tym dezodorant i spierdolił do Sejmu, krzycząc, że ten rok będzie rokiem u-pe-eru. Ja bez wachania, szybkim ruchem zajebałem siatki z zakupami ze sklepu i uciekłem do piwnicy. Tak powstała niewidzialna ręka rynku. Korwin naprawia koło Kiedyś podczas wyprawy do Kościerzyny (brzmi jakby to było w górach, a jest blisko morza) w jakimś gęstym lesie poluzowało mi się koło. Niestety trasa nie była zbyt uczęszczana, nikt nie chciał się zatrzymać, a nadchodził zmrok. Co gorsza na tym odludziu nie działała sieć GSM. Na szczęście po półtorej godzinie tuż przed moim pojazdem zatrzymał się czarny Hyundai. Prowadzący pojazd wysiadł i uchylił kapelusza grzecznie się witając. Kierowcą okazał się być nikt inny jak sam Janusz Korwin-Mikke we własnej osobie. Widząc uszkodzenie mojego pojazdu zaproponował pomoc w zmianie koła. Oczywiście z ochotą przyjęłam oferowany ratunek. Pan Korwin wyciągnął z bagażnika swojego auta zestaw narzędzi i już miał zabierać się do pracy kiedy zamarł w bezruchu. Zapytał się mnie czy wiem ile kosztuje doraźna naprawa koła w warsztacie. Nie miałam pojęcia. Poinformował mnie, że przynajmniej 300 złotych. Potem wyciągnął z kieszeni płaszcza dość duży kalkulator i zaczął liczyć. Po dłuższej chwili westchnął, zająknął się trzy razy i znowu westchnął i poinformował mnie, że muszę zapłacić 420zł + 23% podatku VAT. Byłam niezwykle zaskoczona jego skrupulatnymi wyliczeniami. Następnie podwinął rękawy i włączył podświetlany, staromodny stoper. Podczas odkręcania koła wygłosił wykład na temat społeczeństwa niedojrzałego do samodzielnej egzystencji. Niepotrzebnie wygadałam się, że moje dzieci zostały w domu z moim bratem. Przez to przez czas dokręcania koła przeprowadził wykład na temat niewydajnej pracy kobiet w stosunku do mężczyzn i stratach gospodarki ponoszonych przez zawodowe ambicje kobiet. Jako dowód podawał mój problem z zepsutym samochodem. Wyliczył, że gospodarka straciła przynajmniej dwie godziny pracy mężczyzny, bo przeciętny mężczyzna poradziłby sobie z tym problemem w czasie poniżej 30 minut. W tym samym momencie skończył swoją pracę, złożył narzędzia do swojego auta i wyłączył stoper. Wskazywał dokładnie 29 minut i 44 sekundy. Było już całkowicie ciemno. Sięgnął po kalkulator do kieszeni i popstrykał w klawisze. Z kalkulatora wysunął się paragon. Dostałam go z gratisem od pana Janusza - nalepką "UPR-LPR razem do Sejmu". "Zostało mi trochę w schowku po ostatniej dekadzie" - zażartował Prezes KNP i wsiadł do swojego auta. Dopiero w świetle żarówek wewnętrznych mojego samochodu przeczytałam treść paragonu. Było na nim napisane *TAJNE* CZOSNEK 20SZT. 30PLN(C)| KIELNIA 40PLN(A)| FARTUCH_MURARSKI 30PLN(A)| CYRKIEL 20PLN(A)| WEGIELNICA 30PLN(A)| FELIETON 366PLN (B)| A DANK FUR KOJFN HAZMANA SZUW OZJASZ GOLDBERG ARTYKUŁY WOLNOMULARSKIE JOZEFOW 3 MAJA 100 05-420 JOZEFOW W tym samym momencie Ozjasz Goldberg włączył silnik i odjechał do lasu. Ozjasz w Polsacie Pracuję jako sprzątacz w studiu telewizji Polsat. W dniu, w którym akurat miałem brać sobie wolne wypadła debata. Mieli przybyć wszyscy przedstawiciele liczących się partii, ale do studia dotarli tylko panowie z Platformy i Stronnictwa Ludowego. W ramach ciekawostki powiem, że Waldemar Pawlak jest jednym z najlepiej ubranych polskich polityków. Jest jednak dość niezdarny i nie zauważył wystającej metki. Kiedy mu o tym powiedziałem, uśmiechnął się jedną stroną ust i powiedział dość wiele jak na niego: "Dziękuję bardzo, proszę przyjąć ten gadżet od PSL" i sięgnął do kieszeni, która okazała się być pełną malutkich, zielonych bateryjek z koniczynką. Doprawdy nie wiem po co Prezes OSP nosi w kieszeniach tyle elektroniki. Jakub Wojewódzki wspominał kiedyś, że to części zamienne. Jako drugi do studia dotarł pewien przedstawiciel PO, który zrobił na mnie bardzo negatywne wrażenie. Przyszedł w obuwiu sportowym, zresztą nie wiem jak go ochrona wpuściła na teren obiektu więc musiał użyć naszych dyżurnych trumniaków przed wejściem na wizję. Co więcej starał się łapać punkty poparcia u każdego. Podszedł do mnie z uśmiechem na ustach i zapytał się skąd pochodzę. Zgodnie z prawdą odpowiedziałem, że z Gdyni. W tym momencie z jego oblicza natychmiastowo zszedł uśmiech. Chwycił mnie za ramię i wycedził przez zaciśnięte zęby "Arka Gdynia rybia szmata, w Gdańsku kible nam zamiata". Po czym poklepał mnie po ramieniu i poszedł na swój fotel. Panowie Kaczyński i Napierniczak się nie pojawili za to przybyli niespodziewani goście, mianowicie popularny ostatnio egzotyczny duet Januszów. Panowie zaczęli jednocześnie krzyczeć do redaktora debaty, ale do głosu jako pierwszy dorwał się Palikot, bo Korwin zawiesił się na drugiej sylabie trzeciego słowa. Janusz z Biłgoraja starał się za pomocą skrzynki alkoholu przekonać redaktora, że ma do załatwienia pewne sprawy z przedstawicielem PO. Ten jednak za żadne skarby nie chciał wpuścić go na nagranie. Do znudzenia powtarzał: "Panie Palikot, mamy tu wrażliwego gościa, chłopca z mazowieckiej wsi, który zaczyna płakać słysząc przekleństwa. Nie będziesz pan rzucał kurwami na prawo i lewo jak w TVN-ie u Morozowskiego." Widząc taki opór, przedstawiciel Ruchu Poparcia cofnął się. Wtedy do akcji wszedł JKM. Natychmiastowo zażądał rozmowy z Zygmuntem Krokiem. "Jakim Zygmuntem Krokiem?" pomyślałem. Okazało się, że to Prezes naszej stacji. Co ciekawe już po sześciu minutach sam Solorz-Żak przyjechał do nas windą. Zabrałem się za zmywanie podłogi bojąc się siarczystego opierdolu wedle polsatowskiej tradycji i przez przypadek podsłuchałem prowadzonej na boku rozmowy. "Zachariasze, puść mnie na antenę to ich wszystkie teczki poujawniam" - zaproponował Korwin "Jeszcze nie możesz ich zniszczyć, Ozjasze, jeszcze nie cajt na to. Fil gelte można wypompować z tego lande". - szeptał najbogatszy człowiek Polski. "Hern mnie uważnie, Zachariasze. Liberałowie są już wystarczająco skompromitowani. Teraz możemy pokazać nasze prawdziwe stanowisko tworząc idealny ustrój niewolniczy. Ich habe dokument na jeder chazer w ten lande." - unosił głos podirytowany Korwin. "Będzie jak postanowisz, Mistrzu Goldberg, ale tymczasem zechciej kontynuować odgrywanie roli liberalnego pomyleńca w muszce." - błagał mój szef. "Zgadzam się na znanych nam obu warunkach" - powiedział JKM i wyciągnął z teczki fartuszek z liczbą 33 wpisaną w trójkąt. Teraz skojarzyłem fakt przyłapania przeze mnie Zygmunta Solorza-Żaka w kiblu przy stołówce pracowniczej w chwili prania damskich ciuszków. W tym momencie przez przypadek kopnąłem blaszane wiadro. Niestety zdali sobie sprawę, że właśnie dowiedziałem się zbyt wiele o ich wzajemnych relacjach. Piszę teraz ze schowka na szczotki z mojego SE k508i. Nie wiem gdzie chcą mnie zabrać, ale mówią coś o Joszefe Ratzenbergerze i lochach Wiecznego Miasta. Nie wiem czy jeszcze wrócę do Ojczyzny. Bateria mi się wyczerpuje. Kochałem was. Ozjasz tu był, kloca zostawił Zajmuję się utrzymaniem toalet w centrum handlowym Złote Tarasy w Warszawie. Nie jest to bardzo ciężka praca, nawet dla tak drobnej kobiety jak ja. Co określony czas (zależnie od przykazań kierownika zmiany) mam kontrolować stan toalet. Ogólnie robota nie jest wielce wymagająca. Zazwyczaj sprowadza się do dodatkowego spuszczenia wody i przejechania szczotą do kibla po muszli wyręczając odrobinę nieokrzesanych gości z Podlasia i Lubelszczyzny. Do tego uzupełnianie pojemników na mydło i sprawdzenie funkcjonowania suszarek. Po dokonaniu tych czynności należy się wpisać na listę wywieszoną przy drzwiach toalety. Pewnego sierpniowego popołudnia CH Złote Tarasy odwiedził prezes Unii Polityki Realnej, Janusz Korwin-Mikke. Z tego co pamiętam jest smakoszem wina więc wcale nie dziwne, że po towarzyskim obiedzie w La Passion du Vin i zakupie nowej muszki udał się do przybytku, o który osobiście dbam. Siedział tam dość długo i teoretycznie powinnam dokonywać już "czynności służbowych" ale stwierdziłam, że to niegrzecznie przeszkadzać szacownemu dżentelmenowi. W końcu po kilkunastu minutach wyszedł z toalety i pochwalił wystrój toalety w stylu black and white pop art. Po wejściu do kabiny, w której rezydował niedoszły Król Polski moim oczom ukazał się wstrząsający widok. Ściany pokryte były dziwnymi znakami przedstawiającymi trójkąty, oczy, ekierki i cyrkle. Na jednej ze ścian został umieszczony napis "Złoty Wschód Warszawy". Papier toaletowy został pokryty rozmaitymi nazwiskami i datami (prawdopodobnie spotkań), np. "Oleksy-Ałganow 1993, Suchocka H.-Agca A. 1980, Kaczyński L.-Lepper A. 2011) Co więcej, wewnątrz muszli klozetowej ułożony był stolec w kształcie wielkiej litery "G". Zaczęłam sprzątać ten bałagan, jednak przychodziło mi to z wielką trudnością. Wtedy znalazłam zwiniętą kartkę, na której zostały zapisane słowa: "DO POLAKÓW: Ja, Ozjasz Goldberg też tu byłem, kloca dla was zostawiłem" Kiedyś spotkałem Korwina Kiedys spotkałem Korwina na jakiejś ekskluzywnej kolacji. Podochodze do niego i mowie czesc Miki ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam głosu na twoją kanapową partię. Janusz cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. -Czemu wolny rynek kurwom jest? Korwin Mikke powiedział do mnie - ty kurwa młody socjalisto i przykleił mi muszkę do koszuli. Potem uciekł za kanapę Student prawa spotyka Ozjasza No elo ananasze, ta historia zdarzyła mi się niedawno. Więc chodzę na 3 rok prawa, nie powiem gdzie, jednak to jest duże i liczące się miasto w Polszy A. Na moim roku jest 3/4 dziewczyn , na które dotąd nie zwracałem uwagi. Aż do niedawna...poznałem ją... tą która zawróciła mi w głowie i w duszy... usiadłem obok niej i tak jakoś ona nawiązała ze mną rozmowę dodam , że przypatrywała mi się wiele razy xD. Gadaliśmy , śmiechaliśmy z naszego grubego Janusza wykładowcy. Moja wybranka nazywa się Koryna. Miło gadaliśmy i tak ni stąd ni zowąd zaprosiła mnie - nie takiego brzydkiego 7,8/10 nie SEBA MAME I BABCIA MI TAK NIE MÓWIŁY xD, więc zgodziłem się pójść i w weekend pojechałem do jej domu na domówke. Onany, jaka chata! Pierwsza klasa, wręcz bogactwo jak mawiał Bóg Testo! Wszystko miała super! Było kilku chłopaków, za to same dziewczyny. Koryna mnie wypatrzyła w tłumie, przytuliła się, pocałowała w policzek - aż mi się zrobiło ciepło na sercutaka ciepła strefa xD. Poszliśmy we dwoje do jaccuzi i gadaliśmy razem, ona wtulona we mnie, mały powstaniec już w górze gotowy do inby a'la Warszawa 44 xD A ta mi wyskakuje z pytaniem o politykę obecnego rządu. To ja mówię , że mam poglądy bardziej prawicowe. Nie jakiś korwinista , ale prawica. Ona tylko na mnie spojrzała i powiedziała, bym z nią poszedł do pokoju , ja zadowolony , ruchańsko będzie , myślę sobie, ale jednak onanki moje drogie tak nie było... To co się tam stało nie zapomnę w życiu. Zabrała mnie do jakiegoś gabinetu i mówiła bym zamknął oczy, bo niespodzianka. Ja gacie w dół z radości a ona popchnęła mnie gdzieś. Wywaliłem się, otworzyłem oczy i byłem w innym pomieszczeniu! Jakaś wielka sala na wzór zamku, były czarne afisze a tam gotyckie litery: KNP! I stali ludzie w czarnych pelerynach a'la KKK. Myślę sobie , co ja robię tu? i nagle do mnie przemówił! Ich szef... Nie uwierzyłem. To był on JANUSZ KORWIN MIKKE! Krzyknąłem 'Panie Januszu co pan...' A on do mnie: ha ha ha, Janusz Korwin Mikke to moja maska... Jestem Ozjasz Goldberg. Moja córka Koryna przywiodła ciebie tutaj i będziesz naszą ofiarą, socjalistyczny śmieciu dla naszego Boga Aśtara Śerana. Wystraszyłem się , zobaczyłem, że przejscie jest lekko uchylone, więc czym prędzej zacząłem spierdalać stąd. Goniła mnie chmara ludzi Ozjasza. Uciekałem przez połowę miasta - nie wiedziałem, że mam taką kondycję, biegłem sobie już spokojniej, bo myślałem , że ich zgubiłem. Ale to nie tak - nagle wyjebałem się na glebę wywaliła mnie sama Niewidzialna Ręka Wolnego Rynku. Wystraszony popędziłem jeszcze bardziej i sam niewiedząc przepłynąłem całą rzekę i dobiegłem do domu. Do dzisiaj z niego nie wychodzę. Nie wiem czy mam z tym iść na policję. PS. TO PRAWDA PS2. ANONY, JAK ŻYĆ? Korwin w Złotej Kurce Słuchajcie ale faza, kogo spotkałem wczoraj na mieście to ja nawet nie. Poszedłem po egzaminie bo hehe sesja do baru mlecznego "Złota Kurka" nieopodal Placu Konstytucji. Często chodzę tam na tanie kluski albo jajecznicę za 2zł, studenciak biedak mocno ale jak skończe kucbude to bede zarabiał miliardy czo. Towarzystwo jest tam różne, zdarzyło mi się jeść przy jednym stoliku z kolesiem, który miał na ryju krwiste purchle dorodne niczym szkarłatne brokuły lśniące świeżą ropą, ale jedzenie jest znośne i śmiesznie tanie, także polecam. Gdy już odebrałem pierogi z grzybami z okienka i skierowałem się do wolnego stolika, mój wzrok przyciągnął blask charakterystycznej łysiny. Nie wiedzieć czemu, coś przypominała mi ta wysoka, zgarbiona postać w szarej przykurzonej marynarce pochylająca się rytmicznie nad miską barszczu z uszkami i siorbiąca z plastikowej łyżki blady płyn. Podszedłem bliżej, usiadłem przy sąsiednim stoliku i obserwowałem ukradkiem tego człowieka. Wtem mój wzrok przykuł pewien szczegół i wszystko stało się jasne! MUCHA! Charakterystyczna muszka była czarna od brudu ale wciąż rozpoznawalna, to był sam Janusz Korwin Mikke! Dziwne, co autor prześmiewczych felietonów i celnych komentarzy na blogu robił w takim syfnym miejscu? Poprawiłem okulary na nosie i zacząłem przyglądać się baczniej. Poniżej brudnej muchy rozciągała się nie mniej brudna koszula pełna plam. Marynarka była niedopięta, brakowało w niej guzików a w wielu miejscach była poprzecierana niemalże do rozprucia. Pan Janusz powoli, trzęsącą się ręką nabierał nieduże porcje mętnego barszczu na łyżeczkę, przybliżał do ust, wyciągał obwisłe starcze wargi w wyuzdaną trąbkę i wysiorbywał do cna zawartość łyżki. Drugą dłonią, upstrzoną wątrobowymi plamami i wyposażoną w wyszczerbione zżółkłe paznokcie podnosił do góry suchą kajzerkę. Suche jak pergamin wargi z niesamowitą delikatnością obejmowały czerstwe pieczywo. Patrzyłem jak ich drżącość układa się miękko na bułce. JKM zaczął lubieżnie ssać bułkę, kwaśną śliną rozmiękczając oporne kęsy, długo żuł je prawie bezzębnymi wargami. Wszystko działo się niezwykle powoli, trzęsące się dłonie i zesztywniałe stawy nie pozwalały na sprawniejsze operowanie pożywieniem. Nagle podniósł głowę i spojrzał prosto na mnie! Drgnąłem przerażony. Wiotkie powieki pod krzaczastymi brwiami opadały na załzawione, czerwone oczy, dodatkowo przyozdobione stalaktytami zaschłej ropy. Zauważyłem, że niegdyś pięknie utrzymane wąsy są zżółkłe i wiszą na nich okruszki i zaschłe kulki brudu niewiadomego pochodzenia. Jednak Korwin nie patrzył na mnie. Spojrzał tylko gdzieś w dal, głęboko westchnął, usłyszałem coś jak "niwiziaaaln" i powrócił do jedzenia. Było mi tak przykro na ten widok że nie dokończyłem swojej porcji i wyszedłem. To naprawdę okropne patrzeć na starego i zniszczonego człowieka. Ten, niegdyś taki dumny, uczony wizjoner teraz musi stołować się w podrzędnych jadłodajniach utrzymywanych przez lewackie dopłaty. Sam padł ofiarą Wolnego Rynku, który tak hołubił, ironia losu! Smutłem anonki, oto skończyła się pewna epoka ;_; . Historia z kucem w autobusie Kurwa anony jaka ja dzisiaj mialem przygode. Jadę sobie tramwajem, wpierdalam pieniężnego tureckiego kebaba i oczywiście stoję bo jakiś pierdolony kuc mi się wpierdolił na ostatnie wolne miejsce. No ale chuj z tym, koleś był rudy i pryszczaty, więc zrobiło mi się go trochę szkoda. Patrze co on robi, a ten pedał jebany wyciąga tableta i zaczyna wykop lurkować. Bordo konto wypas. Myśle se co ty chuju odpierdalasz, nie bedziesz mi tu w tramwaju przy ludziach takiej wiochy odpierdalal i wykopu wszystkim pokazywal. Ale myśle se chuj z nim, wpierdalam dalej kebaba i udaję, że go nie ma, a trudne to bylo, bo jebal motzno jakims bigosem czy chuj wie czym, a tu nagle telefon do niego dzwoni, pedał odbiera i mówi "No siema opie, mowie Ci jaka inba wczoraj na koncercie wypilem dwa jabole i rzygłem na scene a co ten wokalista to ja nawet nie". PIERDOLONY BRUDAS kurwił się czanmową w tramwaju, myślałem że rozkurwie go na tej szybie zaplutej, ale sie jakos kurwa powstrzymalem, pomyślałem, że dam mu jeszcze jedną szansę. Dojechalismy na jakis przystanek, patrze pedał wstaje. Mysle se zajebiście, usiąde w końcu chociaż trochę wstyd po kucwykopku, ale kurwa nie. Jebana menda wstala tylko zeby jakiejs pierdolonej starej babie jebiacej naftaliną ustąpić. Myślałem, że chuj mnie strzeli, bo ludzi się nalazło, a kuc stanął koło mnie i się złapał poręczy tuż przed moją mordą. No to juz kurwa za wiele. Gdyby mu lapa nie jebała niemytym chujem i bigosem to bym mu ją kurwa odgryzł i wepchał w dupe, ale sie brzydzilem, wiec wziąłem zamach kebabem, rozsmarowałem mu go po mordzie i tym tablecie i powiedziałem "Żryj kurwa tureckie imigranckie zarazki pierdolona korwi kurwo". Gdybyście go kurwa widzieli jak mu sos czosnkowy po tej rudej grzywie spływa. A pedał wytarł sie w arafatke i mowi do mnie "masz kurwa szczęście spierdolino, że Janusza ze mną nie ma bo byśmy cie natlukli jebana lewacka kurwo" i pluje kurwa tym sosem a tu z za pleców słyszę "A właśnie, że kurwa jeste", odwracam się a tam sam kurwa we własnej osobie Janusz Kurwin. Trochę strachłem, bo już myślałem, że mi wykurwi z muszki, a ten mnie minął podszedł do kuca, wypierdolił mu z bańki taką sążną lufę, że aż mu sie wąsy sosem czosnkowym pobrudzily, oblizal sie i mowi "Zaden jebany kuc nie bedzie lurkowal w tramwaju wykopu i kurwil sie czanspikiem" popatrzyl na mnie i mowi "wracam do piwnicy anone lurkować". Jak mnie kurwa zamurowało to chuj, przystanek przegapiłem. Kurwa stoję w pierdolonym autobusie i kurwa stare baby und dziady, wolne miejsca, ale nikt kurwa nie usiądzie. Mówię - siadaj pan, masz pan wolne miejsce. Nie, nie, wnusiu, ja tu se postoję - odpowiada przykrzywiony dziadek uśmiechając się niczym ten słynien dziadek pszemek. Ale jakby usiąść to już swym pomarszczonym życiem okiem łypie na mnie niczym sam skurwysyn z otchłani. Ale tak bardzo wyjebane na łypionce dziadki więc kurwa rozpierdalam się na dwóch wolnych siedeniach ale zaczyna łypać na mnie złym wzrokiem babka z reklamówką biedronki i zapewne pysznym słoiczkiem gęsiwa w niej. Podchodzi do mnie i mówi: "kurwa wyperdalaj, to moje miesjce" Ja jaj mówię - ma pani jakieś poświadczenia? - zakłądam chłodną buzię, po przecież nie można sobie kupić miejsca w autobusie co, a ta baba wyjmuje mi kurwa papier że to jest jej wywłąszczone i to jest jej mały kawałek domu. Wypierdoliła mnie za pomocą policji która się wpierdoliła przez szyberdach. Dlaczego w autobusie był szyberdach? Resztę drogi stałem rozmyślając jak to jest mieć własny kawałek domu w autobusie,a babcia w tym czasie usadowaiła się na swym siedzeniu i kiedy autobus zaczął odjeżdżać wyjęła ze swej reklamówki pasztet i pokręciła nim tryumfalnie przed moim wzrokiem szczerząc przeżarte kremówkami papieskimi zęby. Paczka dla Michała Białka Pozwól, że opowiem ci coś. Był 2004 rok, dopiero zaczynałem swoją pracę jako kierowca w pewnej znanej poznańskiej firmie kurierskiej. O 5 rano zapakowałem swojego leasingowanego Volkswagena Transportera przesyłkami. Rzuciłem okiem na listę żeby zaplanować sobie jak najszybszą i najbardziej ekonomiczną trasę. Od razu zwróciłem uwagę na nazwę pewnej firmy, do której miałem przywieźć 20kg paczkę w standardowym formacie 1,5x2x2. Była to firma Wykop.pl - przypominam, że był to rok 2004 i jako pasjonat galopującej wówczas rewolucji informacyjnej w naszym kraju miałem prawo być zaintrygowanym przez nazwę przedsiębiorstwa kończącą się ".pl". Siedziba firmy znajdowała się na przedmieściach, niedaleko naszego magazynu, więc to tam pojechałem dostarczyć pierwszą paczkę. Budynek wyglądał jak każdy inny wybudowany w czasach szalejącego kapitalizmu - odpadający tynk, najtańsza farba i odchylenie poziomu o kilka stopni, co było skutkiem cięcia kosztów dla tak zwanej "konkurencji". W każdym bądź razie doszedłem do drzwi, na domofonie wcisnąłem odpowiedni guzik i zostałem wpuszczony do środka. Przy wejściu do pokoju znalazłem plakat przedstawiający wizerunek Papieża Polaka z pustymi oczodołami uwieńczony napisem "Demon, Pedofil, Sługa szatana". Zignorowałem to i wszedłem do środka. Wewnątrz znajdowały się dwa biurka, przy jednym z nich siedział młody blondyn. Szybko zerknąłem na etykietę przesyłki i zapytałem: - Pan Michał Białek? - Tak - Proszę pokwitować - podałem mu potwierdzenie odbioru - Mogę sprawdzić zawartość przed odbiorem? - Oczywiście... To czym się tak w zasadzie zajmujecie? - zapytałem z ciekawości - Panu w zasadzie mogę zdradzić tajemnicę. I tak jest pan nikim i w żaden sposób nie będzie pan w stanie wykorzystać tej informacji. Trochę mnie to przeraziło. W międzyczasie Białek cofnął się do biurka i wydobył nóż do kopert - Nazwisko Ozjasz Goldberg. Mówi to panu coś? Oczywiście, że nie, ale zna pan na pewno Janusza Korwin-Mikkego. - Tak, kojarzę. Ale co Mikke ma wspólnego z tym Goldbergiem? Białek rozerwał już górną część opakowania i zaczął wkładać ręce do środka. - Bo widzi pan, to jedna i ta sama osoba. Janusz Korwin-Mikke, urodzony w Tel-Awiwie w 1943 roku jako Ozjasz Goldberg. Polityk, przedsiębiorca i felietonista - tym się zajmuje na codzień. Jednak to tylko jedna strona medalu... Z opakowania wyjął rogala marcińskiego i zaczął przyglądać się mu ze wszystkich stron. - Pracuję dla niego. Moim zadaniem jest zbudowanie wizerunku Ozjasza... to znaczy Korwin-Mikkego jako zbawiciela Polski. A posłuży mi ku temu portal wykop.pl, który w formie linków do (i tak redagowanych przez nas_ artykułów przenikał będzie do młodych umysłów gimnazjalistów przemycając ze sobą populistyczne hasła libertarianizmu. Ozjasz Goldberg uznany za mesjasza polskiej polityki wygra wybory prezydenckie w 2015 roku. - W 2015 roku? O ile dobrze liczę, jedna kadencja musiałaby zostać skrócona o rok. Białek wciągnął nosem całego rogala marcińskiego do środka. - Powiedziałem za wiele. Gdzie podpisać? Wskazałem mu kwit jeszcze raz i czym prędzej opuściłem lokal. Uciekając przewróciłem się na śniegu leżącym na podjeździe. Przy każdym kolejnym załadunku sprawdzałem czy przydzielono mi przesyłkę do Białka i zostawiałem ją w magazynie tłumacząc się, że mam przeładowany samochód. Zajadanie się klocuszkiem z Korwinem W zimowe popołudnie 2001 roku, kiedy byłem jeszcze czternastoletnim młokosem zelektryzowała mnie wiadomość o pchnięciu nożem mojego Prezesa, Idola Wszech Czasów, Janusza Korwina-Mikke. Głęboko poruszony tą wiadomością zacząłem niczym wygłodniały lampart poszukiwać Jego Wysokości w szpitalach i kiedy w końcu znalazłem poczułem potrzebę wynikającą z głębi młodzieńczego serca by go odwiedzić. Klucząc po szpitalnym korytarzu w obłędzie, ze wzwodem takim, jakiego nigdy wcześniej ani nigdy później nie doświadczyłem szukałem mojego idola. Gdy w końcu znalazłem jego salę, wyrywając się z rąk powstrzymującej mnie pielęgniarki otworzyłem drzwi. Moim oczom ukazał się półnagi, osłabiony Prezes z jak zawsze nienagannie przystrzyżonym wąsem i muszką na nagiej szyi. taczał go wianuszek kilku moich rówieśników,wszak Prezes zawsze lubił otaczać się młodymi, pełnymi młodzieńczego wigoru niepełnoletnimi chłopakami. Wszyscy byliśmy zatroskani o jego zdrowie,w końcu i ja mogłem Go zobaczyć i Go dotknąć…Zamieniłem z nim kilka banalnych słów po czym jego i moja dłoń splotły się i zawędrowały pod kołdrę gdzie czekał duży i ciepły zaganiacz Prezesa, twardy jak skała mimo osłabienia. Nie bacząc na obecność nowych kolegów z młodzieżówki UPR wsunęłem się pod kołdrę Prezesa i zacząłem mu z wielką werwą młodego liberała o.b.c.i.a.g.a.ć druta aż do wytrysku prawdziwie wolnorynkowego ducha w moich ustach. Kiedy przeszedłem już inicjację (później dowiedziałem się, że tak to się nazywa w tych kręgach) Prezes wyjął kaczkę spod zapoconej d**y i razem z nim skonsumowałem cieplutkiego, delikatnej konsystencji klocuszka… Anon na kasie w lidlu Witajcie Anonki. Pracuję na kasie w Lidlu. Mimo iż zajęcie to, nie jest moim wymarzonym zawodem ( a co można robić po bardzo średniej licbazie, klasie artystycznej ?), zaciskam zęby, i tyram jak popierdolony 5 dni w tygodniu po 8 godzin. Moim marzeniem jest zostać wielkim politykiem, tak jak mój idol, J.E Janusz Korwin-Mike. Ale wracając do sedna, w tym tygodniu w Lidlu rozpoczął się tydzień luksusu. Litościwe firmy poławiające homary, zgodziły się opchnąć kierownictwu 30 ton odpadów pochodzących z połowu - tym sposobem na półkach można było znaleźć te wyborne skorupiaki w cenie 29.90. Nie powiem ,cieszyły się sporym powodzeniem. Przykładem tego było zakupienie przez pewnego Andrzeja, o oblanej tłuszczem, nalanej twarzy 3 paczek tego specjału. Już nabijałem na kasie paragon, gdy powiedział mi "Weź mi jednego nie naliczaj, bo łopakowanie zepsute, ja się łoszukać nie dom, a płacić nie bede !" . Zaśmiałem się w myślach, bowiem na szkoleniach zawodowych uczyli nas jak postępować z takimi chytrusami - często próbują oni wyłudzić towar za darmo, pod pozorem niekompletności opakowania. Wypowiedziałem wykutą na pamięć formułkę " Może pan wymienić towar na ten sam, z kompletnym opakowaniem". Andrzej poczerwieniał, źrenice mu się zwężyły : " Wy złodzieje ! 30 zł płace to wymagam, albo nie liczysz mi tego, ja to biorę, albo zgłaszam do kierownika sklepu !". Ludzie którzy zaczęli się gromadzić przy kasie, głośno rozmawiali, niektórzy komentowali zajście. Zrobiła się spora kolejka. Zaśmiałem się raz jeszcze - szczucie kierownikiem jest bowiem częstą praktyką takiej klienteli. Ze stoickim spokojem odpowiedziałem - Może sobie pan iść do kierownika.A towar można wymienić na stoisku gdzie go pan pobrał". Andrzej zrobił się fioletowy na twarzy. Ścisnął w ręku homara, złapał mnie za szyję ( poczułem zapach cebuli z jego rąk) i wysapał - "Psi synu, biorę za darmo, albo kurwancka pożałujsz". Z wrażenia porobiłem w gacie. "Ty pizdo ! Ja Ci pokażę" Z całej siły rozwarł mi szczęki i zaczął wkładać mi zamrożonego skorupiaka do buzi. Poczułem zapach ryby i wodorostów - zamrożony odwłok ranił moje gardło , zacząłem krwawić. "TY , rucham psa jak sra. JEBANY, rucham psa jak sra. ZŁODZIEJU ! " - wrzeszczał na mnie - "TY OSZUKISTO PATENTOWANY, JA CIĘ NAUCZĘ SZACUNKU". Chciałem wypluć homara, ale ten zamiast wychodzić, penetrował mój przełyk niczym dorodna knaga murzyna.Zacząłem wymiotować, a Andrzej z wrażenia poluzował uścisk - całe moje śniadanie wylądowało na jego swetrze z napisem "SPORT". Przez chwilę gwar w kasie ucichł. Andrzej spojrzał się z obrzydzeniem na sweter, potem na zaszczanego i zarzyganego mnie, jeszcze raz na swoją odzież, która nie wyglądała wcale lepiej niż ja, zacisnął dłonie w pięści , i uderzył mnie z olbrzymią siłą w twarz. Z nos poleciała mi jucha. Poprawił cios, potem jeszcze raz uderzył, wywlókł mnie z krzesełka przy kasie, i zdzielił mnie butem. Zapłakany sądziłem że koniec jest bliski. Andrzej kazał mi położyć zęby na barierce z napisem "Lidl jest Tani." Podniósł but. Myślałem że to moje ostatnie chwile. Z wrażenia zesrałem się w majtki. I wtedy, usłyszałem, wypowiadane głosem anielskim słowa : "NA POTĘGE LIBERALIZMU GOSPODARCZEGO, ZAKLINAM CIĘ LEBIEGO, NIE MASZ RACJI" Ten głos brzmiał, brzmiał jak głos , rucham psa jak sra. Pana Korwina! Nie wierzyłem własnym uszom. Oderwałem szczękę od barierki i obejrzałem się za siebie. Janusz stał w całej swej okazałości. W czarnym garniturze, nienagannej muszce koloru bordo, spokojnie strzygł wąsem. Andrzej odstąpił odemnie. Wykorzystując zamieszanie spowodowane tą sytuacją pan Janusz wyprowadził mnie ze sklepu. Wystękałem " Jak się odwdzięczę proszę Pana?". Korwin Mikke spojrzał się na mnie swoimi pełnymi spokoju oczyma i rzekł : - "Znam twe zasługi synu. Jesteś prawdziwym, prawym synem liberalizmu, dlatego chcę Ci uczynić mym uczniem. Mów mi mistrzu." - "Tak Mistrzu Januszu !" - odpowiedziałem. Odrzekł " Nie czas na patetyczne mowy. Wsiadajmy do Liberomobilu. Musisz odzyskać siły, przed swoją misją." Jaką misją Mistrzu ? - wysapałem. Mistrz Janusz zaśmiał się pod nosem. "Tego dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział. Wsiedliśmy do Liberomobilu i wyruszyliśmy w naszą misję. Wielką, Liberalną Misję. Janusz Pawlacz i życie po śmierci Mam informacje z pierwszej ręki jak wygląda życie po śmierdzi, czytajcie uważnie. Więc najpierw w jakiś tam sposób umierasz, konasz sobie, zamykasz oczy, zasypiasz. Jesteś w takim stanie jakbyś śnił, czyli bug go jeden wie co się tak naprawdę dzieje. Budzisz się wyspany na bardzo wygodnym, śnieżnobiałym łóżku w ciemnym pomieszczeniu. Widzisz tylko jedne drzwi przez które przechodzisz. Widzisz przed sobą długi, ciemny korytarz. Dostrzegasz w oddali ledwo zauważalną białą poświatę. Zaczynasz iść tym korytarzem, wędrówka jest bardzo długa, tak z 8 godzin musisz zapierdalać. Pokonując dystans biała poświata zaczyna być coraz wyraźniejsza. Gdy w końcu dochodzisz do źródła, światło jest niemal oślepiające. Dostrzegasz zarys drzwi, po omacku szukasz klamki. Wchodzisz do pokoju tak białego, że nie widać gdzie się on kończy a gdzie zaczyna. Nie jesteś nawet w stanie określić kształtu tego pomieszczenia. Kilkanaście metrów od punktu wejścia dostrzegasz sekretarzyk i siedzącą przy nim osobę, która zdaje się wyglądać znajomo. Podchodzisz do sekretarzyka i nie możesz uwierzyć swoim oczom. Z rozdziawioną mordą próbujesz wydukać: -Ty... Eee... Pan... Jest...? Osobnik przerywa ci: -Święty Janusz Kurwin-Mikke z Mecyi. Proszę siadać. Wystraszony siadasz. Kropelki potu zaczynają się formować na całym twoim ciele. Głośno i nerwowo przełykasz ślinę. Kurwin przeszywa cie wzrokiem, poprawia swoją muchę, wyjmuje spod sekretarzyka wielką księgę, kładzie ją na biurku i zaczyna powoli przewracać strony. W pewnym momencie zatrzymuje się i pyta: -Pan Sebastian Gałecki? Nie mogąc wydusić z siebie słowa, kiwasz potakująco głową. Kurwin patrzy na ciebie przez chwilę po czym znowu pyta: -Szanował pan mnie i moją partię? W tym momencie gdybyś mógł zesrałbyś się w gacie. Ale nie możesz bo nie żyjesz. Nie szanowałeś za życia ani Kurwina, ani tym bardziej jego partii. No cóż, małe kłamstewko nie zaszkodzi, może się dziadyga nie zorientuje. Drżącym głosem odpowiadasz: -Szanowałem... Kurwin przez długą chwilę milczy wpatrując ci się prosto w oczy, po czym tako rzecze: -Sprawdzę czy pan szanował. Kurwin zaczyna powoli przejeżdżać palcem po stronach księgi. Teraz już wiesz że masz przejebane i nic cie już nie może uratować. W myślach pocieszasz się że może jeszcze nie wszystko stracone, że Kurwin wybaczy ci chwilę słabości. Palec Kurwina w pewnym momencie zatrzymał się. Po chwili, podniósł głowę znad księgi i zawiedzionym głosem powiedział: -Nie szanował pan... Ale jeszcze nic się nie stało, zobaczymy co było dalej. Patrzysz jak Kurwin czyta wersety znajdujące się w księdze. Domyślasz się, że jest tam zapisane całe twoje życie. Wyraz twarzy Kurwina powoli zaczyna przeistaczać się w połączenie zdziwienia i złości. Usta otwierają mu się z niedowierzania, na czole pojawiają się kropelki potu. Nagle przestaje czytać i wykrzykuje: -TY JEBANA LEWACKA KURWO BEZ KRZTY HONORU! NO JA SIĘ CIEBIE PYTAM CZŁOWIEKU DUMNY TY JESTEŚ Z SIEBIE? ZDAJESZ SOBIE SPRAWĘ Z TEGO CO ZROBIŁEŚ? MASZ TY W OGÓLE ROZUM I GODNOŚĆ CZŁOWIEKA? JA NIE WIEM, ALE ŻAŁOSNY TYPEK Z CIEBIE, CHYBA NIE POMYŚLAŁEŚ NAWET CO ROBISZ I KOGO OBRAŻASZ, MOGŁEŚ SOBIE OBRAŻAĆ TYCH CO NA TO ZASŁUŻYLI SOBIE, ALE TO?! Widząc pyszny ból dupki Kurwina zakładasz Chłodną Twarz. Już nie jesteś zdenerwowany i przestraszony, udało ci się dokonać niemożliwego. Strolowałeś samego Świętego Janusza Kurwina-Mikke z Mecyi, jesteś boge wszystkich troli. Kurwin Zauważając u ciebie Chłodną Twarz dostaje masowego wylewu do dwunastnicy. Nerwowo otwiera szafkę w sekretarzyku i zaczyna w niej grzebać. Po chwili wyjmuje z niej mały kluczyk który wkłada w zamek niewielkiej szklanej gablotki, przekręca go i otwiera gablotkę, jego trzęsąca się dłoń powoli zbliża się do czerwonego przycisku znajdującego się w gablotce. Tuż przed naciśnięciem przycisku wycedza przez zęby: -NIE SĄD OSTATECZNY CIE SKAŻE! Po naciśnięciu przycisku podłoga pod krzesłem na którym siedzisz otwiera się z hukiem, razem z krzesłem wpadasz do ciemnego tunelu. Spadasz w dół krzycząc wniebogłosy. Po dziesięciu godzinach spadania przestajesz krzyczeć i wkładasz pokerową twarz. Myślisz sobie: -To ma być ta kara? Tak bardzo wyjebane. Lecisz sobie jeszcze przez pięć godzin po czym z prędkością trzech machów boleśnie uderzasz o twarde podłoże rozpadając się na milion kawałków. Zostaje z ciebie jedynie mokra, czerwona plama. Ale to nie jest jeszcze koniec twoich cierpień. W przeciągu pięciu minut twoje ciało składa się do kupy. W ciąż odczuwasz ból po tragicznym zderzeniu się ze skalistym podłożem. Rozglądasz się i stwierdzasz że chyba jesteś w piekle. Wszędzie znajdują się skaliste wzgórza, wzniesienia i stalagmity o lekko czerwonej barwie, a wszystko to spowite jest gęstą, czerwoną mgłą. Wydaje ci się że w oddali dostrzegasz jakieś poruszenie. Po chwili do twoich uszu zaczynają dochodzić przeraźliwe krzyki, stające się z każdą sekundą coraz bliższe i głośniejsze. Nie wiadomo kiedy zostałeś otoczony przez tysiące nagich mężczyzn z wielkimi penisami. Szczerzą się do ciebie i sapią jednocześnie się masturbując. Z otworu przez który tutaj się dostałeś wylatuje głowa Kurwina na rozciągniętej szyi. Z szyderczym uśmiechem Kurwin mówi: -Oni cie skażą! Banda homosiów, zwyrodnialców i gwałcicieli z Januszem Pawlaczem Drugim na czele! Żryj kurwo! Wypowiadając te słowa Kurwin wyjebał ci sagę na ryj, po czym pośpiesznie wciągną swoją głowę szczelnie zamykając za sobą wieko otworu. Nie minęło nawet pięć sekund, a do twoich uszu zaczął dobiegać dziwny dźwięk. Wszystkie homosie nagle zamilkły i zastygły w bezruchu. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy: -huehuehuehuehuehuehueHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUEHUE! Rozpoznał byś ten starczy, zniedołężniały, demoniczny śmiech wszędzie. To był... -J A N U S Z "H A B E M U S P A P A M" P A W L A C Z D R U G I, SKURWYSYNU! Papiesz gwałciciel lewitował w powietrzu. Z początku nie czujesz przed nim żadnego strachu. Przez tyle lat go obrażałeś, więc wydawało ci się że się wyrobiłeś. Chłodno wypowiadasz słowa: -Nie boję się ciebie, Wojtyła! Gwałcicielu małych dzieci! Sługo Szatana! Nie jestem małym dzieckiem więc nie muszę się ciebie bać! Spierdalaj na wykop, elo! Papiesz zaśmiał się szyderczo: -HUEHUEHUEHUE! TUTAJ WSZYSCY JESTEŚCIE MOIMI MAŁYMI DZIEĆMI! Słysząc te słowa otwierasz usta ze zdziwnienia. Pawlacz od razu dostrzega okazję i w ułamku sekundy wyjmuje swojego pisiora i ładuje ci go na pełnej parze w usta. Zgromadzeni wokół homosie zaczynają gwałcić cie na zmianę w odbyt. I tak w nieskończoność do końca świata, jesteś gwałcony przez Pawlacza i jego sługi. Tak według mnie wygląda życie po śmierci. Jan Paweł 2 Dotarłeś, drogi Czytelniku, do błogosławionej - a w niedalekiej perspektywie nawet świętej - części tego wydawnictwa. Oto przed Tobą zbiór śmiesznych historyjek szkalujących największego Polaka i wywołujących pieniężny ból dupy wśród katolcorowych środowisk. Tutaj poznasz najpilniej strzeżoną przez Watykan prawdę o papieżu i dowiesz się jakim człowiekiem był naprawdę Karol Wojtyła. Upewnij się, że Twoje dzieci (sugerowanie, anon i dzieci xD) są bezpieczne. Janusz Pavulon nie śpi. Prawda o papieżu JP2 nic nie zrobił dla świata. Jedyne argumenty na wielkość Wojtyły to to, że jeździł po świecie, uprawiał sporty, jadł kremówki, znał kilka języków i dużo się uśmiechał, czyli był normalnym człowiekiem. Ignorował także skandale pedofilskie dotyczące księży. Omamił was tym swoim uśmieszkiem i ładnymi słowami że uważacie, że był kimś naprawdę wyjątkowym? Wcale nie był, rozpiera was tylko ta wasza polaczkowa duma, że taki chłop ze wsi jak wy wszedł na wysokie stanowisko, że wieśniaki z zadupia Europy potrafią zaistnieć. Łudziliście się, że dzięki niemu też możecie do czegoś w życiu dojść, a tu gówno. Jedyne co dla was miał to uśmiech i ładna przemowa napisana mu przez pomocników, a wy dalej taplacie się w bagnie i bawicie się w wysławianie ordynarnej, niczego nie wartej jednostki jeszcze długo po jej śmierci, zamiast zrobić coś pożytecznego dla świata bez tej chorej pychy z powodu nieistniejących zasług rozkładającego się w grobie kutasa ze wsi. A poza tym to gwałcił dzieci. Zależność ilości papieża do biedy Jedyne co laczy WSZYSTKICH CO DO JEDNEGO Janusza to wyznawanie jedynego prawdziwego Boga kazdego Polaka. W kazdym domu, jest zawsze takie miejsce lub spory obrazek/obrazy przedstawiajace najwiekszego polaka w historii swiata. Tak, to blogoslawiony Jan Paweł II. Wchodze do domu jakiejs Jadzki z synem z zespolem downa i jakims paralizem chyba. Wystraszylem sie ostro. Na kazdej scianie, na kazdej przestrzeni wiekszej niz 20cm2 był papaj. Papiez patrzacy w lewo, w prawy, żółty papiez, zielony papiez, papież atleta, papież śmieszek, papież wyszywany, papież z wełny, kolaż z papieży. Im wieksza bieda-wiecej papai. Oczywiscie smiechalem ostro i tylko przed mysli przelatywala mi barka wykopu ale strachlem serio. W niektorych domach nie bylo krzyzy tylko wizerunek papiesa. inb4 taki nowy w polactwo- wiedzialem ze jest uwielbiany ale kurwa bez przesady. Dziewczynka i papa Mnie wzięli na scenę i zamiast dać cukierka to nasrali do ryja. zapłakany siedziałem w toalecie czyszcząc zęby między którymi było dużo zaschniętego gówna i cały czas płakałem myśląc, że łzy przepłukają mi zęby niestety tak się nie stało więc wróciłem na scenę i widziałem jak tym razem małej dziewczynce srali do ryja więc podszedłem do Karola i kazałem mu wypierdalać czego nie uczynił i w dodatku mocno mi przypierdolił, a jak się ocknąłem to z pupy leciała mi krew i coś białego. PS. Dziewczynka którą chciałem uratować wisiała razem z płaszczem Wojtylaka tyle, że płaszcz jeszcze żył i nie miał podciętego gardła. Janusz Pawlacz niszczy dupczenie Sądziłem, że mam zjebany wygląd, poszedłem na studia z bagażem doświadczeń przegrywów z płcią piękną, chodź było wiele pieniężnych lasek na roku ja zgrywałem chłodnego skurwysyna gdyż nie chciałem kolejny raz przegrać. Pewnego dnia zostałem zaproszony na impreze do Karoliny (najpieniężniejszej laski z roku) pomyślałem sobie po chuj mnie zaprasza, przecież jestem zjebany? No ale umyłem esice, wypachniłem sie biedaczkową wodą toaletową, założyłem czyste majtki i poszedłem do biedronki po 3 sarmackie tanie i szybko sie można najebać wchodząc chłodno przywitałem sie z dziewczynami chodź w myślach z każdą z nich uprawiałem sex na wszystkie możliwe sposoby. Szybko przetransportowałem sie do znajomych (ludzie na roku mają mnie za w miare normalnego bo ukrywam swoje zjebanie) wypiłem z nimi piwo, zapaliłem szluge, było fajnie chodź w głębi duszy żałowałem bo wiedziałem że nigdy w życiu żadnej nie zarucham. Wtem Karolina zgasiła światło włączyła głośniej muzyke i powiedziała "chodźcie potańczyć". Myśle sobie "A chuj tam co mi zależy", 2 sarmackie szumiało mi w głowie więc wbiłem sie w grupke, zacząłem pląs w stylu deptania kapusty. Tańczyłem tak sam ze sobą i wtedy Karolina podeszła do mnie z zapytaniem czemu tak w odosobnieniu sie gibam, ja jej na to "bo lubie". Chwyciła mnie za rękę i zabrała na parkiet, starałem się być chłodnym skurwysynem chociaż widziałem że jest podpita bo kleiła sie do mnie i wiła niczym kotka. Jednak pomyślałem że taka szansa może sie nie powtórzyć więc powiedziałem jej "chono na jednego xD" poszliśmy do kuchni, nalałem jej kieliszka żołądkowej a sobie zrobiłem drinka z kolą z biedronki. Wychyliła kieliszka i wstała żebym jej nalał następnego a że już była troche pijana to zachwiała się i wpadła w me ramiona. Chciałem ją przyprowadzić do porządku ale ona sie we mnie wtuliła, staliśmy tak przez chwile, dopiłem drinka po czym delikatnie ją objąłem. Ona popatrzyła się na mnie swymi anielskimi oczami i po chwili zaczęliśmy się całować. Poszliśmy do wolnego pokoju, powiedziała mi że specjalnie go zamknęła bo od początku chciała mnie przelecieć. Rzuciłem ją na łóżko, zdarłem z niej koszulke i zacząłem pieścić jej piękne wielkie kształtne jędrne piersi leciutko przygryzając sutki. Po czym ręką rozpiąłem jej spodnie i wjechałem dłonią na jej łono, jęknęła cichutko i od razu poczułem że jest wilgotna, wskazała mi ręką na szuflade w kredensie, otwarłem ją a tam były gumki. Pomyślałem "to jest moja szansa" Moje prącie było nabrzmiałe niczym kabaczek w pełnym słońcu. Zdłąłem z niej majteczki i już chce wykonać pierwsze pchnięcie lecz wtem zatrzęsło łóżkiem, zobaczyłem błysk za oknem i eksplozja wybiła szybe z olbrzymim imptem. W pore osłoniliśmy się kołdrą, lecz po chwili wszędzie było czuć siarką i zgnilizną, odkryłem leciutko kołdrę a tam stał JANUSZ GAWLAK II w stroju martwego noworodka w stringach zrobionych z pępowin nienarodzonych płodów, oczy żarzyły mu się niczym rozgrzany do białości koks. Popatrzył się złowieszczym wzrokiem na Karoline i wyciągnął zza pazuchy 3 hostie-shurikeny rzucając je z ogromną prędkością w jej strone. Trafił ją w tętnice szyjną, w mózg i w śledzione. Zmarła na miejscu. Janusz trzeci raz mi zjebał dupake NIENAWIDZE CIE CHUJU! Jan Pedał jebał dzieci W drodze do tramwaju zauważyłem prześliczną dziewczynę, która wracała ze szkoły z koleżankami. Miała 14 lat, czarny płaszcz i wełniany berecik. Jej szlachetnie jasną cerę podkreślały delikatne, różowe policzki. Podszedłem do tej lilii białej i rzekłem: "Jesteś śliczna. Jak masz na imię?" Odpowiedziała, że Marysia. Zaprosiłem ją na herbatę, zgodziła się. Niedługo nam zajał pobyt w kawiarni, bo wkróte zaproponowałem żebyśmy poszli do mnie i napili się wina. Takie zakazane rzeczy są dla młodych dziewczyn zbyt ekscytujące, aby mogła się oprzeć. Przewińmy do przodu - siedzę na fotelu, ona podchodzi i siada mi na kolana, odstawia kieliszek na stół, łapie mnie za szyję i mówi "Jan Pedał jebał małe dzieci" Ja pierdolę. Wojtyła i 9/11 w październiku 2001 Wojtyła spotkał się z rodzinami ofiar ataku terrorystycznego 11 września. po krótkim wywiadzie w którym wyraził ubolewanie oraz pomodlił się za wszystkie ofiary, zaczął parskać ze śmiechu, wydając przy tym dźwięki samolotu. imitował także rękoma samoloty uderzające w budynek . następnie podszedł do dziewczynki której ojciec zginał w ataku i powiedział jej na ucho "twój tata nie żyje, kurwo" po czym założył okulary przeciwsłoneczne i wykonał kilka ciosów karate zatrzymując pięści tuż przed twarzą dziewczynki, ostatni cios jednak trafił dziewczynkę w brzuch i połamał jej żeberka, zmarła w szpitalu tego samego dnia. Spytany o ten incydent, Wojtyła nasrał sobie w piuskę, założył ją z powrotem na głowę, splunął reporterce na twarz i spierdolił do castel gandolfo. Wizyta Wojtyły z Wałęsą Dzwoni kiedyś do mnie domofon to były lata 90,odbieram słuchawke i mówie kto tam kurwa mnie nie pokoji i przeryywa lurkowanie telegazety i fapania do ogłoszen dziwek na niemieckim rtlu.To ja Leszek Wałęsa usłyszałem przyszedłem zreperować prąd.Myśle no kurwa leszek mąż narodu do mnie prąd reperować to chuj wpuściłem,był z nim nie jaki Karol Wojtyła ksiądz kardynał papież tysiaclecia.Wojtyła spytał czy napije sie z nim bo ma troche wina mszalnego podjebanego jeszcze popiełuszce mówie że spoko że dawaj karol bo kope lat sie nie widzielismy to jebniemy po szklanie winka z bułgari.Obudziłem sie 2 dni pózniej zarzygany w zawiniety w turecki dywan a obok spał goły wałęsa któremu krwawił odbyt.Pomyślałem tylko - Wojtyła to znowu ty. Dąb Bartek Pewnej niedzieli, zaraz po mszy poszedłem popatrzeć na ten zabytek przyrody. Robił wrażenie, ale śpieszyło mi się do domu i musiałem odłożyć dłuższe napawanie się jego widokiem na później. Gdy już się odwróciłem i miałem iść usłyszałem za plecami ciche, ale wyraźne i stanowcze "PAPIEŻ SKURWYSYN". Odwróciłem się, nikogo za mną nie było, więc uznałem, że to czany przeżarły mi mózg i mogłem to sam do siebie powiedzieć nieświadomie. Ruszyłem więc znowu, ale po raz kolejny usłyszałem ten szept, tym razem brzmiał on "JAN PAWEŁ II JEBAŁ MAŁE DZIECI". Odwróciłem się, popatrzyłem na Bartka i w żarcie powiedziałem "Co ja wyrabiam, przecież Dąb nie może mówić, to tylko kupa żywego drewna" i już miałem ostatecznie odejść, jednak stało się coś niewyobrażalnego - Dąb Bartek pierdolnął mnie gałęzią i wydarł się -JA CI KURWA DAM KUPĘ DREWNA TY KUTASIARZU PIERDOLONY, PATRZ NA MOJE GAŁĘZIE. PATRZ NA NIE! Wkurwiłem się nielekko, kopnąłem Bartka i mówię. -CO TY KURWA DREWNIAKU, PAPIEŻA OBRAŻASZ? CO ON CI TAKIEGO ZROBIŁ? ŻE GŁOSIŁ DOBRO, MÓWIŁ DOBRE RZECZY? TO JEST KURWA TAKIE... Nie dokończyłem szanować papieża, bo ten pierdolony Bartek mi przerwał. -WALĘ PAPIEŻA, JEBAŁ DZIECI, BRONIŁ PEDOFILÓW I WCALE NIE OBALIŁ KOMUNY. PODPISZ Z TYM TRAKTAT NA PERGAMINIE. -ALE PAPIEŻA MI NIE OBRAŻAJ, BO JAK CI WYPIERDOLĘ Z PLASKUNA, TO CI SIĘ LIŚCIE POWYKRĘCAJĄ! W tym momencie otrzymałem potężny cios w potylicę i zemdlałem. Gdy już się obudziłem było dziwnie ciemno i ciasno - to Dąb Bartek wchłonął mnie do swojego wnętrza. Siedzę w nim już 5 lat i muszę wysłuchiwać jak nie szanuje papieża. Dał mi dostęp do internetu, ale każe mi pisać to co sam mówi o Janie Pawle II. W sumie już się przyzwyczaiłem i zaczęło mnie to śmieszyć. Uważajcie na tego skurwysyna, ja muszę kończyć, bo czasem sprawdza czy obrażam papieża. Jak nie obrażam, to wtyka mi gałęzie. Spotkanie po latach Kurwa, anonki moje kochane. Jak miło was z powrotem zobaczyć. Niestety przez ostatnie wydarzenia zmuszony byłem spędzić sporo czasu w samotności bez dostępu do internetu. Pojechał na wieś do babki, a moze do Reichu prosić wujka Alfreda o piniądze na nowy komputyr? Nic z tych rzeczy. Ostatnie tygodnie spędziłem, prosze ja was, w areszcie śledczym, na dodatek podejrzany o pedofilie. Ba kurwa, żeby tylko podejrzany. Prokurator straszył mnie Sztumem i twardymi bagietami na haremie. A wszystko to przez jednego, mściwego skurwysyna. Już wam mowie, jak było. Otóż początek całej historii dał wieczorny telefon od starego znajomego z gimbazy. Wiecie, najlepsi koledzy, całe przerwy gadaliśmy o tibii i te sprawy. loszki z sebami kręcili z nas tą słynną beke ale my już wtedy takbardzowyjebane.tiff i kubkiem sagi częstowaliśmy każdego, który ośmielił się z nas zażartować. No dobrze, nie było tak kolorowo, dostałem wpierdol za pyskowanie pare razy a ten mój koleżka, swoją drogą nazywał się Paweł, zaliczył nawet przekopówę w szatni po wuefie bo nie chciał pokazać siurdaka, wiedząc ze sebki porobią zdjęcia swoimi sony eriksonami T610 i puszczą je po szkole. Kończe tą dygresje, bo nie o tym miałem pisać - jak już wspominałem pewnego wieczora zadzwonil do mnie ów Paweł. Byłem troche zdziwiony, numer niby ten sam co w gimnazjum ale po głosie słychać, że to nie ta sama osoba. Nawet przez słuchawke dało się wyczuć, że rozmawiam z typowym śmieszkiem-studentem. >Siema Mati, dawno się nie widzieliśmy, co xD Będzie jakieś 5 lat, hehe iks de. Słuchaj, właśnie z Patrycją się spotkaliśmy na mieście, pamiętasz Patrycje? No, tą od nas z gimnazjum? Oj nie marudź, wyrośliśmy i dzisiaj te nasze gimnazjalne spory nas bawią xD Od razu wyczułem o co chodzi. Z wprawą aktora w "Trudnych Sprawach" odegrałem role równie wesołego, wygrywającego studenciny. Raz się żyje pomyślałem, może w konću uda mi się chociaż to słynne wyjście do ludzi. A przecież Paweł to fajny gość był i w gimbazie spierdolina podobnego sortu, jak jemu się udało z tego wyleczyć, to może na mnie tyż nie było za późno? Dobra, widzimy się jutro. Jakaś speluna, 20.00. Oczywiście następny dzień do godziny 19 poświęciłem na planowanie swojego zachowania przy loszkach, wybór najmniej spierdolinkowej kreacji z mojej jakże bogatej garderoby, studiowanie kurahena w poszukiwaniu protipów i walenie konia do pamięciowek karyn z gimbazy i licbazy, tak mnie jakoś przy okazji naszło. Wypsikawszy się ekskluzywnymi perfumami marki "Adidas" Zalożyłem swój /fa/ komplet: Buty od garnituru, jeansy z makro, koszula Carry i bluza polarowa, bo zimno. Wychodze, czekam na autobus. Kurwa, zimno. W końcu podjeżdża 14, wsiadam, kilka minut drogi i stoje przed drzwiami speluny "Riviera". >boge ty kurwo niebieska, jeżeli tam jesteś to dej mi zamoczyć kutas Powiedziałem do siebie w myślach. Wyciągnałem jeszcze koszule ze spodni taki sposób, że pomięta wystawała z pod zapiętego polaru. Nie zwróciłem na to uwagi, wyglądałem fatalnie, ale w przyplywie emocji rzuciłem sie całym ciężarem na klamkę, niemal wpadając do środka. Oczywiście nikt do mnie nie machnął ręką mimo, że się tego spodziewałem. Ze dwie minuty krążyłem po lokalu pełnym kuców i jakiegoś pijackiego elementu. W końcu trafiłem na moją gimklasę. Loszki oczywiście mnie poznały, chyba, że salwa śmiechu po moim "cześć" była przypadkowa. Ulokowałem się możliwie najbliżej drzwi obok Marcina, który był całkiem w porzadku - śmial się ze mnie z Sebami, ale sam na sam traktował mnie całkiem dobrze. Naprzeciwko mnie siedziała Anka. Taka 6/10, niska, lekko przy kości, buzia ładniusia oszpecona niestety drucianymi okularami. Siedząc tak w kącie nie zwracałem zbytnio na siebie uwagi. Było mi bardzo dobrze, kaloryfer grzał w plecki a widok siedzącej na drugim końcu stołu Patrycji, swoją drogą jebane 10/10, sprawiał, że kościej wariował. Nagle moją kontemplacje przerwała Anka - jebana, zagadała do mnie, tym samym sprowadzając mnie na ziemie. Ciągneła rozmowe niemal bez mojej inicjatywy, spodobało mi się to do tego stopnia, że poczułem rozluźnienie i aż z tego wszystkiego zdecydowałem się na kolejne piwo. Anka okazała się całkiem sympatyczną, słodką blondyneczką z silnymi kompleksami dotyczącymi jej wyglądu. Oczywiście jak się pewnie spodziewacie zacząłem ją pocieszać i prawić komplementy. Z biegiem czasu calkowicie olałem fakt, ze siedze tutaj z całą klasą i warto każdemu poświęcić troche uwagi - jeszcze dwa piwa i siedziałem z Anką na kolanach, wtulona we mnie opowiadała na ucho jakieś babskie farmazony. Zbliżała się północ i spora część grupy, w tym sam organizator Paweł z ktorym nie zamieniłem nawet słowa, pojechała do domu. Dobrze wstawiony bez chwili namysłu zdecyowałem, że biorę Anke do siebie i niech się dzieje wola nieba xD Oczywiście loszka była tak wstawiona, że nie obeszło się bez taksówki, po drodze na szczeście jej stan się troche poprawił, wdrapała się po schodach do mnie do pokoju. Runęła na łóżko swoim małym, niepozbawionym krągłości, dziewczęcym jeszcze ciałkiem i zaczęła coś niewyraźnie mruczeć. Knaga tak mi sterczała, że rozporek sam się rozpiął. Zrzuciłem z siebie swoje stylowe odzienie dosiadłem wijącej się po łożu Anki. Zacząłem robić to, co widziałem na filmach w internecie. Anka nie wyglądała na wprawioną w temacie seksów, więc miałem wrażenie, jakbym wiedział co robie, udawałem profesjonaliste. W kocu spędzilem wiele godzin na studiowaniu teorii, a to zawsze coś XD Po wylizaniu jej sutków i szyi zdecydowałem się włożyć w moją pierwszą i prawdopodobnie jedyną kobietę swoją napompowaną do granic możliwości knagę. Będąc w trakcie celowania moim drągiem w jej ciaśniutką, dziewiczą cipuszkę zauważyłem, że Anka energicznym ruchem sięgą prawą ręką w strone twarzy i szybkim szarpnięciem zdziera - niemal jak w kreskówkach Scooby-Doo - silikonową maskę z jej twarzy. Pod twarzą tego, co dotąd zdawało się być Anką, ukrywała się buzia noworodka, który spojrzał na mnie i niemal od razu wybuchnął donośnym płaczem. Wtem nagle huk, błysk, nie wiem co się dzieje. Do pokoju wpada oddział antyterrorystów >NA ZIEMIE GNOJU KURWA NA ZIEMIE RAZ RAZ RĘCE ZA GŁOWE SZEROKO NOGI Zanim się zorientowałem leżałem skuty na wykładzinie, twarzą w silikonowych resztach głowy Ani. Nad domem wisiał policyjny helikopter, prawdopodobnie cała dzielnica była przeze mnie na nogach. W tłumie policjantów, przez dym po eksplozji ładunków ogłuszających unoszący się jeszcze w pokoju zobaczyłem noworodka. Nagle równie szybkim jak poprzednio ruchem zerwał z glowy kolejną maskę, odsłaniając prawdziwą twarz. To był ten skurwiel Wojtyła. Podszedł do mnie, nachylił się nade mną i powiedział >obrażałeś mnie w internetach, no to teraz kurwa masz, gnoju po czym wziął rozbieg, rzucił się na okno wybijając szybe i lecąc złapał linę zwisającą z helikoptera. Wspiął się po niej do maszyny niczym komandos, wyrzucił pilota prosto na mój podjazd, przejął stery i odleciał. Kilka dni później siedziałem już w areszcie z zarzutem próby gwałtu na maloletnim, wcześnie rano obudził mnie klawisz. Powiedział, że mam ważnego gościa. Do celi wszedł Wojtyła ubrany tym razem w modny kardigan, rurki i trampki Converse. Powiedział, że jak dam mu zasadzić mi w dupe po czym opierdole mu drąga załatwi mi zwolnienie z aresztu i umożenie sprawy. No i tak oto jestem tutaj z wami. A z tobą, Wojtyła, jeszcze się policzę. Znane postacie Czasem na naszej drodze zdarzy się spotkać jakąś znaną personę. Może to być np. prezenter telewizyjny, popularny muzyk, aktor. Wydawałoby się, że spotkać kogoś takiego, to niezapomniane przeżycie, liźnięcie sławy po stopach. Ten rozdział powstał ku przestrodze. Nie każde spotkanie ze sławną osobistością kończy się pozytywnie. Niektóre z nich pozostają w pamięci na zawsze jako mocno paranormalne. Jeśli spotkacie jednego z bohaterów niniejszego rozdziału, lepiej miejcie się na baczności. To może być Wasze najdziwniejsze doświadczenie w życiu. Marek Konrad w autobusie Pamiętam to jak dziś. Był to burzliwy okres w moim życiu a Mianowice byłem jebanym studentem chujowego kierunku na łodzkiej kuc budzie. Mieszkałem na Kozinach a mój najlepszy kolega, który jako jedyny nie miał na mnie tbw na Narutowicza w Śródmieściu. Kiedyś, kiedy wracałem od niego ostatnim tramwajem 7 jechałem prze Kilińskiego. Na przystanku przy Jaracza wsiadło dwóch podpitych dresików. Zaczeli coś krzyczeć, że jebią policję itd. Typowe bonusy. Nagle podeszli do mnie i zapytali za kim jestem. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że nie interesuje mnie ten sport dla podludzi i nie kibicuję. Wtedy postanowili mi zajebać i okraść. Nagle tramwaj sie zatrzymał i wtoczył się do niego zamroczony alkoholem znany aktor Marek Kondrat. Zapytał się co tu się odpierdala i dlaczego oni chcą mnie pobić. Zapytali się o chuj mu chodzi i PANIE KONDRAT ODPIERDOL SIĘ PAN. Na co on wydarł się, że on jest oficerem policji i nazywa się Olgierd Halski i zaraz ich odjebie, po czym wyciągnął plastikową replikę pistoletu glock i zaczął nim wymachiwać. Dresiki zatrzymali tramwaj i uciekli. Po tym wydarzeniu znany aktor usiadł, wymamrotał NIE MA ZA CO, zwymiotował i zasnął. Jechałem z nim aż do ostatniego przystanku. Nigdy potem go nie widziałem. Tomasz Sankiewicz niszczy wieczór kawalerski Ananasy mam brata ciotecznego, poważnego przedstawiciela handlowego na burzliwe czasy mającego karynę 6/10 i wynajmującego mieszkanie na tym słynnym zamkniętym osiedlu. Jednym słowem młody, wykształcony z wielkiego miasta. Nazwijmy go Sebastian. Sebastian zalał swoją karynę i za tydzień biorą ślub a wczoraj był jego wieczór kawalerski. Nie wiem dlaczego ale zostałem na niego zaprszony mimo, że na codzień piwnica mocno. Zadzwonił do mnie w poniedziałek jakiś mirek, spytał czy jestem kuzynem seby i powiedział, że organizuje mu kawalerski i mam być w sobotę o 20:00 u siebie w domu w garniturze. Cały tydzień się bałem co to będzie i nawet planowałem udawać, że nie ma mnie w domu ale mame by mnie zdekonspirowała więc chcąc nie chcąc wczoraj założyłem garnitur z matury i czekam. Chwilę po 20:00 podjechała pod blok biała limuzyna i pijany seba dzwoni do mnie żebym schodził na dół. Wsiadam do limuzyny, w środku kilku najebany mirków w koszulach i z żelem na włosach. Jeździliśmy po Warszawie, kazali mi pić wódkę, whiskey i szampana. Najebane mirki wychylały się przez okna i szyberdach i darły ryje do idących po ulicy dziewczyn >Eeee lala dawaj do nas do limo xD itd. Dobrze, że szyby były przyciemnione i ludzie mnie nie widzieli bo bym umarł ze wstydu. Jeden mirek wyjął z kieszeni tą słynną kokainę i podzielił na takiej tacy, na której stały wcześniej butelki i częstował wszystkich. Mi też dali i nie chciałem wyjść na spierdolinę i odmówić a bałem się to wziąć więc jak mirki krzyczały do dziewczyn to zdmuchnąłem swoją kreskę xD A bałem się brać dlatego, że przez całe moje stulejarskie życie z narkotyków to brałem tylko ten słynny acodin raz i skończyło się tak, że lekko zesrałem się w gacie, więc nie chciałem powtórki xD Limuzyną dojechaliśmy na Marszałkowską do lokalu SIN CLUB gdzie mirek, który organizował całą zabawę zarezerwował stolik. Nigdy w życiu nie byłem w żadnym klubie więc przerażenie mocno jak wchodziliśmy i ochroniarze nas oglądali ale wypity alkohol dodował mi odwagi xD Wchodzę a tam w wszędzie kurwa gołe loszki, bo jak się okazało to był ten słynny stip-club do tej pory sądziłem, że w ojczyźnie papieża polaka takie rzeczy są nielegalne xD. No ja pierdolę było ich więcej od klientów. I wszystkie się do nas uśmiechały i zagadywały. Było jak w raju. Usiedliśmy przy stoliku a kelner przyniosł wódkę w takim wiadrze z lodem, jak na filmach albo na weselu. Seba mi wytłumaczył, że można sobie wziąć prywatny taniec i wtedy loszka bierze cię do takiej mniejszej salki i wywija ci dupą przed twarzą. Dziewczyny można obejmować i ukradkiem przejechać ręką po dupie czy cycku ale nie można łapać perfidnie za cipkę bo wtedy jest afera i ochroniarze mogą ci kazać płacić dużo pieniędzy a jak nie zapłacisz to dać wpierdol dla ciebie. Dupy tańczo i nas zaczepiajo, wódka się leje a ja się rozglądam po sali i nagle 2 stoliki od nas zauważyłem znanego publicystę niepokornego Tomasza Sakiewicza, który informuje gdy inni kłamią. Siedział sam, wyglądał na mocno pijanego a przed nim stała butelka whiskey i tańczyła goluteńka karyna. I wywija mu dupą przed twarzą a Tomasz Sakiewicz się ślini i wybałusza oczy i widać, że najchętniej to by się na tą loszkę rzucił i wyruchał na miejscu. No i nagle Sakiewicz nie wytrzymał napięcia, wziął solidny zamach i wsadził loszce palec prosto w dupę. Loszka wyskoczyła jak z katapulty i ucieka z wrzaskiem a do Sakiewicza leci ochroniarz dać wpierdol. No to Sakiewicz złapał butelkę whiskey i potłukł temu ochroniarzowi na głowie. Facet leży na ziemi i krew z niego tryska, goście przerażeni, na Sakiewicza biegnie trzech ochroniarzy z pałkami teleskopowymi. Zobaczył, że nie ma szans, złapał krzesło i wyjebał nim witrynę, wyskoczył na ulicę i uciekł. Ochroniarze polecieli za nim ale po chwili wrócili z niczym. W klubie momentalnie zrobiło się bardzo zimno, na miejsce z którego puszczali muzykę wszedł jakiś facet i powiedział, że bardzo przepraszają za zamieszanie i niestety są zmuszeni zamknąć lokal, wszyscy goście, którzy zrobili rezerwacje przy wyjściu dostaną zwrot pieniędzy i zapraszają jutro od 18:00. Mirek, który organizował kawalerski dostał 1000zł, poszliśmy do sklepu monopolowego, kupiliśmy wódkę i wypiliśmy ją na ulicy po czym ja się porzygałem a Sebastian zapłacił mi za taksówkę do domu. Inba była przednia ale nie wybaczę Sakiewiczowi tego, że nie zdążyłem wziąc sobie prywatnego tańca i umrę nie dotykając nigdy kobiety. Robert Makłowicz na kucbudzie Anony, co mi się dzisiaj wydarzyło to głowa mała. Byłem po dwóch wykładach na kucbudzie i czekało mnie okienko, a że pogoda była ładna to postanowiłem usiąść sobie na ławce w pobliżu uczelni i tam zjeść przygotowane w domu drugie śniadanie - bułkę razową z masłem prawdziwym z osełki, szynką biedronkową, plasterkami pomidora i serem topionym z szynką w plastrach Hochland, wszystko to owinięte starannie w folię aluminiową. Zadowolony z czekającego mnie posiłku zszedłem po schodach kucbudy - a w plecaku miałem jeszcze książkę przygodową "Tomek na czarnym lądzie", którą zacząłem czytać z nowu z nostalgii i która miałem nadzieję dostarczy mi rozrywki przez część okienka pozostałą po zjedzeniu kanapki. W dobrym humorze dotarłem do ławki, rozsiadłem się na niej, plecak położyłem obok i rozpocząłem konsumpcję drugiego śniadania. Byłem już w połowie kanapki i siedziałem tam próbując sobie przypomnieć w jaki sposób Tomkowi udało się wykaraskać z kłopotów, w które się wpakował tuż przed tym jak skończyłem czytać poprzedniego wieczora gdy nagle poczułem silne uderzenie w tył głowy. Odwróciłem się i zobaczyłem wpatrującego się we mnie ze wyszczerzonymi w grymasie wściekłości zębami i szaleństwem w oczach Roberta Makłowicza, znanego kucharza i obieżyświata. "W dupę sobie wsadź tę wałówę z gówna kutasie zajebany, a nie mi smrodzisz nią pod moim bilbordem" - wycedził celebryta gdyż, jak się okazało, ławka moja znajdowała się tuż obok reklamy pewnej sieci supermarketów z udziałem Makłowicza. "Ależ panie Robercie" - powiedziałem. "To przecież dobra kanapka, z szynką, masłem, pomidorek świeży jeszcze dziś rano na bazarze kupiony". Słysząc to Makłowicz wykrzywił się jakby mu ktoś sok z cytryny do picia dał i piskliwym głosem zaczął mnie przedrzeźniać i w prześmiewczy sposób powtarzać to co powiedziałem. Na takie zachowanie już nie wiedziałem co powiedzieć i, pewnie za sprawą szoku, nawet nie zareagowałem gdy wyrwał mi z ręki moje do połowy zjedzone drugie śniadanie i - nie żartuję tu ani trochę - położył ją na ziemi, podniósł jedną z połówek bułki odsłaniając pieczołowicie ułożone tam składniki i ściągnąwszy spodnie zaczął oddawać na nie stolec. Do tego momentu wokół nas zdążył się już zebrać tłumek gapiów i jeden z nich postanowił zareagować. Do znanego kucharza podszedł starszy mężczyzna w serdaku skórzanym i kaszkiecie z zamszu i z oburzeniem wykrzyknął: "Kurwa konusie ty, co ty tu robisz, w telewizji jesteś to myślisz, że wszystko ci wolno? Że młodego człowieka co ci nic nie zrobił możesz męczyć?" Makłowicz słysząc to wpadł w prawdziwy szał, błyskawicznie podciągnął spodnie i rzucił się w stronę starszego pana, kopnął go w jądra i gdy ten zgiął się w pół chwycił go za głowę i zaczął raz za razem uderzać nią o swoje kolano. Zacząłem krzyczeć "Panie, przestań pan", a głos łamał mi się już mocno ze zdenerwowania. On sobie z tego nic nie robił, spodnie miał już całkiem ubrudzone krwią swojej ofiary, który próbował chwytać jakoś napastnika i bronić się, ale coraz słabiej w miarę jak jego twarz zamieniała się w bezkształtną czerwoną masę. Gdy opór mojego niedoszłego obrońcy już prawie zanikł Makłowicz rzucił nim o ziemię i, chcąc chyba go do końca upokorzyć, zaczął symulować kopulację analną z nim śmiejąc się przy tym jak wariat i latając wzrokiem po tłumie ludzi dookoła chłonąć strach i odrazę od nich płynące. Co się dalej stało nie wiem, bo musiałem wracać na zajęcia, lubię myśleć, że zebrałbym się w sobie i powstrzymał tego szaleńca, ale jednocześnie wiem, że to nieprawda. „stary anona i buty” part. 1 Zima idzie a ja w starych adidasach już miałem dziurę taką, że można było 2 palce wsadzić więc po miesiącu wyrzeczeń dzięki którym zaoszczędziłem pieniądze, poszedłem wczoraj do galerii handlowej kupić sobie porządne buty na zimę. W sklepie CCC znalazłem pic rel. Solidne wykonanie, przystępna cena, modny wygląd- nie zastanawiałem się długo. Wróciłem z butami do domu, pochodziłem w nich po pokoju, poprzeglądałem się w lustrze i czułem dobrze. Jeszcze je solidnie zaimpregnowałem, żeby nie przepuszczały wody i się nie niszczyły. Dzisiaj poszedłem w swoich nowych butach na uniwersytet. Czułem się dzięki nim bardziej pewny siebie, jak siedziałem na korytarzu to nogi wyciągałem daleko, żeby ludzie lepiej widzieli jakie mam eleganckie buty. Po zajęciach czekam na przystanku na Krakowskim Przedmieściu na autobus a tu z kawiarni wychodzi znany podróżnik katolicki Wojciech Cejrowski. Elegancko ubrany a nie w jakąś tam koszulę hawajską, z egzotycznych motywów to miał tylko w ręce taki kubeczek na yerba mate. Popatrzył się na mnie, na moje buty i podchodzi i zagaduje, czy te buty to są te z CCC za 139,00zł. Ja mu zadowolony mówię, że tak panie Wojtku, te same dokładnie, i że miło, że pan zauważył. Cejrowski na to powiedział tylko >Śmieć Mi szczęka opadła i nie wiem o co chodzi. Cejrowski pyta, którego wyrazu nie rozumiem "śmieć" czy "śmieć". No to ja mówię, że obydwa rozumiem tylko nie wiem dlaczego tak mówi. Cejrowski mówi, że dlatego, że tylko śmieć może nosić takie chujowe, biedackie buty. Że on do dzikich krajów jeździł i tam ONZ i Czerwony Krzyż takie buty przysyłał dla biednych ludzi za darmo i nawet oni nie chcieli w nich chodzić tylko wyrzucali. I że nawet było specjalne posiedzenie komisji UNICEF, że nie wolno głodnym dzieciom takich gównianych butów dawać, więc tam przestali wysyłać tylko do sklepów do Polski. Ludzie na przystanku śmiechają pod nosami i się patrzą na moje buty, ja już gula w gardle i staram się jakoś jeden za drugim schować ale to nic nie daje. Ale jednak pomyślałem, że nie dam sobą pomiatać nawet znanemu człowiekowi i krzyczę na Wojciecha, że on sam przecież boso przez świat chodzi więc nie ma prawa się do moich butów przypierdalać. Cejrowski w śmiech i mówi, że boso to on chodzi w eleganckich krajach zagranicznych a nie w Polsce gdzie co 5 metrów można w psie gówno wejść albo jakąś strzykawkę z HIV, i że po Polsce to on chodzi w porządnych butach i pokazuje mi swoje buty z jakimiś frendzlami, paskami, dolce&gabana i że nawet taki guzik mają, że jak go lawina przysypie w tych butach to on ten guzik naciska i go wtedy można znaleźć pod śniegiem. Ja nie daję za wygraną i krzyczę, że przecież on jest człowiekiem wierzącym gorliwie i że Pan Jezus chodził boso albo w jakichś rozpadających się sandałach więc dlaczego on mnie obraża. Cejrowski na to, że z tymi sandałami Jezusa to lewacka propaganda II Soboru Watykańskiego i Jezus obuwie dobierał bardzo starannie, i jakby teraz zszedł na ziemię znowu i mnie w takich butach zobaczył to by mi w mordę przypierdolił. Ja cały czerwony, nie wiem co powiedzieć, ludzie ryczą ze śmiechu a Wojtek Cejrowski mówi, żebym się zachował jak biały człowiek honoru i te buty zdejmował i wypierdolił. No to ściągam te buty, cały już zaryczany bo tak mi było ich szkoda i odkładam do kosza na śmieci na przystanku delikatnie, bo je chciałem wyjąć jak Cejrowski pójdzie. Stoję na śniegu w samych skarpetkach, nogi aż pieką od zimna, autobus powoli nadjeżdża, chciałem szybko buty złapać i wskoczyć do środka ale jak się rzuciłem do śmietnika to Wojciech mi zagrodził drogę i powiedział, żebym miał trochę godności. Wsiadłem bosy do autobusu, przejechałem jeden przystanek, wysiadłem i biegiem lecę spowrotem buty zabrać. Grzebię w śmietniku, wszystkow wyrzucam z niego ale butów nie ma. Pytam ludzi co stali na przystanku, czy butów ktoś ze śmietnika nie zabrał a oni mówią, że tak, że znany podróżnik Wojciech Cejrowski tutaj był i wziął buty i powiedział, że jedzie na ryzykowną wyprawę do Nepalu i w sam raz będzie miał buty eleganckie i niezawodne. A ja będę całą zimę zapierdalał w starych adidasach „stary anona i buty” part. 2 Anonki kilka dni temu opowiadałem wam jak podróżnik Wojciech Cejrowski podstępem pozbawił mnie moich butów, które wpadły mu w oko. Codziennie rano przy wyjściu z domu zimny wiatr, śnieg oraz inne zjawiska pogodowe wpadające mi do adidasa przez dziurę przypominały o tej przykrej sytuacji. Mój gniew rósł wraz z postępującym spadkiem temperatury odczuwalnej a dzisiaj już miarka się przebrała bo przez dziurę wpadł mi do buta kawałek zamarzniętego gówna psiego, który zaczął roztapiać się i śmierdzieć jak siedziałem na wykładzie. Poczułem fetor i dyskretnie popatrzyłem na podeszwy, ale były czyste, więc byłem przekonany, że ktoś inny wdepnął. Ludzie się ode mnie odsuwali przez cały dzień i dopiero po powrocie do domu zobaczyłem, że mam calutką skarpetę zanieczyszczoną. Szlag mnie trafił tak, że myślałem, że mnie normalnie odwiozą prosto do Kobierzyna, ale że jest on od Warszawy dosyć daleko to mnie nie odwieźli tylko postanowiłem pójść na policję i zgłosić przestępstwo Cejrowskiego. Wziąłem paragon od butów i nawet pudełko całe po nich oraz katalog CCC, żeby policjanci nie mieli problemu ze zrobieniem portretu pamięciowego mojego obuwia i poszedłem na mój dzielnicowy komisariat. W kolejce do dyżurki stało sporo osób i każdy miał bardzo długą sprawę do omówienia. Jedna staruszka zgłaszała zaginięcie psa no i policjantka jej mówi, że to trzeba gdzie indziej zrobić bo oni sprawy kryminalne prowadzą no to babcia mówi żeby chociaż plakaty porozwieszali i w telewizji po wiadomościach pokazali zdjęcie psa bo może ktoś go widział no i policjantka mówi, że zaginięciami zwierząt się nie zajmują tylko ewentualnie jakby tego psa ktoś ukradł to oni by mogli zacząć dochodzenie, na co staruszka mówi, że ona sobie jednak przypomina, że ten pies to jej nie uciekł na spacerze tylko trzech mężczyzn go wciągnęło do samochodu i odjechało z piskiem opon i wtedy policjantka ją odesłała do jakiegoś pokoju na drugim piętrze. Potem jeszcze była kobieta, która prosiła żeby wypuścili jej syna, co go aresztowali rano, bo on by nigdy nikogo nie pobił dotkliwie bo to bardzo dobry chłopak i nawet był u pierwszej komunii kiedyś i pokazuje to zdjęcie syna z komunii i pyta, czy ta policjantka sądzi, że taki ładny chłopiec mógłby kogoś pobić tak bardzo i jeszcze ukraść telefon komórkowy. Policjantka mówi, że od sądzenia to jest sąd i oni tylko łapią ludzi a syn był poszukiwany trzy miesiące listem gończym to go złapali. Ta matka mówi, że on nie wiedział, że jest poszukiwany bo on gazet nie czyta telewizji nie ogląda tylko cały dzień siedzi z nosem w książkach taki jest pilny uczeń i jakby wiedział, to by się sam zgłosił na komisariat i kulturalnie wyjaśnił sprawę tak jak jego ojciec, który teraz jest w więzieniu, jak był poszukiwany za napady rozbojowe. Dyżurna ją odesłała z kwitkiem i w końcu była moja kolej. No to mówię, że zostały mi skradzione buty eleganckie włoskie Gino Lanetti z CCC i znam sprawcę więc całą sprawę rozwiązałem za nich tylko trzeba pojechać do złodzieja i mu buty zabrać a ja nie wiem gdzie mieszka i sam się boję. Pokazuję policjantce gazetkę CCC i paragon i pudełko a ona mi mówi, że po pierwsze to dziwi się, że mi tak na tych butach zależy bo godzinę temu mieli delikwenta, któremu z opieki społecznej przynieśli takie właśnie buty, bo ONZ przysłał do Polski 10 kontenerów, ich w ten sposób mu chciały organy państwowe przetrwać zimę, ale jemu to się te buty tak nie spodobały, że nimi rzucił w pracownika społecznego i aż mu skroń rozcięło. Po drugie to buty kosztowały 139,00zł więc to będzie tylko wykroczenie a nie przestępstwo bo przestępstwo jest jak się ukradnie za więcej niż 250zł więc nikomu się nie będzie chciało szukać i sprawa pewnie zostanie umorzona. Ja na to mówię, że kategorycznie żądam sprawiedliwości a on pyta, kto mi te buty ukradł no to mówię, że Cejrowski Wojciech urodzony w Elblągu syn Bogdana. Ludzie w kolejce w śmiech i policjantka też się śmieje i już chce mnie odprawić a tu nagle taki stary policjant co przechodził akurat obok mówi, że on tego skurwysyna Cejrowskiego już od dawna chciał udupić bo on wiele lat służył Polsce Ludowej i nawet jak kręcili serial o poruczniku Borewiczu to na nim się wzorowali a Cejrowski wszystkich byłych milicjantów wyzywa od zdrajców i nie chce się odpieprzyć od generała. Powiedział, żebym przyszedł jutro bo on teraz pracę kończy, ja mu mówię, że tu nie ma chwili do stracenia bo Cejrowski może w każdym momencie wyjechać na jakąś wyprawę i uciec do jakiegoś kraju egzotycznego, który nie ma podpisanej umowy o ekstradycję z Polską i sobie będzie tam siedział do końca życia w moich butach i się z nas śmiał. Stary policjant mówi, że jak tak to tak i on tylko sprawdzi gdzie Cejrowski mieszka i jedziemy zaraz. Wziął jeszcze pistolet, pałkę, kajdanki, gaz pieprzowy, paralizator i inne sprzęty żeby Wojciechowi zadać cierpienie przy zatrzymaniu i pojechaliśmy do Konstancina pod Warszawą, gdzie według dokumentów Cejrowski jest zameldowany. Dojeżdżamy pod adres podany a tam willa olbrzymia, wielka była prawie jak szkoła podstawowa do której chodziłem. Pierwowzór Borewicza dzwoni do furtki a Cejrowski przez głośniczek mówi, że on dziękuje ale zarówno nowoczesny odkurzacz jak i pościel ekologiczną już ma, na co policjant jak na filmach krzyczy, że otwierać policja. Cejrowski wychodzi z domu w majtkach samych, koszuli hawajskiej i moich butach i otwiera furtkę. Ja krzyczę, że to moje buty są i żeby oddawał a policjant krzyczy, że on mu zaraz pokaże co się robi z kontrrewolucjonistami na co Cejrowski Wojtek tylko się uśmiecha i mówi, że panowie spokojnie, zapraszam do środka, wszystko sobie wyjaśnimy. No to wchodzimy do środka a ja mu się cały czas patrzę na nogi, żeby z tymi butami niczego nie zrobił i żeby się zaraz nie okazało, że on jest boso i o żadnych butach nic nie wie. W środku przepych ogromny, wszystko wyłożone marmurem, na ścianach wiszą głowy zwierząt dzikich jak hipopotamy i nosorożce. Poszliśmy do jakiegoś pokoju i Cejrowski nas posadził przy takim stoliku zrobionego z odciętej nogi słonia i mówi do policjanta, że on mu trochę przypomina porucznika Borewicza no to policjant się trochę jakby udobruchał i mówi, że dobrze mu przypomina bo porucznik Borewicz był na nim wzorowany, i że on był dobrym milicjantem całe życie, bronił porządku i nie rozumie dlaczego Cejrowski go obraża wciąż. Cejrowski zaczął się śmiać do rozpuku i mówi, że przecież z tym obrażaniem to jest taka gra, żeby skanalizować nastroje antykomunistyczne i pieniądze wyciągać, a on sam od małego władzę ludową szanował i był z nią za pan brat, że już w szkole średniej donosił do UB, i że jak on sobie inaczej wyobraża, żeby on w tamtych czasach dostawał zgody na podróże zagraniczne. Cejrowski poleciał do innego pokoju i zaraz wraca z rękami pełnymi różnych papierów i pokazuje: moja pierwsza lojalka, mój pierwszy donos, podziękowania pisemne od generała Kiszczaka itd. Policjant mu mówi, że bardzo ładnie i docenia wszystko ale dlaczego po 1989 tak się sprzedał środowiskom klerykalno-kombatanckim na co Wojciech mówi, że to wszystko tak zaplanowane, żeby z tych programów podróżniczych i publicystycznych ciągnąć pieniądze i on prawie wszystkie te pieniądze przekazuje na Stowarzyszenie Ordynacka tylko sobie tyle zostawił, żeby mieć ten dom bo nie będzie przecież mieszkał jak zwierzę w jakiejś klitce zagrzybionej jak solidaruchy. A to wszystko było w ogóle pomysłem Jurka Urbana, który tutaj mieszka przez płot i zaraz wpadnie wypić po maluchu za stare czasy no i faktycznie jak Cejrowski to mówił to przez okno zobaczyłem, że Jerzy Urban wychodzi do ogródka dom obok, włazi na drzewo przy płocie, po gałęzi nad tym płotem przechodzi i skacze. Mógł ulicą iść ale widocznie taką miał fantazję. Wystraszyłem się, że się połamie bo wysoko było ale on głowę pochylił w dół i uszy zatrzepotały i go tak spowolniło, że wylądował jak kapitan Wrona Tadeusz. Policjant zobaczył Urbana i cały uradowany mówi, że od zawsze go chciał poznać, na co Cejrowski od razu wyciąga z szafki butelkę i szkło. Mi też polali, ja zszokowany wypiłem, a Urban pyta, czy pamiętają jak pacyfikowali zakłady meblowe w Sieradzu w 1981. Oni wszyscy w śmiech i się zaczynają przekrzykiwać co który pamięta, jak jakiegoś robotnika bili pałką w jaja i on tak piszczał śmiesznie, i rechoczą. Oni opowiadają jakieś anegdoty sobie, a ja siedzę cicho i patrzę na moje buty na nogach Cejrowskiego i w końcu mówię do policjanta, że tutaj śmichy chichy gadu gadu a przecież przyjechaliśmy moje buty odzyskać na co policjant oburzony, że mam przestać towarzysza Wojciecha szkalować i wypierdalać w podskokach. Ja mówię, że bez butów moich nigdzie nie idę na to on mi psikną w twarz gazem pieprzowym, że oddech straciłem i oczy mi załzawiło, złapał za kołnierz, wyprowadził na ganek i zajebał kopa w dupę aż zleciałem na dół. Cejrowski zaraz otworzył pilotem drzwi od garażu i 3 hieny tropikalne stamtąd wyskoczyły i od razu do mnie. Uciekłem za płot, furtkę zatrzasnąłem a one ujadają. Cejrowski, policjant i Urban tylko patrzyli przez okno i się śmieli ze mnie a ja musiałem do domu wracać autobusem podmiejskim w dziurawych adidasach. Teraz to już miarka się przebrała i na pewno tak tego nie zostawię i jakimś sposobem swoje buty odzyskam. „stary anona i buty” part. 3 Ananiasze znacie już bulwersującą historię pozbawienia mnie butów przez Wojciecha Cejrowskiego oraz nieudanej próby odzyskania ich drogą policyjno-sądową, z powodu postkomunistycznych konszachtów. Po piątkowym upokorzeniu w domu Cejrowskiego w Konstancinie myślałem tylko o zemście i odzyskaniu obuwia. Zastanawiałem się nawet nad włamaniem do rezydencji Wojciecha jednak po pierwsze nie potrafię się włamywać a po drugie hieny. Los jednak stworzył mi świetną okazję do odwetu znacznie szybciej niż myślałem. 2 dni w tygodniu pracuję na tej słynnej umowie śmieciowej w tym słynnym call center. Wciskam jakimś biednym ludziom z polski B telewizję satelitarną. Słabo mi to idzie więc zarabiam bardzo mało, ale na moje skromne potrzeby starcza. Trzy tygodnie temu wszyscy pracownicy zostali zaproszeni na firmową wigilię w jakimś klubie w Pałacu Kultury, która miała się odbyć w tą sobotę czyli wczoraj. Na początku stwierdziłem, że mam w dupie ale potem pomyślałem, że może warto spróbować wyjścia do ludzi, szczególnie, że miało być darmowe jedzenie, picie i ogólnie all inkluziv. W dodatku to dobra okazja do popodglądania loszek z pracy. Planowałem stanąć sobie z darmowym jedzeniem w okolicach toalety damskiej i patrzeć co się dzieje w środku jak ktoś otworzy drzwi żeby wyjść albo wejść. Można w ten sposób dojrzeć jak jakaś kobieta np. poprawia makijaż albo ubranie a jak się ma szczęście to nawet widać na dole kabiny nogi sikającej kobiety i od razu kościej mocno. No to ubrałem się wczoraj wieczorem tak ładnie jak mogłem, pochlapałem ubranie wodą po goleniu tate żeby ładnie pachnieć i poszedłem. Przy wejściu do klubu okazało się, że zapomniałem zaproszenia i ochroniarze nie chcieli mnie wpuścić a nikt z firmy mnie nie kojarzył bo zawsze siedzę cicho i nie jestem rozpoznawalny. Dyrektorce z mojej pracy, która organizowała imprezę i stała przy wejściu mówię, że moim przełożonym jest taki Adam i on może potwierdzić, że ja to ja. Dyrektorka poprosiła żeby ktoś Adama zawołał i on po chwili przychodzi lekko podpity, w różowej koszuli i z żelem na włosach i mówi >Tak, on u mnie pracuje, to Szczurek hehe Dumny pseudonim Szczurek został mi przydzielony na samym początku pracy przez Adama właśnie. Ludzie w kolejce, która zrobiła się dosyć duża przez zamieszanie z moim zaproszeniem, się śmieją a ja szybko wskoczyłem do środka żeby pozostawić upokorzenie za sobą. Impreza się rozkręca i monterzy już się mierzą spojrzeniami ze sprzedawcami - u nas w firmie jest taka tradycja, że monterzy i sprzedawcy nienawidzą się jak kibice dwóch różnych drużyn piłkarskich i na każdej imprezie firmowej dochodzi do potyczek na tym tle. Konflikt jest tak stary jak firma i każdy dłużej pracujący monter czy sprzedawca ma jakieś porachunki z poprzednich zabaw firmowych. Wiosną mieliśmy imprezę z okazji 10-lecia powstania spółki i jeden sprzedawca potłukł w ferworze walki jakiemuś monterowi szklankę na głowie tak, że tamten ma teraz bliznę przez pół łba więc było pewne, że teraz monterzy będą chcieli pomścić kamrata. W pewnym momencie na scenę wszedł prezes zarządu i wygłosił mowę, w której dziękował nam wszystkim za dobrą pracę itd. a potem zapowiedział występ gwiazdy-niespodzianki i na scenę wyskoczył Wojtek Cejrowski we własnej złodziejskiej osobie i w dodatku w moich butach. Mi się wyrwało z ust >O JEBANY a jakaś baba z działu HR co stała obok powiedziała, że firma Cejrowskiemu zapłaciła 15 tysięcy za występ więc lepiej żeby mi się podobało bo inaczej ona porozmawia z moim przełożonym albo będziemy mieli na każdej imprezie Marylę Rodowicz, jak było do tej pory. Wojciech opowiadał jakieś dowcipy podróżnicze a ja myślałem tylko jak mu te buty zabrać. W jednym momencie na przykład wziął jakiegoś Mirka z publiczności na scenę i zadaje mu podchwytliwe pytanie, czy był na otwarciu. Mirek pyta czego, a Cejrowski na cały głos >PARASOLA W MURZYŃSKIEJ CHACIE NA PUSTYNI i cała sala ryczy ze śmiechu. Po godzinie Wojtek skończył występ na scenie i przechadza się z kieliszkiem wina między ludźmi i zagadywał (pewnie mu za to zapłacili) a ja musiałem bardzo uważać żeby mnie nie zauważył bo by od razu się stał bardzo czujny i pilnował butów. W międzyczasie ja wpadłem na świetny pomysł, żeby Cejrowskiego odurzyć za pomocą Zolpidemu, który kiedyś przypisał mi lekarz na niedobór wygrywu i fobię społeczną, i który cały czas noszę przy sobie dla pewności, mimo że nie korzystam. Pokruszyłem 4 tabletki, proszek zawinąłem w chusteczkę i czekam na odpowiedni moment. Po kilku minutach jakiś monter albo sprzedawca wylądował w fontannie po ciosie od innego pracownika i wszyscy łącznie z Cejrowskim patrzyli się w tamtą stronę, więc ja korzystając z okazji podszedłem szybko do Wojtka i wsypałem mu Zolpidem do wina. Na moje szczęście wina było już mało więc Cejrowski wypił je jednym łykiem, skrzywił się i zamówił łyski. Cały czas go obserwowałem i po jakichś 20 minutach już był oszołomiony jakby się wina z Zolpidemem napił, i zaczął zataczać się w kierunku kibla więc poszedłem za nim. Wszedłem do łazienki i zobaczyłem, że Cejrowski zamknął się w jednej z kabin i leży na ziemi a jakieś Mirki się śmieją >hehe no pan Wojtek to se pobalował dzisiaj xD Nie mogłem przy nich odkraść butów więc podchodzę do Mirków i mówię, że jestem synem Wojciecha Cejrowskiego i przyjechałem zabrać go do domu i nie mogę go znaleźć no to oni mówią, że w kabinie leży i czy mogą mój autograf osobisty jako syna sławnego człowieka. Nabazgrałem im jakiś podpis na papierze toaletowym i poprosiłem o pomoc i jeden Mirek wskoczył do kabiny górą i otworzył drzwi a pozostali podnieśli Cejrowskiego tak, że mogłem sobie zarzucić jego rękę na ramie. Wychodzę z Wojciechem na ramieniu z klubu, wszyscy mi schodzą z drogi i patrzą z szacunkiem, że jestem tak blisko ze znaną osobistością. Jak już opuściłem klub to rzuciłem nieprzytomnego Cejrowskiego w krzaki iglaste pod Pałacem Kultury, ściągnąłem mu moje buty i poszedłem, stwierdzając, żeby chuj zamarzł za moją krzywdę. Jednak gdy jechałem już do domu to sumienie mnie ruszyło i zadzwoniłem na 112 i powiedziałem, że przy Emilii Plater w krzakach leży jakiś mężczyzna i że to chyba Wojciech Cejrowski bo był boso. „stary anona i buty” part. 4 Po odzyskaniu butów myślałem, że moje przygody już się skończyły. Tak jednak nie miało się stać. Moja mamełe jest hardo wierząca i praktykująca oraz zaangażowana społecznie i politycznie jako sekretarz lokalnego Klubu Gazety Polskiej. Udziela się też we wszystkich możliwych inicjatywach kościelnych typu strojenie ołtarzy na procesję z okazji Bożego Ciała, tydzień modlitwy za Polaków na wschodzie itd. Ja chcąc nie chcąc też zostaję czasami w te inicjatywy wciągnięty bo mam prawo jazdy a matka nie ma, a ja za jej hajs lurkuję więc robię co mi powie i na przykład wożę jakieś kwiaty z hurtowni do kościoła. W sobotę mame oświadczyła, że w niedzielę będzie u nas pod kościołem wydawanie ciepłych posiłków dla bezdomnych co marzno głodni. W dodatku miał przyjechać jakiś prominentny polityk z PiS, który już kilka razy odwiedzał ten smoleński klub o mojej matki i chciała się koniecznie pochwalić jakiego ma dorodnego kawalera za syna (stulej 21 lvl, nigdy nie trzymałem za rękę, zainteresowania: fap i gierki, osiągnięcia: 3 miejsce w konkursie ortograficznym w 2 klasie gimbazy. Super kawaler kurwo) Na początku smutłem bo miałem na niedzielę ambitne plany oglądania tańczącego papieża na elitarnym forum karabin.org jednak potem stwierdziłem, że może za zrobienie takiego dobrego uczynku przed świętami Bóg mi odpuści trochę szkalowania Jana Pawła Błogosławionego i ominą mnie męki piekielne. W niedzielę po sumie zostałem ustawiony razem z dwiema Grażynami za ladą pod którą stał wielki garnek z gulaszem oraz termosy z herbatą, a na niej plastikowe naczynia i sztućce oraz czarno-białe zdjęcie spadniętego z roweru prezydenta z żoną, przyozdobione czarną wstążką, które ustawiła tam moja matka żeby "krzewić patriotyzm i prawdę wśród najuboższych". Bezdomnych zebrała się już spora kolejka ale matka i przewodniczący tego klubu Gazety Polskiej powiedzieli nam, że czekamy z wydawaniem jedzenia aż przyjedzie ten poseł z PiS bo on musi mieć zdjęcia jak pomaga biednym żeby sobie ocieplić wizerunek, bo polskojęzyczne media ciągle obrzucają go błotem. Po kilkunastu minutach przyjechał elegancki samochód i wysiadł z niego pogromca Wojskowych Służb Informacyjnych i przewodniczący Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy TU -154 M z 10 kwietnia 2010, Antonii Macierewicz. Wszyscy członkowie klubu mojej starej rzucili się żeby uściskać mu ręce i pokazywali palcami takie znaki V jak robił Wałęsa, a potem Macierewicz został ustawiony za ladą i ruszyliśmy z wydawaniem jedzenia. Pierwsza Grażyna podawała naczynia i sztućce, potem ja nalewałem herbaty, potem Antonii nakładał gulaszu, bo gulasz był najbardziej fotogeniczny, a potem druga Grażyna wkładała do kieszeni bezdomnym, którzy mieli już zajęte ręce, obrazek ze świętym Krzysztofem patronem kierowców (tylko takie mieli akurat na plebanii) i broszurkę artystyczną "Zostali zdradzeni o świcie" z wybranymi dziełami Jarosława Marka Rymkiewicza. Podejrzewam, że te obrazki i gazetki były po to żeby bezdomni wiedzieli za czyje pieniądze żrą i żyją. Widziałem, że Macierewicz wąchał ukradkiem gulasz przy nakładaniu i ślinka mu do niego cieknie. Gdy już prawie połowa kolejki została obsłużona a fotografowie najebali kilkaset zdjęć Antoniego i zaczęli zwijać sprzęt Macierewicz powiedział, że niestety gulasz już się skończył więc pozostali mogą dostać po dwa kubki herbaty i po dwa zestawy religijno-poetyckie. Bezdomni nie wyglądali na zadowolonych ale nie byli w zbyt dobrej pozycji do negocjacji. Ja byłem oprócz Macierewicza jedyną osoba, która zaglądała pod ladę bo wyciągałem stamtąd kolejne termosy z herbatą. Widziałem, że w gar był jeszcze w 3/4 pełen gulaszu. Gdy kolejka trochę się przerzedziła Macierewicz zaczął mnie zagadywać, że moja mame to dzielna kobieta, gdzie się uczę itd. Powiedziałem, że studiuję dziennikarstwo a Macierewicz powiedział, że to bardzo dobrze, i że w przyszłości jak już wygrają wybory to będę mógł pisać prawdę w gazetach. Po chwili wszyscy bezdomni już sobie poszli, bo rozeszła się wśród nich wiadomość, że gulaszu już nie dają i Grażynki zaczęły wycierać ladę. Macierewicz powiedział, że on weźmie garnek do siebie do domu i umyje żeby prostym ludziom nie robić kłopotu i żebym pomógł mu go zanieść do samochodu bo ciężki. Udawałem, że nie wiem o gulaszu w środku i pomogłem wsadzić gar do bagażnika. Mame się na mnie patrzyła z daleka i widziałem, że jest bardzo dumna, że z samym panem Antonim taki gar niosę. Po uporaniu się z naczyniem Macierewicz zaproponował, że może mnie kawałek podrzucić do domu. Poleciałem do mame i pytam, czy wraca już do domu bo pan Antonii nas może podwieźć ale matka powiedziała, że ona jeszcze musi z księdzem Klopsem ustalić jak przystroją kościół na pasterkę i żebym jechał a ona sobie wróci sama. Z oczu po raz pierwszy pociekły jej łzy radości, spowodowane widocznie tym, że pojadę samochodem z takim wielkim Polakiem, i jak odchodziłem pobłogosławiła mnie na drogę znakiem krzyża (ostatni raz zrobiła coś takiego jak ojciec wyjeżdżał do Niemiec zbierać szparagi w 2002 r.) Wsiadłem do eleganckiego Volvo Macierewicza i ruszyliśmy. Po kilku minutach jechaliśmy już ulicą Sobieskiego i byliśmy niedaleko mojego mieszkania przy Dolnej jednak Macierewicz nagle zjechał z ulicy i powiedział, że on ma tu coś do załatwienia i dalej już niestety muszę wracać pieszo albo autobusem. Na do widzenia podziękował mi za pomoc z garnkiem, powiedział, że jestem dobrym Polakiem i dał długopis z napisem "Antonii Macierewicz- twój kandydat na posła. Prawda zwycięży!" po czym wysiadłem z samochodu. Z budki za bramą pod którą się zatrzymaliśmy wyjrzał ochroniarz i otworzył Macierewiczowi, żeby mógł wjechać swoim Volvo. Tabliczka z adresem mówiła- Sobieskiego 100. Bardzo mnie zdziwiło, że Antoni Macierewicz wszedł do tego budynku. Niektóre warszawskie anony pewnie o nim słyszały ale dla tych, którzy nie słyszeli trochę informacji zdobytych przeze mnie w czasach kiedy interesowałem takimi rzeczami, czytałem książki o ukrytym złocie Hitlera i hardo sklejałem papierowe modele łodzi podwodnych: 3 przystanki dalej jest ambasada radziecka w sensie rosyjska. Za komuny w budynku przy Sobieskiego 100 mieszkali sami pracownicy tej ambasady (wtedy jeszcze rosyjskiej w sensie radzieckiej) a sama działka była w świetle prawa terenem Związku Radzieckiego, a nie Polski. Po upadku komuny przy tym osiedlu miały miejsce jakieś poważne przekręty i koniec końców stoi on od 20 lat pusty, a status prawny działki nie został wyjaśniony i teoretycznie jest to teren Rosji. Przez jakiś czas na podwórku za bramą funkcjonowało coś na kształt ogródka piwnego, w którym przesiadywali rosyjscy gangsterzy i agenci wywiadu. Do budynku zapuszczali się czasami tzw. urban explorerzy ale było to mocno ryzykowne bo był on ciągle pilnie strzeżony (zbyt pilnie jak na pustą ruinę) i można było za to dostać jakieś turbo-bagiety na podstawie prawa rosyjskiego, z wywózką do łagru na Syberii pod celę z Abramowiczem włącznie. Po tym jak weszło do niego dwóch przebierających się w maski przeciwgazowe i bawiących w Czarnobyl już nigdy nie wyszło, przestali do niego wchodzić nawet ci urban explorerzy. Policja oczywiście nie mogła nic zrobić bo to na papierze to nie jest Polska. Ciekawostka:- przez jakiś czas mieszkał tam ten słynny Kaszpirowski. ps to prawda Właśnie dlatego zaintrygowało mnie co będzie tam robił Macierewicz. Na co dzień jestem tym słynnym kozakiem w necie i pizdą w świecie ale tym razem ciekawość była tak silna, że postanowiłem śledzić Antoniego no to podchodzę do bramy a tam momentalnie wyskakuje ochroniarz i pyta czy szukam szczęścia czy może nieszczęścia. Przestraszony odpowiedziałem, że tylko patrzę a on kazał mi wypierdalać. Nie dałem za wygraną i podszedłem do budynku od tyłu, gdzie było jeziorko i dużo krzaków. W jednym miejscu rosnące przy płocie drzewo pozwalało na dosyć sprawne przejście na drugą stronę. Pomyślałem, że raz się żyje i przeskoczyłem przez płot. Pomyślałem, że ze względu na miejsce, w którym się znajduję, jest to alegoria skoku Władysława Kozakiewicza przez poprzeczkę na olimpiadzie w Moskwie w 1980. Z krzaków okalających budynek wspiąłem się przez balkon do mieszkania na parterze, którego okno było otwarte. W salonie nie było żadnych mebli z wyjątkiem meblościanki marki Swarzędz (mam taką samą), w kuchni tylko szafki i jakaś radziecka lodówka wielkości nowoczesnego samochodu elektrycznego albo PRLowskiego samochodu spalinowego. Drzwiami wyszedłem na korytarz. Słońce powoli już zachodziło a w budynku robiło się coraz ciemniej. Pod butami chrzęścił mi gruz, potłuczone szkło i jakieś śmieci. Nie wiedziałem w którą stronę iść, jednak po chwili dotarło do mnie echo śmiechu. Ruszyłem mniej więcej w stronę, z której dochodziło. Po kilku minutach wędrówki korytarzami dotarłem do klatki schodowej, która zasadniczo różniła się od reszty wnętrza- świeciło się na niej światło a marmury lśniły jak wtedy, gdy Sowieci wchodzili do Afganistanu. Czułem, że jestem na dobrej drodze i ruszyłem schodami w górę. Po przejściu kilku pięter zobaczyłem na marmurze rozchlapany gulasz. Wiedziałem już, że to Macierewicz tędy targał garnek wyszabrowany ze świątecznej akcji dożywiania więc podążyłem jego tłustym tropem. Na szczycie klatki były lekko uchylone drzwi stalowe, zza których dobiegały odgłosy rozmowy, więc podszedłem do nich cichutko na palcach po czym delikatnie zajrzałem do środka. W kwadratowym pomieszczeniu bez okien znajdowała się masa mebli i jakichś starych urządzeń elektronicznych. Pod sufitem oraz na ścianach podwieszona była metalowa siatka. Zmysł orientacji podpowiadał mi, że znajduję się pewnie w tym kwadratowym klocku spinającym dwie części budynku wysoko nad ziemią, ale akurat ten zmysł nie należy do moich najsilniejszych bo nadal potrafię się zgubić w supermarkecie i muszę wtedy pytać ochroniarzy którędy do wyjścia, więc głowy sobie za to nie dam uciąć. Na środku pomieszczenia stały jakieś fotele i kanapy, podobne do tych co miała moja babełe zanim je zapaskudził mój spadnięty z roweru dziadek co miał Alzheimera. Dyskretnie wślizgnąłem się do pomieszczenia i schowałem za jakąś maszyną wielkości szafy, która wyglądała na komputer z lat '70 czy '80. Delikatnie wyglądając zza urządzenia obserwowałem postacie. Tyłem do mnie siedział Antonii Macierewicz, którego poznałem po głosie a następnie zgodnie z ruchem wskazówek zegara: Andrzej Rozenek będący rzecznikiem Klubu Poselskiego Ruch Palikota, prominentny polityk SLD Ryszard Kalisz, który w badaniach zaufania społecznego od wielu lat zajmuje miejsca w pierwszej trójce, Paweł Graś będący rzecznikiem rządu oraz reprezentujący ludowców Eugeniusz Kłopotek uhonorowany niegdyś Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi dla ojczyzny. >No częstujcie się chłopacy, mówię wam, wyjebany te gulasz ale sam nie przejem hehe Zachęcał kompanów biesiady (oprócz gulaszu na stole stało też kilka butelek alkoholu) Macierewicz >To nie postępowanie lustracyjne żeby wszyscy starali się być ostatni Dodał, co wywołało donośny śmiech wszystkich >No ja to se mogę pół talerzyka pierdolnąć ale na serio tylko pół bo mi cholesterol skacze, szczególnie jak jeszcze wypiję Powiedział Rozenek, którego metalowy, pomarańczowy listek marihuany wpięty w klapę marynarki dobrze komponował się kolorystycznie z potrawą >Łap szybko Gienek bo jak Rysio się dorwie to chuja zjesz a nie gulaszu Powiedział rechocząc Paweł Graś po czym napełnił talerz swój oraz koalicjanta >No ja to się nie pierdolę Roześmiał się Kalisz i dodał >Nie jesteśmy na jakimś jebanym bankiecie żebym się jebał ze sztućcami Po czym postawił cały garnek na kolanach i zaczął czerpać z niego pełnymi garściami, wpychając ogromne ilości jedzenia do ust. Ruchami rąk przypominał pływaka płynącego kraulem z tym, że Kalisz nie robił przerw na zaczerpnięcie powietrza a na wygrzebanie kawałków mięsa spomiędzy licznych podbródków. Gdy już politycy zaspokoili pierwszy głód zaczęli zastanawiać się, jaki alkohol otworzyć. Kalisz i Rozenek optowali za ginem natomiast Macierwicz i Kłopotek za polską wódką. Panowie zaczęli podnosić głosy i nazywać się nawzajem "ciemnogrodem" i "sprzedawczykami" w zależności czy chcieli pić trunek zagraniczny czy swojską czystą. Awanturę przerwał Graś proponując kompromisowo >Panowie, policzmy głosy Wódka wygrała trzy do dwóch i już po chwili Macierewicz odbijał flaszkę combosem łokieć-dłoń-czoło. >Kiedy będzie G? Zapytał Rozenek >Powinien być tu od godziny, pewnie znów ma dziadyga problem z korzonkami Odparł Graś >Paweł kurwa ciszej! Tutaj ściany mają uszy! Skarcił go Macierewicz >Ty zawsze miałeś najebane z tymi podsłuchami i agentami matole. Tak jak w '91... Zaczął wywód rzecznik rządu jednak Rozenek nie dał mu dokończyć >Chuj mnie boli '91, jak starego nie będzie za 15 minut to my przyjdziemy do niego W tym samym momencie zadzwoniła komórka Macierewicza. >Halo? Tak, tak już jesteśmy. Dobrze. Tak. Rozumiem. Tak. Zaraz będziemy. Po czym się rozłączył. >G mówi, że mamy przyjść do niego bo go korzonki napierdalają i bez setki z łóżka nie wstanie Wszyscy obecni wstali i zaczęli się ubierać po czym poszli do kąta sali. Nagle ściana w kącie otworzyła się jak na tym filmie z Hare Poterem i moim oczom ukazała się winda Wsiedli do środka, a Kalisz próbował wziąć ze sobą garnek z gulaszem jednak został zganiony przez pozostałych, że winda nie była konserwowana od 30 lat a on i tak już przekracza normy obciążenia więc jak weźmie jeszcze ten gar to już na pewno spadną wpizdu. Kalisz zaczął narzekać, że szkoda żeby się taki dobry gulasz zmarnował na co Macierewicz powiedział, żeby on sobie po ten gulasz wróci i może nawet zamrozi żeby na święta był. Drzwi windy zamknęły się a ja wyszedłem z ukrycia i zacząłem się zastanawiać co tu się właściwie odjebało. Odczekałem kilka minut po czym podszedłem do ściany, jakimś cudem zlokalizowałem przycisk i nacisnąłem go. „stary anona i buty” part. 5 Winda nie pasowała do pełnego przepychu stylu klatki schodowej. Wyglądała raczej na techniczną, która w założeniu nigdy nie miała przewozić oficjalnych gości. Jako, że do takich nie należałem nie poczułem się urażony i wszedłem do środka. Były tam jedynie dwa przyciski, jeden przedstawiający strzałkę w górę a drugi strzałkę w dół. Testy IQ zawsze szły mi nie najgorzej więc wybrałem ten drugi. Błędnik mówił mi, że winda porusza się z duża prędkością jednak mimo tego nie zatrzymała się szybko. Z pewnością znajdowałem się już pod ziemią, o czym świadczyła również wisząca w powietrzu wilgoć. W końcu winda zatrzymała się. Po otwarciu drzwi moim oczom ukazały się 3 korytarze- na skos w lewo, idący prosto i idący w prawo pod kątem 90 stopni. Kiedyś jak były jakieś wybory czy coś takiego to na ulicy dostałem ulotkę, że każdy człowiek ma serce po lewej stronie i teraz mi się to jakoś głupio przypomniało, a że nie miałem pomysłu lepszego niż zdać się przy podejmowaniu decyzji na archiwalne materiały wyborcze, wybrałem pierwszy korytarz. Idąc korytarzem przez około 10-15 minut i przyświecając sobie telefonem komórkowym natknąłem się na pustą butelkę po wódce leżącą na podłodze. Znak, że przechodziły tędy obiekty mojej obserwacji. Po tych kilkunastu minutach marszu dotarłem w końcu do drzwi. Nie były to drzwi "militarne" jak w budynku przy Sobieskiego 100 tylko zwykłe, drewniane, dosyć stare drzwi. Przekroczyłem próg i znalazłem się w najzwyklejszej na świecie piwnicy, w której znajdowały się półki pełne słoików zawierających kiszone ogórki, grzyby oraz inne przysmaki emerytów, sterty rupieci i makulatury i rower Jubilat. Schodami prowadzącymi na górę dotarłem do mieszkalnej części domu. Nie była ona ekstrawagancka ani nie biła bogactwem w oczy, ot zadbane mieszkanie. Wszystkie meble i przedmioty były poukładane starannie jakby dom zamieszkiwała rodzina z OCD, albo po prostu zwykli polscy emeryci, którzy z braku innych zajęć połowę dnia poświęcają na porządki. Zza przeszklonych drzwi dobiegały odgłosy rozmowy. Wiedziałem, że otwarcie ich będzie ryzykowne jak otwarcie parasola w murzyńskiej chacie na pustyni więc tylko przykleiłem się do nich uchem. Po głosach rozpoznałem, że w pokoju znajdują się wytropieni przeze mnie politycy. Był z nimi jednak ktoś jeszcze, domyślałem się, że gospodarz tego domu. >A nie możesz sobie pojechać do jakiegoś spa czy sanatorium z tymi korzonkami? Ja byłem w Krynicy >na turnusie odchudzającym i bardzo sobie chwalę. Dobrze karmili. Reklamował usługi polskich ośrodków rehabilitacyjno-rekreacyjnych Ryszard Kalisz >Myślisz, że nie próbowałem? Za każdym razem jak gdzieś pojadę to spotykam starych znajomych i >kończy się tygodniowym chlaniem i grą w karty. Na ostatnim wyjeździe przejebałem z Cześkiem trzy >tysiące w makao Głos wydał mi się znajomy >No racja, pochlać i pograć w karty to możesz z nami. A propos, może po maluchu? Zaproponował Rysiek, co spotkało się z głośną aprobatą wszystkich zgromadzonych Po konsumpcji domniemany gospodarz powiedział >Dobra, koniec pierdolenia. Mówiliście, że jest jakaś ważna sprawa >No tak, słuchaj, ten kretyn Wojtek znowu pierdolnął wpadkę. Ledwo wyszedł z tego cało i nieco >zdekonspirował nasza organizację. O nas na szczęście nikt nie wie ale jakiś gość widział go z >Uszatkiem. W dodatku nie wiemy jak on wygląda bo Wojtek jak zwykle gdy nie trzeba napierdala >zdjęcia jak pojebany a teraz nie zrobił żadnego i mamy tylko portret pamięciowy na podstawie tego >co powiedzieli on i Uszaty Zaczął tłumaczyć Macierewicz >Jeden głupi a drugi ślepy. No kurwa rzeczywiście. Skomentował Eugeniusz Kłopotek >Hehehe widzieliście ten filmik jak ten chłopak na rowerze skacze i też tak mówi i ten drugi wtedy... Zaczął śmiać się Rozenek >Weź mordę zamknij z tym swoim Internatem. Monika mnie niby tam coś uczyła ale gówno z tego >rozumiem. Tu coś kliknąć trzeba, tu wpisać, tu jakieś krzyże latały, zjebane to jakieś. Antonii mów >lepiej co ten Wojtek konkretnie odjebał i co mu zrobili Powiedział gospodarz >No więc on twierdzi, że jakiś dzieciak mu pożyczył buty a kilka dni potem przyjechał do niego domu z >policją drąc mordę, że Wojtek niby nie pożyczył tylko zajebał. Ten policjant na szczęście się okazał w >porządku ale Wojtek z tym śmieszkiem Uszatym zamiast gnoja na miejscu pierdolnąć jak ich już >zobaczył razem to sobie z niego robili jaja i dali mu spierdolić. Tydzień później Wojtek był na jakiejś >imprezie w tych butach, film mu się nagle urwał i obudził się na izbie wytrzeźwień boso. >Na początku myślał, że po wódzie mu się coś pojebało i chciał program kręcić więc buty wypierdolił >albo mu na izbie ukradli bo podobno bardzo eleganckie były, ale potem pogadał z ochroniarzami z >klubu i powiedzieli mu, że jakiś dzieciak go stamtąd wyniósł najebanego i to pewnie był ten sam, co >był u niego w domu, i któremu on te buty podpierdolił. Kamery niestety tego dnia mieli w klubie >rozjebane bo im się eurozłącze spierdoliło czy coś takiego. Wyjaśnił Macierewicz. Podczas słuchania tej opowieści cała krew odpłynęła mi z twarzy bo wiedziałem już, że chodzi o mnie. Sądziłem, że ta przykra przygoda zakończyła się w momencie gdy zostawiłem nieprzytomnego Cejrowskiego w krzakach pod Pałacem Kultury. Jak widać miał to być dopiero jej początek. >Debil i kleptoman z tego jebanego Wojtka. Same z nim kurwa kłopoty a pożytku żadnego. Mało ma >kurwa pieniędzy, żeby sobie butów nakupować? No nic, trzeba będzie szczyla namierzyć i dojechać, >bo może nam narobić gnoju. Skoro już podniósł rękę na władzę demokratyczną i Wojtka tak zrobił to >trzeba będzie mu tą rękę ujebać przy samym łokciu. Szalejąc z przerażenia zacząłem wycofywać się w kierunku drzwi wejściowych. Po chwili mocowania się z zamkiem trzęsącymi rękami, udało mi się wydostać na zewnątrz. Wybiegłem na ośnieżoną ulicę Ikara, z której oglądając się cały czas za siebie przedostałem się do Parku Królikarnia a następnie małymi uliczkami pomiędzy ogródkami działkowymi do Dolnej, do swojego bloku. Zamknąłem drzwi na wszystkie możliwe zamki i zacząłem myśleć w jaki sposób mogę uniknąć nadchodzącej wolnymi ale pewnymi krokami śmierci. „stary anona i buty” part. 6 Po ostatnich wydarzeniach w tajemniczym domu przy ulicy Ikara, gdzie podsłuchałem, że został na mnie wydany wyrok śmiertelny, nie mogłem dojść normalnie do siebie tylko nie spałem po nocach. Mame powiedziałem, że źle się czuję chory chyba jestem i w tym tygodniu pozostanę w łóżku a ona powiedziała, że to pewnie z emocji, że Antoniego Macierewicza poznałem i ona rozumie bo jak sama go poznała to też ją aż w brzuchu wierciło i kazała mi w tym łóżku leżeć i pić krople żołądkowe oraz zioła relaksacyjne imienia błogosławionego Maksymiliana Sopoćko, co jej kiedyś przywiózł ojciec Wołodia z Białorusi za te modlitwy wstawiennicze za Polaków co organizowała. 3 dni w łóżku leżałem i wychodziłem tylko do ubikacji albo przez okno wyjrzeć jak słyszałem jakieś podejrzane dźwięki zwiastujące moją śmierć, czyli w sumie co chwilę. Dzisiaj musiałem w końcu pójść na uczelnię bo miałem tego słynnego kolosa i gdybym nie poszedł to bym był w poważnych tarapatach na semestr a tego by mi matka nie wybaczyła i gdybym miał warunek to by pewnie wyręczyła tych wszystkich seryjnych zabójców co mnie prawdopodobnie ścigają i sama mi łeb ujebała. Założyłem rano buty, które wplątały mnie w te wszystkie tarapaty, twarz owinąłem szalikiem żeby mnie nie rozpoznano i pojechałem na kolosa. Dodatkowy bonus do pewności siebie jeszcze nieco funkcjonował więc nawet jednej dziewczynie stanąłem na nogę, że niby niechcący, i że to przez to, że takie duże buty mam nowe z CCC. Jak zajęcia już się skończyły to poszedłem na przystanek gdzie się zaczęła cała historia i czekam na autobus. Stałem daleko od kosza bo nieprzyjemne wspomnienia wracały i rozglądałem się czy mnie nikt nie obserwuje ale wszystko wydawało się być w porządku tzn. tylko młode dziewczyny się uśmiechały do mnie że mam ładne buty, co jest miłą odmianą bo przed tym zakupem zazwyczaj się ze mnie śmiały. Autobus podjechał więc wsiadam a za mną para w średnim wieku i siada naprzeciwko mnie na „czwórce”. Przez chwilę się zaniepokoiłem dlaczego akurat tutaj usiedli bo autobus był prawe pusty i czy to nie są jacyś szpiedzy ale zaraz zaczęli się kłócić, bo ta kobieta mówiła, że on się komuś na dupę patrzył a facet mówił, że się nie patrzył, więc w normie. Wszystko niby było okej ale jak byliśmy kawałek za placem Trzech Krzyży to nagle się mnie pytają, gdzie takie fajne buty dostałem, czy nie w CCC przypadkiem. Ja się wystraszyłem nie na żarty, że albo to ci zabójcy albo następni co mnie chcą wykiwać, więc mówię, że ja w ogóle tych butów nie znam i po prostu stały w domu to je założyłem, i zacząłem uciekać do kierowcy. Autobus stanął na światłach a ja chciałem jak najszybciej z niego wysiąść a do przystanku jeszcze daleko było więc mówię kierowcy żeby mi szybko drzwi otwierał bo na ulicy chorego gołębia widziałem i trzeba mu pomóc (na poczekaniu nic lepszego mi się nie udało wymyśleć). Trafiłem w dziesiątkę bo kierowca mi mówi, że on bardzo gołębie kocha bo się na wsi wychowywał i jego dziadek gołębie hodował i miał i białogłówki i maściuchy i nawet siodłate łapciate, i że on się bardzo cieszy, że są jeszcze porządni ludzie na tym świecie i mi drzwi przednie otworzył. Ja hops na ulicę i idę jakby nigdy nic, oglądam się na tę parę z autobusu dyskretnie ale oni tylko na mnie patrzyli jak na idiotę i autobus pojechał dalej. Idę w stronę Placu na Rozdrożu, żeby na najbliższym przystanku wsiąść w następny autobus i myślę sobie, że może już mam nerwy tak zszargane, że przesadzam z tą podejrzliwością bo w gruncie rzeczy to tamci ludzie tylko się pytali i w sumie trudno im się dziwić bo gdybym ja takich butów nie miał a bym u kogoś zobaczył to też bym się zapytał bo przyciągają uwagę i mają prawo się podobać. Jestem już w połowie drogi do przystanku, przy pomniku jakiegoś żołnierza a tu nagle z naprzeciwka prawie biegiem na mnie leci ten facet z kobietą i widać po nich, że naprawdę ode mnie coś chcą więc wysiedli na Placu na Rozdrożu żeby mnie dogonić. Wszystkie racjonalne myśli, które przed chwilą miałem się momentalnie ulotniły i zrobiłem w tył zwrot i szybciutkim krokiem jak wielokrotny medalista olimpijski Korzeniowski Robert uciekam przed nimi ale tak, żeby nie było widać, że uciekam tylko może sobie zwyczajnie idę bardzo szybko. Niestety dystans między nami wciąż się zmniejszał i po kilkuset metrach zachowującego pozory pościgu byli już kilkanaście metrów za mną i krzyczą halo proszę pana proszę poczekać, a ja udaje że nie słyszę i mam już śmierć przed oczami. Nagle po lewej widzę ambasadę Szwajcarii i w ułamku sekundy wymyśliłem, żeby wejść do tej ambasady i się starać o azyl obuwniczy jak ten blondyn od anonimusz w Wielkiej Brytanii, co kogoś zgwałcił i potem ujawniał tajemnice państwowe w internetach. Nie miałem czasu zbyt długo się nad tym zastanawiać więc kilka chwil później pod silnym wpływem adrenaliny przeskoczyłem przez płot niczym niesłusznie posądzany o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa Lech Wałęsa. Nie zdążyłem dobrze dotknąć ziemi a już na parterze się otworzyły 4 okna i z trzech z nich do mnie krzyczą ludzie w trzech urzędowych językach Szwajcarii. W czwartym oknie nikogo nie było bo nie wiedziałem, że oprócz włoskiego, francuskiego i niemieckiego od 1996 roku obowiązuje również język retoromański. Z tych wszystkich języków to znałem tylko kilka słów po niemiecku więc krzyczę, że nicht fersztejen sprehen keine dojcz tylko polnisch und ich wolle schuhe-azyl, to jeden poliglota co znał polski krzyczy, że mam wypierdalać bo to nie jest jakaś Stocznia Gdańska (widocznie zrozumiał nawiązanie do Wałęsy) tylko porządna ambasada i pod tym śniegiem na którym stoję drogie kwiaty wegetują a ja je depczę, i że jak za 3 sekundy nie opuszczę terenu to mam kosę pod żebra od nich. Wszyscy dyplomaci podkreślili tę groźbę wyciągając scyzoryki szwajcarskie, i otwierając z nich różne ostrza, piły, nożyczki, korkociągi i wygrażając nimi w moją stronę. Nie mając innej możliwości wyszedłem za furtkę. Momentalnie pod lewą rękę złapała mnie kobieta a pod prawą facet i powiedzieli, że mam być grzeczny to nic mi się nie stanie. Mnie strach sparaliżował aż mi nogi fizycznie zdrętwiały i para musiała mnie tak trochę ciągnąć, ale po kilkunastu metrach zaczęli nalegać żebym szedł jak człowiek bo im za ciąganie ludzi nikt nie płaci więc żebym okazał trochę wyrozumiałości i nie utrudniał, a że jestem z natury ugodowy i pomocny to już nie utrudniałem. Szliśmy tak w stronę placu Na Rozdrożu wzdłuż Ujazdowskich pod ręce i musieliśmy wyglądać jak rodzice z upośledzonym synem bo ludzie nam posyłali pełne współczucia spojrzenia. Tuż przed Ministerstwem Sprawiedliwości skręciliśmy nagle w prawo i weszliśmy na teren jakiegoś pałacyku gdzie była restauracja, która wyglądała na bardzo drogą. Ja od razu domyśliłem się o co chodzi i odetchnąłem z ulgą i tłumaczę, że co do tego gulaszu to ja bym z przyjemnością dał przepis gdybym znał ale to nie ja r obiłem tylko jedna pani Grażyna z Klubu Gazety Polskiej więc proszę się zgłaszać do niej a ja już sobie pójdę. Facet co mnie ciągnął tylko popatrzył zrezygnowany i znowu poprosił, żeby nie utrudniać bo jemu za to nikt dodatkowo nie płaci, a ja go nawet zrozumiałem bo u mnie na call center też premie są tylko za sprzedane pakiety a za słuchanie narzekania ludzi i przepisów kulinarnych już nie. Zamiast wejść do restauracji to obeszliśmy budynek dookoła i wyszliśmy małą furtką na ulicę z drugiej strony i pote m od razu do pierwszego budynku po prawej. Myślałem, że mnie wezmą do jakiejś piwnicy i od razu kula w łeb i znowu mi nogi sparaliżowało ale zamiast tego wciągnęli mnie sporym wysiłkiem na drugie piętro do jakiegoś biura, wrzucili do eleganckiego pokoju i wyszli. Pozbierałem się z podłogi a tu za biurkiem siedzi nikt inny jak autor wstąpienia Polski do NATO i UE, Aleksander Kwaśniewski. Od razu mi kulturalnie proponuje żeby sobie spoczął w fotelu a ja płaczę i mówię, że buty oddam tylko niech mi darują życie. Prezydent się zaśmiał i mówi, że nikt mi ani życia ani butów nie będzie odbierał tylko wiele osób bardzo zaciekawiła moja osoba i chcieli mnie poznać bliżej. Trochę się uspokoiłem ale jeszcze nie do końca i pytam o co się rozchodzi a on, że wszystko zaraz wyjaśnimy ale on jest trochę głodny i czy ja też bym może nie chciał czegoś zjeść bo pora już mocno obiadowa, a jemu kolega pyszny gulasz przyniósł i może bym skosztował. Ja grzecznie podziękowałem bo z nerwów miałem żołądek ściśnięty a Kwaśniewski otworzył okno, wychylił się i krzyczy ADAAAM ADAAAAAAAM, a Adam krzyczy COOOOOOO, a Kwaśniewski, że OOOBIAAAAAAD i po chwili wpada do biura redaktor naczelny największej w Polsce codziennej gazety opiniotwórczej Adam Michnik. W sposób sympatyczny się przywitał ze mną, poklepał po ramieniu, Aleksander mu nałożył gulaszu i jedząc zaczęli mnie pytać co to za afera z tymi butami bo do nich jakieś niepokojące wieści z różnych miejsc dochodzą i już nawet było w tej sprawie posiedzenie Biura Bezpieczeństwa Narodowego. No to ja wszystko od początku zacząłem opowiadać a oni się tylko co chwilę śmiali i komentowali, że na przykład ten Antek Macierewicz to wszystkim te ulotki poetycko-patriotyczne wciska i muszą co chwilę dodrukowywać i Agora S.A. to już przez to macierewiczowe drukowanie za darmo na ich maszynach, straty notuje. Jak skończyłem historię z popijawą w tym domu przy Ikara to obydwaj mnie zaczęli pocieszać, że nikt stamtąd by mi na pewno krzywdy nie zrobił i Wojtek Cejrowski to może jest raptus i z tymi hienami przesadził ale jak wiem wypity trochę był a tak to ma złote serce i żelazne stopy. Że owszem, oni by woleli żebym raczej nie rozpowiadał o tym wszystkim co widziałem ale wyglądam na rozsądnego chłopaka i nie ma co tutaj jakichś dramatycznych rozstrzeliwań urządzać tylko na pewno się jakoś po ludzku dogadamy. Oni mi robią grubą kreskę i zapominają, że im Wojtka odurzyłem w klubie a ja zapominam, a przynajmniej nie rozpowszechniam, informacji o tym co mnie spotkało. No to ja już z ulgą pytam, czy buty mogę zachować bo się do nich przywiązałem a oni, że jasne. Byłem zupełnie zadowolony z takiego układu i już chciałem sobie pójść a oni nagle się mnie pytają czy się znam na Internecie, no to ja mówię, że jasne, że chodzę po różnych stronkach i znam wszystkie memy najlepsze jak fuuuuuuu, ufoludek z komiksów, egeszege, lis rugbysta, kotek co ja pacze i boczek_lekko_rozjebany.gif. Kwaśniewski wyglądał na bardzo ucieszonego ale Michnik jeszcze pyta czy ortografię znam dobrze to ja z dumą mówię, że w II klasie gimnazjum miałem trzecie miejsce w konkursie ortograficznym, ale dlaczego właściwie o to pytają. Oni na to, że im jest potrzebny ktoś żeby na fejsbuku fanpejdże prowadzić bo fundacja Kwaśniewskiego to w ogóle nie ma nic takiego a Wyborcza to ma i nawet dużo lajków tylko ci redaktorzy co to prowadzą cały czas jakieś błędy tam walą i by im się przydał taki zaufany młody człowiek co się zna na tych rzeczach, i że bym dostawał co miesiąc łącznie 5000zł od nich za pół etatu, miałbym własne biuro w nowej siedzibie tej fundacji Kwaśniewskiego gdzieś pod Warszawą i jeszcze bym miał służbowy skuter żeby tam dojeżdżać, bo kawałek jest, no i jeszcze w bonusie bym dostał kartę Multisport żeby sobie chodzić na fitness czy coś. Ja o takich pieniądzach to w życiu na moim call center nie marzyłem więc od razu mówię, że jasne, że się zgadzam i mogę zaczynać nawet od jutra jak sobie życzą. Michnik mówi, że świetnie i w takim razie jutro bym pojechał jeszcze nie do pracy tylko tak sobie zobaczyć jak biuro wygląda i ludzi poznać bo jutro będzie otwarcie, a ja się pytam czego bo myślałem, że to ten dowcip co Cejrowski opowiadał, a Michnik mówi, że przecież tej fundacji pod Warszawą i będą tam wszyscy ich znajomi, których poznałem- Macierewicz, Rysio Kalisz, Kłopotek, Wojtek Cejrowski i inni znani ludzie i lokal poświęci biskup kielecki Ryczan i cadyk Ozjasz Goldberg. Jeszcze powiedział, że oni kogoś przyślą żeby po mnie rano przyjechał samochodem i tam zawiózł bo trudno jest trafić no i skutera dla mnie jeszcze nie kupili. Kwaśniewski podsumował, że w takim razie wszystko dogadane i pyta czy mnie gdzieś nie podrzucić, bo on właśnie jedzie do radia Tok FM na zaproszenie Paradowskiej Janiny, a ja mówię, że w takim razie byłbym wdzięczy bo ja akurat przy Dolnej mieszkam więc to po drodze tyl ko ja sobie z Belwederskiej odbiję w prawo a on w lewo. Na to Michnik do Kwaśniewskiego, żeby pamiętał o ich umowie a Kwaśniewski się palnął w czoło i mówi, że faktycznie zapomniał i mi tłumaczy, że został ambasadorem akcji CAŁA POLSKA BIEGA co ją organizuje Gazeta Wyborcza bo przegrał jakiś zakład z Michnikiem i teraz musi jako ten ambasador wszędzie biegać, i w takim razie to on tylko buty zmieni i zamiast jechać samochodem to mnie weźmie na barana i chwila moment będziemy. Wyszliśmy na ulicę, wskoczyłem byłemu prezydentowi na plecy i lecimy. On mnie za kostki trzymał żebym mu nie spadł, a ludzie co chwilę do nas machali po drodze bo Aleksander Kwaśniewski jest według badań opinii społecznej najlepiej ocenianym prezydentem w historii III RP, więc mnie poprosił, żebym ja odmachiwał w jego imieniu tym ludziom, jako że mam wolne ręce. No to machałem obywatelom a jak biegliśmy koło Belwederu to nawet żołnierze nam salutowali i czułem dobrze żaba. Od jutra zaczynam zajebistą pracę i w ten oto sposób wygrałem w życie dzięki początkowo nieprzyjemnej historii. W czasie Świąt Bożego Narodzenia, Nowym Roku oraz Czwartej Gęstości życzę wam tego samego anonki! Kuba Wojewódzki i spotkanie Idę do kolegi stuleja. Jak zawsze parkiem, bo szybciej i w ogóle park jesienią to pieniądz. Idę, idę jakaś guwnomuzyka leci na słuchawkach. Patrzę, w oddali ktoś siedzi na ławce i strasznie mi kogoś przypomina. Idę dalej, patrzę, a to nie kto inny jak Kuba Wojewódzki. Podbijam do niego i mówię, siema stary, ty zrobiłbyś coś dla mnie? Wojewódzki się pyta czego chcę, zdjęcie, autograf, pieniądze? Ja odpowiadam, nie, nie o to chodzi. Słuchaj, za chwilę będę tu wracał z kolegą, jak nas zobaczysz, mógłbyś do mnie powiedzieć cześć? Mój kolega pomyśli, że się znamy, wiesz o co chodzi. Wojewódzki odpowiedział spoko, nie ma problemu. No i wracam z kolegą po 15 minutach, z daleka widzę, że Wojewódzki nie siedzi sam, tylko z jakąś młodą blond loszką. Idziemy, już podchodzimy i nagle Wojewódzki rzuca OOO CZEEEŚĆ a ja mu odpowiadam SPIEEEEERRDALAJ i poszliśmy dalej. Kuba Wojewódzki w salonie ferrari Nie życzę Wam podobnych przygód !! Wczoraj był wielki dzień dla mnie anony. Wstałem rano, pozałatwiałem wszystko co miałem załatwić i pojechałem do salonu Ferrari. Tak, kurwa Ferrari wy biedne polskie kurwy. Mimo, że nie stać mnie na Ferrari. Tu wyjaśniam o co z tym wszystkim chodzi. Jeżdżę po salonach, zawsze ubieram się ładnie, mam do tego garnitur, który kupiłem za 2 tysiące polskich złotych i buty za prawie tyle samo. Ubieram go i udaję zainteresowanego samochodem, wsiadam przymierzam się jak gdyby nigdy nic. Gdy tylko sprzedawca oodchodzi, a zawsze do tego doprowadzam ja wtedy szybko wyciągam pisiorka i wale sobie. Kończe fap pod fotelem pasażera, szybko wcieram specjalną bawełnianą chusteczką, sprzedawca wraca a ja szybko uciekam i mówię, że jeszcze się zastanowię. Dzięki temu w prawie każdym polskim samochodzie jest cząstka mnie. Wczorajsze Ferrari było 350 samochodem. Na dodatek również wczoraj w tym samym salonie spotkałem Kubę Wojewódzkiego. Chodzę po salonie wybieram ofiarę, a tu wchodzi chudy Kuba w trampkach z postawionymi włosam. Przez kilka minut walczyłem ze sobą czy podejść, ale wiedziałem, że taka sytuacja już się może nie powtórzyć. No to podszedłem i wale prosto z mostu: "No elo Kuba, jest sprawa", a on grzecznie się uśmiechnął i zapytał jaka. Teraz zadałem proste i krótkie pytanie "lurkujesz?". W Wojewódzkiego nagle jakby demon, jakiś kurwa szatan pierdolony wstąpił. Zaczął biegać wokół mnie dziko, wydawał z siebie dziwne dźwięki. Po chwili to ustąpiło. Kuba stanął ze spuszczoną głową. Stał tak bite 5 minut. Ja też stałem. Wojewódzki wreszcie podniósł głowę i popatrzył mi prosto w oczy. Okazało się, że jego oczy były jakieś dziwne kolory napierdalały jak na dyskotece w remizie. Ja się pytam "Kuba czemu tak?". On na to, że to przez lurkowanie, że z ravehellem lurkuje i tak teraz ma. W dodatku jak je ściągnie to strzela laserami jak ten seba z xmenów. No i faktycznie tak było, ściągnął, rozjebał jakieś Ferrari oczami na pożegnanie i uciekł bez słowa, coby za szkody nie płacić. Ja stałem oszołomiony zachowaniem tego huncwota. W salonie zrobił się popłoch dzięki czemu szybko jeszcze raz fapnąłem i lekko się posrałem. Rychu Peja w kiosku ide se dziś do kiosku po męskie i zapalare a tu patrze peja przede mną w kolejce no to ja go pytam 'peja kurwo czemu kupujesz długopisy w kiosku' on na mnie patrzy takim przestraszonym wzrokiem 'spoko ziomeczku tylko żelpena kupowałem mature mam' no to ja go z kopa w dupe na szczęście jak przyjebał w krate kiosku cały garnitur zakrwawiony ja mu mówie żeby poczekał to przynajmniej na karetke zadzwonie on 'nie nie nic sie nie stało ziomeczku ja sie zawijam' na to kioskarka drze morde że reszty nie wzioł ale peja jak puścił w długą to tyle go widzieli. teraz mam wezwanie do sądu jako świadek w sprawie nieodebrania reszty przez słynnego rapera Ryszarda 'Peja' Rynkowskiego, tyle przegrać Jurek Owsiak i spotkanie Kiedys spotkałem Owsiaka na pogrzebie jakiejś sławnej osoby. Podochodze do niego i mowie czesc Owsiak ty skurwysynu. A on tylko Elo i odwraca głowe. Sprzedałem mu blache w potylicie i mowie sluchaj mnie bo ci nie dam kasy na ziarno dla kur. Jurek cos tupnał, cos mruknał ale mowi dobra słucham ciebie cierpliwie, co masz mi do powiedzenia. Czemu sprzedawales uran czeczenom? Jerzy Owsiak powiedział do mnie - ty kurwa gnoju i przykleił mi serduszko do czoła. Potem uciekł do lasu Maciek Nowak i paszteciki szczecińskie Posłuchajcie anony jaki miałem zwariowany dzień. Wracam z pracy (tak pracuję w niedzielę) i zanim zdążyłem się rozebrać to zabrzmiał dzwonek do drzwi. Nieco zaintrygowany otworzyłem, spodziewając się ujrzeć kolejnego domokrążce, świadka jehowy, czy sąsiada-alkoholika proszącego o "papieroska". Tym bardziej zdziwiłem się widząc przed sobą kuriera FedExu, byłem przekonany, że nie pracują w niedzielę. Monotonnym głosem oznajmił mi, że "ma paczkę dla Pana Gałczyńskiego, wszystko opłacone, podpisać tu i tu." Nic nie zamawiałem więc nie spodziewałem się żadnej przesyłki, ale ciekawość wzięła górę i za chwilę brązowy karton szybko ustąpił ostrzu mojego noża. Nawet nie wiecie jak się wzruszyłem otwierając paczkę. Okazało się, że babełe zrobiła mi oryginalne, szczecińskie paszteciki i wysłała je kurierem, żeby dotarły jak najświeższe. Chciałem już skonsumować jednego, ale dzwonek do drzwi rozległ się ponownie. Tym razem poważnie zdenerwowany szarpnąłem za klamkę i otworzyłem drzwi na oścież z zamiarem spławienia każdego, kto mógł za nimi stać. Jakie wielkie było moje zdziwienie kiedy w ułamku sekundy od otwarcia drzwi znalazłem się w swoim mieszkaniu, przyduszony do ściany przez jakąś wielką łapę. Twarz, która na mnie patrzyła była przepełniona furią i szaleństwem, ale nawet one nie mogły zmazać tak charakterystycznych rysów. Od razu rozpoznałem Pana Macieja Nowaka, znanego krytyka kulinarnego. "TY JEBANA VOLKSDEUTSCHOWSKA KURWO, ZACHCIAŁO SIĘ ŻARCIA DLA SPOLSZCZONYCH NIEMCÓW, CO?! CO SIĘ TAK GAPISZ TY KURWO GRYFITÓW?!" zaczął wrzeszczeć na mnie Pan Maciej, a resztki włosów, które wyrastały z boków jego głowy skakały do rytmu wywrzaskiwanych przez niego słów. Zanim zdążyłem otrząsnąć się po nagłym potoku ohydnego szowinizmu i nacjonalizmu w najgorszym wydaniu, z ust Pana Macieja, począł on opisywać jak bardzo sra na Gród Gryfa i jaką niepohamowaną nienawiścią darzy wszystkich jego mieszkańców. Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy wyobraziłem sobie majestatyczną, orlą głowę w złotej koronie zdobionej liliami tonącą w nieskończonym strumieniu kału Pana Nowaka. Kiedy uznał on, że jestem wystarczająco stłamszony psychicznie, żeby nie stanowić żadnego zagrożenia, rzucił się z furią na pojemnik z pasztecikami. Ze zgrozą patrzyłem jak na jego nalaną twarz wstępują bordowe plamy podniecenia. Złapał w swoje serdelkowate palce pierwszy smakołyk i dosłownie wtarł go sobie w twarz. Jak we śnie patrzyłem na następne wyczyny Pana Macieja - zapychanie otworu gębowego do poziomów zagrażających życiu, mielenie pokarmu całą szczęką, w sytuacjach kryzysowych wspierając ją swoimi grubymi dłońmi, wylizywanie mięsnego nadzienia z kruchego ciasta, które moja babcia wyrabiała z dobrym sercem i miłością. Kiedy wszystkie paszteciki zasiliły organizm Pana Macieja, popatrzył tępym wzrokiem na pusty pojemnik tupperware, połamał go na kawałki i połknął go w takiej właśnie formie. Spieniona ślina ściekała strużkami po jego tłustych podbródkach, a w oczach cały czas kwitła furia. Kiedy Pan Maciej zjadł już wszystko co miało jakikolwiek kontakt z pasztecikami zagulgotał ukontentowanie, wyszedł z mojego mieszkania na odchodne kopiąc mnie w twarz. Leżałem tam jeszcze przez godzinę płacząc i próbując zrozumieć co się właśnie wydarzyło. Kiedy wreszcie wstałem i podszedłem do okna, w moje oczy rzuciło się gigantyczne graffiti na budynku na przeciwko : "SRAM NA SZCZECIN". Do oczu napłynęły kolejne łzy, a ja pod nosem zanuciłem cicho "My portowcy" Maciej Nowak w knajpie bo kelner, który miał nas obsłużyć okazał się moim dawnym znajomym z licbazy. Jedyna osoba, która miała bardziej przejebane niż ja, Janusa dręczył każdy pewnie jakbym nie był tak spierdolony to sam bym to robiłNa mój widok po prostu wyszedł z lokalu i musieliśmy czekać dziesięć minut, aż jakiś kelner się nami zainteresuje. Po złożeniu zamówienia dopiero udało nam się rozpocząć konwersację. Po pięciu minutach przyznała się, że jest w ciąży z jakimś czarnuchem, ale uważa, że jestem idealnym kandydatem na ojca jej dziecka "bo jestem taki spokojny, ciepły i delikatny" Pewnie w swoim spierdoleniu bym się zgodził, ale zanim zdążyłem dokończyć zdanie, drzwi do knajpy otworzyły się z dzikim łoskotem i do restauracji wpadł Maciej Nowak z pianą na ustach. Od progu zaczął się drzeć "DAJCIE MI ŻREĆ, KURWA! CHYBA NIE CHCECIE, ŻEBY WASZA KNAJPA MIAŁA OPINIĘ NAJGORSZEGO LOKALU W POLSCE" Obsługa mimo początkowego szoku od razu wiedziała co robić, zaczęli łapać jedzenie z talerzy klientów i wpychać do przepastnej gęby znanego krytyka kulinarnego. Nowak wpadł w berserk, jego grube kły mieliły mięso i owoce morza na jednolitą papkę, którą dopełniał łapanymi grubymi dłońmi kłębami makaronu z tłustym sosem. Okrutnie głośne mlaskanie zaczynało drążyć mi dziurę w sercu. Kiedy pan Maciej opróżnił talerze wszystkich klientów wpadł w szał. Z głośnym kwikiem wpadł do kuchni i wepchnął swoją nalaną twarz do sagana pełnego wciąż wrzącego krupniku. Jego rzadkie włosy, przypominające robaki wyrastające z boku głowy szybko nasiąknęły zupą, więc kiedy Nowak opróżnił już garnek, to nie zważając na poparzoną twarz wyrwał je sobie z głowy i począł wyżymać prosto do ust. Następnie z furią rzucił się na szafkę. To co tam ujrzałem pozostanie w moim mózgu na zawsze. Przegnite mięso, oblazłe białymi larwami, przypominające raczej chory koszmar wariata niż realny przedmiot. Pan Maciej zagulgotał z ukontentowaniem, jednym kęsem pochłonął zgniliznę, a następnie zaczął wyciskać napęczniałe larwy do ust. Tego było mi za wiele, wybiegłem z restauracji. To jednak nie koniec tej historii. Kiedy wróciłem do domu, okazało się, że mamełe postanowiła mnie wyswatać z córką swojej znajomej (Ania, brzydka jak noc) i nie wiedziałem jak się z tego wywinąć. Postanowiłem zakończyć swoje cierpienia i bohatyrnąć. Przygotowałem więc sobie kubek ciepłej herbaty i rozbiłem do niej termometr, aby zatruć się rtęcią. Niestety zapomniałem o niej i zasnąłem przed komputerem. Na następny dzień okazało się, że tę herbatę wypiła babełe i spadła z rowerka. Na szczęście jest zima, więc wszelkie te złe emocje mogę zabić spacerem po grubej warstwie lodu na jeziorze :3 Maciej Nowak w restauracji Też kiedyś spotkałem Macieja Nowaka w restauracji. Nie żebym chodził do drogich restauracji codzień bo biedak mocno, ale chciałem zaimponować Karynie ze studiów, było to jakiś rok temu no i zabrałem ją tam ze sobą. Wchodzę do restauracji i widzę że przy jednym ze stolików siedzi pan Maciek i zajada, myślę sobie "no fajnie, znaczy dobra restauracja, skoro ją zaszczycił". No i zamówiliśmy z Karyną jakieś tam dania i sobie gadamy i śmieszkujemy. Ale zamówienie dziwnie długo nie przychodzi. Staram się pokryć moje zmieszanie żarcikami "no hehe nie przynoszą, widocznie szykują dla nas coś ekstra xD " mentalna stuleja, oczywiście nie poszedłem do obsługi się zapytać, bo to wstyd kiedy jednak podniosłem wzrok ujrzałem co się dzieje dwa stoliki dalej. Pan Nowak siedział rozwalony za stolikiem, na którym ledwo już mieściły się kolejne dania. Czego tam nie było! Cynaderki, karczochy, panierowana gęsina, schab na słodko z żurawiną i gruszką. Znany Krytyk Kulinarny ogromnym nożem (który przypominał raczej tasak) odrąbywał kolejne kawałki wieprzka pieczonego w jabłkach a tłuszcz pryskał na wszystkie strony. Ogromne porcje puree ziemniaczano-brokułowego nabierał łychą i z namaszczeniem umieszczał między swoimi mięsistymi wargami. Kolejne łapczywe kęsy zapijał drogim, wytrawnym winem wlewając je sobie prost do ust, strumienie szlachetnego trunku ordynarnie spływały mu na elegancką koszulę całą już lepką od sosów a jego podbródki podskakiwały miarowo przepuszczając wszystko przez gardziel do przepastnych trzewii. Zrobiło mi się gorąco, Karyna musiała zauważyć moją niewyraźną minę i zapytała "ej Seba czy wszystko w porządku?" powiedziałem wszystko OK i starałem się odwrócić jej uwagę, żeby tylko sie nie odwróciła i nie ujrzała tego monstrum. Próbowałem kontynuować rozmowę ale mlaskanie i gulgot dochodzące z tamtego kąta były coraz głośniejsze. Spanikowany kelner wiadomo, zła recenzja w Opiniotwórczej Gazecie to sroga kara właśnie przyniósł ogromną wazę zupy. Pan Maciek zasiorbał elegancko z łyżki, spróbował i jakby nie mógł opanować kulinarnej ekstazy! Zaskrzeczał i zaczął chłeptać zupę prosto z wazy zagryzając grubymi pajdami francuskiego pieczywa, które odrywał wprost z bochenków swoimi palcami grubymi jak serdelki drobiowe. Gdy wynurzył swoją opasłą twarz z naczynia nasze oczy spotkały się, a jego wzrok był wręcz oszalały. Po policzkach ściekała mu żółta zupa a rzadkie siwe włosy miał zlepione nie wiem czy potem czy tą zupą właśnie. Nowak powiódł wzrokiem po pobojowisku jakie stanowił jego stolik i zobaczyłem jak w jego oczkach między fałdami tłuszczu narasta panika. DAJCIE MI JEŚĆ - zakwiczał. JEŚĆ, WIĘCEJ JEDZENIA - ni to piszczał ni to krzyczał konwulsyjnie łapiąc powietrze, głos mu się łamał. Drżenie jego ogromnego, tłustego brzucha przeniosło się na stolik a naczynia i sztućce zaczęły wydzwaniać upiorne stacatto pomimo tego, że były całe polepione resztkami strawy a wszystko to w kałuży rozlanych trunków. Jego głos podnosił się chociaż brakowało mu tchu, CHCĘ WIĘCEJ JEŚĆ, DAJCIE MI WSZYSTKO CO MACIE. Głośno dyszał a jego ręce drżały, spanikowane oczka przewracały się pokazując białka i cały zaczął dygotać jak w febrze. Jego tłusty język wypadł mu na brodę pokrytą nie wiem czy śliną czy białym winem. Nie, tego widoku nie mogłem już znieść, wstałem i wybiegłem z restauracji ledwo powstrzymując wymioty, nie myślalem już o Karynie, chciałem być jak najdalej od tego miejsca. Zjebana randka została zjebana ;_; . Nie wiem jak Ona dotarła do domu, ja resztę dnia spędziłem w domu leżąc i powstrzymując mdłości. Ilekroć zamykałem oczy przed oczami mialem imponujące oblicze pana Nowaka ze ściekającą zupą. Adam Małysz uczy latać Jesienią byłem na weselu jakiejś dalekiej rodziny. Siadamy do stołu a tu nagle trzy miejsca ode mnie siedzi chluba Polskiego Związku Narciarskiego i kierowca rajdowy Adam Małysz. Na początku jak było pierwsze danie to wszyscy dookoła byli bardzo nieśmiali bo tak ich olśniła osoba Adama, tylko jego żona Izabela mu cały czas podsuwała łyżkę z rosołem pod usta i namawiała żeby zjadł trochę ale Małysz mówił, że głodny nie jest, że nie chce. No to Iza Małyszowa wyjęła ukradkiem z torebki bułkę z bananem i dała naszemu Adasiowi, to spałaszował od razu, ze smakiem. Jak już wszyscy wypili po kilka kieliszków to ludzie nabrali trochę kurażu i zaczęli zagadywać, co Adam robi z nami na weselu i okazało się, że jest bratem ciotecznym ojca panny młodej. Wszyscy zaczęli Małyszowi mówić jak to go szanują i jakich nam wzruszeń dostarczył swoimi skokami a Małysz dziękował i z nami pił. Ze mną też. Przed samymi oczepinami wyszedłem zapalić i akurat Adaś też stał na szlugu to zaczęliśmy sobie rozmawiać i mu pijany wyznałem, że jak byłem mały to moim największym marzeniem było skakać tak jak on, i jak gdzieś w gazecie było jego zdjęcie to wycinałem i sobie wklejałem do specjalnego zeszytu. Adam mi na to mówi, że płynie w nas ta sama krew więc gdybym tylko chciał to mógłbym skakać tak jak on. Ja na to mówię, że nie wierzę w to bo nie jestem taki lekki jak piórko jak on. Małysz mi powiedział, że mi pokaże, że też mogę latać. Ustawił mnie na szczycie schodów przed salą weselną, pokazał właściwą pozycję do startu i jak się wybić i pouczył żeby w locie się wygiąć tak aerodynamicznie a potem to lądowanie to jak już uważam- albo na dwie nogi albo telemarkiem. Nie powiem, bałem się trochę ale Adam powiedział, że muszę tylko uwierzyć w siebie a wtedy wszystko będzie możliwe. No to wybiłem się z całej siły i poszybowałem w powietrzu, ale doleciałem tylko do połowy schodów i pierdolnąłem tak, że straciłem przytomność. Jak się obudziłem to Małysza już nie było tylko lekarze mnie zbierali z ziemi i wsadzali do karetki a moja matka płakała. Skończyło się na wybitej rzepce, złamaniu nadgarstka, rozcięciu głowy i wstrząśnieniu mózgu, przez co musiałem 3 dni spędzić w szpitalu. Pierdolony Adaś mnie podpuścił dla żartu, bo nie było w nas tej samej krwi, tylko ja byłem ze strony pana młodego a on panny młodej. Mariusz Max Kolonko walczy o sprawiedliwość Dzisiaj miałem ostrą żenuncje podczas snu z maxem kolonko, przestraszył mnie i narobił mi wstydu. Zacznijmy jednak od początku. Śniło mi się, że będąc w sklepie robiąc zakupy pytałem się babki czy mają krem karpatkowy w proszku albo budyń, bo miałem ochotę sobie zrobić sobie do biszkoptów. Babka zaprowadziła mnie do odpowiedniej półki i wskazała mi kremy. "Który się najszybciej robi i nie trzeba nic dodawać?" - zapytałem. "Weź sobie ten doktora edkera, on jest najlepszy" - odpowiedziała. Słysząc te słowa, szybko poszedłem do kasy zadowolony z wyboru kremu i pani zaczęła mi wszystko kasować. Rzeczy już skasowane ładowałem od razu do mojego wiklinowego koszyczka na zakupy. Podczas pakowania kremu zauważyłem, że poza mlekiem (co było dość oczywiste) trzeba było jeszcze dodać PÓŁ KOSTKI MASŁA! Widząc to, powiedziałem: "Proszę pani, do temu kremu miało się mało rzeczy dodawać i miał być szybki a tutaj napisali pół godziny!" "Oj nie ma u nas szybszych kremów, ten jest najszybszy. Szybszego pan nie dostaniesz." Wtedy czuje niesamowity ogień w środku, jestem niesamowicie wkurwiony, ta dziwka chiała mnie po prostu oszukać, bo wiem, że są szybsze kremy ty dziwko jedna. Niestety moje spierdolenie wzięło górę i powiedziałem: "To trochę długo, ale mówi pani, że to najszybszy?" "Tak, poza tym to już nabite jest, kolejkę pan opóźniasz, ludzie czekają." "Skoro pani mówi, że dobry i się nie da cofnąć to już nic nie da się zrobić." - odparłem umierając nieco w środku przez to, że ta kurwa miała jeszcze czelność mnie pospieszać i oczywiście nie przeprosiła mnie za swoje kłamstwo. Po zapłaceniu wychodzę ze spuszczoną głową do drzwi. Gdy mam już sięgnąć po klamkę drzwi energicznie się otwierają, prawie uderzając mnie w nos. Z moich rąk wypadają siatki z zakupami, bo tak mnie te drzwi przestraszyły. W drzwiach wyjawia się dość umięśniona sylwetka mężczyzny w średnim wieku, ubrany w elegancki garnitur ze starannie zawiązanym krawatem. Twarzy nie widzę, bo promienie zachodzącego słońca przechodzące przez futrynę zaślepiają mnie na moment. Po chwili jestem wstanie rozpoznać tego faceta. To był on. Mariusz Max Kolonko. Gdy tylko go udało mi się go zidentyfikować to wiedziałem, że sprawa ta nie zmierza w dobrym kierunku. Nie pamiętam dokładnie jak się przedstawił i co do mnie powiedział, jednakże jednego mogłem być pewien, przeszedł tu w mojej obronie. Wiedziałem, że zrobi wszystko, by sprawiedliwość wyszła na jaw, a ludzie odpowiedzialni za obłudę i kłamstwa nie byli bezkarni. Po swoim wejściu szybkim krokiem ruszył w kierunku kasy mrucząc coś pod nosem. Podczas tego marszu rozpiął spodnie i ujrzałem jego bokserki w kolorowe wzory. Nie mam pojęcia w czym mu te spodnie przeszkadzały, ale widać było, że błyskawiczne zdejmowanie spodni podczas chodu to dla niego nie pierwszyzna, zrobił to w mgnieniu oka i z niesamowitą precyzją. Szedł tak szybko, że zanim pozbierałem swoje zakupy z podłogi i doszedłem do kasy, atmosfera w sklepie zdążyła się już zagęścić. Idąc słyszałem co niektóre głośniejsze słowa wykrzyczane przez Maxa - "To niewyobrażalne..." "Wiem, że to właśnie pani maczała w tym palce". W tej chwili już było mi głupio za to co Max odpierdalał, bo przecież to co się wydarzyło nie było aż tak istotne, by musiał reagować w ten sposób. W momencie gdy doszedłem do miejsca kłótni pani kasjerka była już zalana łzami. Kolonko mimo tego nie przestawał w bombardowaniu jej argumentami i przytaczaniu artykułów z archiwalnych gazet. "Gdy pewnego słonecznego dnia wracając z Central Parku na 204th street przechodziłem obok pączkarni sieci Dunkin' Doughnuts pomyślałem sobie o chwilę o takim doughnut i muszę przyznać - naszła mnie na niego ochota..." I w ten sposób historię o tym jak to kupując pączki w takim miejscu przyczyniasz jeszcze większej kontroli islamu w Ameryce, sprawiasz, że rząd wie o tobie jeszcze więcej i do tego są wprowadzane prawa, które ograniczają Twoją wolność i jak tak dalej pójdzie to USA jakie znamy odejdzie w niepamięć. Czułem się okropnie, patrzyła na mnie masa ludzi, myśleli, że ten cały max kolonko to mój wymysł, że ja go tutaj nasłałem i mam zamiar zrobić aferę by dostać to co chcę. Podczas historii Maxa parę razy klepałem go po plecach mówiąc: "już wystarczy, już rozumieją, nie ma już sensu". On wyciągał do mnie ręce, kładł mi jedną na ramieniu i mówił:"Spokojnie Kowalski, to są Stany Zjednoczone, mamy do tego prawo". Stałem sparaliżowany i Wysłuchiwałem jeszcze jego rozmów z kasjerką przez parę minut i zrobiło mi się tak głupio, że już nie wytrzymałem. Zacząłem popuszczać siki w majty. Najpierw powoli, potem coraz więcej, aż w końcu strumień był już maksymalny i nie do zatrzymania. Max popatrzył się na mnie z tym swoim uśmieszkiem i powoli otworzył usta by mi coś powiedzieć. Widać było, że jest zszokowany zaistniałą sytuacją. W tym momencie dowiedziałem się, że to tylko sen, bo nagle się obudziłem się. Wydawało mi się, że sikam naprawdę, całe szczęście to nie była prawda. Cottonworldy miały na sobie tylko malutką kropelkę. Od rana myślę sobie o tym co w tej chwili chciał powiedzieć mi Max. Boje się za każdym razem otwierać drzwi, bo wiem, że nagle może wejść max i próbować walczyć o moją wolność i sprawiedliwość. Ciągle myślę sobie, że nie mogę robić głupich rzeczy bo max nagle się pojawi i będzie miał fakty i cytaty obalające wszystko co robię lub pokazujące skomplikowany spisek ukryty pod moim działaniem. Teraz myślę o nim zawsze jak sikam. Strachłem. Jakub Wesołowski i słoiki Byłem na weekend u babełe co mieszka na wsi, bo zima idzie i trzeba jej było drewna pociąć i ekogroszek przerzucić bo dom ogrzewany piecem mocno, a wśród sąsiadów nie mogła do tego znaleźć chętnych nawet za pieniądze bo wszyscy piją i jeszcze się z niej śmieli, że idiotka jest bo ekogroszek kupuje a oni wszyscy sobie za darmo palą azbestem co pozostał po świętej pamięci budynku zakładów produkujących płyty chodnikowe, który w lepszych czasach prebalcerowiczowskich dawał schronienie i zatrudnienie ludności okolicznej. W niedzielę po południu wsiadłem do PKSu i pojechałem do miasteczka, skąd miałem pociąg do domu. Przychodzę na stację a tam prawdziwa sodoma i gomora bo tłumy studentów i pracowników firm z kapitałem zagranicznym po weekendzie wracają do Warszawy z domów rodzinnych. Stoję w tym tłumie na peronie obok grupy dobrze ubranych pracowników korporacji i showbiznesu, którzy śmieją się, żartują, komentują wydarzenia na giełdzie, opowiadają sobie o projektach jakie robią w pracy. A jeden z nich to był znany celebryta Jakub Wesołowski i się zachowywał jak dusza towarzystwa i opowiadał jakiś kawał i gestykulował trzymając w ręku teczkę aktówkę z eleganckiej skóry brązowej i jak machał tą aktówką to nagle coś zabrzęczało. Wszyscy znajomi zamilkli i patrzą na niego, on cały czerwony, też zamilkł i tak stoją. On się nerwowo śmieje pod nosem i mówi, że mu matka staruszka dała tam jeden czy dwa słoiki z jedzeniem i on wziął dla świętego spokoju żeby mu matka dupy nie truła bo do niej to już nic nie dociera. Znajomi się uśmiechają pod nosem, porozumiewawcze spojrzenia wymieniają. On jeszcze bardziej spięty, nie wie co zrobić i nagle mówi, że jemu te słoiki to nie są do niczego potrzebne bo on sobie przyjedzie do Warszawy i jeszcze dzisiaj zamówi chińczyka z dostawą do domu, dostawcy koda poda do furtki od osiedla zamkniętego i mu pod same drzwi przyniesie na czwarte piętro, skąd ma widok na Stadion Narodowy jak się dobrze wychyli. I wyjął z teczki słoik z ziemniaczkami z koperkiem i potłukł o ziemię pod nogami swymi. Na cały peronie cisza grobowa zapanowała i wszyscy się patrzą na te ziemniaczki na ziemi w szkle. I stoją tak wszyscy w ciszy, czuć napięcie w powietrzu, aż nagle jakaś znajoma Wesołowskiego mówi, że jej też rodzice jakiegoś żarcia tłustego napchali na siłę do torby ale ona i tak by tego do ust nie wzięła bo się odchudza i ona sobie prosto z centralnego pójdzie do MG EAT na sałatkę z mango bo to mało ma kalorii i w Cosmopolitanie czytała, że dobrze na paznokcie i włosy działa. No i ta dziewczyna z torby słoik wyjęła z kotletem mielonym i potłukła tuż obok ziemniaczków. Zaraz następny facet mówi, że też jakieś tam słoiki mu się do torby przypałętały, nawet nie wie jak, i on pierdoli to i nie będzie dźwigał i trzy słoiki od razu potłukł- z fasolką szparagową z bułką tartą podsmażoną, z gołąbkami i z buraczkami. I nagle wszyscy na peronie zaczeli krzyczeć gdzie to oni nie pójdą jeść jak dojadą do Warszawy, że do indyjskich restauracji, albo do włoskich chociaż na pastę i calzone, i te słoiki tłuc. Jeden chłopak, ubrany tak skromnie, miał słoik taki wielki z 3 litry a w nim cały obiad prosto z talerza wrzucony (de volai, puree, kapusta) i widać było, że mu szkoda strasznie tego jedzenia, ale nie chciał też być gorszy więc ukradkiem ręką połowę zawartości słoika zagarną, upchał w kieszeni i potem demonstracyjnie ten wielki słój rzucił na tory krzycząc, że on pierdoli takie chujowe żarcie i sobie pizze zamówi z kolegami z akademika na grubym cieście z serem podwójnym i dodatkami egzotycznymi jak owoce morza i oliwki. I peron cały pokrył się jedzeniem domowym i szkłem potłuczonym. Przyleciała obsługa dworca i sprzątaczki i SOKiści i krzyczą, że co to ma być, że zaśmiecanie terenu spółki Przewozy Regionalne, że chamstwo. A jedna stara sprzątaczka to zaczęła zbierać jedzenie z ziemi i z namaszczeniem odkładać na ławki, i każdego ziemniaka i kotleta i garść surówki z osobna całowała z szacunkiem a pod nosem odmawiała pacierz. Pasażerowie na nią patrzyli i sobie zdali sprawę co uczynili, że się odcieli od korzeni swoich poprzez tłuczenie słoików, i że porzucil wiarę i ziemię ojców dla potraw zagranicznych. I na peronie zapadła cisza taka melancholiczna, podjechał pociąg i wszyscy bez słowa do niego wsiedli a pod butami trzeszczało popękane szkło. W pociągu dalej nikt się nie odzywał a niektórzy to nawet oczy dyskretnie przecierali i tłok był straszny więc siedziałem na podłodze na korytarzu i w pewnym momencie Jakub Wesołowski do kibla przechodził i się przeciskał koło mnie i ukradkiem zobaczyłem, że w teczce jeszcze 4 słoiki miał schowane. Jeden z powidłami, jeden z kaszą gryczaną, jeden jajkami na twardo a czwartego to już nie dojrzałem. Seksualne Oto przed Wami fikcja w najczystszej postaci. Wszyscy przecież dobrze wiemy, że seks nie istnieje, jednak powstało tyle fantastyki na temat tego wyimaginowanego zjawiska, że grzechem byłoby nie poświęcić mu osobnego rozdziału. Zaspokajając więc Wasze potrzeby (i Was), zebraliśmy najlepszę sci-fi, jakie kiedykolwiek ujrzały światło dzienne. Czytelniku, nie zapomnij uzbroić się w karton chusteczek zanim rozpoczniesz dalszą lekturę. Anon w gej klubie Kiedys po pijaku poszedlem do gejowskiego seks klubu. Sa tam takie kabiny z glory hole. Jak oszolomiony po piwie wystawilem kutacza, po jakims czasie ktos zaczal mi go macać und obciagac. Czulem dobrze czlowiek ale nagle stwierdzilem ze to pierdole i zabralem kutacza uciekajac z tamtad. Co ja odjebalem to ja nawet nie, dziwne poczucie winy motzno. Ostatnio tez mialem taka mysl ale stwierdzilem ze jednak nie. Ale najlepsze bylo jak ostatnio dostalem papier ze stacji krwiodastwa zeby zglosic sie na badanie, osrana dupa najlepsza xD Poszedlem, okazalo sie ze nic sie nie stalo tylko taki test wyszedl ze nie moge oddawac krwi. Kurwa anone ale sie osralem wtedy. Anon informatyk w ręczniku u sąsiada Mieszkam w kamienicy na poddaszu, w okresie lata jest nie do wytrzymania bez przynajmniej 3 wiatraków. Biorę prysznic. Słyszę dzwonek do drzwi. Zawijam się tylko samym ręcznikiem i otwieram drzwi. Stoi mój dobry sasiąd z dołu w samych slipach, wiek około 50tki, żonaty i z olbrzymim brzuchem (naprawdę dużym): - Dzień dobry, pan się zna na komputerach prawda? - No trochę tak. A co się dzieje? - Wie pan, bo problem jest, bo komputer nie działa i nie wiemy co zrobić. Mógłby pan rzucić na to okiem? - Czemu nie. Schodzimy na dół do jego mieszkania. Ja dalej owinięty w ręcznik próbuje rozwiązać problem. Nie ważne w tej historii co się zepsuło - ważne, że naprawiłem. Wychodząc z mieszkania w progu, sąsiad się pyta: - Ile mam panu zapłacić? - Ależ proszę pana, niech pan nie żartuje, dla mnie to była czysta przyjemność. Cała tą rozmowę słyszał sąsiad z naprzeciwka, który wychodził ze swego mieszkania. Stanął jak wryty, patrząc na nas - jeden owinięty w sam ręcznik, a drugi w samych slipach - tak piekielnym wzrokiem jak nigdy w życiu. Wyrwany milf w pubie A więc, tak jak pisałem, udałem się wczoraj do pubu, niestety do żadnego z tych który polecał jeden z anonów. Wszystkich niezbędnych informacji udzielił mi taryfiarz z którym wyruszyłem w miasto, jak się łatwo domyślić - znał się na rzeczy i wiedział co mówi. Wszedłem więc do lokalu który mi polecił, w środku wszystko wyglądało zwyczajnie, z ta tylko różnicą, że faktycznie przeważały tam panie grubo po 40, ku mojemu zdziwieniu namierzyłem tylko kilku gości w zbliżonym do mojego wieku (coś ok. 23-25 lat). Nie minęło 5 minut, gdy podeszła do mnie babka, na oko coś pod 50, później okazało się, że ma 53 lata. Zapytała czy mam ogień, palę więc miałem. Zapytała mnie czy przyszedłem sam, odpowiedziałem, że tak. Jakoś tak wyszło, że skończyliśmy przy barze, wypiliśmy kilka drinków, a raczej ona wypiła, ja piłem piwo. Gdy już trochę się podchmieliłem zaciągnęła mnie na niewielki parkiet, potańczyliśmy, znowu popiliśmy i tak kilka razy, krążyliśmy między parkietem, a barem. Gadało mi się z nią całkiem nieźle, choć muszę się przyznać, że kilka razy sfailowałem i zwróciłem się do niej per "pani". Gdy byliśmy już zmęczeni zaproponowała, żebyśmy wyszli na zewnątrz. Przed lokalem spytała czy chce tam jeszcze wracać, odparłem, że zdam się na nią. Powiedziała, że może zaprosić mnie do siebie - oczywiście się zgodziłem. Pojechaliśmy taryfą do nie. W mieszkaniu akcja działa się błyskawicznie, jak na pornusach, szybka akcja i brałem ją pod prysznicem, później na łóżku, wszystko skończyło się nad ranem. Nie będę ściemniał i opowiadał, że wyrabialiśmy jakieś cuda na kiju. Zwykły ostry sex, bez udziwnień, szczania do ryja, wkładania palców w dupę, standard - tylko, że intensywniej. Powiem jednak, że fajkę robiła bajkowo. Żałuje, że nie dała się namówić na anal, chciałem spróbować, niestety się nie udało. Pierwszy raz spuściłem się jednak kobiecie na twarz, czysty pieniądz, kurwa! Numeru nie dostałem, nie prosiłem, a ona nie proponowała. Pożegnaliśmy się jakby nigdy nic, ona została w swoim mieszkaniu, a ja wróciłem do siebie. Jeżeli wczoraj po prostu nie miałem zajebistego farta, to wyrywanie takich babek to bułka z masłem. Nie wyglądała ona jednak jak te dojrzałe babki z filmów, z silikonami z w cyckach, ot zwykła zadbana 50, lekko sflaczała tu i ówdzie, ale przyznam, że podniecała mnie w chuj. Pomalowane paznokcie - krwista czerwień - szpilki w łóżku i łańcuszek na kostce. Skoro mi się udało, to i wam się powiedzie. Ruchanie z klocuszkowym finiszem na twarzy Ech Maryla, niestety nie zasługujesz na moją uwagę, bo z pierwszego zdjęcia aż bije kurestwem po oczach, ewidentnie chcesz komuś obsmyczyć knagę a nie znaleźć prawdziwą miłość z romantycznym stulejarzem. Oralna fiksacja jaką obdarzasz swoją butelkę jednoznacznie o tym świadczy. Poszłabyś lepiej do pierwszego lepszego klubu, weszła z przygodnie spotkanym Mirkiem do łazienki i obciągneła po same kule zamiast mącić w głowach biednym anom i toczyć nasze szą rakiem atencji. Ale skoro już tu jestem, to pozwolę sobie napisać parę zdań na temat tego, co bym z tobą robił gdybym nie był mentalnym stulejarzem ukrywającym za fasadą monoganizmu i potrzebą miłości mój kompleks krótkiego penisa, który w stanie wzwodu liczy całe 12 cm, no czasem gdy jest potężnie nabrzmiały przed samym wytryskiem dochodzi do 13. Otóż. Przjechałbym do ciebie i w samym progu obdarzyłbym cię moim pełnym porządania spojrzeniem wyzierającym spod na poły przykrytch powiek, spojrzeniem, które w połączeniu z delikatnym uśmiechem podziałałoby na ciebie w sposób zniewalający. Twoje kolana stały by się miekkie, a między nogami poczułabyś falę przeszywającego ciepła. Postąpiłbym krok do przodu, przechodząc przez próg wyciągnałbym dłoń która powędrowałaby w stronę twarzy. Delikatnym muśnięciem palców odgarnąłbym kosmyk włósów z twojego policzka, na którym radosny rumieniec młodego podniecenia odcisnął już swoje piętno. Opuściłabyś wzrok w lekkim zawstydzeniu. Wykorzystałbym ten moment na wyprowadzenie drugą ręką energicznego lewego podbródkowego. Moja zaciśnięta pięść uderzając w twoją twarz spowodowałaby natychmiastową utratę przytomności. Leżałabyś w przedpokoju z błogim wyrazem twarzy, nieświadoma czekających cię przeżyć. Stałbym przez chwilę nad twym ciałem, które twój liryczny duch opuścił na najbliższy kwadrans. Rozpiałbym pasek, ściągnął spodnie, bieliznę. Właściwie rozebrałbym się cały by przez chwilę spojrzeć w lustro wiszące na ścianie i w całej okazałości zobaczyć mą sylwetkę z wypukło zarysowaną klatką piersiową będącą efektem zaawansowanej ginekomastii. Polizałbym dłonie i zaczął wodzić nimi po swoim nagim torsie przez chwilę zapominając o twojej obecności i marząć o dokonaniu autoseksualnego aktu ze swoim alterego. Czar jednak szybko pryska i przypominam sobie o tobie. Pochylam się nad twoją twarzą, tylko na moment, gdyż po chwili robię błyskawiczną rotację o 180 stopni i twe piękne bladolice oblicze jest w bezpośredniej styczności z moimi pośladkami. Krótkie stęknięcie. Jest! Zaczęło się! Czuje jak spomiędzy moich marmurowych półkul wolnym strumieniem zaczyna się sączyć kał, prawdpodbnie typ 3 w bristolskiej skali uformowania stolca. Dotyka twoich rozwartych, mięsistych ust. Po chwili wypełnia całe gardło. To koniec. Jelita są już puste. Wstaję, ubieram się, rzucam spojrzenie w twoją stronę. Jesteś piękna. Spełniona. Całuję cię w policzek, zostawiam na kartce numer telefonu i wychodzę. Czekam na telefon. Wiem, że zadzwonisz. Lizanie siostry miałem wtedy 17 lat a ona 14 wakacje w jastrzebiej gurze motzno tate polak biedak wziął domek na tydzień z dwoma pokojami bo taniej xDxDxD no i on spał z mame na dole a ja z siostrełe na gurze (domek byl pietrowy tylko podzielony na dwa segmenty) w jednym łóżku. i jakoś tak wyszło że się na mnie obraziła i cały dzień nie odzywała, no ale w końcu przyszła noc rodzicełe śpio ja czytałę książke. jakoś o 1 zgasiłem światło i poszedłem do łóżka. położyłem się obok niej, zauważyłem że nie śpi. przytuliłem, pocałowałem w policzek i szepnąłem 'przepraszam', ona mnie pocałowała w usta i zaczęła obejmować, pocałowałem ją znowu, po czym ona ponownie złączyła nasze usta i zaczęła powoli wjeżdżać języczkiem ;3 lizaliśmy się przez dłuższy czas i macaliśmy, knaga już mi stała hardo, ona to poczuła xD wzięła penise w dłoń i zaczęła mi walić, a ja w tym czasie już wsadzałem jej paluszki do cipki ;3 jak sie spuscilem to wytarla dlon w kołdre [spoiler]nie zmienialismy poscieli az do konca wyjazdu [cool][/spoiler] i mnie przytuliła a ja coraz mocniej jej wsadzalem. przez pewien czas cichutko piszczała mi do ucha i słyszałem że było jej dobrze, ale w pewnym momencie mnie pocałowała i powiedziała 'już' xD poszliśmy od razu spać jakby nigdy nic a ja przez nastepne kilka tygodni kac moralny bo wierzący motzno papierza szanowałem ojca matke też troche xD ona przez jakiś czas się do mnie łasiła jeszcze, jak sie np witalismy rano to zamiast zwyklego 'czesc' sie na mnie zalotnie patrzyla jak nikogo nie bylo w poblizu i calowala mnie w usta. teraz sobie tak mysle ze zdolalbym ja przeleciec gdyby nie moje moralciotowanie xD ale dopiero po paru miesiacach odkrylem czany, poznalem prawde o papiezu i zaakceptowałem swoje chore skurwysynstwo. tyle przegrac xD Seks z kobietą – to dobre dla pedałów Pff. Seks z kobietą - to dobre dla pedałów. Prawdziwie dojrzały intelektualnie, emocjonalnie i społecznie mężczyzna, uprawia tylko i wyłącznie męski seks z partnerem potrafiącym w 100% odwzajemnić daną mu rozkosz. Anon lubi się wypinać Lubicie wypinac tyleczek? Ja lubie, nie jestem pedalem, nie masturbuje sie w dupe, nie jestem /fa/, nie ogladam nawet porno z kutasami (tylko lezbijki), ale lubie siedziec nago i sie wypinac, tak przyjemnie sie czuje, troche jak kobieta co dziwne to jest, ale tez lubie czuc wiatr w dupie. Pamietam jak w liceum na lekcji wyszedlem zmoczyc gabki, tak nagle zobaczylem ze nikogo nie ma, to tak zatarasowalem drzwi takim stoliczkiem, poszedlem z boku za taka scianke gdzie bylo to urzadzenie do suszenia rak, wypialem dupe i nakurwialo mi takie fajne powietrze w dupe. Mialem mega farta, bo jak juz zakladalem spodnie, to akurat jakis pedal wchodzil do lazienki i strachlem, bo gdyby minute wczesniej wszedl, to przypał Matka myślała że robiłem to z Michałem Anony, ale ja jestem spierdolony. Powinienem być klasycznym przykładem przegrywa. Dziś zrobiłem coś czego będę żałował do końca swych marnych dni. Nigdy już nie wyjdę z piwnicy. Wstyd mi nie pozwoli. A może bohatyrnę? Za nim przejdę do rzeczy to napiszę kilka słów o sobie. Mam na imię Kamil i mam 24 lata. Wychowuje mnie matka. Ojciec spadł z roweru po tym jak najebany próbował robić backfilpa na rusztowaniu. Byłem oczkiem w głowie mamemełe. Spasła mnie na świniaka i tak przez cały okres podbazy i gimbazy byłem nazywany Prosiaczek. Generalnie, kurwa matka robiła wszystko za mnie. Nawet siłą spraszała seby z klasy na moje urodziny. KUUUURWA... jak mi było wstyd. Nie trudno się domyśleć, że nie miałem przyjaciół. Nie mówiąc już o dziewczynach. Ale w licbazie spotkałem podobną spierdolinę do mnie, Michała. On został odrzucony przez ludzi bo był samobieżnym. I tak zaprzyjaźniliśmy się. W wielkim skrócie, spędzaliśmy większość wolnego czasu razem. Nawet teraz na studbazie. W sumie dzięki zapierdalaniu za jego wózkiem elektrycznym schudłem... A co najważniejsze, Michał ma siostrę. OOooooo tak! I to jaką... Każdy w was fapałby jak szalony do Milenki. I teraz właściwa historia. Kurwa, starzy Micha i Mileny pojechali na wczasełe. Milena zrobiła inbę w domu. No i nie wypadało nie zaprosić mnie i jej brata. Zapewne domyślacie się jak wyglądało moje imprezowani wśród śmieszków studenckików. Chujowo. Nieważne. Generalnie zostałem na noc, lekko wcięty... Michał, spał orzygany na swoim wheelczerze. I oto Milena najebana jak szpadel położyła się obok mnie. O kurwa, ale mi stanął! Kurwa anony! I wiecie co ona po omacku, chyba nie ogarniając co robi złapała mi fiutka i zwaliła. A raczej potrzymała, a ja doszedłem. I teraz najgorsze. Byłem tak podjarany, że zrobiłem to co zawsze robię po swoich małych sukcesach. Zadzwoniłem do mamełe. Powiedziałem jej, że właśnie wygrałem życie. A ta KURWA MOJA MATKA powiedziała, że myślała że wcześniej to już robiłęm z Michałem. Michałem! KURWAAAAA! IDĘ SIĘ ZAJEBAĆ Trap fantazje anona O czym anony ostatnio fantazjowały? Ja miałem przed chwilą wyjątkowo pedalską fantazję, ale była taka piękna i dosyć mało seksualna. UWAGA BO PEDALSTWO MOCNO! Mam na sobie damską bieliznę, włosy ciut bardziej dziewczęco ścięte bo generalnie mam średniej długości jak na faceta i nawet myślałem o tym, że sobie bardziej tył podciąć, żeby było bardziej dziewczęco xD[spoiler] i cały ogolony. Pułapka mocno xD. Podchodzi do mnie facet, ale nie jakiś zmężniały seba tylko też raczej taka zniewieściała pizda tylko, że wyglądający nadal jak facet [spoiler]gdyby to był taki typowy sebastian z siłownia to na samą myśl o dalszych wydarzeniach bohatyrnąłbym. Tuli mnie i tak obejmując mnie prowadzi mnie do łazienki. Na miejscu powoli ściąga ze mnie bieliznę i masuje mnie po czym ja ściągam z niego ciuchy. Wchodzimy pod prysznic. Wyciska na dłoń trochę żelu pod prysznic i stopniowo dokładnie mnie namydla, najpierw stopy i łydki, potem uda. Dochodzi do krocza, schylam się i dokładnie myje mi każdy zakątek, szczególnie przykłada się oczywiście do pisiorka, ale nie zabawia się nim ani nie ładuje mi w dupę. Dalej dokładnie myje tors, ramiona i szyję. Spłukuje resztki mydlin, przytula mnie do siebie, spłukuje mi włosy, bierze szampon i delikatnie zaczyna mi go wmasowywać we włosy. Ocieram się przy tym moim pisiorkiem o jego brzuch, ale on do tego podchodzi mocno aseksualnie, jak tate kąpiący córkę i tylko się uśmiecha widząc jak się rumienię. Dwukrotnie myje mi włosy po czym spłukuje, a korzystając z tego, że spłukanie tak dużej ilości piany zajmuje trochę czasu jego ręce schodzą coraz niżej, na szyję, kark, klatę, brzuch i zatrzymują się na pośladkach. Klęcząc i obejmując mnie w biodrach z dłońmi na moim tyłku wtula się w moje podbrzusze przez chwilę. Po umyciu się sięga po ręcznik i wyciera nas obu naraz. Po wytarciu wyciera mi ręcznikiem włosy i uśmiecha się na widok mojej rozczochranej fryzury. Następnie bierze suszarkę i szczotkę, staje za mną i patrząc w lustro suszy mi włosy dokładnie przylegając do mnie z tyłu. Po wysuszeniu i uczesaniu. Bierze szczoteczkę do zębów, nakłada pastę i myje mi ząbki. Na koniec ubiera mnie w piżamkę, spina ładnie włosy i daje buziaka w czoło. Wieki nie miałem żadnej pedalskiej fantazji, ale wcale nie czuję się gejem. Wydaje mi się, że to efekt tego, że miałem chłodnych rodziców, szczególnie ojca i nigdy o mnie nie dbali w taki sposób jak byłem małym dzieckiem i teraz chciałbym tego uświadczyć, a że nie jestem pedałem stąd ta opcja z trapowaniem. Loszka ze strapem i Michał który lubi patrzeć Zawsze smutam z opowieści przegrywających anonów na kurachenie. Daje mi to poczucie satysfakcji płynącej z tego, że nie jestem jedyną spierdoliną na tym świecie. Podzielę się więc moimi przeżyciami. Pochodzę z raczej zamożnej rodziny mającej swoją małą firemkę zaraz przy domu. Niestety polactwo mocno i starzy zamiast kupić ziemię gdzieś w centrum, jakże chujowego małego miasteczka, zdecydowali się na kupno działki na szczerym polu położonym jakieś 15km od niego. Tak więc osoby w moim wieku widywałem jedynie w szkole. Kiedy oni spotykali się i w podstbazie oglądali pokemony, ja pędziłem do domciu. Pędziłem jednakże jest złym słowem gdyż rodzice obawiali się o mnie i aż do końca gimbazy zawsze przywozili mnie i odwozili ałtem. W gimbazie oni wychodzili na piwka, a po mnie przyjeżdżał stary i na tym się kończyło. W licbazie nie tolerowano zbytnio mojego towarzystwa więc jedynym kontaktem z innymi śmieszkami było wyjście zapalić gdy mówili „Seba, ale daj no fajka”. Żadnych imprez, żadnych gadek na korytarzu. Nic, kurwa, nic. Nie powiem byłbym specjalnie gnębiony, jednak obito mi mordę parę razy i generalnie zdarzały się jednostki uprzykrzające mi życie. Teraz są stoczonymi żulami/narkomanami więc kiedyś ich jeszcze dopadnę, ale ja nie o tym. Jedyną szansą na ucieczkę od spierdolenia była podróż na studia do innego miasta. Jako że byłem kucem z wyglądu i zainteresowań (teraz jestem tylko kucem z zainteresowań) to wiadomą sprawą było wybranie się na studia informatyczne. Kierunek Poznań gdyż daleko i zero znajomych tam. Niekiedy po zajęciach wpadałem do chinola by zjeść wyrób kurczakopodobny za dziewięć złotych polskich. Kurewsko smaczne jadło, a porcja taka że nie musiałem jeść już tego dnia. Poznałem tam dziewczynę o pięknych, pełnych loków włosach. Wpadała tam dosyć często, jednakże moje spierdolenie nie pozwalało mi się do niej odezwać. Przełom nastąpił w momencie gdy do chinola wpadła grupa śmieszków studencików i zajęli większość miejsc. Usiadłem przy jedyny wolnym stoliku i rozpocząłem konsumpcję kurczaka w pięciu smakach z frytkami. Mniej więcej w połowie dania pojawiła się ONA i spytała się mnie czy mogę dosiąść. Szok, zdziwienie. Mówię do niej że „tak, nie ma problemu” i słyszę jak mój spierdolony głos załamał się. Spuszczam wzrok i wpierdalam dalej zawstydzony. Anna zaś co chwilę mnie zgaduje. Co początkowo przychodziło mi z trudem z czasem okazało się być niemal bezproblemowe. Oczywiście zdarzały się zająknięcia i przez przypadek jakieś głupie odzywki, jednakże nie zrażało ją to. Dała mi swój numer gadu i nasze gadki trwały do późnych godzin nocnych. Umówiliśmy się parę razy na żarcie, później jeszcze wyskoczyliśmy na kilka spacerów. Nie muszę chyba wspominać że podczas spaceru, gdy nasze dłonie przez przypadek się spotykały miałem instant bonera. Po jakimś czasie zaprosiła mnie do siebie. Był wieczór, kończyliśmy spacer. Byłem tak podekscytowany, że liczyłem na to słynne ruchanie w sensie lizanie. O zwykłym ruchaniu nawet nie byłem w stanie marzyć. Okazało się, że wynajmuje mieszkanie całkiem niedaleko kucbazy. Wchodzę z nią po schodach, ona otwiera drzwi i widzę sylwetkę postaci siedzącą przed laptopem w ciemnościach. Wtedy maksymalnie się wkurwiłem. Przedstawiła mnie swojemu chłopakowi Michałowi. Potężny koks wzrostu metr osiemdziesiąt pięć. Jakieś sto kilo mięśni. Byłem zmieszany, rozmowa nie szła jak wcześniej. Jąkałem się i bałem. O co kurwa tu chodzi? Jaki Michał? Ona zauważyła to zmieszanie i podczas gdy siedzieliśmy na łóżku pchnęła mnie na nie. Przyszło jej to z łatwością z racji mojej postury suchoklatesa. Rzekła mi wtedy na ucho „Michał lubi patrzeć”. Paszcze miałem otwartą, wątpiłem by byłby w stanie mi stanąć. Byłem jednocześnie zawstydzony i przerażony. Anna rozebrała się i przywdziała strapon. Zgwałciła mnie analnie smarując mój odbyt oliwą z oliwek. Takiego bólu jeszcze nie czułem. Nie chodzi tylko o ból fizyczny, ale i psychiczny. Czułem się upokorzony. Gwałciła mnie analnie piękna, nieco zezowata dziewczyna, podczas gdy jej chłopak Michał banował śmieszków na wykopie i przyglądał się nam bacznie . Onany, co robić? Jak żyć? Scat u Dominy Kolego Scat ... jesli chodzi Ci o tego typu zabawy, musisz być czujny niebotycznie. W szczególności, gdy scat oferuje Domina ! Dlaczego ? Otóż gros z nich zawiązuje Ci oczy, występuje w pełnym ubraniu, spódniczce, płaszczu etc, wszystko to ogranicza wydatnie możliwości kontrolowania każdego jej ruchu. Niektóre mają ok. 8-10 klientów chętnych na te wyuzdane zabawy dziennie. A teraz powiem Ci co mi się przytrafiło u pewnej dominy, która się już nie ogłasza nigdzie. Była cudowna- figura, nylony, uroda, znajomość tematu. Na początku zapytała czy wolałbym by była ubrana w pełni czy w bieliźnie - wybrałem pierwszą opcję, pytała także o scat itp, ja ochoczo odpowiedziałem twierdząco. Potem zniknęła gdzieś w łazience, potem ja tam się udałem. Jako, że jestem zawsze ciekawy alkowy div, zawsze w łazience sprawdzam czy nie ma ich używanej bielizn itd, u niej zaciekawiła mnie zamknięta niezwykle hermetycznie szafka, niezbyt pasująca do całego łazienkowego kompletu, lecz nie szło jej nijak otworzyć. Ale ok, wróciłem do kopulodromu i zabawa się zaczęła ....., ale po jakimś czasie dzwonek - przyszedł jakiś gość, powiedziała, że to jej chłopak. Mi to było całkiem obojętne czy ma kogoś czy też nie, ale wkurzało mnie, że był jakiś samiec obok w pokoju .... Trochę zniecierpliwiony poprosiłem o scat ... Moja domina jakoś troszkę dziwnie się gimnastykowała, coś sobie jakby macała, w końcu ..... strzeliła na mnie całą bombonierą ..... ale jakoś dziwnie ... tak jakby po prostu strzeliła i dawno się nie wypróżniała ...., .... lecz zaraz potem wypadła prezerwatywa ..., ja patrzę na nią, a ona: "twoja pani, s.k.u.r.w.y.s.y.n.u robiła sobie palcówkę w prezerwatywie przed twym przyjściem i zostawiła ją tam dla ciebie". Nawet bardzo mnie to podnieciło i wtedy strzeliłem jak z szotgana. Jednak chwilkę po szczytowaniu, gdy zbierałem trufle z siebie, jakoś troszkę ostygnięte były, ale pozbierałem je w torebkę i do łazienki idę się umyć .... i tu NASTĄPIŁ TOTALNY SZOK !!!! Otwieram dzwi do łazienki, a tam ten koleś - podobno jej chłopak z papierosem w ustach, z piwem Warka Strong, ciemnym palonym, przy otwartej tej tajemniczej szafce, najzwyczajniej w świecie ładuje stolca do prezerwatywy nad wanną, a obok niego spoczywa już zawinięta jedna w pełni nadziana brązem, niczym kaszanka. Osłupiałem !!!! Zrozumiałem w ułamku sekundy skąd ta tajemna szafka tak zamknięta, ta prezerwatywa, chłodny stolec mej dominy na mnie i uprzednie majstrowanie w swym kroczu mej Pani Proszę, Kolego, mniej to na względzie i bądź czujny, ale skoro taka Domina ma tylu dziennie chłopa i każdy chce czekolady, szczególnie teraz, gdy robi się zimno na dworzu, skądś ją musi brać, bo własne moce przerobowe są za nikłe. Facesitting z siostrą Anonki! Czy da się nakłonić kobietę aby usiadła mi na twarzy, ale żeby mnie nie uznała za chorego skurwysyna? Uwielbiam jak dziewczyna siada mi na twarzy, uwielbiam uczucie ciepłej pupy na mej mordzie, to mój fetysz. Tylko raz mi pieniężna kuzynka usiadła na twarzy, to było tak... Był któryś tam dzień świąt, jak wiadomo rodzinka się zebrała. W miejscowości gdzie spędzaliśmy święta były dwie rodziny - rodzina mojego wujke i ciotke oraz rodzina dziadków ze strony mamy. W ten dzień wszystkie mamy, taty, dziadki, babki, ciotki i wujki poszli do babci, brate który jest starszy też, kuzyn jego rówieśnik również. Ja zostałem w domu wujkaciotki z kuzynką i jej młodszym bratem. Wtedy miałem 19 lat, ona 17 a ten mały kuzynek 5 lat. Zostaliśmy, bo nie lubimy imprez rodzinnych(wiadomo, że będą pić, polactwo) no i ktoś kuzynkiem musiał się zająć. Kuzynka robiła cośtam na kompie (chyba grała), a ja z małym kuzynkiem bawiłem się w chowanego (dom wujków ciotków jest spory). Tak się bawimy i chowamy, powoli kończą się kryjówki. Wpadłem wtedy na chory pomysł. Fotel na którym siedziała kuzynka jest dosyć duży. Powiedziałem jej, że mam fajną kryjówkę, ale musi mi pomóc. Otóż chciałem się schować pod kuzynką tzn. aby na mnie usiadła, a moja nogi przykryła swoimi. Nie było mnie widać, bo komputer na biurku i jak kuzynka się dobrze przysunęła do biurka z fotelem to mnie nie było widać. Na początku usiadła mi na klacie i dobrze się oparła, abym był niewidoczny. Kuzynek nie mógł mnie znaleźć, szukał tu i tam. Kuzynka ciągle śmichała, bo jej dmuchałem na plecy. Chyba się zapomniała, bo przysunęła pupę bardziej w stronę oparcia i usiadła mi na twarzy. Wtedy mi stanął na baczność i kutacza trzymałem aby się nie wbijał kuzynce w nogi. Siedziała tak na mnie jeszcze z minutę i nie wytrzymałem. Powiedziałem, aby wstała, a ja poleciałem do kibla fapnąć. Potem kuzynek mnie znalazł i dalej się chowaliśmy i szukaliśmy. Jednak od tamtej pory moim fetyszem jest facesitting. Nieudana wizyta w burdelu Długo dojrzewałem do tego żeby w końcu zasrać. Mam 25 lat i jak do tej pory mój najbliższy kontakt z niespokrewnioną ze mną kobietą (trzymanie kuzynki za rękę czy przytulanie mame) to był wolny taniec na dyskotece w podbazie. Ze względu na moją - delikatnie mówiąc - niezbyt zachęcającą aparycję raczej odpadało, żeby udało mi się stracić prawictwo za darmo więc od dłuższego czasu przeglądałem ogłoszenia na roksie, garsonierze itd. Po długich namysłach zdecydowałem się na http://www.roksa.pl/lpl/anons.php?nr=117875 jak szaleć to szaleć xD W piątek dostałem wypłatę i zamierzałem na całą zabawę przeznaczyć z 1000zł, żeby nie ruchać z zegarkiem w ręku. Jedną z moich głównych obaw była higiena dziewczyn, więc nie chciałem iść w weekend jak wszystkie mirki z budowy idą przepierdolić tygodniówkę i roksy mają po 20 klientów dziennie, dlatego zdecydowałem się iść w poniedziałek jak najwcześniej rano. Wczoraj zadzwoniłem do tych dziewczyn i umówiliśmy się na dzisiaj na 14:00 i obiecały, że będę pierwszym klientem tego dnia. Byłem taki poddenerwowany, że w nocy prawie nie spałem a od rana ręce mi latały. 3 razy brałem prysznic, obciąłem paznokcie i mniej więcej nożyczkami łoniaki. O 12:00 byłem już tak spięty, że postanowiłem wypić kilka hehe piwek dla kurażu. Obaliłem cztery i o wpół do drugiej stałem już pod domem dziewczyn na Koszykowej. Punkt 14:00 zapukałem do drzwi, dziewczyny mi otwierają już w samej bieliźnie, ja kościej hardo i ręce latają jak u parkinsonowca z nerwów. Jak mnie zobaczyły to na ich twarzach pojawiło się obrzydzenie ;__; Dukam, że wczoraj dzwoniłem i się umawiałem na zabieg dokładnie tego słowa użyłem zdenerwowany xD na czternastą. One mówią, że tak, pamiętają, tylko jest taka sprawa, że jest awaria wody w bloku i niestety ze względów higienicznych nie przyjmują teraz klientów i żebym przyszedł kiedy indziej. Potem zamknęły mi drzwi przed nosem. Kurwica mnie trafiła na tej klatce schodowej bo co to za dziwki, co wybrzydzają w klientach. Wyszedłem wściekły i lekko podpity na ulicę, złapałem taksówkę i próbuję w delikatny sposób wytłumaczyć kierowcy, że chciałbym pojechać do agencji. >No ten panie taksówkarzu wie pan jak to z dziewczynami jest hehehe >Ale o co chodzi? >No wie pan hehe nie zawsze są a potrzeby człowiek ma hehe no wie pan hehe >Może pan powiedzieć gdzie mamy jechać? >Myślałem tam sobie właśnie że może pan mi powie gdzie jechać >Ja panu mam mówić gdzie pan chce jechać?! w tym momencie już mocno wkurwiony >No bo ja bym chciał do jakiegoś takiego lokalu >Mówisz pan o burdlu? >No tak coś tego typu, tylko jeżeli by się dało to jakiś dobry No i kierowca mówi, że zna bardzo dobry lokal, i że mnie zawiezie. Wywiózł mnie jebany aż do Łomianek i naliczył 70zł. Pewnie znał 100 burdeli bliżej ale chciał sobie zarobić na mojej niedoli. Muszę mu jednak przyznać, że dobrą mi wybrał tą agencję bo to była prawdziwa wielka willa. Wchodzę do środka i nikogo kurwa nie ma. Zaglądam do różnych pomieszczeń ale nikogo nie mogę znaleźć. W końcu wchodzę do kuchni a tam siedzi 6 dziwek i pije kawę i je jajecznicę. Pomyślałem tylko- super dom rozpusty kurwo xD Jedna dziewczyna pyta w czym mogą pomóc a ja zaczynam się jąkać cały blady i nie mogę złożyć poprawnego zdania. Dziewczyny w śmiech i mówia, że widać, że pierwszy raz w "wesołym miasteczku" xD i że godzina 200zł i czy mam pieniądze. To ja odzyskałem głos i rozum człowieka i mówię dumny, że 1000zł mam. No to dziewczyny mówią, że fajnie, pobawimy się, tylko muszę trochę poczekać bo jeszcze nie otworzyli lokalu i ktoś tam jeszcze pokoje sprząta i pościel zmienia i żebym sobie z nimi siadał bo nie będę przecież stał na mrozie na zewnątrz. Przycupnąłem na krześle z nimi przy stole. Nie były takie ładne jak te z roksy ale 6-7-8/10 bym dał z czystym sercem (ja 3/10), i co najważniejsze w przeciwieństwie do tamtych kurew były bardzo sympatyczne. Zaczęły mnie zagadywać jak mam na imię, ile mam lat itd. i tak sobie rozmawiamy i się zrobiło całkiem przyjemnie. Pytają czy już kiedyś ruchałem a ja się zarumieniłem i mamroczę pod nosem, że hehe no kiedyś to miałem dziewczynę i coś tam było ale teraz nie mam hehe, a że nie umiem kłamać to one się roześmiały i powiedziały, że to żaden wstyd i one mi wszystko pokażą i żebym się w ogóle nie przejmował. Potem jeszcze chwilą gadaliśmy i taka Monika powiedziała, że w sumie to jestem słodki i jeżeli to mój pierwszy raz to ona za darmo mnie wyrucha a jak mi się spodoba to najwyżej będę do nich wracał. Ja uradowany, że odkryłem w sobie socjal skila na tyle dużego, że dziwki mi się za darmo oddają xD i czekam aż skończą te pokoje sprzątać. Nagle Sandra, najstarsza z nich wszystkich, która była chyba menadżerką bo z nią dziewczyny dyskutowały o grafiku, odebrała telefon. Rozmowa była bardzo krótka, ale przez te kilkanaście sekund jej twarz zmieniła się z roześmianej w przerażoną. Sylwia pyta co się stało a ona mówi, że dzwonił dziadek i powiedział, że będzie za 20 minut. Wszystkie dziewczyny pobladły momentalnie i zrobiło się cicho. Monika zaraz zaczęła prawie krzyczeć, że ona już jest zajęta bo ja jestem jej klientem i że jak chcę, to mogę cały dzień u niej za darmo siedzieć. Sandra mówi, że Monika dobrze wie, że jak przyjeżdża dziadek to żadne zasady nie obowiązują i że jak mu się zachce to nam wejdzie do pokoju i wyrucha i ją i mnie. Ja też się wtedy wystraszyłem bo przez utratę prawictwa rozumiałem, że to ja wsadzę chuja w cipkę a nie mi jakiś dziadek chuj a w dupę i jeszcze zapłacę 200zł za tą wątpliwą przyjemność. Pytam, kto to jest ten dziadek a one mi mówią, że to taki jebaka, że dziwki w całym mieście się go boją. Płaci grube pieniądze ale jak już rucha, to czasami cały burdel jest potem przez tydzień nieczynny. Był u nich 3 tygodnie temu i jedną dziewczynę tak wyjebał, że skończyła w szpitalu i do dzisiaj jest na chorobowym. Co najgorsze nie można mu odmówić wizyty bo ma znajomości wysoko i jak mu w kilku agencjach odmówili to następnego dnia wpadała policja, skarbówka, sanepid itd. i burdel zamknięty. Wszystkie dziewczyny miały wilgotne oczy, ja też przerażenie mocno. Nagle słychać, że ktoś wali kijem czy czymś takim w drzwi. Dziwkom zaczęły łzy cieknąć a ja długo nie myśląc spierdoliłem do salonu i wlazłem do szafy żeby i mnie też ten dziadek na chorobowe nie posłał. Szafa miała takie jakby szpary poziome i widziałem przez nie co się dzieje zarówno w salonie jak i na korytarzu. Sandra otworzyła drzwi i do domu wszedł dziadek o lasce. >Dzień dobry panu >No cześć Sandra, dupy nasmarowane hehe >Tak proszę pana, nasmarowane >No to wołaj dziewczyny do salonu i zaczynamy zabawę, masz tu kilka groszy I rzucił na podłogę chyba plik banknotów. Dziadek wszedł ze wszystkimi dziewczynami do salonu. Za dobrze nie widziałem bo szpary były wąskie i tak jakby nachylone w dół, ale widziałem, że dziadek usiadł na kanapie a dziewczyny stanęły w szeregu przed nim. Nogi im się trzęsły i stały tak jakby czekały na rozstrzelanie w tym szeregu. Dziadek wskazał laską na Monikę i ona wtedy zaczęła płakać. Ja też płakałem po cichutku bo bardzo ją zdążyłem polubić a czułem, że stanie się jej coś złego. Dziadek kazał jej wypiąć się tyłem do niego. Reszcie dziewczyn kazał trzymać ją za ręce, nogi i głowę. Jedna chyba słabo trzymałą bo pierdolną ją laską po głowie i kazał trzymać porządnie "bo będzie ostro". Od razu po tym zapakował Monice laskę w dupę tak, aż zawyła. Machał z całej siły a Monika płakała i krzyczała żeby przestał. Dziadek jednak wpychał laskę do połowy długości. Ja nie mogłem już wytrzymać widoku, jak moja niedoszła miłość cierpi i z płaczem wyskoczyłem z szafy i zacząłem uciekać. Jak przebiegałem koło dziadka to on tylko krzykną "o ty chuju podglądaczu" i szybko zdzielił mnie wyjętą z dupy Moniki laską po głowie. Wtedy przez chwilę zobaczyłem wyraźnie jego twarz. Był to weteran Powstania Warszawskiego i autorytet moralny Władysław Bartoszewski. Przerażony wybiegłem na ulicę zostawiając dziewczyny na jego pastwę. Wsiadłem do autobusu podmiejskiego, który akurat podjechał na przystanek i płacząc dojechałem do centrum a potem do domu. Tak oto zamiast stracenia prawictwa straciłem jeden ze swoich autorytetów. Rozum i godność człowieka Po cielesnych uniesieniach przyda się coś na ochłodę. Na kolejnych stronach znajdziecie historie opowiadające o ludziach, którzy chyba postradali wszelkie zmysły, mówiąc dosadniej - o jednostkach pozbawionych rozumu i godności człowieka, do tego mających takie pomysły, że nawet najwybitniejszym filozofom się one nie śniły. Współczesny świat staje się coraz bardziej tolerancyjny, jednak dla nich zawsze znajdzie się miejsce pod kreską. Nieustraszeni rebelianci dążący do rewolucji, wykluczeni przez społeczeństwo. Jeśli chcesz poznać zwyczaje współczesnych Józefów Piłsudskich, przeczytaj koniecznie. No ja sie pytam człowieku no i ja się pytam człowieku dumny ty jesteś z siebie zdajesz sobie sprawę z tego co robisz?masz ty wogóle rozum i godnośc człowieka?ja nie wiem ale żałosny typek z ciebie ,chyba nie pomyślałes nawet co robisz i kogo obrażasz ,możesz sobie obrażac tych co na to zasłużyli sobie ale nie naszego papieża polaka naszego rodaka wielką osobę ,i tak wyjątkowa i ważną bo to nie jest ktoś tam taki sobie że możesz go sobie wyśmiać bo tak ci się podoba nie wiem w jakiej ty się wychowałes rodzinie ale chyba ty nie wiem nie rozumiesz co to jest wiara .jeśli myslisz że jestes wspaniały to jestes zwykłym czubkiem którego ktoś nie odizolował jeszcze od społeczeństwa ,nie wiem co w tym jest takie śmieszne ale czepcie się stalina albo hitlera albo innych zwyrodnialców a nie czepiacie się takiej świętej osoby jak papież jan paweł 2 .jak można wogóle publicznie zamieszczac takie zdięcia na forach internetowych?ja się pytam kto powinien za to odpowiedziec bo chyba widac że do koscioła nie chodzi jak jestes nie wiem ateistą albo wierzysz w jakies sekty czy wogóle jestes może ty sługą szatana a nie będziesz z papieża robił takiego ,to ty chyba jestes jakis nie wiem co sie jarasz pomiotami szatana .wez pomyśl sobie ile papież zrobił ,on był kimś a ty kim jestes żeby z niego sobie robić kpiny co? kto dał ci prawo obrażac wogóle papieża naszego ?pomyślałes wogóle nad tym że to nie jest osoba taka sobie że ją wyśmieje i mnie będa wszyscy chwalic? wez dziecko naprawdę jestes jakis psycholek bo w przeciwieństwie do ciebie to papież jest autorytetem dla mnie a ty to nie wiem czyim możesz być autorytetem chyba takich samych jakiś głupków jak ty którzy nie wiedza co to kosciół i religia ,widac że się nie modlisz i nie chodzisz na religie do szkoły ,widac nie szanujesz religii to nie wiem jak chcesz to sobie wez swoje zdięcie wstaw ciekawe czy byś sie odważył .naprawdę wezta się dzieci zastanówcie co wy roicie bo nie macie widac pojęcia o tym kim był papież jan paweł2 jak nie jestescie w pełni rozwinięte umysłowo to się nie zabierajcie za taką osobę jak ojciec swięty bo to świadczy o tym że nie macie chyba w domu krzyża ani jednego obraza świętego nie chodzi tutaj o kosciół mnie ale wogóle ogólnie o zasady wiary żeby mieć jakąs godnosc bo papież nikogo nie obrażał a ty za co go obrażasz co? no powiedz za co obrażasz taką osobę jak ojciec święty ?brak mnie słów ale jakbyś miał pojęcie chociaz i sięgnął po pismo święte i poczytał sobie to może byś się odmienił .nie wiem idz do kościoła bo widac już dawno szatan jest w tobie człowieku ,nie lubisz kościoła to chociaż siedz cicho i nie obrażaj innych ludzi . Święty obrazek idzie po blokowiskach anon z polski b here co jakiś czas idzie przez nasze blokowiska obrazek matki boskiej z kościoła. Oczywiście mame i tate modlą się do niego, przyjeżdżają babcie, dziadkowie, ciocie i wujkowie by się pomodlić do tego obrazka XD. Najlepsze od wujka >hurr jakby u mnie był ten obrazek to bym się do niego modlił cały czas durr a ty tylko przy tym komputerze siedzisz Oczywiście stałem się hańbą rodziny i wcieleniem szatana w jednym. Więc aby się zemścić, jak wszyscy poszli spać, wziąłem ten obrazek do siebie, odczepiłem go od ramki, narysowałem z tyłu kutasa na cały obraz i przyczepiłem spowrotem. Do dzisiaj nikt się nie poznał, nie słyszałem żadnych plotek o tym ani nic. Czuje dobrze bezczeszczenie świętych ikon Sranie do wózka inwalidzkiego W gimbazie mieliśmy tą słynną akademię z okazji Święta Niepodległości i jak co roku zaprosili weteranów wojennych. Jeden weteran słabo chodził więc przyjechał na wózku inwalidzkim ale żeby dostać się na salę gimnastyczną trzeba było przejść przez szatnię, która była w podziemiach (najpierw schody w dół, potem schody w górę) więc weterana przenieśli i posadzili na krześle a wózek został w szatni. Podczas akademii srać mi się zachciało więc wyszedłem z sali i jak przechodziłem przez szatnię to sam nie wiem czemu nasrałem do kieszeni z tyłu wózka inwalidzkiego a potem wróciłem na salę jak gdyby nigdy nic. Na początku nikt się nie ogarnął ale po 3 dniach zrobiła się straszna inba bo dyrektor szkoł spotkał weterana na ulicy i on mu powiedział, że jak wrócił do domu po akademii to znalazł gówno w kieszeni. Dyrektor dostał kurwicy, 3 dni pod rząd robił apele szkolne na których przez 45 minut wszyscy stali a dyrektor krzyczał, że winny natychmiast ma się przynzać albo ktoś ma go wydać to pozwoli nam usiąść albo iść do klas. Oczywiście się nie przyznałem ale za każdym razem dupę miałem osraną czy ktoś mnie przypadkiem nie widział. Skończyło się tak, że z hańby opuścili na tydzień flagę przed szkołą do połowy a trzecie klasy jeździły na zmianę na wycieczkę do Oświęcimia. Rozbity samochód Anony właśnie rozjebałem samochód ojcu ;_: Mój ojciec to bardzo solidarny człowiek, można go nazwać nawet służbistą. Nie chodzi o jego prace, ale styl bycia - chociaż o pracę też, bo jest kierownikiem na budowie i słyszałem, że ostro wszystkich ciśnie. Jak ktoś idzie się wysikać to robi wpisy. Od dziecka ciągle coś do mnie miał, ale jak zdecydowałem niedawno, że się przeprowadzam to był bardzo uradowany. Wiadomo, synek marnotrawny, nigdy nie miał dziewczyny to go cisnął. Zamykał mi kompe w szafie jak miałem 19 lat, kazał chodzić do kościoła, nigdy nie dawał pieniędzy. Sytuacja się zmieniła kiedy podjąłem decyzję i kupiłem bilet do Anglii, w sumie to za dwa tygodnie lecę. Ojciec powiedział, że przeprasza za to jaki był dla, ale miało to być dla mojego dobra, abym wyrósł na mężczyznę. Było widać, że wierzy w swoje słowa i rzekomy sukces. Dzisiaj po obiedzie powiedział, że mogę się przejechać jego Hondą Acord, którą wziął na kredyt czy inne raty. Ucieszyłem się i pojechałem poszpanować do starej szkoły, aby pierwszaki co mnie znały powiedzieli, o zobacz dopiero co skończył kurwa szkołę, a już taki samochód. Pokręciłem się po boisku, upewniłem się, że kilka osób mnie zobaczyło i odjechałem dalej przez jakieś wsie. I kurwa ;_: Po drodze jak mijałem jakiegoś kota to wpadłem w jakąś koleinę, zredukowałem bieg na zakręcie do jedynki i wpadłem w poślizg. Wszystko wyglądało jak w zwolnionym tempie. Pierdolnąłem w ten taki nisko słupek z odblaskiem i rozjebałem zderzak, reflektor. Wpadłem w panikę, zacząłem płakać, nikogo nie było wokół. Samochód był uszkodzony, kurwa, a ojciec zajebałby mnie technicznie gdyby się dowiedział. Pozbierałem plastiki, ruszyłem w pobliże stawu, wysiadłem z samochodu i wpierdoliłem go do wody. Ja pierdole, ojciec zaraz wróci, matce powiedziałem, że samochód zaparkowany'd. Co robić? ;_: Cały drżę Trollowanie kibli w McDolanie lubią anony trolować IRL? byłem dzisiaj w makdonaldzie i wszedłem jeszcze przed wyjściem do kibla (jeżeli ktoś tu jest z wioski i nie wie to wyjaśniam że kible w makdonaldzie są otwarte tylko dla płacących i trzeba wpisać kod z paragonu przed wejściem). w czasie srania naszła mnie myśl - po huj to wszystko i czemu skurwesyny jeszcze sobie każą płacić jak nic nie zamawiasz. stanąłem więc w drzwiach wyjściowych i wydarłem japę krzycząc: UWAGA PODAJE HASŁO DO KIBLA TRZY DWA PIĘĆ SIEDEM i opuśicłem lokal. po drodze stamtąd zdradziłem jeszcze sekret tego ich kurwidomku na drzewie kilku osobom które się tam udawały. Kadłubek trochę żałuję że nie zostałem na dłużej bo butthurt dupy studenciaków z obsługi taki pieniężny. chciałbym mieć takiego kadłubka, nosiłbym go ze sobą albo woził w wózku przypiętego pasami. albo dawał do potrzymania innym ludziom, a on krzyczałby >Proszę mnie natychmiast odstawić! to by było słodkie :3 mógłbym go jeszcze przebierać za różne rzeczy i w ogóle Miażdzenie lewaków Byłem wczoraj z bratem na tej słynnej prywatce z kucami, znajomymi mojego brata debila. Nimby nic, wiadomo, kuce z małych wiosek, piffko i dowcipasy co tam na kwejku było albo na innym fejsbuczku. Trochę wkurwiłem się, bo w pewnym momencie, gdy jeden seba zaczął gadać o tym, że może się dostać teraz szybciej do swojej mamełe i tatełe, bo są teraz nowe pociągi i droga nowa ze środków z UE. Mówię mu "ty wiesz, że to wszytko jest z haraczu ściąganego przez akcyzę i podatek dochodowy?", a seba się śmieje i mówi mi "przecież to z unii jest". Ale się wkurwiłem, wziąłem ręką wypierdoliłem stół na bok, te całe piffka się debilom powylewały, rzuciłem mu się do gardła, chwyciłem go za koszulę i krzyczę do niego "ty wiesz kurwa, co to jest podatek dochodowy i jak on wpływa na dystrybucję kapitału w społeczeństwie?", a ten debil astmatyk zaczął się dusić kurwa ze strachu. Wziąłem i jebnąłem nim o podłogę, a do seb krzyczę "co kurwa jebane lewackie kurwy? wy byście murzyńskie knagi obciągnęli, byle by tylko wam euro parę dać". Wtedy wbiegła jego babcia i krzyczy "Won syjonisto do Izraela", a ja się odwracam i mówię jej "poglądy ekonomiczne są niezależne od wyznania, rasy czy nacji, są one pochodną tego, jaki tym człowieka sobą reprezentujemy". Ta pobiegła do przedpokoju i wzięła słoik i krzyczała "ty skurwysynu, masz wodą święconą, będziesz mi tu Polskę niszczył". A ja się jej nadstawiam i mówię "religia to opium dla ludu". Wyszedłem zostawiając jebanego astmatyka, babkę lewaczkę i resztę zjebów. Wychodząc jebłem drzwiami i krzyknąłem "wy jebane lewacki, nic wam się ode mnie nie należy nic, oddajcie moje podatki lepiej kurwa". tak krzyknąłem. I poszedłem. Fap do loliconów Mam 28 lat i nadal mieszkam z rodzicami. Ojciec nakryl mnie na masturbacji do loliconooow. Czesto wchodzi mi do pokoju bez pukania jak ogladalem anime. Wypominal mi ze jestem starym koniem a nadal ogladam bajki dla dzieci. W koncu zmienilem drzwi z zamkniem. Postanowilem fapac do loliconow gwalconych przez macki w formie anonimowanej czyli hentai walac jednoczesnie konia stojac nagi a tu ojciec mi wykrecil zamek z drzwi ja nawet tego nie zauwazylem i wszedl nieproszony i mowil po chuj mi ten zamek, jak zobaczyl to oniemial, macki gwalcily lolicona ze az krew z cipy szla bo to byla dziewica, ja w tym momencie trysnalem na dywan a ojciec podszedl do komputera, wzial monitora, z calych sil go zlapal ze az sie kabel odjebal i pierdolnal o sciane po czym wyszedl i powiedzial "kogo ja w tym kurwa domu wychowalem". monitor 23 cale poszedl sie jebac teraz lurkuje na 15" CRT ktorego uzywalem z 5 lat temu ale nadal mam. malo tego ojciec powiedzial to matce. ojciec myslal ze jestem gejem ale teraz ma mnie za pedala i pedofila cofnietego w rozwoju. moj ojciec to polaczek i chcial zebym w wieku 22 dziewuche przyprowadzil i sie ohajtal. nawet matka taka corke kolezanki mi chciala przedstawic jakies 5 lat temu ale kazalem jej speirdalac. cale zycie przegryw cale zycie ponizenie. bez pracy bez przyszlosci bez wyksztalcenia. rodzice biedni ale ja nie jestem drogi w utrzymaniu dajemy sobie rade. a ja gdie pojde pracowac? jedynie do roboty fizycznej w tym kraju za te place i wszystko drogie mieszkanie jedzenie drogie ja nie przezyje a w dodatku nigdy nie pracowalem i co ja zrobie ja nie umiem zyc w spoleczenstwie mam problemy psychicznie fobia spoleczna. nie znam nawet jezyow zeby wyjechac... nie wiem chyba nawet sie zabije i na kartce napisze ze to przez rodzicow zeby do konca zycia zyli z poczuciem winy. bylem se robic kanapki w kuchni bo dzis prawie nic nie jadlem to ojciec powiedzial zebym sam zapracowal na jedzenie. wczesniej obiadu nie jadlem. dzis jadlem jedynie batona ktory mialem z przed kilku dni. caly dzien gloduje matka tez pilnuje lodowki ona nie pracuje i jak ja wchodze do kuchni to idzie z duzego pokoju do kuchni i patrzy co robie. jak chce wziasc cos do jedzenia to mowi ze to jej i zebym zostawil. ja umre z glodu w takim tepie. nawet nie jumiem sie rodzicom postawic i cos im powiedziec traktuja mnie jak smiecia a ja nic im nie mowie i wracam do swoich czynnosci. nie umiem nic nie mam wyksztalcenia nie mam niczego ja nie poradze w tym zyciu. mam zasilek dla bezrobotnyfh ale zostalo mi 200 zl. ojciec mowi ze jak mam tu mieszkac to mam mu caly zasilek oddawac wtedy bede mogl jesc mieszkac korzystac z kibla itd ale wszystko z rosadkiem czyli bede mogl jesc tylko obiad kolacje i sniadanie ale mala ilosc i mam sam gotowac i mam caly dom sprzatac. kurwa nie wiem co robic chyba sie zabije. jedyne osoby ktore sa moim wsparciem sa moim przeklenstwem w szkole tez bylem bity ponizany mialem przykre dziecinstwo juz nie hcce mi sie pisac o tym......... ja placze jak na karachanie siedze i czytam ze ktos ma problemy takie jak teraz sa na /z/.ludzie w moim wieku sie porzenili albo maja narzeczone albo ustrawili sie w zyciu bo albo kariera albo rodzina albo to i to ale conajmniej maja cos a ja co nic nie mam. nawet nie mam na co liczyc bo jestem brzydki. nie chce bnawet dzierwczyny bo wiem ze nie dam rady ale chcialbym miec mieszkanie normalna prace i tyle zebym zyl normalnie sam w spokoju bez rodzicow ale co ja moge nic nie moge jeszcze zyujemy w takim kraju gdzie wszystko drogie wszyscy zlosliwi kazdy nietolerancyjny eh naprawde wyjechalbym ale nie znam jezykow jedynie troche rosyjskiego znam z czasow szkoly ale to tyle... kurde w internecie tez siedze tylko tu bo ingdzie indziej nie mam gsdzie eh kurdee i tak nikt mnie nie zrozumie czemu ja to pisze ojciec swoim kolegom opowiada jaki to jego syn nieudacznik nawet zaprasza czasem ich do domu ja siedze w pokoiu swoim ale slysze ich rozmowy jak mowi ze syn nieudacznik ze cala nadzieja we mnie byla zebym znalazl zone ustawil sie i dalej zeby linia krwi byla a tu nic syn pasozyt ciagle to slysze matka tez juz psychika jej siada bo ciagle mi zabiera jakies rzeczy np. ide do toalety to mi dwchodzi do pokoju i albo mi cos zabiera albo mi wylacza komp. tata tez mi czesto korki wylacza w pokoju zebym cos zrobil znalazl prace ale wtedy nie kloce sie ale siadam albo ide spac i tak siedze i patrze sie w ciemnosc z 2h potem ide spac i nic czasem nawet caly dzien w ciemnosci siedze. nie wuychodze z domu bo nawet sie wstydze boje sie ludzi mam chujowe ciuchy podarte jakies sstare i wstyd mi a na nowe nie mam pieniedzy. juz plakac nie mam sily pogodzilem sie z tym kim jestem ale ile ja tak dlugo bede zyl i czemu na mnie padlo ze ja musze w takich warunkach zyc ja juz tak nie chce to sa moje problemy. a wy dalej idzcie pisac ze nie wiecie czy isc z karyna do kina czy isc do restauracji czy zapewnic jej wieczur u siebie w domu kurde no ten swiat jest niesprawiedliwy wiem ale zemu padlo na mnie czemu ja musze taki byc ja nie wiem co ja takiego zrobilem ze los sie ode mnie odwrucil ja nie wierze w boga nie wierze tez w fatum ale czxemu no pytam sie czemu ja.... dzis mi matka krzeslo z pokoju wyniosla i teraz siedze na takim krzesle nie wygodnym jest strasznie hujowo. mowila ze mi odda za 50 zl. to jest moja matka a mnie okrada.......... kurwa................ Anon policjant here ANON POLICJANT HERE Smiecham z obsranych anonów, bo POLICJA NICZ NIE MOZE ZROBICZ. Ps to prawda. Sugerowanie, że czasem nie przychodzą do nas osoby (przeważnie młode karyny z matką), mówiące że ktoś tam włamał się na komputer i maila/nk/fb i zamieścił rozebrane zdjęcie. Po pierwsze nikomu z nas nie chce się przyjmować takiego zgłoszenia bo dużo pracy papierkowej a koniec końców potem huj z tego, więc wszyscy parzą sage. Najpierw takiej osobie mówi się, że nic nie można zrobić, że nie warto, że nie ma szans. Potem jak jest głupią kurwą i mówi, że ma prawo to się spisuje zeznania, po to żeby za 3 tyg umorzyć sprawę z powodu braku możliwości stwierdzenia znamion przestępstwa. Sugerowanie, że prokuratura, która co by nie mówić nam pomaga nie dostaje kurwicy jak jej przynosimy gównosprawy, bo mają dużo do roboty swoich własnych spraw, od razu idzie niska społeczność czynu, nawet jeśli u nas trafi się jakiś dzieciak któremu da się coś takiego na pierwszy raz do roboty w ramach ćwiczenia. Jak pytałem się starych to podobno tylko raz pamiętają, żeby doszło do sądu za coś takiego, a i tak skończyło się na jakiejś śmiesznej grzywni i bez wpisu do akt. GENERALNIE NIC NIE MOZEMY ZROBICZ ALBO NIE CHCEMY. No, chyba że to będzie córka komendanta, wtedy enjoy wjazd na chate i wszystkie możliwe kurestwa. Also ciekawostka. Faktycznie istnieje specjalna komórka do walki z cyberprzestępczością ale jest ona w pod wojewódzką, co znaczy że aby oddać im sprawę muszę to zrobić z poleceniem starego. JUŻ TO KURWA WIDZĘ jak ide do tego skurwiela i mówię mu "ale panie komendancie niech pan wysyła elitarnym jednostkom tom sprawe co ewelina wkladala sobie penis na zdjeciach i jakis 13latek się włamał i wysłał do jego rzony i odpalajmy bagietowóz TWARDE PRAWO ALE PRAWO". No kurwa xD Tak to mnie jeszcze nie pojebalo, dostalbym najgorsze patrole wieczorami w piątki i soboty na jakiś mordowniach, + over 9000 wniosków do wypełnienia. ps. to prawda SUPER OSTRE ŻARCIE KURWO JA PIERDOLE JAK MNIE WKURWIAJĄ TAKIE CIOTY, NO KURWA. O JAKI JA JESTEM WIELCE HARDKOROWY SMAKOSZ NAJPIKANTNIEJSZE NA SWIECIE OO JAKA DOBRA OSTRA, PODKREŚLAM OSTRA MUSZTARDA. ALBO "OO KUPIE SOBIE CZIPSY, ALE NIE JAKIEŚ SMACZNE, MUSZA BYĆ PIKANTNE, JESTEM LEPSZY BO JEM PIKANTNE A WY CO NADAL PAPRYCZKA CZY CEBULKA? JA WPIERDALAM WASABI, SMAKUJE JAK OCET Z PIEPRZEM ALE WPIERDALAM, NIEBO W GĘBIE, GDYBY BYŁO CIUT OSTRZEJSZE TO WYJEBAŁBYM STAREGO WE WSZYSTKIE DZIURY TAKI BYŁBYM PODNIECONY, ZROBIŁBYM JESZCZE TEMAT ŻE PIKANTNE I OGIEŃ I PIEKŁO. ROZUMIEM NADAĆ WYRAZISTOŚCI, ALE ZABIJAĆ CAŁY SMAK POTRAWY DLA WĄTPLIWEJ PRZYJEMNOŚCI PIECZENIA JAPY? KSZTUSISZ SIE, POCISZ I LECI CI Z NOSA. MOŻNA O PORÓWNAĆ Z ROZKOSZĄ PODCZAS DŁAWIENIA SIĘ CHUJEM. A WIĘC PODSUMOWUJĄC OP=PEDAŁ PRAWDZIWE JEBANE SZOŁ ZACZYNA SIĘ KIEDY TAKI TWARDZIEL MOŻE SIĘ WYKAZAĆ, JAKAŚ PIZZERIA CZY U SIEBIE W KUCHNI. CO TAM MATI ZAMÓWMY PIZZE, DLA MNIE MEGADIABLOPIZDAMEXICANOOSTRA Z DODATKOWYMI PAPRYCZKAMI, HEHE COŚ NIE OSTRA, JA TO NIE WIEM JAK WY MOŻECIE JEŚĆ TAKIE MDŁE xD CO TAM CHCESZ SPRÓBOWAĆ SEBA? TYLKO MASZ POPIJ MLEKIE BO SIĘ WODO NIE POPIJA XD A TERAZ ZW NA MOMENCIK BO MUSZE SIE WYSRAĆ MOIM MEGA PIEKĄCYM STOLCEM, AHH NIE MA TO JAK BRUTALNE PIECZENIE ODBYTU I WALENIE KONIA DO CHRZANU. KAPCZA MÓWI ZGAGE NO KURWA ZJEDZ TO ROBAKU TO BĘDZIESZ MIAŁ ZGAGE Plaże i konie Relacje damsko-męskie to jeden z najtrudniejszych tematów, z jakimi borykają się normalcioty. Nie ma się co dziwić. Gdy zapoznacie się z pastami zamieszczonymi poniżej, dwa razy zastanowicie się zanim znowu stwierdzicie, że chcielibyście mieć loszkę. Wiedzcie, że z każdej, choćby najbardziej wydawałoby się prawilnej kobiety, w końcu wyjdzie najzwyklejsza plaża. Lochy to psy Ale one mowia prawde. Pamietaj tylko ze ich umysly sa ograniczone i niezdole do glebszej mysli. Wyjasnie ci to na przykladzie: Pies dostaje od ciebie miske zarcia. Cieszy sie jak pojebany i cie uwielbia. I on rzeczywiscie to czuje bo przeciez jest zbyt glupi aby oszukiwac. Cieszy sie ze dostal od ciebie jedzenie. Ale nagle dostaje przykladowo od roslego afroamerykanina duzo wieksza miske lepszego zarcia. I co zrobi pies? oczywiscie pobiegnie do nowej miski z zarciem i bedzie super szczesliwy. Czy to znaczy ze oszukuje? Nie, on jest po prostu uzalezniony od instynktu i nie pojmie ze czarnuch odleci jutro i wcale nie dostanie wiecej miski, nie pomysli ze ty chiales dac mu miske i oszukal cie swoim zachowaniem. To jest jebane zwierze niezdolne do glebszej refleksji. Nie jest specjalnie falszywy, nie oszukuje specjalnie aby ci zrobic na zlosc. Ma taka swoja kurewska nature i tyle. Anon vs Seba >dziewczyny nie są złe, są całkiem ok przystojny >puści bąka, beknie, zrzyga się, kogoś pobije taki naturalny, śmieszny, intrygujący brzydki >puści bąka, beknie, zrzyga się, kogoś pobije taki obrzydliwy, żałosny, nie wart zainteresowania, popierdolony przystojny >małomówny, apatyczny, nieśmiały tajemniczy, poważny, inteligentny, pachnący brzydki >małomówny, apatyczny, nieśmiały zjebany, głupi, zboczony i śmierdzący Anon ma nietypowe zainteresowania: - jebany nudziarz i dziwak Przystojny seba ma nietypowe zainteresowania: - ciekawy człowiek Z PASJĄ Anon spuści komuś wpierdol: - co za jebany psychol, niebezpieczny świrus Przystojny seba spuści komuś wpierdol: - och jaki on męski, umie się obronić Anon bezczelnie gapi się panienkom w oczy: - popierdolony psychopata Przystojny seba gapi się panienkom w oczy: - pewny siebie uwodziciel Anon ubierze się /fa/: - pedał Przystojny seba ubierze się /fa/: - zadbany gość z dobrym gustem Anon jest wrażliwy: - pizdeczka, ciota, słaba jednostka Przystojny seba jest wrażliwy: - och, jaki z niego czuły romantyk Anon jest szczery i mówi to, co myśli: - cham, prostak i skurwysyn Przystojny seba jest szczery i mówi to, co myśli: - och, bezpośredni pewny siebie samiec alfa brzydki się patrzy >gwałciciel >zwyrodnialec >spierdolina >psychopata >zjeb >zboczeniec przstojny dynamiczny: >pewny siebie >odwazny >wie czego chce >książe z bajki Czasami lepiej nie mieć wytrysku w pobliżu kobiety Życia bywa przewrotne, kiwiaczki. Moi sąsiedzi to ludzie, którym niewątpliwie ułożyło się w życiu. Duży piętrowy dom z ogrodem, dwa auta, trójka wykształconych dzieci i biznes, napędzający to wszystko od dobrych kilkunastu lat. Od czasu do czasu wystarcza im nawet na porządne wakacje. Nie tak dawno całe miasteczko (1500 mieszkańców, plotkowanie jest tutaj lokalną religią) obiegła wieść, że ich jedyna córka prowadza się z o trzy lata od niej młodszym maturzystą. Wspominałem ją raczej jako rozsądnego dzieciaka, więc pomyślałem w porządku, pewnie jest piekielnie inteligentny, dobrze się rucha albo ma naprawdę bogatych starych, mogę to zrozumieć. Tymczasem parę miesięcy później pojawia się nowy elektryzujący news - Kasieńka zostaje zapłodniona przez tegoż jakże odpowiedzialnego licealistę. Standardowo, w wyniku nagłego przypływu uczuć biorą natychmiastowy ślub, a dumni rodzice płacą za wesele i wycieczkę na Karaiby. Na facebooku pojawiają się zdjęcia z egzotycznej wyprawy na których głównych bohaterem jest delikatnie widoczny brzuszek. Ludzie zaczynają patrzeć na nich z politowaniem. Kilka dni temu młodszy synalek potrąca samochodem jakąś biedną kobiecinę. Z tego co wiadomo nie jest winny spowodowania wypadku, ale ludzi najbardziej obchodzi to, że ofiara tydzień później umiera w szpitalu. Dostał prawko kilka miesięcy wcześniej. Niby zwyczajne koleje losu, ale uświadamiają mi, że może czasami lepiej nie mieć prawa jazdy, a co gorsza wytrysku w pobliżu kobiety. Lewackie kurwy Stałem ostatnio w kolejce w sklepie i nagle słyszę, jak jakaś durna kurwa przede mną rozmawia z inną durną kurwą. "Ni ma za co żyć, sama jestem z dwójką dzieci, państwo nic nie pomaga". Wargi zadrżały mi ze wściekłości, ale powstrzymałem się od reakcji. "Dokładnie prosze pani, dokładnie. Państwo powinno płacić samotnym matkom normalną pensję, ot co". W tym momencie nie wytrzymałem, zajebałem krowisku plaskuna aż się wyjebała. Skopałem po mordzie krzycząc "Jakim prawem moje ciężko wypracowane pieniądze miałyby iść na ciebie. Każda forma socjału jest kradzieżą". Potem chwyciłem drugą za kudły i zacząłem uderzać mordą o kasę. Po chwili rzuciłem ją na podłogę. "Nie chciało się uczyć i zdobywać dobrze płatnego zawodu to teraz macie za swoje. Tylko pracowici lub sprytni ludzie powinni mieć dobrze w normalnym państwie." Splunąłem na jej pełną przerażenia twarz i wyszedłem ze sklepu. Prawda o kobietach Spojrzmy prawdzie w oczy: Kobieta nie wniosla nic do rozwoju naszej cywilizacji. Panstwa, miasta, wszelkie technologie, wszystko co stworzyl i wymyslil czlowiek wymyslili wlasnie mezczyzni. Poczawszy od olowka, pisma, przez kosmetyki i inne pierdoly ktorymi smarujecie swoje ryje 2h dziennie 6/7 w tygodniu zeby zwrocic na siebie uwage innych az do komputera z ktorego femki i rycerze pisza swoje gownozofie. Bol dupy tak wielki. Zadna kobieta nie przewodzila samodzielnie wojskiem czy panstwem bo nie maja charyzmy, oddania jakiejkolwiek sprawie czy jakiejkolwiek motywacji wybiegajacej za koniec wlasnej dupy i pilowanie paznokci. I nigdy sie to nie zmieni, bo teraz armia dowodzi nie jeden general i paru dowodcow ktorzy maja chuja do powiedzenia tylko zorganizowana grupa ludzi zwana sztabami, podobnie zreszta w przypadku panstwa. Smieszy mnie najbardziej posilkowanie sie tym, ze bez mezczyzn nie byloby wojen, glodu, srania sobie do ryja. Bez mezczyzn siedzialybyscie w jebanych jaskiniach marnujac swoje krociutkie zycie na malowaniu paznokci i bawieniu sie stopami (zakladajac, ze zapladnialyby was malpy a taka anna z kasia umialaby upolowac jelenia czy innego kurwa rysia) a nawet jesli nie, to najprawdopodobniej powybijalyscie sie z powodu koloru paznokci albo tego, ze w innym panstwie maja ladniejsze torebki. Wojny wynikaja z roznic etycznych, politycznych, religjnych, ekonomicznych, nie wiem jak ograniczonym nieukiem trzeba byc, zeby sadzic iz sprowadzenie cywilizacji do pojedynczej plci mialoby byc jakimkolwiek lekarstwem. Kobiety sa po prostu takie jak napisal OP: glupie. Nie sa zle, napewno ignoranckie i zapatrzone w siebie (ale kto z nas nie jest) ale nie to jest problemem. Problemem jest ich nieskonczona glupota, debilizm wtorny, brak jakiejkolwiek wyobrazni, cala ta zbieranine nazywam "niedorozwojem mentalnym", co az zionie z raka ktory toczy ten tread. Jedyne co kobiety robily robia i beda robic dla swiata to rodzenie dzieci i sprawianie przyjemnosci swoim partnero. Bo nic wiecej nie umieja, nic. Niestety kobieta przez tyle tysiecy lat nie potrafila wypracowac w sobie zadnych innych perkow poza wygladem, ktory i tak przemija z wiekiem. To dodatkowo pokazuje jak slaba, durna i ogolnie zalosna jednostka jest, nieudolna i nic nie warta. Zycie kobiety to wegetacja, wstawanie rano, posilki i pindrzenie sie przed lustrem. Mezczyzna, przezywa, zdobywa, wznosi sie i opada, odkrywa, poznaje, odnosi zwyciestwa i ponosi porazki. Zycie kobiety ogranicza sie do 3 rzeczy: telewizor, stopy i pstrykanie sobie fotek na fejsa. /rzyg Najsmieszniejsze, ze laski maja tego pojecie. One podswiadomie wiedza, ze sa gorsze, stad nie umieja normalnie istniec w spoleczenstwie tylko topia sie w morzu kompleksow, lekow przed najdenniejszymi rzeczami. Bez faceta ktory bedzie jej bronil przed chuj wie czym nie sa w stanie istniec w spoleczenstwie. Nawet z tym maja kurewskie problemy. Wiedza, ze sa zaklamanymi, zakompleksionymi, chorymi na leb, glupimi do nieprzytomnosci masami, ze sa gorsze, co przejawia sie juz w dziecinstwie (freud opisal to zazdroscia o siusiaka); ale zamiast zabrac sie za siebie, nie wiem wstac sprzed kurwa telewizora i wspanialych filmow o zyciu typu szpilki na giewoncie beda plakac, popadac w kompleksy, pluc jadem w swoje gniazdo i wszystkich wokol. Zamiast udowodnic komus, ze sa takie jakie maluja sie w glowce czyt. fascynujace, inteligentne i ciekawe wola bawic sie w swoje gownozofie na poziomie pieciolatka wyciete z coelho albo chmielewskiej albo innej mainstreamowej papki a potem plakac, ze nikt ich nie rozumie. Sa slabe, doslownie i w przenosni. I niech takie beda, ale niech siedza cicho zamiast sie z tym obnosic jak kurwa nie wiadomo czym. Kiedy samiec ma z czyms klopot to stara sie szukac rozwiazania, kobieta siedzi na dupie i placze czekajac az ktos zrobi cos za nia. Do tego kazdej wydaje sie, ze jest niesamowita, jedyna w swoim rodzaju, ze jest ksiezniczka wybrana przez los i nalezy jej sie gwiazdka z nieba za lezenie na dupie i bawienie sie swoimi stopami. Sorry ale nie potrafie zrozumiec tego cliche "wszyscy faceci sa tacy sami". Dla mnie wszystkie laski sa takie same, sa tak kurewsko przewidywalne, ze to az smieszne. Zaczytuja sie w takich samych plytkich debilizmach, sluchaja zazwyczaj tej samej, plytkiej, mainstrewamowej muzyki i ogladaja te same, debilne, nudne, wtorne, zapychajace chlamy. Kobiety sa przereklamowane ale zauwazja to dopiero po 30ce, kiedy ich jedyny atut - wyglad i wrodzona slabosc mezczyzn zaprogramowanych do rozmnazania sie - staja sie gownowarte. Wtedy niestety jest juz za pozno. Stad rozwody, mit niewiernego meza itepe. Sorry ale kurwa facet ma cale zycie a nie jebane 20 lat dopoki jeszcze jest ladny i cycki nie wisza mu jak worki, facet jest samodzielny nie dlatego, ze mieszka w innym domu niz mamusia (i tak przysylajaca pieniazki co miesiac), laski mysla, ze za samo to, ze "sa" ich wybranek bedzie staral sie do konca dni, z radoscia przyjmujac nagrode w postaci "maly seksik co miesiac albo jak bedzie mi sie chcialo ale nie w pupe!". A tu gownoprawda, samice ze swoimi kurzymi, 20o letnimi mozdzkami beda sie seksic z twoim mezem/chlopakiem bo bedzie mial ladnie skorjony garniak i/lub portfel z cala wyplata, a ty nie bedziesz mogla nic z tym zrobic. Podludzie zwani kobietami w swoim zalosnie przewidywalnym toku nie-myslenia dostaja krowotku z pizdy jak widza pieniadze, cyfry, zera. Nawet nie musza ich dostac, wystarczy, ze je zobacza. Juz nawet w tym aspekcie mezczyzni sa ponad kobietami, oni kiedy :leca: na najnizszy mozliwy w kobiecie aspekt, czyt wyglad, patrza bynajmniej na osobe. I jest to tez najlepszy przyklad na nieskonczona hipokryzje kobiet, ktore inwestuja jedynie w swoj wyglad, cos tak malostkowego, a potem placza, ze nikt nie widzi ich wnetrza. Bicie kobiet, poradnik Witam Was ponownie Dzisiaj chciałbym poruszyć bardzo ważną kwestię. A mianowicie błędy, które popełniają początkowi kaci oraz niesolidni rzemieślnicy Najczęściej patrol wezwany na interwencje w sprawie domowej awantury zastaje poobijaną kobiete, nierzadko w kałuży krwi i kolejny poczciwy chłopak, który chciał się odprężyć ma przejbane przez głupią pizde Najczęstszym sposobem karcenia szmat jest napierdalanie pięścią na oślep. Jest to złe rozwiązanie i zostawia sporo śladów na ciele Jeżeli nie mamy ochoty na bardziej wymyślny wpierdol, należy bić otwartą dłonią Bijemy w twarz po bokach (nigdy prost w nos!) oraz tył głowy. Nienależy też skupiać sie mocno na jednym pukcie, bo może to spowodować siniaki Co do pięści- można, jednak jest tylko jedno miejsce w które można zakurwić szmacie. Jest to brzuch Można to robić mocno i dowolnie trafiać, aż do pomieszania płynów ustrojowych Często pomijanym punktem przez większość przykładnych mężów i narzeczonych są kończyny Ogrom ludzi zapomina, że kolana i uda są u kobiety stosunkowo czułymi punktami. Jednak bicie po nogach czy łapach pięściami mija sie z celem (jedynie kopnięcia) I tutaj do akcji wkraczją przedmioty Polecam każdemu zaopatrzyć sie w policyjna, gumową pałkę lub jej imitacje, można dostać na każdym bazarze. Bardziej doświadczeni preferują uderzanie z całej siły w stopy. Stuprocentowa skuteczność plus zerowe ślady czynią tą metode jedną z najlepszych Kolejny punkt to kolana, chyba każdy wie jak to boli Do pary z pałką, deską, gazrurką, smyczą, łańcuchem polecam zastosować poduszkę Taką zwykłą jaką używamy do spania, ewentualnie do podparcia na kanapie. Służy ona tłumieniu obrażeń i zapobiega powstawaniu ran otwartych. Poduszką można także dusić. Jest ona o tyle dobra, że dzieki właśnie temu tłumieniu daje nam zielone światło na nakurwianie szmaty ciężkim przedmiotem po głowie Bez wiekszego ryzyka. Na koniec jeszcze słówko o duszeniu, oprócz poduchy używa się linki stalowej, sznurków, paska, szalika, kabla itd. Jednak najlepiej sprawdza się kawałek delikatnego materiału (szczególnie jedwab). Nie powoduje on czerwonych pręgów na szyji dziwki Przy duszeniu jest ważne potrząsanie głową w celu zdezorientowania ofiary Cebulactwo Każdy szanujący się obywatel Polski powinien zrobić w życiu trzy rzeczy: zapuścić wąsy, powiesić dywan na ścianie oraz zjeść cebulaka. Nie ma niczego bardziej charakterystycznego dla współczesnych mężów stanu jak kawałki tej narodowej rośliny między nieumytymi zębami. Ogarnia ich nostalgia i duma narodowa na myśl o husarii i obaleniu komunizmu przez Jana Pawła II, choć - jak twierdzą - za komuny było lepiej. Znają się na wszystkim, od sportu przez rządzenie państwem aż po elektrykę i dłubanie w samochodzie bez pomocy wyspecjalizowanego mechanika. Uwielbiają polskie wesela, disco polo i swoje piwne brzuchy. To my Polacy. Anon z ojcem śmierdzielem Typowa rozmowa o smrodzie (J)a i (T)ate >J: tate weź okno uchyl bo śmierdzi >T: CZYM ŚMIERDZI NIC NIE ŚMIERDZI >J: Olejem śmierdzy bo smarzyłeś przecież nawet w powietrzu widać że wisi >T: TOBIE WSZYSTKO ŚMIERDZI ZAJĄŁBYŚ SIĘ CZYMŚ >J: tate możesz jednocześnie nie srać i nie palić w klopie bo potem z tego smród jak gnijący papież >T: ALE JA WCALE NIE PALE JAK SIEDZE NA SRACZU SEBA CO TY TO JA NAWET NIE A PRACY SZUKAŁEŚ? Później wychodzi po sraniu z zapalonym kipem i mówi z satysfakcją do kota >T: ARRGGG KOTA MÓWIE CI >J: NO I CO TO MASZ W RĘCE NIE PALISZ PRZY SRANIU CO? >T: NO DOBRA PALE I CO Z TEGO? TOBIE WSZYSTKO ŚMIERDZI >J: Tam się ubrania suszą kurwa potem jebią gównem i kipami i się dziwisz że mi się żyć nie chce >T: TAK TOBIE WSZYSTKO ŚMIERDZI ogólnie straszny brudas, od lat już nie korzystamy z jednej kanapy bo jest przesiąknięta jego sokami. Pewnego razu wyglądałem jak pic related kiedy kot nasrał mi na ojca a ten przespał taki osrany kilka godzin, a jak się obudził gówna i tak nie zauważył. ogólnie ope myśle że nasi ojcowie moglibybyć kolegami >T: NO BO TOBIE SIĘ NIC NIE PODOBA CZEMU TY LUDZI NIE LUBISZ SEBA ZAMYKASZ SIE TYLKO W POKOJU NIE MASZ CHĘCI DO ŻYCIA WEŹ SIE ZA SIEBIE CZEMU ZE STUDIÓW ZREZYGNOWAŁEŚ Z PRACY PRAWOJAZDY NIE ZDAŁEŚ KOLEGÓW NIE MASZ A sam daje przykład robaka na wegetacji. Nie ma żadnych znajomych, nic tylko narzeka i klnie a jego zainteresowania to onet.pl i ojciec mateusz. Potem dziwi się że mam ujemne morale nawet we własnym domu, obecność mojego starego w pobliżu daje mi ujemne modyfikatory. Dem i wigilia Co ja nawet nie. Rodzina Dema here i dopiero co wróciłem od ciotki, gdzie była wigilia. Mój wujek Zdziszek i stary dema cośtam bredzili przy wódzie stary dema w samych majtkach, a wąsy tak samo tłuste jak czupryna Kuby. pewnie od bigosu xD Tłustowłosy siedział przy stole degustując różne ciasta i popijając kompotem z suszu. Właśnie przeżuwał kawałek ciasta, kiedy to jego ojciec zaczął się drzeć jaki to Kuba nie jest zabawny i gdzie to on nie był, i czego to on nie robił. Dem słysząc to aż się wyprostował, gotów do zbierania coraz to nowych pochwał, aż jego stary podszedł do niego z rękąw majtach i kazał opowiadać dowcipy xD Dem zaczął się jąkać i pocić, tłumaczył się, że jego humor to humor sytuacyjny. Nagle jak go ojciec w łeb pierdolnął, to jego włosy niczym spaaghetti z olejem pokropiły tłuszczem cały stół i ścianę. Zmieszany Dem wybąkał coś w stylu "dobrze, dobrze" i na cały ryj zaczął wykrzykiwać ten tekst z reklamy jego koszulek "KOSZULKI ZA 35 ZŁOTE, GDZIE Z BRUDNYMI ŁAPAMI UMYJ RĘCE" i zaraz po tym zaśmiał się pod nosem. Echo poniosło jego krzyk na drugi koniec domu, poprzez meblościankę, zatrzymując sięna dywanie na ścianie. Zapadła grobowa cisza. Było tak cicho, że dało się słyszeć jak jego ojcu i wujkowi wąsy stają dęba. Ciszę przełamał tata Dema. Cicho i ze spokojem zaprosił wujka do dalszego picia. W jego głosie słychać było zażenowanie, a jego małe, chomicze oczy pełne były wstydu. Studenty śmieszki i paranormal activity gdy jeszcze miałem znajomych, a było to jeszcze przed premierą paranolmal activity, to zawsze zbieraliśmy sie w jednym pokoju i oglądaliśmy świeże dvdripy prosto z torałow, pijąc przy tym radośnie michaele i zagryzając topchipsami. Czasami zdarzyły sie nawet grzanki z keczupem/pasztetem. Ale wracając do sedna - gdy nadszedł ten sądny dzień, gdy pierwszy dvd rip (bo przyszła inteligencja kraju byle cam nie obejrzy, a na kino wydać to grzech burżujstwa), w dodatku nie fejk, pojawił się na torrrenty.org! Tak kurwa, nikt nie znał pirate by, isohunta, o prywatnych trakerach też nie wspomnę. Jako, że recenzje były bardzo zachęcające, "najstraszniejszy film roku i w ogułe","zesrasz sie, a nie obejżysz do konca", "wololo, byłem na tym w kinie i wybieglem w połowie seansu" itp, więc nasze podniecenie było nie małe. Z wypiekami na polikach odpaliliśmy bestplayera, ten nam wyszukał niemieckie napisy do jakiegoś porno, więc weszliśmy na napisy.pl (tak sie nazywała ta strona? czy napisy.info?). Były jedne napisy pod cam, ale okazało się, że wystarczy ustawić tylko dwa punkty zbieżności w trakcie ogladania i napisy są prawie jak ulał. Ofc operację dodawania punktów zbieżności trzeba było powtarzać co dwadzieścia minut, ale i tak nic to, było dobrze. Ustawilismy stolik przed kanapa, ustawiliśmy lapka, chipsy w miskach, wystrzelilismy korki z michaeli z balkonu robiąc zawody, kto trafi w samochód na pobliskim parkingu (jako najbardziej doświadczony otwieracz wygrałem) i poszliśmy oglądać. Naturalnie na 7 osób, każdy własny lapek, największy ekran jaki sie znalazł to było 13cie cali z hakiem. Przynajmniej panoramiczny. Kolejne ustawianie lapka >seba pochyl do przodu, w bok, ja nie widze >teraz ja nie widze, dawaj z powrotem >to sie przesiądź itp itd. W koncu oglądamy. Mija 15 minut - no nic sie nie dzieje, ale wstęp, pewnie się rozkręci. Mija 25 minut, nic. >te, nie sądzicie, że ten film jakiś taki, rucham psa jak sra. dretwawy wtedy zobaczyłem magiczne skupienie po twarzy współlokatorów, nikt sie nie odzywał, każdy tylko ogladał, jakby bojąc sie drgnąć. Mija 35 minut, zaczynam komentowac głupote bohaterki i smiechac z biedackich efektów specjalnych (skrzypiące drzwi, nosz kurwa uber straszne xD). W końcu jeden smieszek nie wytrzymuje >zamknij sie kurwa, oglądamy, nie widzisz?! naturalnie nic sobie z tego nie zrobiłem i dalej smiechałem ze wszystkiego w filmie. Reszta zaczęła się irytować, wyzywać mnie, jaki to super film, a ja sie nie znam. Po 15tu minutach w końcu jeden smieszek wstał, wcisnał spacje coby zastopowac film, zapalil swiatło i kazal mi wykurwiac. >wololo, seba pokurwilo cię, to przeciez mój pokój xDxDxD >chuja nas to obchodzi, wykurwiaj na jakiś spacer czy co, byś chociaż nie był chujem i nie komentował jak się nie znasz! reszta grupy zaczęła mu wtórować. Wkurwiony zaczełem brać rzeczy, coby iśc pod prysznic. Ofc kolejne zjeby, że oni oglądają, ja sie krece pale swiatło (no kurwa szczoteczki bede po ciemku szukał w szafie) itp. Ostatecznie polazłem pod ten prysznic, a póxniej do kuchni. Kolejne krzyki >zgas światło kurwa, klimat niszczysz, jak ostatni chuj sie zachowujesz. Dobrze, że kuchnia była po drugim końcu korytarza Super świecenie kurwo, ale mimo to im to przeszkadzało. W końcu zgasiłem światło i tam przeczekałem do końca na wkurwie. Po pewnym czasie (szybko mi minęło, nawet nie zauważyłem dokładnie kiedy), zapalili światło, zaczęli głośno gadać jaki film zajebisty i się podniecać grą aktorów. Słyszę, że składaja naczynia po top chipasach, składają butelki, folie i tuptaja do kuchni. Dwie karyny sobie gadają radośnie wchodząc do kuchni, gdzie ja siedzę po ciemku, zapalają światło i wchodzą, nie zauważając mnie. Gadają i gadają odwrócone do mnie plecami. Zirytowany ich pierdoleniem nad zajebistoscia tego gniotu z niemałą doza szyderstwa mówię >bu Nie to, że krzyknełem, szurnełem krzeslem, zrobiłem gwałtowny ruch. Zwyczajnie, po woli powiedziałem "bu". Niestety one we wrzask przerażenia, wszystkie talerze z rąk, panika nieziemska. Ja do końca nie wiem co sie stało, patrze jak dwie babki stoją oparte o zlew nad sterta potłuczonych naczyń i dysza ciężko. Nim reszta lokatorów sie zbiegła jedna dziewoja doszła do siebie i zaczęła mnie wyzywać >ty chuju! odkupujesz te naczynia! myslisz że było to zabawne, co? COO?! Wtedy wbiega do kuchni reszta seb pytając sie co sie stało. Ciągle słychać rzężenie jednej z wystraszonych lasek. Kłucimy sie dalej, zaczynam sie tłumaczyc, że za chja nikt normalny nie powinien tak zareagować, ale reszta wie swoje. Chuje i kurwy padają coraz czesciej z obywdu stron >karyna, co z toba, KARYNA!? kłótnia się urywa, widzimy jak ta grubsza, do tad milczaca, jedna reką trzyma sie za serce, drugą zlewu i się hiperwentuluje >o boze ona nie moze oddychac! >ty chuju, dobrze wiesz, ze ona ma chore serce! >ona się dusi, NIECH KTOŚ! >jak jej się coś stanie, to cie zajebie skurwysynu! >wezwijcie policje, niech aresztuja chuja >zgnijesz w pierdlu za to wtedy ta zdrowa karyna sie troche ogarneła i kazała nam wykurwiac z kuchni kłócić sie gdzie indziej, bo najważniejsze teraz pomóc grubej kurwie. Pogotowie zabrało ja 15cie minut później, okazało się, że nic nie było, tylko zwykły atak paniki. Następnego dnia z rana juz wszyscy z roku wyzywali mnie od ścierwa i chujów, gdybym miał kiedykolwiek FB/NK pewnie uśmierciliby mnie usuwając ostentacyjnie z listy znajomych. Na mieszkaniu nikt więcej już ze mną nie gadał, ewentualnie jakieś "masz szczęście chuju" zwrócone w moje plecy. Dwa tygodnie póxniej po tym incydencie jak wróciłem z weekendu od mamałe, to zastałem pusta stancje. Gdy dzwoniłem do kogokolwiek, to odrzucali mój numer. Pieniądze za mieszkanie zabrali razem ze sobą, za rachunki tak samo. Właściciela to gówno obchodziło, zabrał mojego nowego (wtedy) laptopa jako zastaw i kazał mi uregulować płatności samemu, lub ściągać kasę od byłych kumpli. Ostatecznie musiałem zapłacić wtedy czynsz za 6 osób i siebie, wodę z ostatnich trzech miesięcy, gaz i prąd z ostatnich dwóch miesięcy. Łącznie 2870 zł. Mimo wszystko nadal się opłacało, bo lapek kupiony był za 3,5k trzy miesiące wczesniej. Podsumowując na głupim kiczowatym filmie straciłem wszystkich znajomych i trzy koła, na które zbierałem całe wakacje i wcześniej jeszcze dorywcza praca w weekendy. Od tamtej pory przegrywam w życie. Zatem jeśli chcesz zostać prawdziwym, elitarnym anone bez wszelkich wiezi społecznych, to musisz najpierw spotkać głupia, tłusta kurwę, która która spróbuje sie zakurwic w twoim towarzystwie. Innego sposobu osobiście nie znam. Ekstremalne cebulactwo rodziny anona, zbiór opowieści ojciec sie wyrwal z biedy, ale jego brat juz nie: >skory z psow wszedzie, pozszywane jako koce >papier toaletowy to zawsze stare gazety >ukradli kiedys motorynke i do dzis jezdza tylko na niej >ich ojciec pracuje w piekarni, pelno chleba i tylko chleba >zamrażają chleb >czasami na swieta wymienia chleb na ziemniaki i robia "frytki" czyli obieraja 20 kg ziemniakow i smaza tyle frytek zeby bylo na miesiac >myja sie tylko w niedziele >maja dwie szczoteczki mimo ze rodzina 8 osobowa >alkohol samogon z kradzionych po nocy sliwek >dom z cegiel, nieocieplony, dywany wszedzie >z pomocy spolecznej dostali komputer w 2011 moj kuzyn pokazal mi need for speed 1 ze zajebista gierka i jak oni to zrobili wogole >raz dostali ubrania, nosily je po kolei 6 dzieci niewazne czy chlopiec czy dziewczynka jesli chcecie moge wam opowiedziec co sie stalo jak raz przyjechali do nas na wakacje, inba non stop. inba zaczela sie juz na samym poczatku bo oczywiscie oni poza swoje podlasie nigdy nie wyjechali wiec wyprawa do warszawy to dla nich jak na hawaje. Ten moj wujek to ekstermalny janusz, zrobil im konkurs na wycieczke do warszawy xDD powiedzielismy ze calej 6stki nie mozemy przyjac, tylko 3. I tylko na tydzien. Skonczylo sie na trzech tygodniach bo musielismy ich odebrac i odwiezc a wujek na pociag nie ma pienioznkuw, a my 700zł na beznyne w obie strony to juz mamy. Przyjechlo ich 3, 2 chlopakow i dziewucha. Poprzednio widzialem ich moze z dwa razy w zyciu nazywali sie : Mirek-12 Adam-15 i Ania-19.Co oni odpierdalali to ja nawet nie. Na poczatku nie wierzyli ze to jest nasz dom. Po co nam taki duzy, hehe pustawo tu troche wujek xD Jak weszli do srodka to nie wierzyli co sie dzieje. Ogolnie szok, ja mialem wtedy z 15 lat wiec rozumialem ze sie nie przelewa i ze sa biedniejsi ale to oni odpierdalali to bylo gorsze niz opowiesci testo. Moja matka musiala im objasniac co sie robi w łazience. Nie myjemy stop w zlewie. To jest szampon do wlosow, żel do ciała dajemy tyle i tyle. Oni jak na wycieczce w muzeum. Siedlismy w kuchni. Zrobilsmy im herbate i jakies kanapki na wieczor. Adam wzial drewniana lyzeczke z cukiernicy dosypal z 5 lyzek i zaczal nia mieszac. Matka szok szybko mowi ale to jest tylko do nasypywania specjalna! Ten wstaje z ta lyzeczka i wyciera taka ujebana w cukrze i herbacie w scierke. Nieeeeee, beda plamy! Zostawil ja w koncu i jedli dalej jak w domu. Zestresowani w chuj, nie wiedzieli co i jak sie robi. To byl dopiero pierwszy dzien i juz wiedzialem ze bedzie bekowo xDD Matka karze im sie myć, oni nie bardzo bo to dopiero wtorek. Ta dziewucha sie umyla, zuzyla z 50% zapasow kosmetykow matki, chlopaki puscili wode i siedzieli na kiblu xD Dalismy im szczoteczki i umyli zeby, pilnowalismy ich przy tym bo nie chcieli. rozlokowalismy ich w lozkach dalem im komiksy. Patrze co oni wyjmuja, walkmen. Adam wklada do niego piracka kasete Peja. To byl rok 2007. Mp3 kosztowaly 19zł w markecie. On mial walkmana. No ok, ja sam nie mialem nigdy walkmana wiec dal mi posluchac. Wkladam te sluchawki do uszu i cos tak dziwnie miekkie. Slucham z minute utworu 997 xD wyjmuje a tu kurwa one sa az zolte od miodu z uszu. Dotykam swojego ucha, cale lepiace sie i tluste. OKURWAALEZAJZAJER.GIF i wykurwiam do lazienki. Ja jebie. Nastepnego dnia sniadanie. Matka nie nadaza z dostawami chleba, sera szynki i pomidorow oni wpierdalaja za szesciu. Ojciec chlodny troll mimo ze to jego rodzina wykurwil do roboty i zostawil nas z nimi. No i teraz co z nimi zrobic. Matka poslala ich z 3 razy do sklepu, ja musialem sie z nimi pokazywac oczywiscie robili siare, gadali z żulami jak z jakimis braćmi w wierze, ten mlodszy powiedzial ze jak mu nie kupie batonow to je ukradnie. Kupilem, ale z drugiej strony umarlem w srodku myslac ze biedni ludzie maja troche pokory. Wrocilismy, co chcecie na obiad? >yyy MAKDONALD!!!!!1111 >O TAAAK MAGDOLANT!! >MAAAKDYLYND!!! Matka zalamana plastikowe gowno chca jesc, powiedziala ze zrobi im w domu naturalne. Drugi raz do sklepu bo ci sie nudza, kupilsmy kilogram wolowiny mielonej z 8 bulek. Zgadnijcie co. Nie starczylo. Zezarli wszystko usmiechnieci. Dodam ze ten najmlodszy utuczony na tym chlebie i smalcu, ten adam chudy jak kijek a ania taka nie gruba ale otyla. Matka dala mi 50zł i poszlismy na pizze. Zapchali sie pizza, jedli ja poraz pierwszy. Ania miala jednak wieksze plany. Byla blondyna z polski z, twarz kasjerki w realu i oczywiscie jeden plazowy cel-usidlic bogatszego. Chciala isc na dyskoteke. pyta mnie ania czy sa tu jakies dyskoteki. Mowie ze prawdziwa impreza tylko w centrum xD Ja spierdolina nigdy na nieszkolnej impresce nie bylem xD Co ona odjebala? Powiedziala ze chce isc na dyskoteke i juz. Ze musi bo ona o tym marzyla cale zycie. Zarobila specjalnie 100zł na zbieraniu wisni tam u siebie zeby tutaj kupic sobie super ciuchy i isc na dyske. Zrozumial jej plan od razu. Chciala dorwac nasienie jakiegos banana z warszawy i nawet moze sie tu zasiedlic albo chociaz alimenciki. Strachlem ze to ja bede musial jej pokazywac co i jak z klubami w wwie mimo ze jedyny klub jaki znalem to klub warhammera xD. Matka powiedziala ze ok, pomyslimy, zobaczymy, itd. Przyszedl wieczor. Ci znowu sie nie umyli, ten adam umyl chyba nogi w zlewie xD, Ania tez nie chciala sie myc. Ojciec wrocil i obiecal ze jutro zabierze do kina, odetchnalem z matka bo po jednym dniu bylismy juz wykonczeni "opieka" xD Nie jestem opem danony, tak mi przypomnialo czytajac temat opa xDD dzien drugi Pojawil sie kolejny problem. Oni nie mieli ubran. Tak serio, przyjechali z jedna srednia walizka. Na "tydzien" zabrali po 2 tshirty marki Fruity, pare cottonworldow i skarpet. Jak chodzili po naszych przedmiesciach wygladalo to tragicznie natomiast jechac tak do centrum byloby po prostu niesmaczne. Byl dylemat, co kupic im ubrania? Dać moje? Dla mireczka znalazly sie moje stare ubrania ktory opinaly jego sadlo, temu adamowi odsapilem jedna stara koszulka croppa xD. Ania chciala profesjonalnie sie ubrac w galerii, miala przeciez 100zł. Nie chcielismy jej sprawiac przykrosci i mowic ze to nawet na jednego buta nie starczy. Apropo butow, ich tez nie mieli. Dalismy chlopakom jakies moje stare buty, gumowe klapki, ucieszyl niesamowicie. POjechalismy z nimi do promenady. Szczerze mowiac nie wierzylem ze w polsce moga mieszkac ludzie ktorzy nigdy nie byli w galerii, nie widzieli jak wielkie tam są ceny, itd. Ania wbiegla do H&M i po 20 minutach chodzenia z moja matka rozplakala sie. Wygladalo to tak zalosnie, ta jej jakas wschodnia gwara: >jo taka bidna dziewucha nigdy nie widzela takie krasne fatalchy jo codzien tako samo plakuplaku nie wiem co mojej matce odjebalo ale kupila jej ubran za 450zł. Zazenowany patrzylem jak naklada na siebie te XXL przeswitujace koszulki, dobiera niczym murzyn zlote lancuchy jak najwieksze dodatki. No trudno pomyslalem, niech raz w roku troche zazna szczescia... dziele na kawalki zeby bylo ciekawiej xD Byli bardzo wdzieczni, kupilismy im w croppie jeszcze jakies tanie koszulki, ale bardziej niz w ubraniach to szaleli w markecie. Zawsze mnie zastanawialo, kto kupuje te kilogramowe paczki ciastek za 4zł, 6sciopak SuperColi za 2.40? Wkladali nam to do koszyka bez słowa. Ojciec tylko mowil- nie, odnies. Matka probowala edukowac ze lepiej kupic 100gram za 2zł lepszej jakosci niz kilogram czegos od czego beda tylko wrzody zoladka i smak tektury. Nie docieralo. Ludzie z innej planety mimo ze geny podobne, za co sie wstydze, lecz nauczylo mnie to troche "tolerancji"-nawet z najwiekszego gowna moze wyrosnac kiedys jakis kwiatek. Wrocilismy do domu i to byl koniec atrakcji na dzisiaj. Nudzili sie w kurwe, matka zrobila pierogi ruskie, ja zjadlem 14 oni po 24. Marudzili ze >nie ma pola (?) >nie ma motorynki >nie ma sadow (potrafil caly dzien siedziec na czyichs sadach i wyzerac komus jablka) >nie mo slodkie (kupilismy im lody Carte'dor za 14 zl, to byl blad, wjebali je w kilka sekund, potem ojciec kupowal jakies wiaderka zielonej budki, nie czuli roznicy) Coraz blizej byl piatek a ja mialem sie znalezc clubbingiem naszej skromnej Ani ktora szukala bolca. Ostatecznie matka sie strasznie martwila o jej karynskie cipsko, i uznalismy ze najlepiej bedzie powiedziec ze nia ma zadnych imprez w ten piatek. Nie byla az tak totalnie tepa, w koncu jedyna ze swojego powiatu zdala mature, i nie uwierzyla. Byl piatek po poludniu. Wyszla z niej 100% plazowatosc. Powiedziala mojej matce ze chce sie spotkac z chlopakiem tutaj miejscowym ze po drodze do sklepu spotkala, (codziennie chodzili do sklepu po klika razy bo im sie nudzilo). Moja matka powiedziala ze nieprawda, i nie puszcze nigdzie bo nie wiadomo co sie stanie. Co sie okazalo? ZNALAZLA FAKTYCZNIE JAKIEGOS MATIEGO XDD Co ja nawet nie, byl od niej z dwa razy mniejszy i dwa razy starszy, kojarzylem go bo byl chyba ministrantem w kosciele XD No ale dobra ona przysiegla na pana bucka ze nigdzie nie odjedzie. Naiwini, uwierzylismy. Nie miala komorki, bylo juz po 21, zaczynalismy sie martwic. To bylo oczywiste co sie stalo. Pojechala z tym zjebem na centrum na dyske. Zesrani pakujemy sie w samochod i jedziemy do centrum. To bylo az zbyt przewidywalne, ale jak dla mnie bylo zajebiscie bo byla inba xD Ja szczerze mowiac nie jestem bez winy bo troche ich trollowalem. Wkurwiali mnie ze swoim "spojrz na mnie jaki jestem biedny dej 5 złoty" a potem "bo ukradne/bo zajebie/spierdalaj" jak nikt nie patrzyl. Tacy cyganie troche mimo ze wszystko rozowi blondyni. Wyzywalem ich czasami ze wiesniaki z was, z buszu, straszylem ze mam paralizator a to byla nokia 5510 xD Te jeden gnojek grozil mi nozem, to go zamknalem w piwnicy az sie poplakal. Co najlepsze jego starszy brat tez go gnebil. Ogolnie prawo dzungli kto sie daje gnebic tego gnebimy. niczym polskie gimnazjum Jezdzimy furą. Zadzwonilem do znajomego z gimbazy ktorym byl bananem i impreska co tydzien. Pytalem go o lokale popularne, itd. Wymienil jakies dziwne nazwy Akwarium, Kopalnia Kamieniolomy, takie kluby w warszawie jakby ktos pytal xD Spytalem o najpopularniejszy i najblizej centrum- rzucil znowu jakims dziwnym gownem, jedziemy gdzie to jest. Niestety chuj, nie ma. Czulem sie jak w jakims filmie xD podchodzimy do ochroniarzy i pytamy sie gruba blondyna z takim chudym tu byla. Objechalismy z 5 dysk w centrum. Nic. Wracamy zestrachani do domu. Kurwa zgubilismy podopieczna. I to jeszcze dziewczyne z cipą. A co jak zgwalcą. A co jak porwa i wywioza. Ja pierdolee. My wracamy, a tu pod bramka domu stoi ta grubaska, az swieci od potu i bladosci. Ojciec sie na nia drze ona lekko najebana na poczatku sie cieszy potem placze. Co sie okazalo? Ten jej mati zabral ja do jakiejs wlasnie remizy/baru/chujwieco w sasiedniej dzielnicy. Swoim wsiowo karynowym glosem rozpoczela historyjke >łon mnie ocyganił(xD) a jo tliła ze miastowe to złe ludzie som chlip chlip czerwona jak burak jebie jak sto piecdziesiat, ale nie potem tylko olbrzymia iloscia perfumy mojej matki, chyba wylala na siebie calosc >łon mnie zabroł, do otwocka tam osz za tory >tanczylom piekne bylo chlopcy piekni >ja bym tak sie krecila caly dzion >drinki pilom kolorowi taki >on taki dobry >mi sie w glowie zakrecilo upadlam i trzaslo co trzaslo >wujek, no tokie mojo one przy barach co, krzeselka? >nie, tokie podluzne przy barach do drinki okurwa.jpg cos rozjebala dupskiem, juz mialem xD na ryju >i oni mowio ze to tyscionc zlotych kosztuje >ze plac albo telefon oddaj >a jo ani jednego ani drugiegoooo >i jo powiedziala ze zadzwonie do taty i ucieklaaam no to chyba wszystko ok? >noo nie bo mateosz zostol i wszystko im powiedziol o mnieee podjechali jacys pseudowindykatorzy nastepnego dnia, kazali placic. Nazwiska mielismy takie same nie moglismy sie wymigać. Ostatecznie jednak wszystko poszlo na wujka biedaka z podlasia xDD Opowiesc zbliza sie ku koncowi gdyz inb wiecej az tak oczywistych jak jej nocna przygoda nie było. Minal tydzien, pytamy sie wujka kiedy przyjezdza >jo ni moge, praca jest pan_kidding_z_komixxuw.jpg siedzieli znowu caly tydzien na dupach nudzili sie. Ojciec zabral ich jeszcze zeby zwiedzic pałac prezydencki gdzie popisali sie szczegolnym robactwem gdyz z poczatku nie chcieli, bali się. Pytamy czego sie boicie przeciez to takie muzeum. A oni -a co jak prezydent bedzie cos od nas chciol, on nas zabic moze jak chce!! po dlugim tlumaczeniu ze prezydent nie moze zabic nikogo, i ze nawet go nie zobacza, zdecydowali sie pojsc. Wygladali jak zebracy z XV wieku ktorzy na kolanach wchodza do palacu proszac o kromke chleba dobrego pana. Bylismy juz wkurwieni ze nas obżeraja- juz niczego im nie dawalismy, matka ich do robot zaganiala xD Kołdra w ktorej spali była ciemnozolta, miejsca jasnobrazowa. Matka wyrzucila 3 zestawy poscieli do smieci jak juz ich wywiezlismy. Wujus dzwonil i sie pluł o te 1000zł bo pewnie do niego dzwonili to ojciec go opierdolil za utrzymanie i oszustwa i ze tak sie nie robi. Niestety kolejny tydzien przeciagneli i musielismy ich odwiezc sami. ukradli nam okolo 90 zł, podbierajac reszty, drobniaki walajace sie po domu, itd. Zniszczyli pare rzeczy, jeden telefon im upadl do kibla bo dalismy tej ani jakis stary sony ericson, otluscili rekami sciany- mycie rak pewnie nie spodobałoby sie papiezowi czy cos. Rok pozniej chcieli druga trojke nam podrzucic ale juz sie nie zgodzilismy. Jak przyjechalismy do nich na wesele spalismy w stodole. Na sianie. Moja matka uciekla pierwszego dnia wesela ja razem z nia. Od tamtej pory cala rodzina nazywa nas hrabina i panicz, ale nie utrzymujemy z nimi kontaktow. Od dawna jestesmy "warszawką". Moj ojciec, jego brat i dwie siostry wychowywali sie bez ojca, mama byla skrzypaczką. Bieda, bieda motzno. Ojciec sie uczył, oni woleli chlać. Mlodszy braciszek mial wszystko na zawolanie, rowerki, sprzet grajacy i to w latach siedemdziestych, moj ojciec nie mial nic, tylko ksiazki z biblioteki. Dostal sie do szkoly medycznej w warszawie, nie bylo pieniedzy na takie studia, poszedl do miejscowej. Tam byl jakis strasznie zajebisty i wyzszy stopien i specjalizacje robil w warszawie, za panstwowe i swoje pieniazki. Ten mlodszy brat mial wykupione nauki cukiernicze u jakiegos mistrza na podlasiu ale mu sie nie chcialo. Ojciec robil kolejne tytuly naukowe a braciszek robil dzieci. Ale moj ojciec nie był lepszy bo zywil sie byle gownem, cebula i zieminiakami- bieda zostawia trwaly slad. Dopiero matka go wyrwala z mentalnej etiopii. wesele bylo inbowe, strzeszczalo wszystkie wiejskie wesele. napisze zaraz danonki ;3 Wesele było siostrzenicy mojego ojca. Czyli dalej obracamy sie w tej samej biedzie. Oni byli troszke bardziej cywilizowani, nie mieli psich skór jako koców na zimę. Mieli rolę na niej cebule i ziemniaki. Mieli trojke dzieci- trzy corki. Przeklenstwo dla rolnika. Ale wujuś jest strasznym skurwielem ktorego cala rodzina tez nie lubi, zaganial te corki do zbierania, siania i orania. W koncu jednego dnia WSZYSTKIE uciekly mu do anglii xDD Tego dnia dostal tez zawalu serca bo dom mu sie zaczal zawalać, ogolnie klasyczny janusz- >"hurr po co mam kupowac dzialke drozsza o 3tys. skoro moge kupic na terenach obsuwowych taniej hehe polak potrafi hehe" po tej inbie troche "wyluzowal", zmniejszyl swoja role cos probowal kombinowac w innych zawodach. Corki były trzy Ewka, Gośka i taka najstarsza nie pamietam jak miala na imie. Gośka sie zenila w polsce. Była brzydka jak noc, jak zreszta wszystkie. Olbrzymi kalafior zamiast nosa, potezna nadwaga i twarz typowej sprzedawczyni w warzywniaku. Zenila sie z sebą. Klasyczny seba z polski z, no, tylko ze gruby. dla karyny "hehe moj misiek dwukropek gwiazdka" W anglii pracowala w chlodni razem z reszta siostr. Bylo tam z trzy razej gorzej niz na roli w polsce, pieniadze byly spore jak na polske, w londynie to one zarabialy gorzej niz zebracy. Do tego po 2-3 latach zaczely dostawac jakichs chorob kosci/nerek/chujwie od siedzenia po 10 godzin dizennie w lodowce. Zarobili wystarczajaco duzo kasy zeby zakladac rodzinki i powiekszac statystyki imigrantow w londynie. Wesele odbywalo sie w restauracji na podlasiu. Nazwa mowi sama za siebie: restauracja "dzyń-dzyń". Nie żartuje, ktos tak nazwal ta "restauracje" czyli zdemolowany pgr. Kolo 12:30 slub w kosciele, grazynki placza, wszystko ladne takie, ksiadz jak zawsze pojebany. Ja nie wiem jak to jest ze ksiadz na wsi to zawsze taki inkwizytor polaczony z kuba wojewodzkim, zawsze musi cos dojebać. Ten seba panny mlodej mial wypadek samochodowy musial chodzic w kolnierzu, ale na wesele mu zdjeli bo wszystko bylo ok, cos z kregoslupem jednak dalej mial. Ksiadz pierdolony nie wiem czy trafil czy wiedzial, ale zaczal opowiadac jak to silny mezczyzna ZDROWY MEZCZYZNA jest fundamentem rodziny, i ze tylko z SILNYM KREGOSLUPEm moralnym poprowadzi do szczecia xD co za typ jak gnilem wtedy z tego i zaraz smutalem ze wesele taki piekny dzien a ksiadz odpierdala takie cos.Co najlepsze- ksiedzu na msze sie daje hajs. On zarzadał 1000zł, oni dali mu tylko 600 i podobno przez to takie kazanie. Wesele zaczelo sie 17, przyjezdzamy pod ta restauracje. Panstwo mlodzi stoja przed wejsciem i przyjmuja dary- koperty kwiaty i pudla. Buziaczki panna mloda, graba z panem mlodym i wiecej nich nie dotkne xD W srodku stoly zastawione karteczki z nazwiskami, ok. Siadam, naprzeciwko mnie nikt kto inny jak nasz wujek piekarz od szostki dzieci xDD najpierw wniesli zimny rosół. Wujek gruby jak beka niczym Maciej Nowak, wciagal z glosnym siorbem nie makaron lecz ugotowne skory kurczaka nawet jebany je specjalne wylawial. Bez nawiazywania do tej pasty, ale naprawde te skory wciagane przez jego brodata morde wygladaly jak tluse larwy much amazonskich. Potem zimny schabowy i inne pseudoelitarne dania w stylu tatar z jajkiem buraki z miesem, jakies miesne jeże, ogolnie tlusto i prosto. Ja czekalem na ciasta ktore nakurwialem jak pojebany, ale przestalem jak dowiedzialem sie ze kupne. Powoli nadchodzil ten moment. zespol disco polo "MATRIX" rozgrzewal sie juz jakimis melodiami. Pierwszy taniec pary nowozencow, dwie beczki scisniete do siebie kreca sie dookola. Z jednej strony ale zjeby, z drugiej- bynajmniej sie kochaja, znalazly druga polowke. Mimo zjebania czasami chcialbym byc na ich miejscu, byc komus potrzebnym. No ale chuj, papiez tanczy i jest ok xDD Zaczely sie tance. "aj nit a hiro" i grazyny zawirowaly. W sali panowal potworny zaduch, wszedzie wypieki na twarzach otylych ludzi. Smrod zatloczonych ciał wyperfumowanymi markami "BRUTAL" "BOND" "LOLA" "LE AMOR". Mialem wtedy z 16 lat wiec bylem obsrany ze ktos mnie poprosi do tanca. Siedzialem wpierdalalem ciasta gadalem z mamą ktora zbywala roznych mirków i wladkow. Najgorsze jednak przed nami. "A TERAZ IDZIEMY NA JEDNEGO, A TERAZ IDZIEMY WUTKE PICC" na sale weszla armia sebów uzbrojona w kraty najtanszej wódy, z wydrukowanymi z cliparta etykietami "WESELE SEBA I KARYNA 2008". Nienawidze pijanstwa, mama mi wpoila ze pijany to zwierze. Chcieli mi lac wode, podziekowalem, matka tak samo. Poszedlem pogadac z tymi ziomkami od wujka ktorzy byli w zeszlym roku co tam u nich. siedzieli poza i costam z kims gadali. Nawet ten najmlodszy 13 latek mial w reku piwko. Nie ze jestem jakas pizda alkohol i papierosy sa dla podludzi, czasami cos pije ale nigdy do utraty przytomnosci, lub w takim wieku. No trudno. Z wnetrza rozbrzmiewala "PSZCZULKA MAJA SOBIE LATA OOOOOO", poszedlem do srodka poogladalem jak ludzie smiesznie tancza. Nigdy nie zapomnie tego widoku- Janusz z 40 lat, z rozjechana koszulą, popuszczonym krawatem, czerwony na gębie, usmiechniety bo wóda juz szumi, macha rączkami jak pszczolka skrzydelkami xDD Podpieralem sciane jak zawsze, i czulem nadchodzi kolejny koszmar, rozmowy z ciociami. >ale ty wysoki >ale przystojny >dziewczyne masz? >kiedy slub? >w kosza grasz? >o, to pewnie siatkarz! i ja tylko z burakiem na mordzie zaprzeczam wszystkiemu bo jestem powolnym gamoniowatym gowniakiem ktory dziewczyne mial w 1 klasie podstawowy bo kupowal jej zelki w sklepiku. Wesele sie dluzylo w chuj, ja zarlem ciasta, ojciec siedzial z januszami, czasami tanczyl z mamą, ogolnie udawal ze wcale nie jestesmy tacy bogaci, zmyslal jakies bzdury w stylu "yyy okradli nas, odszkodowanie costam, moga mnie z pracy wyrzucic" a janusze ze niby sie wcale nie ciesza. Pozniej jakies gry i polackie zabawy w stylu krzeselka i kto pierwszy siadze, oczepiny, i pijane janusze "bawia sie" wszystko konczylo sie koło 3, po pol godzinie bylismy znowu na roli wujka i spalem w sianie jak zabity Bigos na uspokojenie o kurwa co ten mój stary polaczek odjebał ma 50 lat, ostatnio zaczął zadawać się z takim typkiem w jego wieku tylko że on jest trochę bogatszy i mądry a mój stary polaczek mocno. ogólnie wygląda mi to pedalsko bo stary tak mu liżę dupsko itd. że ja pierdole teraz pozyczyl od niego maszynke do wlosow wycial sobie polowe glowy, a maszynka przestala dzialac i cos rozjebal. teraz zaczal wyzywac tego jego kolege ze dal mu chujowa maszynke, ma polowe glowy ojebanej, polowy nie, w ogole sie tez zranil, wyzywa na caly dom, wyjebal drzwi z zawiasow, matka mu dala talerz bigosu na uspokojenie a on wzial tym bigosem zajebal kurwa w sciane i jest slad od tluszczu matka teraz placze, ojciec sie drze i wyzywa, mowi ze nie idzie dzis do roboty (jest ochroniarzem na takim zadupiu i zarabia 800 zl miesiecznie bo jest emerytem) kurwa boje sie ze ten wariat zaraz pojdzie do tego swojego kolegi (mieszka 2 klatki obok) i zacznie robic awanture - kurwa wszyscy wiedza na osiedlu ze moj stary to jebany idiota ale teraz wstyd mocno PS. TO NIESTETY WSZYSTKO PRAWDA Przemyślenia o cebulandii Poznałem over 9000 Niemców - wszyscy byli dla mnie życzliwi, mili, wyrozumiali jak popełniałem błędy w niemieckim albo zapominałem słowa. Poznałem więcej kurwa serdecznych Niemców niż polaków. O Szwedach nawet nie mówię bo to jest inna cywilizacja. Kiedyś jak wróciłem ze Szwecji, po 10 dniach pobytu to pierwszą rzeczą jaką usłyszałem w radio po zejściu z promu było to, że na obchodach rocznicy solidarności wygwizdali prezydenta, a Jarek sugerował, że nikt oprócz niego i lechuja nie obalał komunizmu. To był ostatni raz kiedy musiałem się powstrzymywać od płaczu. Testo bardzo mądrze mówił w Kompendium Wiedzy o Polakach. Każdy Szwed nawet w jebanej, pięćdziesięcioosobowej wiosce, jak zobaczy ciebie - obcego to się uśmiechnie, pomacha, przywita się. Jak sprzedawca usłyszy, że masz problemy ze szwedzkim to prędzej sprowadzi znajomego, który zna idealnie angielski (sugerowanie, że oni wszyscy nie znają bynajmniej na przyzwoitym poziomie) niż cię wypuści, zanim ci nie pomoże. Symbolem tego wszystkiego jest dla mnie droga od Ystad (miasto portowe) do Hoerby (jakieś 80km dalej). Od dziesięciu lat przy drodze, niedaleko wioski stojącej przy drodze, na przystanku autobusowym stoi srebrne krzesło – czwarty tom z cyklu Opowieści z Narni brytyjskiego pisarza C.S. Lewisa opublikowany w 1953. Eustachy Scrubb i jego szkolna koleżanka Julia Pole, uczniowie Eksperymentalnej Szkoły, zostają wezwani przez Aslana do magicznej krainy Narni z misją odnalezienia zaginionego od dziesięciu lat, królewicza Narni – Riliana. Jest on synem Kaspiana X, z którym zaprzyjaźnił się Eustachy podczas podróży "Wędrowca do Świtu" na koniec świata. Misja od początku naznaczona jest błędami i nieporozumieniami. Przebywając w Krainie Aslana Julia wypycha w szarpaninie Eustachego w przepaść. Aslan daje jej cztery wskazówki, które pomogą im odnaleźć królewicza, a następnie wysyła ją w ślad za Eustachym. Sprzymierzeńcami dzieci w wykonaniu zadania okazują się: puchacz Świecopuch, a przede wszystkim błotowij imieniem Błotosmętek (dziwne stworzenie z Narni – wysokie, bardzo chude o ziemistej skórze i błonach między palcami). Tak kończą srający z wielkich miast Parę godzin temu wróciłem z kolacji z rodzicami mojej dziewczyny inb4 anon dziewczyna. Spotkanie było nijako wymuszone na mnie przez nią, nie chciałem za bardzo poznawać jej rodzinę zwłaszcza, że z opisów mogłem wnioskować, że to typowe polaczki biedaczki z małej wioski, 50km za warszawą. No ale ugiąłem się, powiedziałem "chuj, niech będzie, może nie będzie tak źle". Było. Pierwsze wrażenie było przerażające - 5 dorosłych osób mieszkających na 35 metrach kwadratowych. Trójka rodzeństwa dzieląca jeden pokój, co ja kurwa mówię - jedną klitkę, meble z prlu, obowiązkowa meblościanka i wyeksponowany 20 calowy lcd samsunga, największy dobytek rodziny. Stary ofc janusz z wąsem, matka grażyna, gruba krowa z menopauzą, mówili z takim typową małomiasteczkową manierą, cały czas przypierdalali się tak niby dla żartu do tego, że jestem z warszawy hehe, wielki pan ze stolycy przyjechał, no tak, u was w warszawie to inne maniery, całe życie w mieście spędził, co on o życiu wie ale wyraźnie było widać, że gardzą miastowymi. Kolacja, a raczej późny obiad składał się z typowo polaczkowatej kuchni, prosty, ale w gruncie rzeczy smaczny, nie przypierdalam się. No ale kurwa te rozmowy przy obiedzie - nie dość, że starszy brat dziewczyny patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić i nie odezwał się słowem oprócz zdawkowego "siema" na wejściu to jeszcze ojciec z matką napierdalali (głównie między sobą) takie głupoty, że aż dupa boli. Dowiedziałem się, że za 2 lata biorę ślub z ich córką (znamy się pół roku, cool, cześć) i że moglibyśmy zamieszkać gdzieś w okolicy, bo Agatka nie lubi dużych miast. Ponadto dowiedziałem się, że moja panna do 19 roku życia kiedy to wypierdoliła do akademika spała w łóżku z młodszym bratem, bo bida mocno i trzeba dzielić łóżka, do tego dochodzi oczywiście bełkot na temat polityki, pytania typu czy byłem bierzmowany, usłyszałem, że pomidory w marketach są z chin i pryskają je azbestem, AZBESTEM KURWA, wszystko ma swoje granice ludzie... jak się dowiedzieli, że matka pracuje w ministerstwie obrony narodowej a stary jest kierownikiem administracji na woli to od razu jej ojciec wyskoczył z... nawet nie pytaniem, ale wręcz stwierdzeniem, że mogą załatwić pracę ich synalkowi z morderczym spojrzeniem... po kilku godzinach byłem już tym tak zmęczony, że tylko siedziałem i znużony patrzyłem w pusty talerz. Moja panna oczywiście nie odezwała się słowem, przygnieciona presją rodzinki. Kurwa ja pierdolę, nie chcę tych ludzi nigdy w życiu widzieć, powiedziałem mojej pannie co myślę to jeszcze zebrałem opierdol za to, że nie szanuję ludzi z małych miejscowości. Naprawdę zaczynam się zastanawiać czy nie darować sobie tego związku. No nic, kurwa rozpisałem się, ale chciałem się podzielić moimi wrażeniami bo coś takiego się często nie zdarza Stary anona z poparzoną ręką Mój stary poparzył sobie rękę. NAPRAWDĘ, KURWA, ULTRA POPARZYŁ. Potrzebuje przeszczepu, więc jako jego syn zgodziłem się oddać skórę. Lekarz powiedział, żebym przyszedł na operację, to mi wszczepi ekspander. Kurwa, nie wiedziałem, co to, ale poszedłem. Kurwa, ja się obudziłem, to miałem na plecach pod skórą taką, kurwa, gumową kulę, a z niej przez dziurę w skórze wystawała gumowa linka, na której końcu jest taka czarna pompka jak w w tym aparacie do mierzenia ciśnienia, czy pompce do materaca. Lekarz nacisnął dwa razy i mi, kurwa, ta kula urosła. Podobno ma to rozciągać skórę, by było jej więcej, akurat na przeszczep. Już tydzień siedzę z tą kulą, lekarz miał co tydzień dwa razy pompować, ale jakoś, kurwa, ona codziennie się robiła większa. Myślałem, że może jak śpię, to ciałem naciskam i się pompuje. Kurwa, przed chwilą już zasypiałem i nagle słyszę, że ktoś mi wchodzi do pokoju. Otworzyłem delikatnie oczy i zobaczyłem ojca, pomyślałem, że poczeka i zobaczę co będzie robił. Patrzę, a on mnie pompuje tą pompką. I to, kurwa, 3 razy mnie napompował. Pytam się, co odpierdala, że tak nie można bo mnie, kurwa, rozsadzi! On mi na to, że mnie pompuje co noc, bo już się nie może doczekać na nową skórę. Ja pierdolę, kurwa, nie dość, że mu robię przysługę, to on odpierdala. Wkurwiłem się. Janusz prezydent Koło południa przychodzi dwóch januszy 100%. Garnitury z wesela syna i wypryskani wodą kolońską aż szczypało w oczy, pewnie po to żeby nie było czuć wódy bo widać, że obydwaj dzień wcześniej mocno pochlali bo się wyrwali od grażynek do wielkiego miasta. Według listy gości byli szefami dwóch żwirowni. Daję im identyfikatory i jeden janusz zobaczył, że niektórzy mają na identyfikatorach (wszystkie leżały na stole przede mną i jak gość przyszedł to dostawał) nie tylko imię i nazwisko ale też jaką funkcję pełnią np. "prezes" czy "dyrektor ds. technologii", a janusz ma tylko Janusz Cebulacki. No i zaczyna się kłócić, dlaczego on nie ma "prezes Janusz Cebulacki". Tłumaczę mu, że stanowisko dopisywalismy tylko wtedy gdy z jednej firmy jest kilka osób i musi być wiadomo kto jest kto a z jego firmy przyjechał tylko on. Poburczał pod nosem i poszedł. Po 15 minutach wraca ciągnąć za rękę jakiegoś jeszcze innego janusza >PANIE CO JEST WŁODEK Z ŻWIREXU TEŻ SAM PRZYJECHAŁ A MA NAPISANE "DYREKTOR" A JA NIE MAM NIC KURWA WASZA MAĆ DAWAĆ MNIE TU KIEROWNIKA JA ZROBIĘ PORZĄDEK i macha mi identyfikatorem tego Włodka ze Żwirexu przed twarzą. Wziąłem od janusza identyfikator i kazałem zaczekać, poszedłem na zaplecze, wydrukowałem nowy z tytułem PREZES czcionką większą o 4 i wyboldowaną i mu dałem. Kurwa jaki on był szczęśliwy xD Chodzi z wypiętą piersią aż do wieczora i widziałem, jak przypierdolił się do grupy jakichś niemców, i łamanym polsko-rosyjsko-niemieckim zaczął tłumaczyć jaki on jest ważny i podstawiać im ten identyfikator pod sam nos >PRE-ZES, TO JAK PRE-ZI-DENT, PANIEMAJESZ? Piotrek ochroniarz, zbiór opowieści Piotrek przy tych imprezach bananowych nie pracował przez agencję tylko na właśną rękę. Kiedyś go jakiś banan poprosił o ochronę domówki a potem to już reklama szła pocztą pantoflową. Raz dzwoni do niego jakaś gówniara i już na wejściu pyskuje i ma same problemy ale dobrze płaciła więc zgodził się przyjść. Impreza była na Żoliborzu (warszawa here). Dom tak na oko 5kk. Ojciec - jak się okazało - 16 letniej jubilatki na wejściu dał mu 500zł i po robocie miał być jeszcze 1000zł. Gość był poważnym hurtownikiem karmy dla zwierząt xD Impreza w pełni. Dzieciaki z gimbazy i licbazy przychodzą w ubraniach kosztujących tyle co tani samochód. Chlejo i palo. Jubilatka napierdoliła się najwcześniej ze wszystkich, ale jakoś tam nawet stała na nogach. W pewnym momencie ktoś jej przypalił sukienkę szlugiem. Gówniara zaczęła awanturę taką, ze ja pierdole. Darła się na wszystkich a potem zaczęła napierdalać losowych ludzi pazurami. Szczególnie się rzuciła na jakiegoś chłopaczka i centralnie mordę mu podrapała do krwi. Chłopaczek wkurwiony ją złapał w pół i zrobił to słynne hyc o podłogę XD Panna się przeraziła demonstracji siły ale dalej była wkurwiona jak osa więc podbiega do piotrka, który wcześniej próbował ją uspokoić gadaniem bo nie chciał stosować przymusu bezpośredniego wobec córki pracodawcy xD No i drze się na piotrka, że ona mu rozkazuje napierdolić tego chłopaczka. Piotrek ją olał a on wtedy zaczęła napierdalać jego. No to złapał ją za łapy, przytrzymał i już zupełnie na poważnie jej powiedział żeby się uspokoiła bo będzie problem. Ona w płacz, że ją Piotrek pobił (no kurwa rzeczywiście) złapała telefon i zadzwoniła na policję. Policja przyjeżdzą po kilkunastu minutach i pytają co się dzieje. Gówniara pokazuje na Piotrka i chłopaczka i mówi, że ją pobili i chcieli zgwałcić xD Policja zanim zaczęła dochodzić czy to prawda to poprosił ich o dokumenty. Patrzą na legitymację szkolną tego chłopaczka, potem na niego, potem na Piotrka i zaczynają przepraszać jakby prezydentowi nasrali na dywan xD Panne postraszyli, że za składanie fałszywych zeznań jest bagieta i żeby się natychmiast uspokoiła albo ją wezmą na izbę dziecka. Potem jeszcze 5 razy przeprosili chłopaczka i Piotrka i spierdolili. Panna wystraszona zamknęła się w pokoju i nie wychodziła aż do końca imprezy. Piotrek spytal chłopaczka o co chodzi a on mówi, że jego stary jesy uber wysoko postawiony w policji xD Impreza 18stkowa bananówy. Jest kilkadziesiąt osób. Ojciec jubilatki bogaty ale słoma mu wystaje z butów. O północy śpiewanie sto lat itd. Nagle pod dom podjeżdża ojciec BMW Z4 >hehe masz córuchna wiedz że cie kocham i na rodzinę grosza nie skąpię, niech ludzie wiedzo że moja rodzina byle czym nie jeździ, masz tu kluczyki Panna wniebowzięta, goście biją brawo >tate mogę się przejechać tylko kawałek po ulicy? >a piłaś? >tylko kilka kieliszków >no dobra my to w rodzinie głowy mamy mocne i ty już byłaś w tej autoszkole kilka razy, ale tylko do końca ulicy i zawróć czo Dziewczyna wsiadła do samochodu, odpala, rusza z piskiem opon, puszcza kierownicę ze strachu, samochód zamiast zjechać na ulicę jedzie po chodniku i wpada na pełnej kurwie (na tyle na ile się przez te kilka metrów zdążył rozpędzić) w zaparkowanego przed nim Mercedesa SL należącego do ojca. >TY KURWA IDIOTKO Krzyknął ojciec, podbiegł do BMW, wyciągnął pannę za włosy, przy wszystkich wypierdolił parę razy z liścia i odesłał do domu zachęcając do pójścia do pokoju i niewychodzenia, z niego kopem w dupę. Biadoli nad tymi samochodami i każe gościom wypierdalać do domu. Nagle siada na chodniku i próbuje złapać oddech i trzyma się za klatkę piersiową. Piotrek nieśmiało pyta czy wszystko dobrze i czy może po karetkę zadzwonić czy coś >Jak kurwa dobrze, no jak kurwa dobrze? Nie widzisz co tu się stało? Wódki mi daj Piotrek przyniósł butelkę z domu i skończyło się tak, że do rana siedział z ojcem tej panny na chodniku i pił, a ojciec opowiadał mu jak on w latach 90 jeździł do roboty do włoch, jak za komuny był w wojsku i jak go żona zdradziła Losowa bananowa impreza w jednej z podwarszawskich miejscowości. Dla niewarszawskich anonów tłumaczę, że w tych miejscowościach zazwyczaj jest tak, że mieszka trochę napływowych nowobogackich i trochę ludności rdzennej, często patologicznej na 9000% (coś jak w tym słynnym Otwocku, tylko tam nie ma nowobogackich xD). Rozwarstwienie społeczno-ekonomiczne, wyrażane przez współczynnik Giniego tak wysoki jak w niektórych krajach ameryki łacińskiej, jest przyczyną licznych konfliktów na tle klasowym, podczas których młodzi tubylcy biorą redystrybuję dóbr w swoje ręcę poprzez spuszczanie wracającym z imprez bananom wpierdolu i uspołecznianiem ich ajfonów a następnie ich sprzedaż i zakup za uzyskane w ten sposób środki nowych adidasów, alkoholu i narkotyków. Impreza w domu dużym jak sam skurwysyn. Do godziny 22-23 wszystko spokojnie. Nagle pod dom przychodzi seba-dresik-suchoklates i stoi sobie na ulicy. Piotrek się go pyta, czy przyszedł na imprezę a seba mówi, że nie, spoko spoko tylko jeden biznes ma. Z domu wychodzi jakiś pijany dzieciak, podbija do seby, siema siema (zgrywa cwaniaczka takiego jak seba-dresik) i seba coś mu daje a banan daje mu pieniądze więc widać, że piotrek właśnie był świadkiem transakcji kupna-sprzedaży hehe marihuany. Jak transakcja dobiegła końca to banan stoi jeszcze chwilę z dresikiem, gada z nim i stara sie być fajny >nooo wiesz jak ostatnio kupowałem wódkę na podrobioną legitkę to sprzedawczyni chciała po psiarnie dzwonić ale spierdoliłem hehe co nie sztywno się trzeba trzymać dresik się patrzy z politowaniem ale nie chce psuć relacji z klientem więc potakuje i w końcu pyta co to za impreza a banan mówi, że kolega robi i czy dresik chce wbić się wódeczki napić. Piotrek już czuł, że będą kłopoty więc mówi, że zgoda gospodarza jest potrzebna ale banan poleciał po gospodarza (w tym czasie dresik "nie no mordeczko ze mną żadnych problemów nie będzie spokojny chłopak jestem daj na luz"). Wychodzi napierdolony jak stodoła gospodarz z tym bananem od marihuany i mówi, że dresik może wbijać nie ma problemu. Piotrek stał na zewnątrz więc nie widział co się dzieje w domu ale nikt mu nie zgłaszał żadnych problemów więc spoko. Po 1-2h wychodzi trochę najebany dresik i chce iść do domu ale Piotrek zauważył, że coś ma pod kurtką. Wyciągnął pierdolonemu spod kurtki DVD xD a z kieszeni jeszcze 2 telefony. Mówi sebie, że nie zadzwoni po policje ale on ma wypierdalać i się już nie pokazywać a seba się zaczął odgrażać derp dojedziemy cię z mordami, nie pokazuj się na koziołkowie xD Piotrek się wkurwił i mu wykręcił łapę i wypierdolił za furtkę. Po pół godzinie widzi, że ulicę nadciąga ekipa kilku osób. Czuć, że będzie problem więc szybko zadzwonił do znajomych ochroniarzy żeby przyjeżdżali ze wsparciem. Bananom kazał zamknąć się w domu i nie wychodzić a sam przełożył gaz pieprzowy z plecaka do kieszeni i schował pod krzakiem koło furki pałkę teleskopową. No i faktycznie ekipa składała się z seby-suchoklatesa i kilku jego kolegów. Napakowani oni nie byli ale mordy tak patologiczne, że widać, że niejedną walkę już przeszli i może być ciężko. Zaczynają się do Piotrka przypierdalać >Co kurwa frajerze naszego koleżkę żeś popychał co Piotrek grał na zwłokę, aż przyjadą posiłki i bardzo spokojnie do nich gada, że seba-suchoklates wie dlaczego został wyproszony i nikt tu nie chce problemów ani nikt nie chciał ich obrazić. Patusów oczywiście to nei przekonało i zaczynają piotrka przepychać, kopać w płot itd, napierdalać z pięści w domofon itd. Nagle Piotrek dostał od jednego gonga, na szczęście niezbyt mocnego, ale był to sygnał, że konflikt przechodzi z fazy wstępnej do fazy właściwej więc piotrek zatrzasnął furtkę i psika gazem. Patologia na chwilę się odsunęła ale zaraz ponaciągali koszulki na mordy i szturmują płot górą. Piotrek wyjął pałkę spod krzaka i wypierdolił pierwszemu w łeb tak, że tamten poleciał spowrotem na ulicę i zwija się na ziemi. Reszt rozwścieczona była jak chuj ale bała się już na płot wejść więc zaczęła wyważać bramę. Brama latała już mocno i wpierdol był bliski ale na szczęście w tym momencie pojawiły się posiłki w postaci trzech samochodów z kolegami Piotrka. W ciągu kilkudziesięciu sekund patole leżały obolałe na ziemi xD Problem był taki, że w tej miejscowości mieszkało pewnie jeszcze od chuja ich kolegów, z którymi wróciliby jeżeli puszczono by ich wolno więc ochroniarze wywieźli ich na dwie tury w jakieś losowe miejsca kilkanaście/kilkadziesiąt kilometrów za miasto, zabrali karty sim i puścili wolno, żeby dotarli sobie do domu akurat na niedzielne śniadanie z rodziną, jak już się uspokoją XD Nie wiadomo czy patologia potem robiła jakiś odwet na bananie-organizatorze i jego domu ale tbw bo piotrek kończył pracę o 4 w nocy xD Jedziemy dalej xD Kolejna impreza, tym razem średni wiek jeszcze niższy niż zazwyczaj: 15-19 lat. Z naciskiem na 15-16. To było zimą zeszłego roku, w lutym bodajże, jak przypierdolił mróz -20 w nocy. Piotrek siedział w środku, w hallu, i tam sprawdzał czy goście są na liście. Młodzież rozszabrowała pokaźnej wielkości barek matki organizatora, poważnej pani doktor. Pod dwóch godzinach imperezy kible pozapychane od rzygów i Piotrek chodził lać na zewnątrz xD Jakaś najebana gimbusiara ~16 lat mocno kleiła się do wszystkich i na oczach Piotrka przelizała się z 3-4 typami, a pewnie było jeszcze dwa razy tyle jak nie patrzył. Nagle hyc, jeden mateosz ją złapał za rączkę i zaprowadził na górę. Wrócili po pół godziny, usiedli na kanapie, chłopaczek zadowolony a panna najebana się do niego przytula i mówi, że go kocha. Przytulanie mu się znudziło więc poszedł pić wódkę z kolegami. Z pokoju gdzie poszedł słychać śmiechy- widocznie chwalił się swoimi podbojami seksualnymi kolegom. Po jakimś czasie z tego pokoju gdzie pili wódkę wychodzi inny chłopaczek, ale ubrany w koszulkę i bluzę mateosza xD i z chłodna twarzą siada na kanapie gdzie drzemała ta gimbusiara i zaczyna ją macać. Gimbo się budzi i zaczyna kleić do odzieżowego sobowtóra mateosza i znowu wyznawać mu miłość. Sobowtór niewiele myśląc hyc ją za rączkę i prowadzi na górę XDDD Po kilku minutach słychać wrzask jak z sali tortur >NIE NA WŁOSYYYYY KURWAAAA NIE NA WŁOOOOOSY i jakaś awantura. Po minucie zbiega na dół zaryczana gimbusiara i krzykiem oznajmia światu, że mateosz spuścił jej się znienacka na twarz i włosy, co widocznie z jakiegoś powodu uraziło jej rozum i godność człowieka xD Piotrek płacze ze śmiechu, gimbusy też a gimbusiary przejęte próbują koleżankę uspokoić i trochę ją wytrzeć bo mateosz2 wystrzelił bardzo solidnie. Dziewczyna jednak wpadła w jakąś histerię, zrzuciła koszulkę i w samych spodniach i staniku wyleciała na dwór i tarza się w śniegu jak pojebana. Sobowtór mateosza jak zobaczył co sie odpierdala to szybko oddał ubrania i ulotnił się po angielsku bo czuł nadchodzące kłopoty. Piotrek złapał gimbusiarę, wniósł do domu i siła posadził pod kocem przy kaloryferze bo wtedy na prawdę w nocy było -20C i jakby się jeszcze chwilę półnaga i najebana w tym śniegu potarzała to szpital mocno albo i kostnica. Gimbusiara chlipie i momentami drze mordę, koleżanki ją pocieszają a ona w końcu dzwoni po ojca żeby po nią przyjechał. Mateosz1 nie dał jebania i wrócił do picia wódki z kolegami. Po około pół godziny w drzwiach stacje kompletnie najebany ojciec gimbusiary i pyta Piotrka co się odpierdala. Piotrek mówi, że córka trochę za dużo wypiła i wpadła w histerię i najlepiej jak ojciec ją weźmie do domu i sam z nią pogada. Napierdolony ojciec leci do dziewczyny >Córeczgooo, córuniuuu co siem stao tobie Piotrek myślał, że dziewczyna będzie chciała ukryć hańbę przed ojcem. Mylił się >SPUŚCIŁ MI SIĘ NA WŁOOOOSY, NA MOJE WŁOOOOOSYYY Jak się okazało, porywczy charakter odziedziczyła ona po ojcu, którego w ciągu sekudny jasny chuj strzelił >KTÓRY KURWA >MATEOOOOSZ, TEN W NIEBIESKIEJ BLUZIEEEE Jeb. Przechodzący obok przypadkowy chłopaczek w zielonej XD koszulce XD dostał gonga aż poleciał do następnego pokoju, poczym ojciec wziął córkę na ręcę i wyszedł Znajomy ochroniarz poprosił Piotrka, żeby stanął za niego na bramce w klubie na jeden wieczór bo tego dnia nie może. Nie było problemu, Piotre stanął na bramce w jednym z warszawskich klubów specjalizujących się w ciężkiej muzyce elektronicznej. Było z nim jeszcze dwóch innych ochroniarzy, w tym taki niby "kierownik zmiany" i selekcjoner w jednym, więc Piotrek miał tylko pomagać jakby była jakaś większa awantura i kontrolować kolejkę żeby nie było przepychania i burdelu. Późno w nocy, jak kolejka już się przerzedziła przychodzi kompletnie wyćpany ziomuś. Ten klub ma dosyć liberalną politykę jeżeli chodzi o używki i jak cię ochrona złapie w kiblu na wciąganiu kreski to raczej problemu nie robi, dopóki nie odpierdalasz. Ten typ był jednak wyjebany w sam kosmos i w ogóle cud, że dotarł w takim stanie do klubu. Cud nie powtórzył się jednak przy próbie komunikacji z nim i ciężko było się z nim dogadać i wytłumaczyć mu, że niestety nie wejdzie bo niedługo koniec imprezy. W końcu się udało, gość odszedł kilka metrów od wejścia, stał sobie na chodniku, fazował i widocznie próbował wymyślić jakiś sposób na dostanie się do lokalu, bo po jakichś 10 minutach wykrzywiania twarzy na wszystkie możliwe sposoby odwrócił się do ochroniarzy plecami i podszedł do nich tyłem >Co ty kurwa robisz >Wychodzę >Gdzie wychodzisz? >No do środka Rozpierdoliło to ochroniarzy tak, że wynieśli mu z klubu kilka butelek wody i dali paczkę szlugów, ale przekonali go przy tym, żeby poszedł wychodzić do innego klubu xD Anon od ojca wędkarza, zbiór opowieści Mój stary to fanatyk wędkarstwa. Pół mieszkania zajebane wędkami najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wdepnie w leżący na ziemi haczyk czy kotwicę i trzeba wyciągać w szpitalu bo mają zadziory na końcu. W swoim 22 letnim życiu już z 10 razy byłem na takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to baba z recepcji jak mnie tylko zobaczyła to kazała buta ściągać xD bo myślała, że znowu hak w nodze. Druga połowa mieszkania zajebana Wędkarzem Polskim, Światem Wędkarza, Super Karpiem xD itp. Co tydzień ojciec robi objazd po wszystkich kioskach w mieście, żeby skompletować wszystkie wędkarskie tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem go into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś forach dla wędkarzy i kręci gównoburze z innymi w ędkarzami o najlepsze zanęty itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypierdolić klawiaturę za okno. Kiedyś ojciec mnie wkurwił to założyłem tam konto i go trolowałem pisząc w jego tematach jakieś losowe głupoty typu karasie jedzo guwno. Matka nie nadążała z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę SUM, za najebanie 10k postów. Jak jest ciepło to co weekend zapierdala na ryby. Od jakichś 5 lat w każdą niedzielę jem rybę na obiad a ojciec pierdoli o zaletach jedzenia tego wodnego gówna. Jak się dostałem na studia to stary przez tydzień pierdolił że to dzięki temu, że jem dużo ryb bo zawierają fosfor i mózg mi lepiej pracuje. Co sobotę budzi ze swoim znajomym mirkiem całą rodzinę o 4 w nocy bo hałasują pakując wędki, robiąc kanapki itd. Przy jedzeniu zawsze pierdoli o rybach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Polski Związek Wędkarski, ojciec sam się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie zarybiajo tylko kradno hurr, robi się przy tym cały czerwony i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Ryb Rzecznych żeby się uspokoić. W tym roku sam sobie kupił na święta ponton. Oczywiście do wigilii nie wytrzymał tylko już wczoraj go rozpakował i nadmuchał w dużym pokoju. Ubrał się w ten swój cały strój wędkarski i siedział cały dzień w tym pontonie na środku mieszkania. Obiad (karp) też w nim zjadł [cool][cześć] Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich ryb w Polsce to bym wziął i zapierdolił. Jak któregoś razu, jeszcze w podbazie czy gimbazie, miałem urodziny to stary jako prezent wziął mnie ze sobą na ryby w drodze wyjątku. Super prezent kurwo. Pojechaliśmy gdzieś wpizdu za miasto, dochodzimy nad jezioro a ojcu już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecony. Rozłożył cały sprzęt i siedzimy nad woda i patrzymy na spławiki. Po pięciu minutach mi się znudziło więc włączyłem discmana to mnie ojciec pierdolną wędką po głowie, że ryby słyszą muzykę z moich słuchawek i się płoszą. Jak się chciałem podrapać po dupie to zaraz 'krzyczał szeptem', żebym się nie wiercił bo szeleszczę i ryby z wody widzą jak się ruszam i uciekają. 6 godzin musiałem siedzieć w bezruchu i patrzeć na wodę jak w jakimś jebanym Guantanamo. Urodziny mam w listopadzie więc jeszcze do tego było zimno jak sam skurwysyn. W pewnym momencie ojciec odszedł kilkanaście metrów w las i się spierdział. Wytłumaczył mi, że trzeba w lesie pierdzieć bo inaczej ryby słyszą i czują. Wspomniałem, że ojciec ma kolegę mirka, z którym jeździ na ryby. Kiedyś towarzyszem wypraw rybnych był hehe Zbyszek. Człowiek o kształcie piłki z wąsem i 365 dni w roku w kamizelce BOMBER. Byli z moim ojcem prawie jak bracia, przychodził z żoną Bożeną na wigilie do nas itd. Raz ojciec miał imieniny zbysio przyszedł na hehe kielicha. Najebali się i oczywiście cały czas gadali o wędkowaniu i rybach. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęli drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsze są szczupaki czy sumy. >WEŹ MNIE NIE WKURWIAJ ZBYCHU, WIDZIAŁEŚ TY KIEDYŚ JAKIE SZCZUPAK MA ZĘBY? CHAPS I RĘKA UJEBANA! >KURWA TADEK SUMY W POLSCE PO 80 KILO WAŻĄ, TWÓJ SZCZUPAK TO IM MOŻE NASKOCZYĆ >CO TY MI O SUMACH PIERDOLISZ JAK LEDWO UKLEJĘ POTRAFISZ Z WODY WYCIĄGNĄĆ. SZCZUPAK TO JEST KRÓL WODY JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI No i aż zaczęli nakurwiać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z matką musieliśmy ich rozdzielać. Od tego czasu zupełnie zerwali kontakt. W zeszłym roku zadzwoniła żona zbysia, że zbysio spadł z rowerka i zaprasza na pogrzeb. Odebrała akurat matka, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym ojcu, a ojciec >I bardzo kurwa dobrze Tak go za tego suma znienawidził. Wspominałem też o arcywrogu mojego starego czyli Polskim Związku Wędkarskim. Stał się on kompletną obsesją ojca i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś był trzęsienie ziemi to stary zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych skurwysynach z PZW powiedzieć. Gazety niewędkarskie też przestał czytać bo miał ból dupy, że o wędkarstwie polskim ani aferach w PZW nic się nie pisze. Szefem koła PZW w mojej okolicy jest niejaki pan Adam. Jest on dla starego uosobieniem całego zła wyrządzonego polskim akwenom przez Związek i ojciec przez wiele lat toczył z nim wojnę. Raz poszedł na jakieś zebranie wędkarskie gdzie występował Adam i stary wrócił do domu z podartą koszulą bo siłą go usuwali z sali takie tam inby odpierdalał. Po klęsce w starciu fizycznym ze zbrojnym ramieniem PZW ojciec rozpoczął partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu PZW i Adama na forach lokalnych gazet. Napierdalał na niego jakieś głupoty typu, że Adam był tajnym współpracownikiem UB albo, że go widział na ulicy jak komuś gwoździem samochód rysował itd. Nie nauczyłem ojca into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i stary musiał zapłacić Adamowi 2000zł. Jak płacił to przez tydzień w domu się nie dało żyć, ojciec kurwił na przekupne sądy, PZW, Adama i w ogóle cały świat. Z jego pierdolenia wynikało, że PZW jak jacyś masoni rządzi całym krajem, pociąga za sznurki i ma wszędzie układy. Przeliczał też te 2000 na wędki, haczyki czy łódki i dostawał strasznego bólu dupy, ile on by mógł np. zanęty waniliowej za te 2k kupić (kilkaset kilo). Stary jakoś w zeszłym roku stwierdził, że koniecznie musi mieć łódkę do połowów bo niby wypożyczanie za drogo wychodzi i wszyscy go chcą oszukać >synek na wodzie to się prawdziwe okazy łapie! tam jest żywioł! ale nie było go stać ani nie miał jej gdzie trzymać a hehe frajerem to on nie jest żeby komuś płacić za przechowywanie więc zgadał się z jakimiś wędkarzami z okolicy, których poznał na tym forum, że kupią łódkę na spółkę, ona będzie stała u jakiegoś janusza, który ma dom a nie mieszkanie w bloku jak my, na podjeździe na przyczepie i się będą tą łódką dzielić albo będą jeździć łowić razem. Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale w któryś weekend ojciec się rozchorował i nie mógł z nimi jechać i miał o to olbrzymi ból dupy. Jeszcze ci jego koledzy dzwonili, że ryby biorą jak pojebane więc mój ojciec tylko leżał czerwony ze złości na kanapie i sapał z wkurwienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miał na kogo zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszedł do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni łowią bez niego bo przecież po równo się zrzucali na łódkę i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już wróciły z wyprawy, wyszedł nagle z domu. Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę mu pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nasz samochód z przyczepą i łódką xD Pytam skąd on ją wziął a on mówi, że januszowi zajebał z podjazdu przed domem bo oni go oszukali i żeby łapał z nim łódkę i wnosimy do mieszkania XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zajmie cały duży pokój. Na szczęście łódka nie zmieściła się w drzwiach do klatki więc stary stwierdził, że on ją przed domem zostawi. Za pomocą jakichś łańcuchów co były na łódce i mojej kłódki od roweru przypiął ją do latarni i zadowolony chce iść wracać do mieszkania a tu nagle przyjeżdżają 2 samochody z januszami współwłaścicielami, którzy domyślili się gdzie ich własność może się znajdować xD Zaczęła się nieziemska inba bo janusze drą mordy dlaczego łódkę ukradł i że ma oddawać a ojciec się drze, że oni go oszukali i on 500zł się składał a nie pływał w ten weekend. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby ojciec od nich nie dostał wpierdolu bo było blisko. Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak: -Mój ojciec leży na ziemi, kurczowo trzyma się przyczepy i krzyczy, że nie odda -Janusze krzyczą, że ma oddawać -Jeden janusz ma rozjebany nos bo próbował leżącego ojca odciągnąć od łódki za nogę i dostał drugą nogą z kopa -Dwóch policjantów ciągnie ojca za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobił człowieka -We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi -Moja stara płacze i błaga ojca żeby zostawił łódkę a policjantów żeby go nie aresztowali -Ja smutnazaba.psd W końcu policjanci oderwali starego od łodzi. Ja podałem januszom kod do kłódki rowerowej i zabrali łódkę, rzucając wcześniej staremu 500zł i mówiąc, że nie ma już do łódki żadnego prawa i lepiej dla niego, żeby się nigdy na rybach nie spotkali. Matka ubłagała policjantów, żeby nie aresztowali ojca. Janusz co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pierdolił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko ojca nie chce więcej widzieć. Stary do tej pory robi z januszami gównoburzę na forach dla wędkarzy bo założyli tam specjalny temat, gdzie przestrzegali przed robieniem jakichkolwiek interesów z moim ojcem. Obserwowałem ten temat i widziałem jak mój ojciec nieudolnie porobił trollkonta >Szczepan54 >Liczba postów: 1 >Ten temat założyli jacyś idioci! Znam użytkownika stary_anona od dawna i to bardzo porządny >człowiek i wspaniały wędkarz! Chcą go oczernić bo zazdroszczą złowionych okazów! Potem jeszcze używał tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od łódki. Jak któryś z nich zakładał jakiś temat to ojciec się tam wpierdalał na trollkoncie i np. pisał, ze chujowe ryby łapie i widać, że nie umie łowić xD Z tych samych trollkont udzielał się w swoich tematach i jak na przykład wrzucał zdjęcia złapanych przez siebie ryb to sam sobie pisał >Noooo gratuluję okazu! Widać, że doświadczony łowca! a potem się z tego cieszył i kazał oglądać mi i starej jak go chwalą na forum xD No elo ananasy, zgodnie z obietnicą dostarczam kolejne inby związane z moim starym-wędkarzem. Po pierwsze jak niektórzy z was już wiedzą ostatnia pasta poszła w na sadistiki i żydopotwory i z tych stron trafiła przez wędkujących śmieszków na prawie wszystkie fora wędkarskie do działów typu „niezła beka, humor wędkarski i nie tylko” gdzie janusze postują hehe dowcipy o rybach („jaka jest najwyższy wyrok dla karasia? Karaś-mierci!” ps to prawda xD) i śmieszne filmiki z jutuba. Bałem się co będzie jak stary ją znajdzie więc za każdym razem jak siedział w internetach to dyskretnie podglądałem co czyta, żeby przewidzieć nadciągającą burzę. Wczoraj jak prawdziwy polak jadłem obiad przed telewizorem a obok na kanapie siedział stary i na swoim laptopie co mu wcisn ęli z abonamentem z Plusa (ale 50zł przez pierwsze 3 miesiące a potem 150zł przez pozostałe 21 miesięcy najlepsze xD) lurkował swoje ulubione forum i dosłownie na moich oczach odkrył historię swojego życia XD Myślałem, że prodiż pójdzie w ruch ale ten matoł nie zrozumiał, że to o nim i zaczął cieszyć mordę XD (pomogło to, że pozmieniałem imiona i inne stalkogenne fragmenty ale pewnie też dla starego było zbyt abstrakcyjne żeby ktoś coś o nim napisał w internecie i ogólnie nie należy do bystrych) >HEHEHE POPA SUNY CO TO LUDZIE NIE WYMYŚLO HEHE Z TĄ ŁÓDKĄ TO DOBRE HEHE aż doszedł do fragmentu o PZW i Adamie i mówi >Ten Adam to pewnie taki sam skurwiel jak ten pierdolony Piotruś (imię zmienione znowu xD)od nas Ja na początku poker twarz ale jak już zrozumiałem, że ojciec nie skuma że to on nim to chochlikfejs.png i śmieję się z niego a stary myślał, że tak się cieszę z tej śmiesznej historii co znalazł i co niektóre zdania czytał po 2 razy, żeby było jeszcze śmieszniej i żebym na pewno zrozumiał xD Ale przechodząc już do inb z przeszłości: Gdy ojciec został już przez PZW pokonany zarówno w starciu bezpośrednim jak i na polu nowoczesnych technologii to na jakiś czas ograniczył działania wojenne do kurwienia na nich w zaciszu mieszkania ale potem rozpoczął walkę leśną, która polegała na wyrywaniu wszystkich możliwych tabliczek PZW jakie spotkał nad jeziorami i rzekami oraz awanturach z ludźmi sprawdzającymi karty wędkarskie (jak chcesz łowić legalnie to musisz płacić PZW 100-200zł rocznie, zależy od okręgu wędkarskiego i wtedy dostajesz taką kartę). Co do tabliczek, to część rozpierdalał i wyrzucał w krzaki a część znosił do domu jako trofea. Trzyma je w szufladzie i jak ma gorszy humor to sobie wyjmuje i przegląda te zdobycze i zaraz mu się robi lepiej xD. Co do karty wędkarskiej to ojciec oczywiście twardo bojkotował opłaty bo nie chciał żywić wroga i >DURR ZA CO NIBY TAKIE PIENIENDZE JAK ONI NIC NIE ROBIO TYLKO NA DUPACH SIEDZO A JA ZA TO MOGĘ MIEĆ KOŁOWROTEK NOWY I JESZCZE KILKA WOBLERÓW więc hardo sagował te opłaty i łowił na lewo. Nie wiem do końca jak to wyglądało jak go łapali ale z 2 razy wracał do domu podrapany bo prawdopodobnie spierdalał ze sprzętem przez las. Potem ci kontrolerzy zamiast się z nim ganiać to po prostu robili mu zdjęcia i jako, że był wśród miejscowych wędkarzy i oficjeli PZW delikatnie mówiąc znany xD to przyjeżdżali z tymi zdjęciami do nas do domu i mówili, że albo pokaże ważną kartę wędkarską albo będzie mandat. Stary się awanturował, że to nachodzenie i on zadzwoni na policję a matka zawsze w końcu im dawała jakieś pieniądze i sobie szli. Kilka lat temu była taka opcja, że ojciec trafił okazję żeby kupić tanio hehe żywczyków od jakiegoś właściciela stawu („żywiec” to jak nazwa wskazuje żywa mała rybka, którą zakładasz jako przynętę i wpierdalasz do wody a duża ryba ją zjada i się łapie na twój hak). Wracam któregoś dnia do domu i idę do kibla a wanna pełna wody i kilkadziesiąt rybek tam pływa. Lecę do ojca z mordą co się odpierdala a on mi mówi, że przecież widzę, że żywczyki figlują xD I on je w sobotę bierze na ryby. Była środa bodajże więc się pytam gdzie mam się do tego czasu kąpać (mamy prysznic w wannie, a nie w osobnej kabinie) a on mi mówi, że to tylko trzy dni więc nie umrę a jak bardzo muszę bo hehe idę jakąś dziewczynę poznać to mogę normalnie w wannie wyjąć korek i włączyć prysznic i wziąć go z rybkami bo one nie są na tyle małe żeby do rury wpaść, tylko nie mogę ani za ciepłej ani za zimnej wody lać bo im zaszkodzi. No kurwa rzeczywiście. Jechałem się kąpać do babełe na drugi koniec miasta. Ojciec ma też swojego idola, nazwijmy go Bogdan. Bogdan za komuny i w latach dziewięćdziesiątych był zajebistym wędkarzem, bił jakieś rekordy, wygrywał zawody i ogólnie pisali o nim w gazetach wędkarskich. Potem poszedł na ten słynny stołek do PZW zaczął chlać, posiedział tam trochę i go wyjebali, pewnie za to chlanie. Teraz dalej trochę łowi ale od kilku ładnych lat żadnego przyzwoitego miejsca w zawodach zająć nie może i dalej pije, o czym piszą na różnych forach „no a od bogdana to nad Sanem znowu było wódę czuć hehe”. Jak Bogdan szedł do PZW to mój stary już nie przepadał za tą organizacją ale jeszcze jej nie nienawidził i nie uznał tego za zdradę tylko, że Bogdan jak Kazimierz Wielki rozpocznie reformy i oddzieli ziarna od plew i szczupaki od sumów. No ale jak Bogdana wyjebali to ojciec już kompletnie PZW znienawidził i uznał, że oni go zniszczyli bo był uczciwy i układy go wykończyły. Jak jeszcze w licbazie byłem ze starymi na wakacjach na mazurach to akurat w okolicy były jakieś zawody, w których brał udział Bogdan (już po wyjebaniu ze Związku) i mój stary oczywiście chciał koniecznie tam jechać, więc pojechaliśmy. Zawody wyglądały tak, że wędkarze w pewnych odstępach siedzieli nad kanałkiem a widzowie mogli się przechadzać wzdłuż niego tylko musieli być dupa cicho żeby nie rozpraszać zawodników i ryb nie płoszyć. Oczywiście jak tylko mój ojciec zobaczył idola to leci do niego i drze mordę >PANIE BOGDANIE PANIE BOGDANIE TO JA! JAK BIORO? CZYM PAN NĘCIŁ? Wszyscy zgromadzeni się na ojca patrzą jak na idiotę i pokazują mu żeby był ciszej a Bogdan jak go zobaczył to tylko opuścił głowę zrezygnowany bo już ojca znał, bo ojciec już go na kilku zawodach napastował. Stary podszedł do niego i coś mu pierdoli a ja z matką staramy go uciszyć i zabrać trochę dalej żeby nie przeszkadzał, ale był tak podniecony że się nie dało. Bogdan po chwili skiną na jednego sędziego, wyraźnie po to żeby przyszedł i coś zrobił z moim starym. No to sędzia podchodzi i mówi, że trzeba zachować ciszę i prosi żeby się odsunąć od zawodników. Na co mój ojciec zaczyna awanturę, że on tu będzie pilnował żeby panu Bogdanowi nikt nie przeszkadzał i nic nie psuł bo on już zna ich (tych z PZW, którzy są oczywiście przyczyną niepowodzeń Bogdana) metody. Bogdan tłumaczy, że on nie potrzebuje ochrony i sam sobie poradzi a ojciec >Proszę się nic nie bać, ja się wszystkim zajmę i stoi wyprężony. Dopiero jak go organizatorzy postraszyli policją to odsunął się na przyzwoitą odległość ale dalej jak ktoś tylko koło Bogdana przechodził to stary się napinał jak debil i wytężał wzrok, czy mu żyłki nie przecina albo jakiegoś gówna do wody nie wrzuca żeby odstraszyć ryby i pod nosem mamrotał, że on już ich wszystkich dobrze zna. Co ciekawe w sobotę czyli jutro ojciec jedzie kibicować Bogusiowi na jakieś zawody nad Zegrzem pod Warszawą i może pojadę z nim bo w sumie wolę sobie pochodzić po krzakach i udawać, że ojca nie znam niż zapierdalać w domu z odkurzaczem jak widzi to moja matka. Pewnie będzie jakaś inba więc będę dostarczał xD No i chuj pojechałem na te zawody wędkarskie nad Zegrzem ze starym ale nie działo się nic ciekawego poza tym, że pan Bogdan tak się napierdolił, że się wjebał do wody po uszy i mój stary z jakimiś Mirkami go wyciągali a organizatorzy powiedzieli, że dopóki nie pójdzie na jakieś leczenie to ma się nie pokazywać bo za każdym razem jest z nim problem. No i jeszcze wróciłem bogatszy o buty xD Mój stary poszedł się odlać w krzaki i wraca po chwili z butami ujebanymi jakimś gównem i chyba krwią >hehe synek popa prawie nowe doczyści się i będziesz miał w sam raz to ja mu tłumaczę, że mam buty i żeby to wyjebał a on >no co ty suny grzech zmarnować takie, sam będę chodził ja tobie nie pasujo Teraz stary siedzi w przedpokoju, czyści je i się cieszy jaką ma głowę do interesów xD Podwiekowe historie A teraz, drogi Czytelniku, zabierzemy Cię w podróż do Twoich młodzieńczych lat. Jeżeli nigdy nie zesrałeś się w gacie, nie wspinałeś się na drzewa, nie zabijałeś mrówek i nie stłukłeś sobie kolana potykając się na nierównym chodniku, to tak naprawdę nigdy nie byłeś podwiekiem. W tym rozdziale przybliżymy Ci klimat młodzieńczych, beztroskich lat, kiedy nie użalałeś się nad swoim losem, kiedy o wszystko dbali mame i tate, kiedy Twoim jedynym dylematem było to, czy lepiej pograć z innymi podwiekami w gałę czy iść oglądać dragonballa w telewizji. Huśtawka Kiedy bylem mały na osiedlu cały czas stawiali takie dwuosobowe huśtawki że się siedziało naprzeciwko siebie. No wiecie takie biedne metalowe huśtawki że dwie osoby siadały na przeciwko siebie na takich jakby krzesełkach pomalowanych najtańszą emalią i mogły się huśtać razem. Nie wiem czy to wynikało z tego że chciano oszczędzić materiały (jeden stelaż na dwie osoby to zawsze mniej drogocennego metalu) czy coś innego kierowało umysłami inżynierów którzy zaprojektowali ten cud techniki. Od pierwszego dnia pod huśtawkami ustawiały się kolejki dzieci pragnących spróbować tej nowej zabawki, bryzy świeżości na placu zabaw wypełnionym starymi zardzewiałymi karuzelami i drabinkami pamiętającymi młodość pierwszego sekretarza dawno odeszłej i znienawidzonej partii. My jako starszaki przychodziliśmy na plac zabaw po zmierzchu, kiedy młode matki dopalając ostatnie papierosy udawały się ze swoimi plączącymi dziećmi do domów aby jutro kontynuować edukacje w technikum a ostatnie ze starszych dzieci znikały w domach pędząc na wieczorynkę która z zapałem oglądały na 21 calowych telewizorach trilux będących wskaźnikiem wysokiego statusu społecznego w biednych umysłach ich jeszcze biedniejszych rodziców. Wtedy to właśnie my, znienawidzone starszaki niepodzielnie panowaliśmy nad królestwem metalowych drabinek i koników. Pluliśmy na siodełka karuzel, sikaliśmy do piaskownicy i robiliśmy wiele innych dorosłych w naszym mniemaniu rzeczy których sens nigdy nie wydał mi się jasny. Tak samo było kiedy postawili te nowe dwuosobowe huśtawki. Najpierw mateusz wyrwał łańcuszki mające w teorii zabezpieczyć dziecko przed wypadnięciem z pomalowanej tandetna emalia ławeczki na huśtawce. I wtedy, gdy mateusz z pasją próbował oderwać drugi z pary łańcuszków w głowie któregoś z nas zrodził się plan. Huśtanie 'na bonusa'. Idea była prosta - każda huśtawka posiada rurkę o którą blokuje się gdy pasażer jest rozhuśtany zbyt wysoko. Ma to zapobiec kręceniu się huśtawki wokół górnej osi i wyrwaniu jej z ziemi. Ustaliśmy że każde przypierdolenie w tą rurkę to tak zwany bonus. Wiec każdego dnia po zmierzchu z młodzieńczym zapałem biliśmy kolejne rekordy w ilości bonusów. Oczywiście konstruktorzy huśtawki nie przewidzieli że zostanie ona wykorzystana to tak dziwnych celów, więc nogi choć wbetonowane w chodnik z każdym kolejnym bonusem wyrywały się z ziemi, a rurki trzymające siedzisko wyginały się raz w jedna raz w druga stronę. Pamiętam to jak dziś, był gorący lipcowy wieczór, środek wakacji. Komary latały stadami a słońce zachodziło gdy na placyku pojawił się Oliwier. Nigdy nie pozwalaliśmy się z mu z nami bawić, sam nie wiem czemu. Oliwier przyszedł i powiedział że che pobić rekord bonusa. Wyśmialiśmy go ale był uparty i w końcu siadł samotnie na krzesełku. Jako że wcześniej huśtałem mielonego (mówiliśmy na niego tak bo był gruby a mama w soboty wołała go z okna na obiad słowami "sebastian do domu! mielone stygną") i łysego który był wysoki i tez swoje ważył kiedy przyszła pora huśtać Oliwiera wykręciłem się mówiąc że jestem zmęczony i nie mam siły. Prawda była jednak inna. Zauważyłem ze huśtawka bardziej niż zwykle odrywa się od ziemi i po prostu się balem. Kiedy oliwier wsiadł i zaczęli go huśtać ktoś po 50 czy 60 bonusie wpadł na pomysł żeby "walić tak mocno aż się gnojek porzyga" biedny Oliwier nie miał jak uciec z huśtawki która coraz mocniej uderzała w blokującą rurkę a ponieważ była niedociążona z jednej strony coraz wyżej odrywała sie od ziemi. W końcu uderzyła tak mocno że betonowe mocowania pękły a pasażer wraz z metalową ramą odlecieli na kilka metrów. Chłopak miał szczęście że nic go nie przygniotło, ale mimo to konkretnie przypierdolił w ziemię. Później było dużo krwi, policji, problemów i obniżone zachowanie na koniec roku jednak wszyscy z obecnych twardo stali przy kwestii że "chłopaka nikt nie zmuszał i że sam chciał żeby go rozhuśtać jak najmocniej". Oliwier po rekonwalescencji wrócił do siebie jednak już nigdy nie zachowywał się normalnie. Kiedy nasza wychowawczyni zorganizowała dla grupy z osiedla wycieczkę do szpitala by odwiedzić chorego wszyscy którzy byli obecni podczas feralnego zdarzenia zgłosili swój udział tym bardziej że odbywało się to w ramach lekcji. Do dziś nie zapomnę tego błędnego uśmieszku kiedy chórem ochrzciliśmy go "Bonus" na cześć bicia rekordu i jednogłośnie ustaliliśmy że z powodu destrukcji huśtawki rekord pozostanie niepobity. I choć wzrok i wyraz twarzy sprawiają wrażenie jakby Oliwier przedawkował jakieś narkotyki lub wypił parę piw jednak prawda jest inna. To wszystko efekty tamtego zdarzenia, jego lotu i lądowania na twarz wraz z kilkudziesięciu kilogramowym stelażem huśtawki. A ja za każdym razem gdy widzę w teledysk w którym występuje mam przed oczami tamten lot i jego krzyk gdy huśtawka oderwała się od ziemi. Biedanon i pizza Moja podstawówka należała do 'tych lepszych' - chodzi o te słynne nowoczesne zachodnie systemy nauczania. Chodzili do niej albo ludzie z rejonu (robotniczego prlowskiego osiedla), albo dzieciaki z bogatych rodzin (synowie prawników etc.). Kiedyś w 5. klasie podstawówki, pojechaliśmy do pizzerii, bodajże do jakiejś sieciówki, typu pizza hut. No i tam były warsztaty robienia pizzy, takie dla dzieciarni, mocna reklamówka. No i po skończeniu kursu, otrzymywało się zniżki w kuponikach. Zacieszony otrzymałem bilecik, a jeden największy seba z robotniczej rodziny, chcąc wejść w dupę wszystkim klasowym bananikom (peja mocno, komputer hehe gry, śmieszek - ja wtedy bez kąpy, jako jedyny z klasy, największy biedak w całej klasie, pośmiewisko bananków z rodzicami prezesami firmy/adwokatów/lekarzy, u mnie matka sprzątaczka): >seba i ty tak sobie tej pizzy nigdy nie kupisz, bo cie i tak nie stac, po co ci to >śmiech w całej klasie Zapamiętałem to. To był moment, w którym nie dość, że ja nawet nie miałem co powiedzieć, to nawet nauczycielka spojrzała na to wszystko z politowaniem i nawet nie powiedziała słowa, żeby mnie obronić przed szykanami. Ale jakoś do tego przywykłem i zamknąłem mordę, nie odzywając się przez resztę dnia do nikogo. Miałem pretensje do bogu-ducha-winnej matki, oczywiście nie doceniając, że i tak stara się jak najlepiej dla mnie. Ostatnio go spotykam, przeciętny stulej z peją na słuchawkach, ONRowiec, kibic lokalnego chujklubu. Student politologii najbardziej chujowego uniwerku na całym świecie, utrzymanie rodziców. Zobaczyłem tego mizernego stuleja z bloku z betonowej płyty i przypomniałem sobie całe zajście. Student poważnego kierunku na burzliwe czasy, uwierzcie mi, poważnego. Dobrze ubrany (inb4 /fa/, po prostu klasyczna kulturka, płaszcz + garnitur), zarabiąjący pieniądze (marne to marne, ale zawsze swoje własne). Uśmiechnąłem się pod nosem i po krótkiej guwnorozmowie, pomyślałem, że wydam kurwa wszystkie pieniądze, żeby tej kurwie polackiej pokazać. Szło mniej więcej tak: >to może wpadniemy na obiad do xxx [dobrej restauracji], coś bym zjadł >wiesz co, nie mam czasu... >nie stać cie? no patrz, to może do yyy [chuj kurwa, jednej z bogatszych w mieście, zaryzykuje, wydam kurwa 400 zł, najwyzej 2 dyzury pod rząd wezmę i nie pośpię na łikendzie, przez resztę tygodnia jedząc guwno z octem] >nie no, nie to, ze nie stac (...) no wiesz no, moze do jakiegos baru na piwo w łikend >to az tacy tam biedni jestescie? [śmiech] masz w ogóle jakieś pieniądze? >no... yyy... akurat nic nie wzialem z domu >och no dobra, to trzymaj się, na razie [śmiech] Jego biedna, niemalże płacząca mina była dla mnie najprzyjemniejszym widokiem od minionych 10 lat, lepszym od skutecznej operacji matki i 2 wyniku matury na całą szkołę, od wszystkich zdanych egzaminów razem wziętych. Każda fraza z jego marnawych, siwych ust poglębiała jego apatyczne spojrzenie, tak, że smak jego porażki był dla orgazmem. Jego tępawe, nieporadne spojrzenie sprawiało mi przyjemność, mógłbym się tak pastwić nad jego mizerną aparycją i zachowaniem przez wieki. Projekcja jego żałosnej skruchy i przyznania się do porażki dała mi taką radość, zmieszaną ze skrywanym i skumulowanym przez lata poniżeniem i pogardą, że miałem ochotę parsknąć śmiechem w te cebulackie oczy pełne żalu i bezradności. Zrobił się taki malutki. Zupełnie jak ja. TYLE KURWA WYGRAĆ, JEBANA ROBACKA KURWO BEZ PRZYSZŁOŚCI I PERSPEKTYW, NĘDZNY ŚMIECIU, ZDYCHAJ NA DNIE POLSKIEGO MARGINESU SPOŁECZNEGO RAZEM ZE SWOIM ZBYDLĘCIAŁĄ RODZINĄ, ŻYCZĘ CI NAJGORSZEGO. widzicie anony, a wszystko przez tę pizzę Przegryw mamisynek Są tu anony, które przegrywają przez nadopiekuńczość rodziców? Mnie rodzice nianczyli od zawsze ok i nadal niancza, a mlody nie jestem... nigdy nie mialem pracy ani dziewczyny. Kolegow tez nie, bo w mlodosci bali sie mojej matki, a jak juz zaczynalem byc nastolatkiem to ja wysmiewali. Jak bylem maly to zaprasilem kumpli do domu, mama juz od razu paczki wyciagnela, obiad chciala im dac, gotowala jakies gowno, kazala byc przy otwartych drzwiach, my se z sebami gramy w gre telewizyjna albo ogladamy tv albo gramy w gre planszowa to tate wbija do pokojyu, chce z nami sie bawic, jak dzieciak, ogrywal nas ciagle chuj i kazal placic. Dlatego nie przchozili do mnie. A potem to juz nikt nie chcial sie ze mna kolegowac. Do 13 roku zycia mame podcierala mi dupe i mnie myla (zeby do 12 roku czy jakos tak). Tate pokazal mi jak sie golic jak mialem 16 lat ale wtedy nic mi nie roslo i co tydzien mnie golil mimo ze pizdo zarost. Zawsze mi wszystko pod nos podstawiali, dlatego dzis jestem spierdolina co nie umie nic poradzic. Zawsze gotowali, zawsze sprzatali, zawsze mi prace domowe robili, zawsze mi prali rzeczy, zawsze mi ciuchy kupowali, zawsze zakupy robili, wszystko za mnie. Nadal tak jest i to robia. Ale oni nie sa juz tacy mlodzi i niedlugo umra, albo zestarzeja sie bardziej, a ja sobie nie dam rady. Jestem gruby bo matka tak mnie karmila i nadal karmi ze kurwa to nie pojente. Kurwa matka nieraz mnie na fapie nakryla ale maja wyjebane tak jak tate, bo wchodza mi do pokoju bez pukania. Komputer dostalem w wieku 19 lat pierwszy i byl w duzym pokoju, w salonie, wszyscy robili co widze, nawet ze przeklinam itd. tam, kontrolowali mnie, ale wiedzieli ze synek dobry, to wyjebane, bo wszystko dla mnie. W swoim pokoju kompa mam od 3 lat, a teraz mam 24 lata... Ale dopiero rok temu drzwi zamontowalem w pokoju. Wczesniej widzieli jak fapie czy cos, fapalem glownie do spodni, zeby fiuta nie bylo na widoku, bo wszystko widac bylo, jakos dawalem rade, ale matka potem mowila zebym nie fapal do majtek bo trudno sprac potem z gaci to. Serio tak mi mowila i to z takim spokojem kurwa to mnie przeraza. Do szkoly tez zawsze ze mna chodzila, znaczy tata mnie zawsze podwozil, a matka udzielala sie w klasie, ciagle, seby jaja ze mnie robily bo maminsynek, matka ciagle do wychowawczyni przychodzila zeby sprawdzic synusia, byla skarbnikiem klasowym w komitecie rodzicielskim, udzielala sie tam ciagle, pytala sie ludzi z klasy czy mnie lubia, siara na maxa, a dziewczyn sie pytala czy im sie podobam. Kurwa no ale jakos przezylem szkole wiec wyjebane ale teraz jestem niezdolny do zycia. Ostatni raz nie pamietam kiedy z domu wyszedlem, wszystko za mnie robia rodzice, nawet mama mnie strzyze (mam fryzure podobna do gracjana roztockiego, ale wyjebane, nastepnym razem powiem zeby mi na sebe sciela taka lysa glace). Eh kurwa no moglem na /z/ isc ale mimo ze /fz/ tam jest to nie wiem, w ogole kurwa nic nie wiem, nie umiem zyc, co robic, nie wiem, pierdole, jzu nie chce mi sie pisac Inby z pierdami Jak mialem z 7 moze 6 lat to bardzo lubilem jesc bób (takie smierdzace zielone cos xD). Pewnego dnia wpierdolilem tego wiadro i tak o polnocy obudzile sie z uczuciem strasznego napompowania. Zastanowile sie czy nie pojsc do kibla bylem zmeczony wiec ostatecznie postanowilem puscoc nieco bakow zeby zlagodzic efekt. I tak parenascie minut pierdzialem, nagle uslyszalem jak stara szla do kuchni (byla obok mojego pokoju), wchodzac tam wrzasnela glosem duszacego sie czlowieka "JEZU JAK TU SMIERDZI!". Poniewaz bylem maly i temat pierdow, kupy mnie smieszyl to zaczalem sie cicho smiac. Potem weszla do mojego pokoju i zduszonym glosem wykrztusila "JA PIERDOLE…" po czym predko uciekla. Ojciec chyba uslyszal cale zamieszanie i sie pytal "kochanie co sie stao? co tak smierdzi?" a ja taki rofl na cala chaupe xD Innym razem kapalem sie w wanne (domek jednorodzinny, pierwsze pietro nad duzym pokojem). Wtedy to na dole byli jacys goscie z pracy ojca radcy prawnego, spotkanie biznesowe jak sie domyslam. No i podczas tej kapieli na moj odbyt zaczelo napierac ogromne wrecz cisnienie gazu zawierajacego duze ilosci siarkowodoru. Wiele nie myslac, z calej sily wypuscilem cala zawartosc prosto w wanne wydajac bardzo glosny dzwiek przypominajacy wybuch bomby, ktory zaczal niesc sie po calej wannie, ktora przekazala go scianom, rurom itd. Po 5 sekundach slysze bardzo szybkie kroki ojca na schodach. Podbiegl pod drzwi mojej lazni i przerazonym glosem zapytal "Pawel co sie stalo? Jestes tam?!" a ja troszke speszony "no kąpie sie a co xD", ojciec sie pyta "co tam sie stalo, uderzyles sie, spadlo cos? slyszalem jakis glosny huk" a ja na to "tato, ja tylko puscilem baka". Po uslyszeniu tego ojciec wydal jakis naprawde bardzo dziwny dzwiek, ktory byl chyba polaczeniem ulgi, zażenowania, wstydu i zduszonego smiechu. Ciekaw jestem tylko tego co powiedzial panom na dole xD Kogut w kiblu >Moja opowieść chyba będzie najbardziej nieprawdopodobna, do dziś tego nie ogarniam. >Byłem wtedy małym gówniarzem, ale okres ten pamiętam bardzo dobrze i jestem pewny, że sobie tego nie wymyśliłem. >Pojechałem na wakacje do swojej babci i dziadka mieszkających na wsi. Typowa, malutka wieś, dziadkowie mieli jakiś kawałek pola i tak sobie tam żyli. >A że to jeszcze były wczesne lata 90 i wszystko na wsiach zacofane, to nie mieli tam jeszcze łazienki, myło się w balii a chodziło srać do drewnianej ubikacji kawałek od domu xD >Trochę takiej jak pic rel. >Bawiąc się tam pewnego razu na podwórku (babcia była w domu, dziadek coś robił na zewnątrz) zachciało mi się srać, więc podbiegłem do kibelka będąc przekonanym, że jest wolny, złapałem za drzwi, pociągnąłem... i okazały się zamknięte od środka. Zdziwiłem się mocno, bo przecież babcia w domu a dziadek obok, więc kto tam może być. >Szarpnąłem znowu i nic. Wtedy pomyślałem, że moje jakiś rolnik coś robił na polu, zachciało mu się srać i przybiegł szybko do najbliższego kibla xD zrobiło mi się głupio i chciałem już odejść, ale jeszcze z ciekawości zerknąłem przez dziurkę zobaczyć, czy faktycznie ktoś tam jest, czy może coś się zablokowało. >Nie była to taka dziurka na wprost drzwi, tylko bardziej po lewej, na dole, jakaś losowa dziura. >Przytknąłem tam oko i mnie zatkało. >W środku siedziało... kurwa coś. Miało spokojnie wzrost dorosłego człowieka, na wpół pokryte piórami, ryj jak jakiś kogut/ptak, ogólnie przypominało hybrydę koguta i człowieka, jakiś pierdolony kogut-man. Brzmi zabawnie, ale to było tak przerażające i nie wytłumaczalne, że bezwładnie odskoczyłem do tyłu, wypierdalając się, czułem jakby mi się płuca zapadły, nie mogłem wydobyć z siebie dźwięku niczym w nocnym koszmarze, w końcu jakoś do siebie dochodząc wstałem, pobiegłem do domu babci, siedziałem spanikowany przez chwilę, po czym zacząłem ryczeć jak pojebany i krzyczeć, że chce do domu. >Dziadkowie zobaczyli, że nic mi nie jest, więc po prostu pomyśleli że nagle zatęskniłem za mamą, dziadek odwiózł mnie na pociąg i odstawił mnie do domu, wszyscy uznali że po prostu byłem płaczkiem który się stęsknił za rodzicami... no kurwa nawet jakbym chciał to co miałem powiedzieć, że zobaczyłem 2 metrowego koguta w kiblu? >Nie ogarniam tego wydarzenia, ejstem pewny że sobie tego nie wymyslilem, zbyt dobrze to pamietam. Nigdy na te wies nie pojechalem, ale i nigdy sie tam chyba nic nie wydarzylo strasznego, a bynajmniej o tym nie slyszalem. Inba Najobszerniejszy i zarazem najbardziej śmieszkowy etap podróży przez pasty rozpoczyna się właśnie w tym miejscu. Przed Wami zbiór historii, które wywołają kremówkową eksplozję w Waszych mózgach. Czym dokładnie jest inba? Tego nie wie nikt. Inbą wypełniony jest wszechświat, z inby stworzony jesteś Ty i ja. W tym rozdziale poczujesz ją na własnej skórze. Zapraszam do lektury. Bóbr w wannie Kiedyś będąc w lesie natknąłem się na ślady krwi prowadzące od pobliskiej drogi w głąb lasu. Podążyłem krwawym szlakiem, który zawiódł mnie w krzaki. Znalazłem w nich rannego bobra. Zabrałem go do domu, karmiłem drewnem i trocinami. Gdy bóbr wydobrzał zostawiałem go samego w domu. Gdy wracałem klepał mnie ogonem w dłoń na przywitanie. Pewnego jednak dnia, gdy byłem w pracy zadzwoniła do mnie sąsiadka i powiedziała, że woda wylewa się spod moich drzwi zalewając całą klatkę schodową. Okazało się, że bóbr zbudował w wannie tamę i zalał cały blok. Zrozumiałem wtedy, że jego miejsc jest w morzu. Zawiozłem go nad Bałtyk i wypuściłem. A czy, moi kochani, opiekowaliście się kiedyś jakimś dzikim zwierzęciem? Kanapki z racuchami kurwa słuchajcie pracuje na budowie, w piątek gość przyniósł kanapki z kotletem schabowym, pracuje z nami taki chłopaczek z małej miejscowości, widziałem jak patrzył na te kanapki, pytał czy smaczny kotlet itd. Trochę się z niego pośmialiśmy, że nigdy nie jadł kotleta schabowego. Dzisiaj patrzę, a on przynosi kanapki również ze schaboszczakiem, śmiejemy się, że na bogato ciśnie. Widziałem jaki był dumny, później zobaczyłem, że w środku ma racuchy, kurwa, chciałem powiedzieć o tym wszystkim, wiem, że byłoby pieniężnie. Powstrzymałem się i smutłem, chyba mięknę z wiekiem Herbata z termometrem Kiedyś za młodu nie chciałem iść do szkoły i wsadziłem termometr do herbaty. Niestety herbata miała over 9000 stopni i termometr pękł. Nie chciałem dostać po dupie więc wyjebałem termometr za szafę (pewnie dalej tam leży xD). Potem babcia weszła do pokoju i spytała czy mam temperaturę. Ja mówię, że nie i, że odłożyłem termometr już bebciu. No to babcia se siadła i patrzy jak wpierdalam śniadanie. I w pewnym momencie pyta się "a herbatki czemu nie pijesz, nie dobra?". Ja jej na to, że właśnie jakaś dziwna. Więc babcie podeszła, wzięła kubek, spróbowała, uznała, że normalnie smakuje i, że sama wypije. I niestety wypiła ;_; Niedługo po tym nie miałem już babci. Dostała krwotoku w przewodzie pokarmowym. Lekarze uznali, że to jakiś wyjątkowo duży wrzód pękł. Do dziś tylko ja znam prawdę i nikomu o tym nie mówiłem. Femka na randce Umówiłam się przez neta z facetem, który podobno po obejrzeniu mojego zdjęcia stwierdził, że musi mnie spotkać (młoda byłam i głupia). Cała randka przebiegła raczej spokojnie, nie obyło się bez maślanego patrzenia na biust i grubymi nićmi szytych komplementów. Było lato, wracaliśmy z długiego spaceru po mieście (uwielbiam wszędzie chodzić na piechotę ), zgłodnielismy więc facet zaproponował jakiś fast food. W tych czasach w ogóle nie miałam pojęcia co to znaczy kebab, bo po prostu nie stołowałam się w takich budach. Patrzę na listę dań, kebab brzmi magicznie, więc poprosiłam o to danie. Po kilki gryzach okazało się, że na pewno nie zjem wyżej wymienionego, wygrzebałam trochę surówki a resztę po paru minutach udawania wrzuciłam do kosza. Tamten swój juz zdązył zjeść, więc sięgnął do kosza i wyjął mój! Boże, chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie. Po wyjęciu i otrzepaniu z opakowania z petów stwierdził: po co ma sie zmarnować. Wizażystka z karkówką A mi sie przypomniała moja randka z eksem. To była tragedia normalnie. Mimo, ze byliśmy parą juz kilka lat to jednak mogę to wliczyć w randki, bo sie wyjątkowo udaliśmy do zamku w Czersku pozwiedzać. Akurat trwał jakiś festyn (to było latem 2005) i była masa stoisk z różnymi gadżetami rodem ze sredniowiecza, mieczami, amuletami, skórami itd. Były różne pokazy tańca i fechtunku. Generalnie super. Ja jednak nie miałam kasy, bo wtedy byłam na bezrobociu. Zrobiłam się strasznie głoda i poprosiłam TŻ by kupił mi cos do jedzenia. On juz zaczął kręcić nosem, że ma mało pieniędzy. Ja strasznie chciałam karkówkę, a on bardzo chciał bym wzięła cos tańszego, np. kiełbasę. W końcu jednak dostałam tą karkówkę. Gdy jadłam przy stole on poszedł zwiedzać stoiska. Zatrzymał sie na dłużej przy jednym i gadał ze sprzedawcą i cos oglądał. To było stoisko z amuletami. W końcu wyciągnął kase z kieszeni i wrócił do mnie z tym czymś co kupił. Okazało się, że to jakiś amulet. Podał mi go i powiedział, że to na powodzenie w życiu i takie tam. No i ja prawie spadłam z łąwy, bo on normalnie NIGDY mi takich niespodzianek nie robił. Byłam po prostu zachwycona tym, że chciał mi zrobić przyjemność. No i mówię mu "dziękuję, och jakie to miłe z twojej strony", miałąm ochotę rzucić mu sie na szyję i wycałować, gdyby nie to że siedział po drugiej stronie ławy. A on wtedy zabrał mi amulet z ręki i powiedział "Ale to dla mnie, ty dostałaś karkówkę" Inbowanie ze staruszkami w bloku Rzecz dzieje się na głębokiej prowincji, z tych, w których talerz satelitarny z logo Polsatu stanowi wyznacznik wysokiej majętności. Dwunastorodzinny blok mieszkalny; osoby dramatu dwie: Pani Helcia Z, 70-paroletnia wdowa pogrążona w grafomanii (potrafi po dziś dzień pisać po 3-4 wiersze religijne na dobę, oczywiście pełna Częstochowa) & Pan Rabarbar - nieco głuchowaty, jowialny starszy pan z przemiłą żoną, obydwoje skorzy do żartów i często zaczepiający patologiczną młodzież, by pod przykrywką sąsiedzkiej gadki-szmadki przemycić latoroślom jakiś ważny morał. Aha, pani Helcia i państwo Rabarbarowie mieszkają klatka w klatkę od przeszło 30 lat. WIĘC: dzwonimy (to było jakieś 7 lat temu, byłem przed mutacją, zresztą słyszycie że umiem zmieniać głosy xD) do Rabarbara jako Helcia: [H]: dziendobry panie Rabarbar proszę pana mam taki problem... (R): a dziendobry sasiadko, co trzeba? [H]: no, lodowki nie dam rady sama zniesc do piwnicy, popsula sie i juz nowa przywiezli ale nie ruszy sie jej mnie samej.. (R): to ja zaraz bede!! beep beep, czas na telefon do pani Heleny, tym razem wystapilem w roli Rabarbara: [R]: halo? helena?! (H): tak slucham? o co chodzi? [R] tu rabarbar stara kurwo. ja tu jestem bossem tej dzielany, a jak kurwa nie wierzysz to ci zara przyjde i zabieram lodowke. spokojnie usiedlismy przed blokiem na lawce z paczka pelna pestek slonecznika, by obserwowac, jak pan Rabarbar pogwizdujac wesolo skocznym krokiem przechodzi od klatki do klatki. slychac bylo nawet jego ciche wolanie: "no to co z ta lodowka pani Helciu!?", potem dziki wrzask Heleny, przeklenstwa z trudem artykuowane przez te kobiecine brzmialy straszliwie. w tym kociokwiku okropnym pan Rabarbar zdumialy wrocil do domu krecac glowa. Jestem na 99% pewien ze przez tych 7 czy ile lat to juz minelo, ci ludzie nie doszli do tego co tak naprawde stalo sie tamtego dnia. czuje dobrze czlowiek. Kup se orangutana Zrobimy to po mojemu: KUP SOBIE, KURWA, ORANGUTANA! Tak, kurwnego, owłosionego orangutana, nie mówimy tu o jakiejś pierdolonej kapucynce czy innym jebanym szympansie. Nie pytaj mnie skąd masz go wziąć, bo to nie mój problem. Orangutana nazwij Clyde (to nie podlega żadnej dyskusji, wszystkie orangutany mają na imię Clyde - nie pytaj dlaczego, tak działa życie). Zacznij bujać się z orangutanem po mieście, zabieraj go dosłownie, kurwa, wszędzie: do klubów/pubów, parków, na rynek, dworzec, WSZĘDZIE! Z czasem ludzie zaczną zwracać na Ciebie uwagę, zaczepiać i pytać o małpę, nie spierdol tego! - narób sobie masę znajomych, każdy będzie chciał się pokazywać w towarzystwie kolesia z orangutanem. Za każdym razem kiedy powiesz coś śmiesznego, przybijaj z Clydem piątkę. Wśród Twoich nowych znajomych na pewno będą jakieś kobiety, które na pewno będą zwracać na Ciebie uwagę, bo facet, który pokazuje się w towarzystwie orangutana jest co najmniej intrygujący. Tego też nie spierdol, ruchaj Twoje nowe znajome na wszystkie możliwe sposoby (niekoniecznie na dwa baty z orangutanem). Kiedy już zrobi się o Tobie głośno znajdzie się ktoś, kto da Ci pracę, może nawet zaproszą Cię do telewizji. Mając pracę będziesz miał zdolność kredytową, pożycz jak najwięcej pieniędzy, małpę sprzedaj do cyrku i spierdalaj do jakiegoś ciepłego kraju, z którym Polska nie ma umowy o ekstradycję. Następnie idź na piękną plażę, spójrz w błękit oceanu i krzyknij: "Wygrałem w życie!". Seks nie istnieje Uwaga, pisałem to dnia 17.09.2011 około 4 rano. Otóż wybrałem się na domówkę, studencki czwartek motzno. Wszystko działo się 16 września 2011 r. Pewnie przeczyta to kilka osób nim to usuną, ale cóż, przynajmniej będziecie wiedzieć, wklejajcie to gdzie się tylko da! Ale wracam do domówki. Było z 20 osób, prawie cała moja grupa studenciak dziennikarstwa here. Alkohol się lał litrami, masa wódki poszła. Około godziny 22 miałem tak dobrze, że poszedłem rwać jakąś dziewczynę. Nazywa się Patrycja, nawet niezła laska, fajny tyłek małe cycki. Ona lekko podpita, tańczymy razem. I jest coraz lepiej, moje ręce wędrują do jej tyłka, ona robi dziwną minę. Chciałem pocałować ją, odwaga motzno wtedy była. Dotknąłem jej ust, ona wsadziła mi język od razu. No i idziemy do sypialni rodziców koleżanki, akurat inna para zwolniła miejsce. Liżemy się, ja się rozbieram ona nic. Ja się pytam czemu nie nie robi. Ona mówi mi, że musi mi coś powiedzieć. No to ja ok szybko i chodź się kochać. Ona mówi do mnie że SEKS NIE ISTNIEJE.. Ja sobie kurwa myśle co ona brała, ile wypiła czy co. Ja prawiczek oczywiście, miała być moją pierwszą. To ona mówi że seks to tylko legenda, że on nie istnieje i że każdy kto mówi że uprawiał seks to słyszał tę historę i powtarza ją każdemu. Ja zaśmiałem się głos i macam ją po tyłku. Ona mi plaskacza strzeliła i mówiła bym słuchał. Mówi mi że jak komuś o tej rozmowie powiem, to po prostu zniknę. Seksu nie ma, ale mam mówić wszystkim że zaliczyłem Pati i że była niezła. Mówiła to bardzo serio, dziś wysłałem jej smsa czy to prawda a ona odpisała mi że tak. I o co w tym kurwa chodziło? Ktoś może to potwierdzić? Jakoś subiektywnie by nikt się nie dowiedział albo coś takiego, bo jak to prawda nie chcę znikać. Filozopierdolenie opa Czy dynamonki zdają sobie sprawę w pułapkę jaką wpadły w momencie kiedy zaczęły lurkować polskie szą? Czy zdajecie sobie sprawę że właśnie wpadliście w ten słynny matrix bo wybraliście czerwoną pigułkę? Bo tak naprawdę w momencie kiedy poznajemy grupę ludzi o odmiennym sposobie myślenia oraz postrzegania rzeczywistości, zdajemy sobie sprawę że to cała reszta jest tymi ''podłączonymi'' Pomyśl tylko przez chwilę, no dalej kurwa, czy potrafiłbyś określić jednym mianem wszystkie osoby z klasy/pracy/otoczenia które przeglądają kwejka, kurwixxy i inne demoty? Nazwałbyś ich śmieszkami? Oczywiście że nie. Albo czy potrafiłbyś określić głupią kurwę która przelizała się na Twoich oczach z losowym sebą? Plaża i koń? Nie, to byłaby po prostu głupia kurwa, tak jak każda inna głupia kurwa w swojej definicji określonej przez resztę społeczeństwa. Zastanów się nad tym Seba, bo ta świadomość to może być dar od losu dzięki któremu będziesz potrafił spojrzeć na ludzi, sytuacje, zachowania z zupełnie innego punktu widzenia. Jednakże ten dar, może być również przekleństwem, klątwą wiedzy która nie pozwoli wam już nigdy spojrzeć na żadną osobę z waszego otoczenia z perspektywy przeciętnego zjadacza chleba. Jest tutaj wielu anonów którzy chcieliby w jakiś sposób wyjść do ludzi, ale to nie zmieni faktu że grono znajomych będzie ich obrzydzało, jako banda wykopków i śmieszków śmiejących się z kawałów o użyrafie. Denerwujący sąsiad już na zawsze pozostanie jebanym polaczkiem i rhobakiem którym będziecie gardzili. A świadomość że istnieją osoby z takimi samymi problemami jak wasze tylko pogłębi izolację i ograniczy się do kontaktów komputerowych, śmiechania z gifa gdzie papa w samochodzie viziru jebe mało lalke i sagowania tematów o wygrywie. Wybraliście już czerwoną pigułkę, ale co stanie się dalej zależy już tylko od was, dynamonki. Nie idioci nie dziobajcie tego, uciekajcie Za dzieciaka byłem u babci na święta, był to okres przedsylwestrowy, a ja przeżywałem akurat pierwsze zajawki z farejwerkami i petardami. Chodziłem po podwórku i sobie strzelałem takimi małymi gówienkami z oznaczeniem 201. Nagle ujrzałem zagrode z kurakami babele i pomyślałem, że fajnie by było wystraszyć pare kuraków, ale na te małe pipki się już uodporniły, bo kampiły przy płocie i patrzyły jak szczelam. Więc z swojego arsenału wyciągnąłem możliwie jak największego, grubego jak skurwysyn achtunga, które potocznie z sebkami nazywaliśmy CZACHA. Skurwiel był tak gruby, że ledwo się mieścił w moje małe łapki. xD Osłaniając się od wiatru, podpaliłem wielką, pomarańczową siarke, buchając mi prosto w ryj piekącym dymem. Natychmiast odrzuciłem czachę za płot, a te głupie kurwy kuraki pomyślały, że rzuciłem im coś do żarcia, bo dosłownie CAŁE JEBANE STADO się zbiegło do tej dymiącej petardy jak stado napalonych Wojtyłów do bezpańskiego dziecka. Zacząłem krzyczeć na kuraki NIEE IDIOCI NIE DZIOBCIE TEGO, UCIEKAJCIE, oczywiście nie posłuchały mnie, radośnie konsumując achtunga. Nagle jak pizgło basowym hukiem to kuraki rozbiegły się w losowych kierunkach, biegając w kółko po zagrodzie i gdakając na całą wieś. Niektóre miały w całości lub w połowie upierdolone dzioby, a w epicentrum wybuchu leżał jeden półmartwy kurak z naderwaną głową. xD Zanim echo po wybuchu przestało się roznosić, ja już oblany zimnym potem, szukałem kryjówki przed babele. Skryłem się za beczkami z paszą i zakryłem pustymi workami po pszenicy, zanim jeszcze zdążyłem się dobrze skryć, usłyszałem z podwórka jazgot babele JOK JO CIE ZNOJDE PIERUNIE PASKUDZIE MAŁY TO CI CHYBA ŁEB ODRUMBIE. Pół dnia przesiedziałem w mojej kryjówce zanim pod wieczór znalazł mnie tate, który śmiechał z całej sytuacji. Babele musiała ubić 5 kuraków z 15 i przez całe święta się do mnie nie odzywała, a mój arsenał został skonfiskowany aż do sylwestra. ;_; Przystojny anon >wchodzę do kuchni, gdzie siedzi moja mama z jakąś koleżanką >koleżanka chwilę na mnie patrzy, po czym pyta mojej rodzicielki: "To twój syn?" >mama odpowiada, że tak >koleżanka spogląda na mnie ponownie i mówi: "Aleś ty przystojny" >odpowiadam: "Panie też jest bardzo ładna" po czym wychodzę >martwa cisza w kuchni Czuję dobrze, człowiek. Witanie się z kierowcą autobusu Co ja odjebałem to ja nawet nie, chyba całkowicie wyzbyłem się mentalnej stulejki. Pojechałem na drugi koniec miasta, tam wsiadłem do losowego autobusu. Godzina taka, że w autobusie sami emeryci, kilka 40+ pracujących i dwie na oko 30lvl. Wsiadłem pierwszymi drzwiami i zacząłem realizować swój plan. Głośnym 'dzień dobry' powitałem kierowcę, poprosiłem o normalny bilet. Zapłaciłem, odebrałem. Idąc na tył autobusu każdemu patrzyłem w oczy, mówiłem dzień dobry i podawałem dłoń. Patrzyli się dziwnie, ale podawali, uściskiwali. Trochę miałem nogi z waty, gdy wyciągnąłem rękę do pierwszech z tych ~30 lvl, ale jakoś poszło, a zakłopotanie było nawet potrzebne w odgrywanej roli. Usiadłem w przedostatnim rzędzie, obok takiego dziadka. Głośno mówiłem, że to mój pierwszy raz w mieście i nigdy jeszcze nie jechałem takim autobusem, trochę się boję, bo jeszcze nie wiem ze wszystkim co i jak, ale chyba dam radę, bo jest całkiem wygodny. Dziadzia przytaknął, że nie ma się czego bać, jeszcze powiedział, że z poczty wraca i życzy mi powodzenia, bo tu wysiada. Jeszcze dwa przystanki sobie pojechałem i wysiadłem. Tyle wygrać, czuję w sobie w chuj energii, nawet jeśli zrobiłem z siebie przygłupiego wieśniaka w oczach emerytek. Karzeł kupuje fajki w kiosku >idz do kiosku kupic papierosyu >miej 26 lvl >sklapikarka nie wierzy ze masz 18 lat bo jestes karlem >powiedz jej ze nie ma godnosci i jakby umarla to ziemia stalaby sie lzejsza o jedna kurwe >kioskarka chwytwa cd-actiion, zwija w rulonik i idzie ci wpierdolic >krzykij: wiem gdzie mieszkasz kurwo! >sklepikarka staje na chwile w miejscu po czym rusza na atak z ogniem w oczach >poluz sie na chodniku w pozycji emrbionalnej >zacznij krzyczec "to nie moja wina zostalem zgwalcony" >sklepikarce znika ogien z oczu i pojawia sie matczyna troska >zaprasza cie do siebie na herbate >idz do niej zwiezaj sie z tego jak to zostales zgwalcony przez papieza bo myslal ze masz 12 lat >w miedzyczasie przychodzi jej siostra ktora ma rude wlosy, duze cycki i ksztaltna pupe >smieszkuj z nimi obiema rozmawiajac o polityce >wypijcie dwie butelki wina >w televizji leci film akcji ze stevenem seagalem >zaczynaja rozmowe o tym ze ciekawe czy steven ma duzego >rozmowa przeistacza sie w "ciekawe czy karly maja duze" >obie smieszkuja sugerujac zebys zdjal spodnie >zawstydzony nie wiesz co powiedziec i rzucasz zarcikami ktore nie dzialaja >wlacza ci sie w glowie tryb "a chuj, co mi szkodzi, jak nie dzisiaj to kiedy?" >wstan, powiedz "jak chcecie pokaz to macie" po czym zacznij rozbierac sie do muzyki z filmu w ktorym seagul zabija terrorystow >loszki smieszkuja i widac ze sa chetne na knage >dojdz do momentu w ktorym rozpinasz pasek i zaraz spodnie ida w dol >loszki na chwile sie zamykaja w oczekiwaniu >zdejmij spodnie aby ukazal sie twoj mizerny, sterczocy na lewo, dzieciecy kutas >loszki przez kilka sakund patrza prosto w niego z pustym wyrazem twarzy >nagle jedna z nich wybucha smiechem >druga wybucha smiechem 0.1 sekundy pozniej >sterczocy krzywy chuj staje sie malym sflaczalym chujem dolaczanym do komicznej sylwetki ulomnego karla >obie kurwy nie przestaja sie smiac, wygladaja jaby mialy zaraz umrzec z niedotlenienia zdziry jebane bo sie smieja jaklbyy mialy atak padaczki >w akcie paniki przebierajac w kieszenaich zrob jedyna rzecz jaka wydawala sie i spryskaj obie ladacznice gazem lzawiacym >chcesz juz wychodzic ale zdajesz sobier sprawe ze masz kompletna kontrole nad tymi duszacymi sie kurwiszonami >zdajesz sobie sprawe ze siosra skelpikarki jest bardzo sliczna i nie jestes w stanie sie nad nia znecac >wbij jej noz w gardlo zeby nie mieszala ci w glowie >jej siosra zaczyna panikowac >perwersja jej paniki i strach w oczach powoduja ze chuj ci staje jak nigdy >nie jestes pewien jak sie z tym czuc >w przeciagu krotszym niz sekunda postanow ze wlasnie znalalzes swoja zwierzewca nature >gwalc kurwe wchlaniajac jej kazdy krzyk o pomoc >ona drze sie i placze coraz mocniej a ty zlizujesz lzy z jej twarzy siorbiac przy tym jak dzikus >z pokoju obok slychac pikanie >pikanie staje sie coraz glosniejsze >wydaje ci sie ze dzwoni jej telefon i pewnie ktos jej szuka >okazuje sie ze pikanie to budzik a ty musisz wstawac i sie pakowac bo inaczej spoznisz sie na gegre >przypomiasz sobie ze na gegrze i tak nie ma nauczycielki i mialo byc zastepstwo >zostan w domu i graj w minecrafta >feels goodman.jpg Ojciec schudł na twarzy Ojciec poprosił mnie kiedyś, bym pomógł mu przy naprawie naszego leciwego samochodu. Zgodziłem się, bo akurat nie miałem nic lepszego do roboty. Kazał mi usiąść za kierownicą, a sam położył się na kocu pod tylną częścią samochodu. Grzebał tam chwilę, a po chwili krzyknął, bym odpalił silnik. Przypadkiem zwolniłem hamulec ręczny, a samochód stoczył się do tyłu o jakieś pół metra, może metr. Podskoczył, jakby najechał na spowalniacz lub dość duży kamień. Wyskoczyłem ze środka i podbiegłem do miejsca, w którym leżał ojciec. Spytał, czy nic mu nie jest, on ciągle leżąc zapewnił, że wszystko w porządku. Zdziwiło mnie, że przed chwilą leżał za tylnym kołem, a teraz znajdował się na wysokości drugich drzwi. Gdy wstał, zobaczyłem, że zimowa czapka, która wcześniej szczelnie opinała jego głowę teraz wisi luźno, a wiatr, który tego dnia wiał mocno rzuca nią na wszystkie strony. Ojciec podciągnął nakrycie głowy, które zsunęło mu się na oczy odsłaniając głowę, która po bokach była spłaszczona. Zamurowało mnie. Z jego nosa popłynęła stróżka gęstej krwi. Jego oczy były dziwnie wypukłe, jakby wychodziły z oczodołów. Spytałem ponownie, czy aby na pewno wszystko z nim w porządku. Znów zapewnił, że tak. Dokończyliśmy naprawę, a potem wróciliśmy wspólnie do domu. Ojciec poszedł do łazienki, by się umyć, a ja modliłem się, by niczego nie zauważył. Gdy wyszedł, był dziwnie zadowolony. Cały czas masował się po szczęce, by w końcu wypalić: "Nie wydaje ci się, że schudłem na twarzy"? Oczywiście powiedziałem, że tak. Zmarł w nocy. Rozjebany kibel studenta >siedzisz w piwnicy >przychodzi koleżanka z roku, bo obiecałeś jej pomoc w przygotowaniu do poprawki >jest to pierwsza osoba którą widzisz i z którą rozmawiasz od dwóch tygodni >na początku jest trochę niezręcznie, więc zaczynam ją uczyć >nagle z toalety dobiega dźwięk bulgotania >idziesz sprawdzić co się dzieje >z kibla wylewa się woda, zalewa podłogę, jest żółta i widzisz w niej kawałki gówna >jako spierdolina nie wiesz co robić, wołasz koleżankę, stoisz i się patrzysz >koleżanka drze do ciebie mordę i pyta gdzie jest jakaś szmata >mówisz gdzie jest, ona bierze i zaczyna wycierać podłogę >ty nadal stoisz i się patrzysz >ona klęczy w tym syfie i wyciera >każe ci przynieść więcej szmat >dajesz jej, a ona zwija je w kulę i wsadza rękę do środka kibla zatykając kulą ze szmat odpływ >woda przestaje lecieć, a ona jest przesiąknięta wodą z fekaliami >rzuca pierwszą szmatę na podłogę, patrzy się na ciebie z nienawiścią, prosi o jakąś koszulę, dajesz jej, ona zrzuca swoje ubranie, pakuje w torbę, zakłada twoje ubranie i wychodzi z twojego mieszkania >boisz się zadzwonić do hydraulika, więc chcesz ją jeszcze poprosić by to zrobiła, ale nie zdążyłeś >w końcu dzwonisz do hydraulika >przychodzi po godzinie >grzebie w kiblu, w końcu wyciąga ogromną, śmierdzącą kulę papieru toaletowego >uświadom sobie że to są papiery z twoimi spustami >hydraulik mówi że pewnie przypłynęło z góry od sąsiada >spanikuj i powiedz prawdę >hydraulik rucha psa jak sra Gimbusy w Katowickim autobusie Wsiadam dziś do autobusu. Dodam że w Katowicach Autobus luźny. Widże że z tyłu na tak zwanej "czwórce" siedzi 3 gimnazjalistów. Jeden obok którego było wolne miejsce, nogi rozjebane jakby jego worek mosznowy był nie wiadomo jak wielki. Oczywiście chuj że ok 20* w słońcu w autobusie grzeje przez szybę kaptury muszą być. Typowe kinderSebastiany. Jeden miał kurtkę jakiegoś GKS Katowice. Coś tam się śmieją, przeklinają, chwalą się ile to "pizd" na fizyce nie mają i że >hehe zagrożenie i ilę to bramek na WF nie strzelili,. bo pan od WF wypuścił ich na dwór. że w piątek trzeba się najebać i poruchać. Za nimi na siedzą jakieś 2 Karyny. Chyba ich nie znają bo maja wyjebane mimo że są przez nich zaczepiane albo wolą starszych studenciaków, bo kto w sumie chce się zadawać z taką intelektualną chołotą. Zresztą ich miny były wyraznie prezentowały żenade Widzą że chce usiąść na tym miejscu ale myślą że się ich przestraszę więc wyjebane. Wtedy patrze się temu co siedzi sam w oczy i mówie twardym stanowczym głosem. >Możesz kurwa uściąść jak człowiek a nie jak pizda?! Nagle cisza, Seby na przeciwko łep w okno i jakby kumpla nie znali. On najpierw się spojrzał na nich i później coś burknął pod nosem. Wtedy mówie >Możesz głośniej bo słyszałem że potrafisz, a teraz jakbyś mówił do siebie. Nagle jego worek mosznowy chyba się zmniejszył bo usiadł jak dziewica i przykleił się do okna. Usiadłem i założyłem słuchawkiOni wtedy znowu zaczeli nakurwiać ale nie włączałem moich ukochanych Queenów aby posluchać co tam słychać w świecie gimnazjum. >solówki >gała >piwko >najeba >pizda z maty, fizy, polaja? >na chuj komu angol >w piatek najba >jakaś Kasia ssała komuś w kiblu na przerwie. Itd. Nagle ich rozmowę przerywa telefon jednego z nich >Cicho Kurwa, Stara dzwoni Seby się patrzą >Haloo? >Tak Mamo, byłem. Wracam do domu >Później idę z Olkiem na dwór >... >Ale jak... no przecież...Do babci? Dziś? Muszę? w tle hehe zostaw wóde, nie ruchaj hehe >No dobrze. Tak, pisałem sprawdzian z fizyki jeszcze nie oddała. Pewnie jej się nie chce. >Dobrze Mamo, niedługo będę. Pa. i wtedy >KURWA STARA, KAŻE MI DO BABY NA OBIAD IŚĆ. WEJDĘ DO DOMU I POWIEM ŻE JĄ PIERDOLE >NO KIWYS TAK TRZEBA ILE TY MASZ KURWA LAT?! >NO WŁAŚNIE >JEBIE MNIE OBIAD U BABCI. >NO CZYLI CHLEJEMY DZIŚ NA BASTIONIE? >NO BA >HEHE A CZEMU POWIEDZIAŁEŚ MAMIE ŻE DO OLKA IDZIESZ? >JAPA LAMUSIE >OK, BEKE SE ROBIE NIE? >NO JA MYŚLE, NIE WKURWIAJ MNIE BARDZIEJ. >DOBRA WYSIADAMY. >NARA CIZIEDo dziewczyn z tyłu które odpowiedziały tylko wal się Typ który siedział obok mnie wzrok w podłogę i tylko ciche >przepraszam Wysiedli, jeden rzucił plecakiem w przystanek. Kiedy zamknęły się drzwi ten co siedział obok mnie z satysfakcją w oczach pokazał mi środkowy palec a z ust było pierdol się. On jeszcze nie wie że często jeździmy tą samą trasą. Gówno w woreczku na żyłce Przed chwilą zadzwonił do mnie znajomy mieszkający dwie klatki obok. Powiedział: "dawaj, zapierdalaj do mnie szybko, jajca jak berety są!". Mówię mu, że jestem zajęty i odezwę się kiedy indziej. Nie dawał za wygraną, więc poszedłem do niego. Okazało się, że nasrał ze swoim bratem do foliowej torebki, którą zawiesił na haczyku i spuszczał ten ładunek na żyłce na chodnik po którym chodzili ludzie. Śmiali się przy tym jak pojebani, mój kolega prawie zesrał się w majtasy z radości. Postałem z nimi 2 minuty po czym wykurwiłem do domu. Ja pierdolę, ale żenada. Kuce w wigilię Spotkałem dzisiaj kuców, w samą wigilię ;_; . Jechałem autobusem relacji Żoliborz - Bielany, jak zwykle stojąc koło przegubu. Jadę, jadę, aż tu nagle do autobusu weszło 3 kuców. Stanęli na przeciwko mnie i zaczęli coś między sobą pierdolić. Nagle autobus zahamował dość ostro, ja się przewrócił, a jeden z tych kuców próbując utrzymać równowagę stanął mi tym swoim, kurwa, wielgaśnym zimowym traperem na głowie. Upierdolił mi cały ryj błotem z podeszwy, wstałem, ludzi ledwo powstrzymywali śmiech, a on rzucił tylko: Sorry, ziom. Łzy napłynęły mi do oczu, wypierdoliłem na następnym przystanku. Najgorszy dzień w życiu jest najgorszy ;_; . Anon dręczony przez podwieka anony mam problem. od kilku tygodni prześladuje mnie pewien bachor z osiedla, pochodzi z patologicznej gromadnej rodziny. upatrzył sobie we mnie ofiarę i cały czas od mojego wyjścia z domu zaczyna mnie drażnić świecąc we mnie laserem, chodząc za mną wyzywa mnie na okrągło od cwelów i pedałów, teraz jak jeszcze śnieg jest to często obrywa mi się kulką śniegową. ostatnio musiałem wybrać się do przechodni bo rozciął mi lekko łuk brwiowy. robi tak bez przerwy, albowiem widzi kiedy wychodzę, jego widok z okna pada centralnie na moją klatkę, ja nie wiem co on robi całymi dniami, ale najwidoczniej uprzykrzanie mi życia sprawia mu taką radość, że warto poświęcić tyle czasu na obserwację, zwłaszcza że z domu wychodzę bardzo rzadko. niedawno chciałem mu się postawić, zacząłem go gonić ale mi spierdolił, prawie się popłakałem bo jak debil musiałem ganiać za jakimś szczeniakiem na oczach innych ludzi, a oni się tylko szyderczo śmiali. innym razem jak miałem go na wyciągnięcie ręki przyszli jego starsi bracia, grożąc mi że jeśli coś mu się stanie to będę zbierać zęby i spalą moją chate. kurwa mam dość takiego życia, nawet o 7 rano ten szczyl już mnie widzi i zaczyna swoje harce anony co by zrobiły na moim miejscu? przeprowadzka odpada, nie wiem co ja mam już kurwa zrobić ;_; Anon z tępą dziewczyną Anony pomocy mam dziewczynę kretynkę. Inb4 anon dziewczyna, chcę zerwać ale mama nie pozwala, powiem o tym później Dziewczyna 19 lvl, ja 21. Ona w piątek po raz 19 prawo jazdy. Jak za każdym razem nie wyjechała z placu. I przez cały weekend musiałem obrażać egzaminatora, mimo, że był ten sam z którym zdałem za pierwszym razem. I tak kurwa od roku. Jebany rok robi prawko i nie umie. Zdawała 3 razy teorię ;_; W licbazie paski czerwone, lecz maturę zdała ze wszystkiego na 50%. Kurwa, to było zjebane. Przez całe wakacje musiałem obrażać sprawdzających. Na studiach jeszcze sesji nie miała ale strzelam że nie zda. Kuje jakieś 3-4h dziennie. A nie mogę z nią zerwać bo mame nie pozwala. Tak. 21 letni chłop i mama nie pozwala mi z nią zerwać. To jest córka jej przyjaciółki. Jak się kłóciliśmy z dziewczyną to mama zabierała mi router do pracy. Router kupiony za moje pieniądze. Inb4 powiedz matce-nie da się, próbowałem. Ostrzegała mnie matka, że jak z nią zerwę to zabiera mi laptopa i sprzedaje. Niestety bieda mocno, i ja piwnica teraz bo olałem studia i nie mogę znaleźć pracy. Mama rządząca strasznie, tate umarł 2 lata temu. Co do dziewczyny-seksy są chujowe, w gumce bo tabletki szkodzą, ona leży ja mam się ruszać, przed seksami jakieś 3h gry wstępnej z godzinną minetą, a ona nawet do buzi nie weźmie bo ble. Ja jebie, dlaczego tak przegrałem? Za granicę nie mogę wyjechać bo mama mnie nie puści. Mamy 1 komplet kluczy w domu i ona ma je. Wychodzi do pracy to mnie zamyka. Ucieczka odpada. Kurwa piszę nieskładnie bo aż płaczę Op ma zagwozdkę kurwa, opy mam poważny problem zawsze miałem pod dostatkiem skarpet i majtek wiec przez ostatnie 5 lata nic z tych rzeczy nie kupowałem pech chciał że do 15 roku rzycia te rzeczy kupowała mi matka. Toteż mam zagwostke: Gdzie kupuje sie majtki i skarpety? Gniazdo żydów pod podłogą Szedłem sobie dziś przez hol w moim dwupiętrowym domu. Podłoga pokryta jest deskami. Wtem usłyszałem skrobanie dochodzące z pod tych desek. Pomyślałem, że to myszy, szczury skurwysyny jakieś. Ale chuj tam dopóki nie chodzą mi po piwnicy niech se tam siedzą. Następnym razem jak tam przechodziłem usłyszałem jakieś "szaoo szaaaom". Strachłem jak pojebany i pobiegłem po stetoskop (moja babcia była lekarką, niestety zmarała na zatrucie rtęcią jak byłem mały, ale został mi po niej stetoskop) i przykładam do podłogi. Słysze teraz wyraźnie "szalom szalom zachar". Ja pierdole anony mam gniazdo żydów pod podłogą, chyba jeszcze mój pradziadek ich ukrył tam w czasie drugiej wojny światowej. Co robić? Obiad z rodziną i thc No i jeszcze jeden, to na pewno będę pamiętał do końca swojego życia. Przyjechałem do niej na noc, lecz wcześniej był zaplanowany obiad z jej rodziną. Nie lubię za chuj takich spotkań, więc wziąłem ze sobą 1g trawy, żeby się rozluźnić. Pół godziny przed obiadem zapaliłem jedną lufkę, czekam, czekam i nic nie klepie. Zapaliłem drugą, dalej nic. Szybko przed obiadem dopaliłem trzecią i usiadłem do stołu. No i się zaczeło. Oczy mi opadły, wyglądałem jak pierdolony chińczyk, spowalniał mi się dźwięk, modliłem się, żeby nikt do mnie nic nie mówił, bo wiedziałem, że to będzie mój koniec. Rodzina, choć jeszcze nie w komplecie już widziała, że coś ze mną nie tak, starałem się skupić na jedzeniu i nie patrzeć nikomu w oczy. Mój stan się trochę uspokoił, lecz dalej byłem zajebany jak świnia. Najgorsze miało dopiero nastąpić. Ostatnimi gośćmi byli jej ciotka i wujek. Pech chciał, że wujek miał tak śmieszną mordę, że gdy wszedł do pokoju, gdzie spożywaliśmy obiad, ja mając sałatkę w japie roześmiałem się jak pojebany, a cała zawartość z mojej jamy ustnej wylądowała na stole. Czym prędzej spierdoliłem do kibla i nie wyszedłem stamtąd do póki wszyscy goście nie wyszli z domu. Wilk w drzewie u dziadka Faza. Pojechałem w weekend do dziadka na wieś. Dawno się nie widzieliśmy, więc dziadek zaproponował wódeczkę, jak wiadomo, nigdy jej nie odmawiam, a jeszcze w tak doborowym towarzystwie, to zawsze chętnie skosztuję. Pijemy sobie, pijemy. Gadamy sobie, gadamy. Nagle dziadek powiedział do mnie, że w starym drzewie w lesie mieszka wilk. Ja mu na to, że chyba jednak, kurwa, nie, bo wilki nie mieszkają w drzewach tylko w jaskiniach czy innych tam jamach. Dziadek mówi, że jak nie wierzę, to mogę iść sprawdzić. Ja mu na to, że to nie dzisiaj, bo późno już i trochę się sram chodzić po lesie w nocy. On mi na to, że racja, że po lesie w nocy przypał chodzić i strach. No to poszliśmy spać, wstaję rano, idę do tego lasu. Idę i idę. Doszedłem do drzewa, zaglądam, wilka nie ma. Myślę sobie - Oho, dziadek ze mnie zakpił. Ale potem pomyślałem, że dziadek jest fajny i by mnie nie oszukał. Wlazłem więc do drzewa i tam siedzę sobie. Zapaliłem fajka, jednego, drugie. Nagle patrzę, idzie wilk. Wchodzi do drzewa i mówi - Ej, ej kolego, co ty tutaj robisz. Ja mu na to, że chciałem sprawdzić czy naprawdę tu mieszkasz, wilku. On na to, że niedawno się tu sprowadził. Pogadaliśmy chwilę, ja wróciłem do domu, a wilk został. Powiedziałem dziadkowi, że miał rację. Dziadek powiedział, że przecież by mnie nie okłamał. Ja mu na to, że w sumie to głupio mi teraz, że mu nie wierzyłem. Dziadek na to, że nic się nie stało. Ja na to, że ok. Babcia zrobiła obiad, zjedliśmy, a potem wróciłem do siebie. P.s. To prawda. Ruchaj azjatki, wygraj w życie Tak anony, jak chcecie znaleźć sobie dziewoję do lećcie do raju cuchnących ryb! Prawda jest taka, że taki typowy Sato spędza 14 godzin poza domem, nie ma czasu na przyjemności (tak tak, te ich słynne konsole i bajki są kierowane głównie do gim- i licbusów, nasz salaryman w coś takiego się nie bawi) a żeni się z kobietą, którą wybiorą jego rodzice. Zazwyczaj przez to, że się nie znają młoda para boi się uprawiać tych słynnych seksów, a jak to robią to tylko aby mieć potomstwo. Pewien facet pracujący w LG pod Wrocławiem usłyszał od swojego szefa Koreańczyka (problem ten dotyczy większości mieszkańców rozwiniętych państw azjatyckich) takie słowa: "żona jest do rodzenia i opieki nad dziećmi, do kochania są inne kobiety" po czym poszedł ruchać polskie prostytutki. Jeszcze na początku XX wieku zwykli Japończycy bzykali niemężatki za przyzwoleniem swoich żon. Rola kobiety w azjatyckim społeczeństwie sprowadza się do bycia kurą domową. Słowo "kocham cię" wypowiada się u nich tylko raz w życiu, bo więcej razy jest już zbyt krępujące. Japonka siedzi sama w domu w czasie, gdy jej mąż pracuje. Wraca pijany do domu po 21, wtedy trzeba mu podać kolację. Idą spać. Po tygodniu harówki następuje niedziela, podczas której mąż odsypia dni pracy. Mimo, że są rodziną i mieszkają pod jednym dachem to w ogóle nie ma między nimi żadnej relacji. I w tym momencie pojawia się biała spierdolina. Od razu zyskuje przewagę fizyczną (jest wyższy, silniejszy, ma zarost - tak Japonkom się to podoba!, ma dłuższą knagę, oczy innego koloru niż czarny lub brązowy - och, jego tęczówki są niebieskie/zielone wygląda jak książę z bajki hihi - myśli sobie Japonka). Możesz jej codziennie parę razy powtarzać, że ją kochasz, jebać ją gdy jej mąż haruje. W końcu zabierasz ją ze sobą do Europy "chodź kochanie, pokażę ci jak wygląda świat, otworzę ci umysł który dotąd był prany przez kolektywistyczne zasady konfucjanizmu, już nie będziesz żoną frajera pracoholika, który nie pamięta jak masz na imię, staniesz się KOBIETĄ". Ona bierze rozwód (albo ucieka, nasz Sato i tak nie zauważy jej zniknięcia), wyjeżdżacie do kraju białej cywilizacji, macie najlepsze seksy w życiu dzięki jej ciasnej cipce i twojemu nieazjatyckiemu kutasowi, rodzi ci grupę dzieci, które przez swoje japońskie geny mają zwiększone możliwości matematyczne, opracowują lek na raka/HIV/AIDS/stuleję, zostają miliarderowi, a rodzicom kupują willę na Balearach. Wtedy wybiegasz nago na plażę przed swoją posiadłością w kierunku morza i unosisz ręce do góry krzycząc "WYGRAŁEM W ŻYCIE!". Pepe pan dziobak Cześć Anony, opowiem Wam moją historię. Mam 42 lata, jestem po rozwodzie i pochodzę z Niemiec. Za dziecka byłem stulejarzem. Rodzice nie mieli krasnala ogrodowego, a że byłem mizerny(i jestem kurwa nadal) to przebierali mnie za owego delikwenta i stawiali przed domem. Rówieśnicy spuszczali mi notoryczny wpierdol w szkole i kilka razy załapałem się nawet na falę(coś jak bukkake, tyle że ze śliną zamiast nasienia). Każdego dnia w szkole przeżywałem koszmar co zamieniło się w nerwice natręctw, ale o tym później. Po zrobionym doktoracie stwierdziłem, że moje życie i tak jest puste i bez sensu, dlatego postanowiłem się schwytać brzytwy i zająć robieniem złych rzeczy. Długi czas miałem nawet swoją mentorkę(raz ją ruchałem w sensie lizałem, ale nic więcej. Poza tym była hardo pijana). Dzień w dzień knuliśmy i knuliśmy, aż pewnego dnia kazała mi działać solo. Nie zerwaliśmy kontaktów, ale wpadłem w ten słynny super friendzone kurwo. No i zacząłem robieniem różnych złych wynalazków, których nazwy kończyły się zawsze na frazę "nator". Lecz zawsze przeszkadzał mi On, PEPE PAN DZIOBAK NAJWIĘKSZY WRÓG WOJENNY. Czego bym nie zrobił, ta kurwa w kapeluszu zawsze obróciła to w pył krzyżując tym samym moje plany. Tego wieczora jednak to co odpierdolił to już przeszło wszelkie pojęcie. Była noc, a ja pochlałem za dużo melisy, więc leniwym i zdezorientowanym krokiem postanowiłem pójść do kibla, coby się nie zeszczać podczas snu. Otwieram drzwi, a tam co kurwa widzę? Tą jebaną amerykańską kurwę siedzącą na moim klopie i czytającą gazetę. Zdaje się, że srał sobie do ryja w sensie do klozetu. Machnął tylko ręką i nawet nie dostałem cienia wyjaśnień. Wkurwiłem się no bo co miałem zrobić? Gdy skończył już defekację wyszedł i poszedł na kanapę przed telewizor i zaczął oglądać animal planet. Ja w te pędy przejrzałem łazienkę i zauważyłem, że wisi tam nowy ręcznik którego nigdy nie miałem i szczoteczka do zębów, szampon oraz mydło które było całe we włosach. Pepe pan dziobak postanowił się do mnie wprowadzić i zamelinować sobie spory kawał mojego domu. Pomyślałem sobie, nie ze mną te numery Ty niebieska kurwo, jednak nie miałem żadnego pomysłu. Przestał nawet rozpiżdżać moje inatory, a w nocy trzepie kitę pod dziobaki na moim PC. Ma strasznie wkurwiający i specyficzny orgazm, na jego podstawie nauczyłem się wysuwać takie wnioski. To już drugi rok gdy Pepe Pan Dziobak mieszka w moim domu, a ja? Ja wpadłem w FZ z Dziobakiem. Anony drogie, czo robicz jak życz? Wysysanie gluta z nosa w McDolanie podczas zamawiania hamburgera w mcdonaldzie zauwazylem, ze dziewczyna ktora mnie obsluguje ma katar. przedtem (zanim postanowilem zostac samcem alfa), w ogole bym sie tym nie przejal, ale skoro chcialem byc wodzem stada, musialem cos zrobic. zdalem sie w 100% na swoj instynkt i zaczalem dzialac. bez zastanowienia chwycilem ja za wlosy przeciagnalem przez lade. kiedy mialem juz jej twarz blisko swojej, szybkim ruchem przywarlem ustami do jednego z jej nozdrzy i mocno wciagnalem powietrze. wyssalem calego jej gluta za jednym zamachem, trwalo to najwyzej kilka sekund. przelknalem jak najszybciej, zeby nie czuc smaku. dopiero po chwili zauwazylem, jakie wrazenie moj bohaterski czyn wywarl na otoczeniu. wszystkie oczy skierowane byly na mnie, a w calym macu jedynym slyszalnym dzwiekiem byly skierczace w oleju frytki. wypuscilem z uchwytu dziewczyne, wyprostowalem sie i zaczalem mierzyc wzrokiem wszystkich samcow w lokalu. zaden nie byl w stanie wytrzymac mojego spojrzenia dluzej niz 1 sekunde. w koncu moj wzrok padl na menadzera, ktory obslugiwal frytkownice. musial byc wyjatkowo slaby, bo zbladl, chwycil sie za brzuch i zwymiotowal, na jego nieszczescie prosto do bulgoczacego oleju. wtedy rozpetalo sie pieklo. wrzacy olej po kontakcie z wodnistymi rzygami menadzera rozpryskl sie na wszystkie strony, w tym na twarze i wykonane z tajwanskiego elastanu ubrania pracownikow macdonalda. poparzeni i zaszokowani moja meskoscia, zaczeli wyc z bolu i przerazenia. ktorys z klientow wyciagnal bron i zaczal strzelac do ochroniarza. kobiety chowaly sie pod stoly, a dzieci bezradnie biegaly w kolko, szukajac swoich rodzicow. nawet lokalne zule przesiadujace na zewnatrz z przerazenia pochowaly sie po smietnikach. chwile cieszylem oczy tym widowiskiem, a kiedy w koncu postanowilem wyjsc, aby ostatecznie podkreslic swoja dominacje, wyciagnalem fujare (w pelnym wzwodzie) i wyprezony skierowalem sie do drzwi. i w ten wlasnie sposob zostalem samcem alfa. Anon z linijką Ja zawsze robię tak: podchodzę do dziewczyny w autobusie i wkładam jej do ręki linijkę - Trzymaj. - mówię. Wtedy rozdziawia buzię i bada mnie spojrzeniem jakby zastanawiała się, czy przypadkiem nie chcę zjeść jej ojca. A ja, oparty o szybę autobusu mówię, że Andrzej jestem. - O chuj tu chodzi? - pyta ona. - Ściśnij linijkę i odmierz 22 centymetry - z nonszalanckim uśmieszkiem pod nosem przenoszę wzrok z jej przestraszonej twarzy na migające za szybą sosny i mieniące się złotem pola pszenicy. Przez 7 sekund odpowiednio marszczę brwi, żeby wyglądać jak groźny amerykański aktor, po czym spoglądam jej głęboko w oczy. Zdążyła wszystko pojąć. Z nutką podniecenia i szczyptą żądzy pyta zaskoczona: - Tak długi jest twój penis?! A ja wtedy odpowiadam: - Nie, mała - robię krok w kierunku drzwi - Tak długa jest moja stopa. Po czym wychodzę, bo oczywiście zagadałem do niej 34 i pół sekundy przed przystankiem, jak zawsze. Schodzę wolno po schodkach nie oglądając się za siebie, wkładam ręce w kieszenie drogiego, pedalskiego płaszcza i odchodzę pogwizdując. Ona podbiega do okna aby spojrzeć raz jeszcze, wiem to. Tajemnicza sylwetka oddalającego się podróżnika przeszywa jej ciało spazmem pożądania. Homo viator, myśli. Nie wie, że za rogiem zrzucam pedalski płaszcz, którego kieszenie pełne są linijek. Po powrocie do domu dziewczyna masturbuje się jedną z nich, jedynym, co jej po mnie pozostało. Któregoś dnia świeci na linijkę ultrafioletem i znajduje tam numer, oczywiście napisany słownie po łacinie. Odszyfrowuje go i dzwoni, a to numer do znajomego pedofila, umawiają się i dziewczyna zostaje gwałcona. Znajomy pedofil przywozi jej poroże, które wieszam w piwnicy, wyciągam z kontenera następną linijkę i opuszczam pomieszczenie... Przywołanie demona Prawda! Sam kiedyś próbowałem przywołać demona, na moje nieszczęście - udało mi się. Nie podam wam jednak inwokacji której użyłem, gdyż nie chcę abyście przechodzili przez to co ja. Pewnej nocy jak już pisałem udało mi się go przyzwać, stawił się w moim pokoju, ciężko mi nawet opisać jak wyglądał, powiem tylko, że nie chciałbym już zobaczyć tego, co wtedy widziały me oczy. Demon usiadł na łóżku i spokojnym głosem przedstawił się - z wiadomych względów nie podam wam jednak jego imienia. Spytał czemu go wezwałem, a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć, patrzyłem tylko na niego jak wystraszony szczeniaczek. Wtedy wstał i okazało się, iż jest gigantyczny, garbił się, aby zmieścić się w moim pokoju. Wydawało mi się, że zajmuje całe pomieszczenie, przytłaczał mnie swoją wielkością. Skoro mnie już wezwałeś, to może masz jakieś pytanie, pytaj śmiało - rzekł spokojnym głosem. Zebrałem się w sobie i zadałem pierwsze pytanie jakie wtedy przyszło mi do głowy. Spytałem demona: A srasz? Demon odpowiedział, że tak, czasami mu się zdarza, po czym zaczął się śmiać. Nie wytrzymałem i również wybuchnąłem gromkim śmiechem. Staliśmy tak i pękaliśmy ze śmiechu. Gdy się uspokoiliśmy, demon spytał czy może skorzystać z komputera, odpowiedziałem, że pewnie, nie ma problemu. Demon odpalił kompa, wszedł na twarzoksiążkę i sprawdzał tam coś dość długo po czym pożegnał się i wyszedł. Od tamtej pory nawiedzał mnie regularnie, zajmował komputer i opalał mnie ze szlugów. Naprawdę nie polecam. Ostrożnie z okultyzmem, z tego naprawdę nic dobrego nie wynika, możecie co najwyżej napytać sobie biedy. Anon od betonu Uwielbiam, kiedy w moim mieście gdzieś jest budowa albo coś remontują. Dlaczego? Bo czekam na jedną chwilę, na wylewanie betonu! Uwielbiam oglądać całe zdarzenie z ukrycia, jak te wszystkie robole upierdalają się tym szarym wspaniałym tworem podczas pracy z nim, jak beton chlapie i jak następnie jest skrupulatnie równany, żeby trzymać poziom, to wymaga wtedy takiej prezycji od tych roboli, fascynujące! Ale nie to jest tak na prawdę najlepsze. Bo to, co cieszy mnie najbardziej, to ingerowanie w świeżo wylany beton. Oczywiście, stado roboli jest niebezpieczne, ale czasami adrenalina uderza i i tak atakuje. Najbardziej lubię, kiedy place budowy są niestrzeżone. Raz budowali kiosk i zrobili wylewkę, zabrali się i pojechali, była tylko taśma, żeby nikt tam nie chodził. Miałem ledwo miesięczne buty ale nie mogłem sobie darować i zacząłem chodzić po tym świeżym betonie. Jaka to była przyjemność! Następnie wetknąłem w beton trochę znalezionych przedmiotów, tak, żeby wystawały. Jakiś patyk, puszka po piwie, butelka, papierek po grześku. Szkoda, że zanim wróciłem do domu beton już mi zastygł na butach na tyle, że były do wyjebania, ale radość była wielka. Na drugi dzień szedłem tamtędy (w starych butach ;_;) i obserwowałem kurwujących januszów, rozkuwających lekko beton przy przedmiotach i dzielących ślady po butach. Czułem dobrze wtedy. Innym razem stałem na przystanku autobusowym, byłem zupełnie sam, za dużym, niebieskim metalowym płotem z płyt była budowa, wylewali akurat beton, na pewno nie dałbym rady przyjść wieczorem bo już by zastygł a i tak był stróż, więc patrzyłem przez szparę między płytami płotu. Janusze pięknie wygładzili, przyrzekłbym, że widziałem odbicie nieba, to był wspaniały widok! Stałem tak i smutłę, że nie mogę się z tym betonem zintegrować ;_; Nagle zauważyłem, na końcu długiej ulicy, że jedzie mój autobus, czasu było mało, chwyciłem plastikowy śmietnik i rzuciłem nim przez płot jak najdalej i trafiłem w kurwe! śmietnik wjebał się jak szalony w beton, rozprysk był piękny, janusze zaczęli klnąć, któryś ruszył do bramy ale wtedy nadjechał mój autobus i niczego nieświadomy kierowca po prostu odjechał ze mną na pokładzie. To moje zboczenie rozwijało się od dzieciństwa. Zaraz po przeprowadzce z bloku mieszkałem z mame, tate i siostre w takim bliźniaku, był niewykończony i bardzo mi się to podobało, wszędzie było szaro, nie było barierek na schodach, w powietrzu unosił się zapach surowego domu. Mimo to mieszkaliśmy a tate powoli wykańczał samemu pokój po pokoju. Denerwowało mnie, że szare ściany są tynkowane i malowane np. na biało, że szare, surowe podłogi pokrywają się parkietem albo kafelkami w łazience, dlatego też, zawsze jak tate wylewał cokolwiek na podłogę co miało być równe, ja tak delikatnie naciskałem moją dziecięcą nóżką w kilku punktach, potem było lanie od taty, poprawiał to i po sprawie. I tak raz za razem tylko zawsze wincyj, mocniej, albo jakiś napis palcem. Kiedyś zatopiłem samochodzik w tej betonowej wylewce i wyrównałem linijko, żeby tate nie poznał się. I tak sie poznał ale nie wiedział, że pod spodem jest samochodzik. Nostalgłę, bo ten resorak nadal tam jest :3 Kocham beton :3 Jerzy taki dałn U mnie na roku jest taki Jerzy. Wprawdzie nie dałn, ale na pewno ma coś z głową (naprawdę ciężko mi uwierzyć jak taki ktoś dostał się na studia). Ma problemy z mówieniem. Jąka się jak pojebany, a przy tym tak śmiesznie stęka. Powiedzenie "dzień dobry panie doktorze" zajmuje mu 6 sekund. Oczywiście najczęściej się odzywa na wykładach bądź zajęciach. Na ćwiczeniach często zwraca się do prowadzącego aby wyjaśnił to, o czym przed chwilą mówił. I w tym czasie gdy ćwiczeniowiec powtarza, Jerzyk albo głośno ziewa albo dłubie w nosie. Zdarza się czasem, że nagle wyskakuje jak poparzony z siedzenia i wychodzi albo trzaskając z całej siły drzwiami albo ich nie zamykając. Na wykładach często śpi siedząc w pierszej ławce. Czasem też nachyla się bokiem i puszcza soczyste bąki, myśląc że nikt ich nie słyszy i nie widzi jego grymasu twarzy jakby srał. Gdy rozmawiam z kolegami, on wbija między naszą grupę i patrzy każdemu głęboko w oczy. Czasem się z nami wita, czasem nie, czasem podaje rękę parę razy w ciągu dnia. Jest też fanatykiem PiSu. Gdy któryś z wykładowców raczy powiedzieć coś na jego ulubionych polityków bądź publicystów, Jerzy wali pięścią w stół i patrzy się na gościa wzrokiem mordercy. Koledzy na przerwie złożyli kiedyś samolot z papieru, rzucili nim, a po upadku na ziemię jeden z nich stwierdził "patrz, Tupolew". Jureczek to usłyszał i warknął "ja ci kurwa dam Tupolew!" (akurat się wtedy nie zająkał). Ale najbardziej odjazdowe doświadczenie z nim przeżyłem w piątek. Poszedłem do kibla. Okazało się, że w kabinie obok siedzi "maskotka wydziału". Raz nucił coś pod nosem, raz coś szeptał sam do siebie. Nie wychodziłem, bo chciałem posłuchać co on odpierdala. Gdy spuścił wodę zaczął cicho i piskliwie krzyczeć "aaa" jakby wyobrażał sobie małych ludzi wciąganych przez wir porcelanowego tronu xD Wyszedł i zaczął myć ręce, ciągle coś szepcąc pod nosem, a zrozumiałem z tego tylko "sikaj, sikaj, sikaj, ty szmato, ty smato, ty szmato, ty szmato". Kendo droga miecza szmato Byłem sobie dziś z loszką w Decathlonie, gdyż chciała sobie wybrać ciuszki do biegania. Wchodzimy do sklepu i już od pierwszego rzutu okiem go zauważyłem - kilkuletni dzieciaczek zapierdalający po sklepie z gałą i drący się wniebogłosy - standard jak na Decathlon. Olałem. Loszka wybiera ciuszki, ja oczywiście przytakuję, że tak, ładne, pasuje ci, przewiewne na pewno. Idziemy do przymierzalni. Ona się chowa za kotarą, mówi żebym trzymał i nie podglądał jak przymierza stanik. No ok, prywatność, rozumiem. Stoję więc tak sobie i trochę mi się nudzi. I nagle uderzenie w tył pleców. Odwracam się, a z tyłu ten dzieciaczek z nunczakami ze stojącego nieopodal stoiska Aikido. Uśmiechnąłem się w jego stronę. Odszedł. Po kilku chwilach to samo - cios w plecy, za mną ten dzieciaczek. I jeszcze raz. Się wkurwiłem, widzę że na chwilę zniknął, więc opuściłem swoją loszkę na te 30 sekund, podbiegłem do stoiska Aikido, wziąłem drewnianą katanę i wróciłem na stanowisko. Czekam. Kiedy poczułem uderzenie w plecy, odwróciłem się z całych sił przypierdoliłem na odlew w łeb drewnianym mieczem, aż się dzieciak poskładał w miejscu i przestał ruszać. Nagle podbiega mamusia i się drze, że policję wezwie etc., to kurwie też przyjebałem, dodając jeszcze nad truchłem "KENDO DROGA MIECZA SZMATO". Kupiłem loszce krótkie spodenki, stanik sportowy i koszulkę tego dnia. Komisja wojskowa anona brudasa Miałem komisję wojskową dawno temu. Polazłem, rozebrałem się do majtek, pielęgniarki jakoś dziwne odwracały głowy i w ogóle nie mogły patrzeć, dusiły się. Powiedziały, aby delikatnie odchylił majty. Zobaczyły moje cudo, jedna pobiegła gdzieś, drugą zamuliło. Pewnie dlatego, bo nie myłem jeszcze wtedy penisa, a przed komisją nie myłem się z tydzień. Ta co pobiegła przyprowadziła lekarza, spojrzał na mojego penisa i powiedział "O KURWA STARY...". Powiedział abym się odwrócił. Zdjął mi majty, spojrzał na mój odbyt (zawsze dupę podcieram 2-3 listkami papieru, bo nie chcę marnować, więc mam nieco brązowy odbyt) i ryknął na całe gardło "KURWA JAKI ZAJZAJER". Pielęgniarki przyniosły jakieś odświeżacze powietrza i dezodoranty. Dali mi kategorię E i mydło. Kazali mi wypierdalać. Od tamtej pory myję się częściej, co 4-5 dni. NIE FORSUJ no kurwa rzeczywiście dla ciebie cioto wszystko to forsowanie co? nawet jak ktoś użyje drugi raz tego samego obrazka reakcyjnego to forsowanie co kurwo? może jeszcze forsowaniem nazwiesz to, że ktoś ma taki sam kolor skóry jak ty? i jak widzisz drugi raz swoją mordę w lustrze to też krzyczysz "NIE FORSUJ" i jak widzisz znajomego po raz kolejny to "NIE FORSUJ BO WPIERDOL" i pewnie w przedszkolu jak się uczyłeś cyferek i pani przedszkolanka powiedziała "to powtórzmy" to skurwysynu krzyknąłeś "NIE FORSUJ" i jak ci się urodził młodszy brat to też "NIE FORSUJ" i jak tata pali ciągle te same papierosy to "TATE PO CHUJ FORSUJESZ TE PAPIEROSY" i pewnie jak babcia nakurwi pierogów to "BYŁO KURWO SAGE I KRAWĘŻNIK NIE FORSUJ" a jak jest wigilia i dzielenie się opłatkiem to "TO BYŁO ROK TEMU NIE FORSUJCIE" nawet mi cię nie żal, kobyło zawszona Zdrogi jadą pierogi Kurdebalans anonki, słuchajcie co mi się ostatnio przydarzyło. W ciepłe i słoneczne dni często na ścieżkach rowerowych spotyka się wiele rolkarzy czy rowerzystów. Tak i było tego dnia. Akurat chciałem zobaczyć jakie piwko mają w piotrze i pawle, a że to akurat przy ścieżce to wsiadłem na moją maszyne i wyruszyłem. Jechało się całkiem przyjemnie. Wiatr lekko muskał moją twarz i ręce, słońce grzało mój policzek, widoczność była znakomita. Wyjeżdzając zza zakrętu wypatrzyłem całkiem dwie fajne laski na rolkach. Jechały w tą samą stronę co ja, więc dałem gazu. Łańcuch zapiszczał, przerzutki na największy i wio. Podjeżdzam już bliżej, a one tak zwinnie kręciły tyłeczkami że nie mogłem się oprzeć pokusie zrobienia im zdjęcia komórką, no ale nie jestem akrobatą a nie będe ryzykował potłuczenia czy złamania i odpuściłem. Były ubrane w takie obcisłe czarne getry i bawełniane szare koszulki, które podkreślały wszystkie atrybuty. Jadąc za nimi poczułem połączenie damskich perfum i potu. Coś niesamowitego. Wymyśliłem by przełamać pierwsze lody krzyknę przejeżdzając obok nich: zdrogi jadą pierogi. I też tak uczyniłem. Podjeżdzam, cały czas hardo pedałując i krzyczę zdrogi jadą pierogi. One spojrzały się na mnie dziwnym wzrokiem. Droga się już skończyła i było przejście dla pieszych. Wszyscy stojący na przejściu spojrzeli do tyłu, patrząc się na mnie jak na kosmitę. Zrobiło mi się cholernie głupio. Nie wiedząc co dalej uczynić szybko skręciłem w lewo, wróciłem do domu okrężną drogą i tamtego dnia już nie wyszedłem na dwór. Tego dnia mama musiała sama zrobić zakupy. Dziecko sąsiadki i prawilny anon Siedzę właśnie w pokoju i nie wiem co się dzieje. Wszystko zaczęło się jakieś 3 godziny temu. Przyszła do mnie matka z moim pięcioletnim bratem i jego kolegą, którego podrzuciła jej sąsiadka. Obie gdzieś tam jadą i wydaje im się, że jestem idealnym materiałem na nianię. Ale nie o to chodzi. Jak na anona przystało cicho przytaknąłem żeby nie robić awantury o byle gówno. Tak więc zostałem sam we własnym mieszkaniu, z bratem i jego popierdolonym kolegą. Poszedłem poczytać gazetę a im zostawiłem kąpe. Mija jakieś 15 minut i słyszę krzyki. Zaglądam i patrzę jak się kłócą. Mój brat siedzi na fotelu, a ten drugi kutas cały czas gra. Za każdym razem gdy mój brat chciał mu przypomnieć, że teraz jego kolej ten mały zjeb rozdzierał swoją mordę i wpadał w furię. W końcu zaczęli się przepychać. Dzieciak sąsiadki chwycił listwę spod biurka i zaczął uderzać w komputer drąc się >JAK MI NIE DASZ TO ROZWALE TEN KOMPUTER HSADHAKDAHSKDAHHAAAAAAA Wpadłem do pokoju i zacząłem ich uciszać. Wkurw mocno bo zbyt dużo pracy włożyłem w cały ten sprzęt żeby jakaś patologia go rozwalała. Ale postanowiłem się opanować. Rozdzieliłem ich i wróciłem do czytania. Mija kolejne kilka minut i znowu słyszę kłótnię. Znów zaglądam do pokoju i nie wierzę własnym oczom. Mój brat jest okładany pięściami i kopniakami przez tego chuja. Tutaj wtrące, że ten dzieciak sąsiadki jest zapisany na jakieś karate czy inne kumitsu bo jego matka tak bardzo chce widzieć w nim złote dziecko. Przyglądam się więc jak mój brat przyjmuje azjatyckie kopniaki z półobrotu na klatę. Wbijam do pokoju i znowu ich uspokajam. Wkurw znowu rośnie, aż mam ochotę zajebać tej niewdzięcznej kurwie z ADHD ale znowu staram się być opanowany. W końcu kiedyś się dogadają. Ledwo zdążyłem odejść od drzwi a do moich uszu dobiega odgłos ciosu, taki jak na filmach z Van Dammem. Odwracam się i widzę jak mój brat siedzi oparty o ścianę, z gęby leci mu krew i zdaje się, że wypluł ząb. O nie kurwo, tego już za wiele - pomyślałem. Podbiegłem do tej małej kurwy, który tak urządził moją bliską rodzinę i zajebałem mu kopa tak, że odleciał parę metrów do tyłu. Później otworzyłem okno, chwyciłem gówniarza za nogi i wystawiłem go na zewnątrz. >MASZ DOSYĆ MAŁA KURWO? MASZ DOSYĆ? Trząsłem nim tak, że obijał swoją mordę o chropowate ściany mojego bloku z płyty. Dodam, że byliśmy na szóstym piętrze, a on wisiał głową w dół. Gdy się rozbeczał wciągnąłem go spowrotem. Na mój widok uciekł do łazienki i się zamknął. Przesiedział tak resztę czasu, aż do powrotu swojej matki, której wszystko opowiedział. Teraz jestem brany za jakiegoś dziwoląga, a ta kurwa sąsiadka rozpowiada, że chciałem zgwałcić jej syna. I gdzie tu sprawiedliwość ;_; Żymon lokomołszyn Naprzeciwko mnie mieszka upośledzony ojciec, z synem Szymonem, też upośledzony. Ich matka przestałą jeździć na rowerze na stwardnienie rozsiane. Na pozór są grzeczni, ale czasami jak stary popije robio we dwóch inbe w domu. Ojciec sie drze 'Żymooon dawaj lokomołszyn' i puszczają loco-motion kylie minogue, odpierdalając jakieś dzikie tańce przy tym w pokoju. Zawsze mam beke bo wszystko widać przez ich okno, a drą się przy tym jak pokurwieni. Kiedyś nawet dresy z ławki wyłączyli prąd w całym pionie bo nie mogli ich już słuchać. Młody i dynamiczny anon Tydzień temu jadłem kolację przed telewizorem i leci ta reklama. Zacząłem odpierdalać inbe na krześle jak kaszubski w tym programie- do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu i drę mordę >młody! >dynamiczny! >młody! >dynamiczny >młody! >dynamiczny! Nagle stary wpada do pokoju i mówi, żebym zamknął ryj bo on próbuje gazetę czytać, a jak nie to zlewy dostanę. Przeraziłem się mocno, że padłem ofiarą tzw. stalkingu. Ojciec zobaczył, że zbladłem i mówi >ale wykop najgorszy Uśmiechnąłem się i powiedziałem, że najgorszy. W tym momencie do mieszkania weszła matka. Ojciec tylko puścił do mnie porozumiewawczo oko i bez słowa wrócił do siebie. Od tego czasu moje relacje z tatą znacznie się poprawiły. Jak matka nie patrzy to trolujemy się nawzajem np. ostatnio podchodzę do ojca i pytam się z zaskoczenia czy był na otwarciu. On mi na to mówi, że był ale wpisali mu nieobecność i śmiejemy się do rozpuku. Dostarczamy też ładne rzeczy bo ojciec ma pomysły a ja mam umiejętności i na przykład przychodzi do mnie i mówi, żebym mu zrobił gifa z jednego filmu z youtube od 1:12 do 1:15 i dopisał jeszcze "welcome into hard kurahen" no to robię, co nie. Przed chwilą mi powiedział, że jak dzisiaj matka pójdzie spać to zrobi jej zdjęcie stupek i zapostuje z czasoznaczkiem a ja na to >ty chory skurwysynu xD a on >ale babke to szanuj xD i też śmiechaliśmy. Anon znaczy przegrywający w każdej sytuacji. Tydzień temu zajebali mi z piwnicy rower, który miał być podstawą mojego wychodzenia do ludzi i przyszłego wygrywu jak się zrobi cieplej. Zgłosiłem na policję i kazali mi przyjść dzisiaj żebym złożył zeznania, przyniósł gwarancję z numerem seryjnym roweru i tak dalej. Przyszedłem na komisariat i 15 minut czekałem w kolejce do dyżurki z awanturującymi się januszami. Potem wyszedł po mnie policjant, wziął do właściwej części komisariatu za takie drzwi na zamek magnetyczny, posadził w pokoju, kazał chwilę poczekać i wyszedł. Po minucie wpadł na pełnej kurwie jakiś inny policjant, złapał jakiś notes czy książkę z biurka i zaczął mnie kurwa napierdalać po głowie jak oszalały drąc mordę "no i co kurwa? i co?". Ja drę mordę AŁA AŁA CO JEST, on na chwilę przestał bić i zaczyna mi wkręcać kiedy przestanę starą napierdalać. No kurwa rzeczywiście. Zanim zdążyłem zrobić jakieś sprostowanie to znowu zaczął napierdalać po głowie, ramionach itd. Cała akcja trwała może 30 sekund aż nagle wchodzi inny policjant i mu mówi >Krzysiu, nie ten pokój Jebany Krzysiu tylko powiedział hehe sory i poszedł, a ten policjant co Krzysia przepędził przeprosił trochę bardziej i jak jeszcze wrócił ten co miał ode mnie brać zeznania to przeprosili razem, że tu mają groźnego bandytę i taka pomyłka xD Potem już normalnie spisali zeznania i mnie wyjebali do domu. Mały książę i planeta z anonem Następną planetę zajmował Anon. Te odwiedziny trwały bardzo krótko, pogrążyły jednak Małego Księcia w głębokim smutku. - Co ty tu robisz? - spytał Anona, którego zastał siedzącego w milczeniu przed laptopem i baterią butelek z moczem. - Lurkuję - odpowiedział ponuro Anon. - Co to znaczy "lurkuję"? - spytał Mały Książę. - To znaczy, że spędzam swe życie przed komputerem, przeglądając forum ze śmiesznymi obrazkami - odpowiedział zamyślony Anon. - A dlaczego lurkujesz? - pytał dalej Mały Książe. - Aby zapomnieć - odpowiedział Anon. - O czym zapomnieć? - zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć. - Aby zapomnieć, że jestem spierdolony - stwierdził Anon, schylając głowę. - Dlaczego jesteś spierdolony? - dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc. - Jestem spierdolony, bo lurkuję - zakończył Anon rozmowę i pogrążył się w milczeniu. Mały Książę zakłopotany ruszył dalej. "Anony są naprawdę bardzo, bardzo zjebane" - mówił sobie po drodze Metal ze smalcem we włosach Jak ja nie cierpię metali. Jadę sobie do domu empekiem, stoję a przede mną kurwa kucoid - ubrany grubo mimo że ciepło, z długim śmierdzącym kucem. Zamachnął mi kilka razy tym kucem przed twarzą aż nagle otarł włosami o moją mordę - poczułem smród, a na moim ryju został smalec z kwarkami. Ryknąłem na całe gardło UMYJ TOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO. Inni ludzie przyłączyli się do mnie, zaczęli krzyczeć do kuca żeby umył kuca bo jebie niemiłosiernie. Kuc delikatnie się uśmiechnął i powiedział, że nie. No to jakiś starszy pan się wkurwił i ujebał mu kuca scyzorykiem, kuc w płacz, a ludność miała darmowy smalec. Gra o życie Dudnienie. Słyszał wyłącznie dudnienie. Z każdą kolejną sekundą dudnienie było coraz bardziej żywe. Coraz wyraźniejsze. W końcu zrozumiał słowa. "Obudź się" Otworzył oczy, nie wiedział gdzie jest. Nie była to na pewno jego sypialnia. Odruchowo sięgnął ręką w bok - siedział na swoim sprawdzonym w licznych bojach wózku. Rozejrzał się jeszcze raz. Wokół niego leżały sylwetki ludzi. Rozpoznał od razu swojego najlepszego przyjaciela Maksa. - Maks, psss, obudź się! Maks! - syknął do ucha wielkiej postaci - Maks, cholera, nie wiem co się dzieje! Maksymilian Prządło niepewnie zamrugał powiekami i podparł się na łokciu. - Cczo? - zapytał śpiącym jeszcze głosem - Gczie my jeszteszmy? Obaj zaczęli się rozglądać. Pomieszczenie nie posiadało okien, a jedynym źródłem światła była migająca żarówka przyczepiona pod sufitem. Z dwóch stron pokój był otwarty arkadą, prowadzącą do kolejnych - zaciemnionych - komnat. Nad arkadami umieszczone były dwie kamery, pod sufitem zaś - głośnik. - Co do cholery... - A kto tu leżi? - rezolutnie zapytał Maks Dawid przyjrzał się ludziom na ziemii. - O matko, Maks... Z podłogi zaczęły dochodzić odgłosy budzących się ludzi. Wszyscy ubrani w jednakowe, szare uniformy wstawali z wypisanym na twarzy skonfudowaniem. - Kurwa, cożeśty odjebał Najman? - spytał Mariusz Pudzianowski uderzając otwartą dłonią w potylice mniejszego kolegi. - Gdzie w ogóle jesteśmy... Saleta? - A, tak. To ja. - A to kto? Ej, gościu, znamy się? - Mariusz zwrócił się do wyglądającego na kulturystę człowieka. Ten pokręcił głową z uśmiechem. - I don't understand a word you sayin' - Ah, to tak. Dobra, zostawcie to mnie - Pudzian zwrócił się do wszystkich - Who you? - My name is Billy. And who are you? - Dominator. Do pomieszczenia z boku weszła zgarbiona postać staruszka. Na widok Jana Pawła II wszyscy zamilkli. Za nim szli następni. *** - Nie, tu też nic! - krzyknął Michał Białek - Przeszedłem dwieście metrów i ściana! Pudzianowski załamał ręce. - Cholera. A jak w drugą stronę chłopcy?! - Szcziana, to teżi chiba 200 metrzów! - odpowiedział piskliwie Prządło. - Dobra, no to mamy 400 metrowy korytarz, z którego odchodzą mniejsze, kilkudziesięciometrowe korytarze. Żadnych wyjść, wejść, dziur itd. Co jeszcze. - Wszyscy mamy takie same skafandry. Na ścianach i suficie są kamery. - zauważył Peja - To robota jakiegoś chorego skurwysyna. Zapadła niezręczna cisza. - Spokojnie, nie krępujcie się. - powiedział papież - Ja też przeklinam. Nie wiedzieli ile czasu minęło od przebudzenia, ale na pewno co najmniej kilka godzin. Czas ten spędzili analizując sytuację w której się znaleźli. Żaden nie pamiętał co robił przed utraceniem przytomności. Żaden nie słyszał nigdy o podobnym miejscu. - POMOCZY! PRZEWRÓCIŁEM SZIĘ! Pudzianowski westchnął. Naturalnie jakoś się stało, że Billy Herrington stał się liderem tej niewielkiej ekipy. Widać było, że amerykańska dyscyplina była potrzebna. Inaczej nie zapanowaliby nad tak zróżnicowaną ekipą. Mamed Khalidow i Andrzej Gołota robili teraz rekonesans po bocznych tunelach szukając jakichś załomów w murze, tajnych przejść - na razie bez efektu. Teraz w pokoju z głośnikiem zostali tylko on, papież, Billy, Gracjan - osobowość internetowa, Saleta - były bokser, Rolewski - kaleka z fetyszem tramwajowym, Waldemar Pawlak - wicepremier z PSLu i strażak, oraz raperzy Bonus RPK, Sokół oraz Marysia Starosta. - Samobieżny, jedź po swojego kolegę. - Waldemar Pawlak był wyraźnie zirytowany. - Ej, zejdź z ziomeczka, co on ci zrobił żeby go obrażać, co? - bronił niepełnosprawnego Bonus - Zajebać ci? - Powinienem być teraz w Sejmie, a nie w jakiejś jebanej piwnicy. A poza tym gardzę takim... - Dobra, dobra, to ja już pojadę - przerwał szybko Rolewski - Nie kłóćmy się, musimy współpracować jeśli chcemy się stąd wydostać. Jadę. Dawid wyjechał z pomieszczenia. Nieprzyzwyczajony do ciemności nie mógł zauważyć cegły wystającej nieznacznie ze ściany, o którą zachaczył jednym z kół. Wypadła. - Hej, może ktoś tu przyjść?! Chyba odkryłem wyjście! - zaczął krzyczeć do tyłu Mur okazał się niestabilny i niezacementowany. Zdejmując cegła po cegle zdemontowali go, Na widok tego co znajdowało się po drugiej stronie prawie wszyscy zwymiotowali. *** Na wpół rozłożone zwłoki ogromnego człowieka zajmowały zdecydowaną większość niewielkiej komnaty. Za nimi znajdowały się zakratowane schody. - Butterbean, co mu się do cholery stało? - Pudzian nie mógł powstrzymać łez - Kurde, lubiłem kolesia, a teraz, teraz... - Obrażenia wielu narządów - relacjonował pochylony nad zwłokami Sokół - Połamane żebra, skręcony kark, kręgosłup rozerwany w kilku miejscach. Wygląda jakby przeszedł przez maszynkę do mięsa. - Ja pierdolę, w cośmy się wjebali. - Peja chodził po denerwowany po pomieszczeniu - Pudzian, na pewno nie wiesz o co chodzi? W końcu jakby nie patrzeć to jesteście tutaj w kilka osób z tego KSW! Wszyscy spojrzeli na Pudziana. - No tak, Najman, Pudzian, Khalidow, Saleta... - O, przepraszam, ja brałem udział w MMA Attack, nie byłem nigdy na KSW. - Gołota też nie walczył w MMA, chociaż miał mieć walkę. - Z kim? - Z Saletą. Znów zapadła cisza. Mariusz pokrótce przedstawił sytuację i przemyślenia grupy Billiemu. - Billy mówi, że powoli zaczyna wszystko rozumieć. - tłumaczył z angielskiego Dominator - Ktokolwiek to zorganizował, chce, żebyśmy walczyli. - Między sobą? - jęknął Rolewski - Nie, nie między sobą. Inaczej nie byłoby tutaj takiego zróżnicowania ludzi. Poza tym zwłoki Erica są wskazówką. - Będziemy musieli zmierzyć się z jakimś większym złem - wyszeptał Jan Paweł II - Tak. Musimy więc współpracować. Nie ma innego wyjścia. To znaczy jest, ale tej kraty przed schodami nie da się ruszyć. Otwiera się tylko z zewnątrz. Pisk wypełnił powietrze, po czym z głośników przemówił tubalny, męski głos. >>WITAJCIE UCZESTNICY. SŁUCHAJCIE UWAŻNIE BO NIE BĘDĘ POWTARZAĆ. ZOSTALIŚCIE UMIESZCZENI W BEZPIECZNEJ I NIEDOSTĘPNEJ LOKACJI, ZGODNIE Z POSTANOWIENIAMI UMÓW, KTÓRE PODPISYWALIŚCIE NA PRZESTRZENI OSTATNICH MIESIĘCY. ODPOWIEDNIE DOKUMENTY ZNAJDUJĄ SIĘ POD CIAŁEM PRZY SCHODACH. PRZECHODZĄC JEDNAK DO RZECZY, STANIECIE DZISIAJ PRZED SZANSĄ NA PRZEŻYCIE PRZYGODY ŻYCIA. MOŻECIE ZGINĄĆ - OWSZEM, JEDNAK NA TYCH, KTÓRZY WYKONAJĄ PRZYDZIELONE WAM ZADANIE CZEKA NAGRODA. SPEŁNIMY JEDNO ŻYCZENIE KAŻDEGO ZWYCIĘZCY. PAMIĘTAJCIE, WSZYSCY JEDZIECIE NA TYM SAMYM WÓZKU. - A co będzie naszym zadaniem panie "wszystkowiedzący"? - z pogardą rzucił wicepremier >>STANIECIE DZIŚ OKO W OKO Z BESTIĄ<< Głośnik zamilkł. - No to świetnie, NIE UJDZIE WAM TO PŁAZEM! - zaczął krzyczeć polityk - WIECIE KIM JA JESTEM?? Z daleka usłyszeli trzask. - Schody! - krzyknął Białek - Wypuszczą nas! - Nie, stój! Nie słyszałeś co mówili?! - próbowała zatrzymać administratora Wykopu Marysia Starosta Jednak Michał Białek nie zwrócił na nią kompletnie uwagi. przebiegł kilkadziesiąt metrów korytarzem, odbił w lewo. Z zamurowanej komnaty biło jasne światło. Przyspieszył. Cienie. Rozległ się piekielny ryk. Zdecydowali się udać w kierunku przeciwnym do wejścia i przyczajenie się w jednym z bocznych korytarzy. W głównym został tylko słynący z sokolego wzroku Sokół, mający obserwować oświetlone pomieszczenie. Po kilkunastu minutach usłyszał zbliżającą się powoli bestię. Ciepłe, żółte światło żarówki odsłoniło wielkie ciało dwustukilogramowego goryla srebrnogrzbiego. - To goryl - szepnął tak cicho jak mógł Sokół do przyczajonego za załomem muru Najmana - Powiedz im, że to goryl. Ja zostaję i będę wam mówił co robi. - Ok, spoczko ziomuś. Jesteśmy ok, tak? - Tak, spierdalaj. Sokół stał bez ruchu obserwując goryla, oddalonego od niego o dobrych sto metrów korytarza. Oślepiona przez światło żarówki małpa nie mógła go widzieć. Zaczęła jednak wąchać. I skierowała kroki w ich stronę. Z tyłu doszedł go stukot butów po kamiennej posadzce. - I co? Co się dzieje? - Pudzian wolał sprawdzić wszystko samemu - Duży ten goryl? - W chuj duży. I co gorsza idzie prosto na nas. - Kurwa mać. Nie ruszaj się, idę po wsparcie, spróbujemy go załatwić. - Zapomnij, taki goryl jednym ciosem urwie ci łeb. Widziałem na Discovery. Mariusz wysunął głowę poza wnękę. Po chwili przyzwyczajania się do światła ujrzał powoli zbliżającą się sylwetkę goryla. - To co teraz robimy? Co możemy zrobić w takiej sytuacji? - zapytał zrozpaczony Dominator. - Nie chcę tanio sprzedać skóry. Sokół zaczął nucić. - Co jest? - Bierzemy sprawy w swoje ręce - rymował raper stawiając krok w stronę goryla - Nie chcę już stać bezczynnie więcej. Ja wiem, co chcę, umiem to mieć. Mój błąd, że nie zrobiłem tego prędzej. Powiedz Marysi że zawsze ją kochałem, ciao! Pudzian próbował go złapać jednak Sokół rzucił się biegiem do przodu. - Ej ty, gruba głupia małpo! - krzyknął Srebrnogrzbiety przycupnął w miejscu patrząc na dziwnego nieznajomego, po czym wyprostował się i zaczął bić pięściami o klatkę piersiową. Ryczał. Sokół dobiegł do zwierzęcia. Zyskując wysokość odbił się od ceglanej ściany z jednej, drugiej strony i spróbował przeskoczyć goryla. Ten machnął łapą trafiając człowieka prosto w głowę. Obijając się o ścianę jednak udało mu się znaleźć po drugiej stronie goryla. Bestia zaczęła się obracać, jednak w wąskim korytarzu potrzebowała na to dłuższej chwili. Sokół pozbierał się z ziemii i trzymając za głowę zaczął truchtać uciekając od małpy. Miał nadzieję odwrócić jej uwagę od kryjówki ludzi bynajmniej na jakiś czas. Dotarł prawie do samego końca głównego tunelu, gdy poczuł gwałtowne szarpnięcie za nogę. *** - Goryl, goryl, to duże zwierze-e - nucił pod nosem Gracjan - Ok, powinien być teraz jakieś sto-sto dwadzieścia metrów od nas. - Powiedział Pudzian wychylając się z pomieszczenia przy schodach. Morale było wyjątkowo niskie. W ciągu pół godziny zginęło dwóch spośród uwięzionych. Marysia cały czas płakała. Wszyscy wyglądali na podłamanych, oprócz Maksa Prządło który bez zrozumienia dla powagi sytuacji pomlaskiwał sobie pod nosem. - Co to zmienia kurwa? Co to zmienia jak nie wiemy jak powstrzymać tego chuja? - ze zwątpieniem w głosie zapytał Bonus - I have a plan - powiedział Billy - Billy ma plan - przetłumaczył Pudzian - Kurwa, możesz już przestać? Prawie wszyscy tu rozumiemy po angielsku, prawda? - spytał Bonus siedzącego obok Gołotę. Ten pokiwał głową. - Papież też mówi po angielsku. Gracjan, znasz angielski? - Nieeee, chłopcy, znam niemiecki... - Dobra, przejdźmy do rzeczy. Szybka akcja. Ja, Przemek, Billy i Andrzej blokujemy kończyny goryla, po czym Mamed wyłupia mu oczy. Przy odrobinie szczęścia zginie na miejscu na skutek uszkodzenia mózgu. - To ryzykowne - zaprotestował Saleta - To konieczne - westchnął Andrzej - Mamy do wyboru, siedzieć tutaj i czekać na śmierć, albo oddalić niebezpieczeństwo od tych, którzy obronić się nie będą w stanie i spróbować zaskoczyć tego wielkiego skurwiela. Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił. Z dala dobiegło ich pohukiwanie małpy. - Pobłogosław nas Ojcze Święty. *** Ruszyli w ciszy, powoli stawiając krok za krokiem. W maksymalnym skupieniu rozdzielili się. Pudzian i Billy szli przy ścianie z jednej strony, z drugiej zaś Gołota z Saletą. Dziesięć metrów za nimi szedł Khalidow. Goryl stał bokiem wsparty o ścianę, zauważył ich obecność dopiero w momencie gdy wszyscy rzucili się na niego. W ułamku sekundy prawą łapą zwierze zmiażdżyło Saletę o ścianę. Z jego gardła wydobył się tylko stłumiony jęk. Ochlapany krwią Gołota zanurkował na ziemię, i zasłaniając się konającym Saletą, przedarł na drugą stronę korytarza za zwierzęciem. Bestia z furią atakowała go, ostatecznie przygwożdżając do ziemii. Pudzian na ten widok odwrócił się i uciekł, mimo iż Billy próbował go powstrzymać. Przeklinając swojego tłumacza Billy rzucił się na pomoc Gołocie. W rozpaczliwym manewrze zaatakował krocze potwora, uderzając go w jądra. Goryl natychmiast jęknął z bólu, i odwracając się uderzył z potężną mocą. Billy padł bez siły parę metrów dalej. Mamed zacisnął zęby i z czeczeńskim okrzykiem bojowym rzucił się na zwierze, które tymczasowo straciło równowagę. Ręka zapaśnika dosięgnęła wysoko zawieszonego oka i z głuchym trzaskiem pękających mięśni wyrwała je z czaszki. Goryl zawył. *** Przy schodach siedzieli pozostali słuchając odgłosów walki. Rolewski próbował zająć Marysię Starostę rozmową o tramwajach, żeby odwrócić jej uwagę od śmierci Sokoła. Prządło siedział w kącie i trzymał się za brzuch. Gracjan z Najmanem rozmawiali o muzyce. Jan Paweł II spowiadał Waldemara Pawlaka. - Narodowy agraryzm powiadasz? - spytał zdziwiony papież - Coś podobnego, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem... Wprowadziłem do Polski kapitalizm, a mogłem przywrócić szlacheckość rolnictwu. - Wciąż jeszcze możemy to zrobić. Tylko najpierw musimy się stąd wydostać staruszku... Do pomieszczenia wrócił Peja. - Nic już nie słychać. Ale nie sądzę żeby im się udało. - westchnął - Co prawda chyba zadali mu jakieś obrażenia, ale ilość krzyków ludzkich była dominująca... Usłyszeli kaszel zbliżającego się człowieka. Opierając się o ścianę szedł w ich kierunku Billy. Lewą rękę oplótł wokół swojej klatki piersiowej. Z ust ciekła mu krew. Peja podbiegł do niego i wziął go pod ramię. Mimo okoliczności Billy się uśmiechnął. Ryszard usadził go tuż przy Rolewskim. Truchło Butterbeana strasznie śmierdziało. - How was it? - zapytał papież - You failed? - Not really... Just... - Billy nie mógł wydusić z siebie całego zdania bez kasłania - Mamed... Blinded it. Saleta is dead. Andrew probably too. Mamed was shreded to pieces. Po raz kolejny zamilkli. - Jedrsdtem głodfnjy - zapłakał Prządło - SDajcie mij jkeść. Wszyscy spojrzeli po sobie. Papież odchrząknął. - Myślę, że wiem dlaczego zostawili tutaj to truchło Butterbeana. Mamy go zjeść. - Za źściasnąś jesdt jersdce Bialekj, zjkenm go sobioe, coi? - A, powodzenia ziomuś. - powiedział Peja sięgając po pierś z Butterbeana. - What about Pudzian? - zapytał Rolewski Billy nie odpowiedział. *** Po konsumpcji zaczęli przygotowywać się na najgorsze. Prędzej czy później i tak musieli stawić czoła bestii. Za radą Billy'ego obrali długie kości z trucheł Michała Białka i amerykańskiego giganta, przygotowując kilka prymitywnych ostrzy. Peja nauczony życia na Jeżycach pilnował korytarza. Najman i Pawlak próbowali opracować taktykę. Dudnienie. Wszyscy spojrzeli w stronę wyrwy w ścianie. Przyparty do nieusuniętych z fałszywego muru cegieł Bonus RPK zbliżał się do jego krawędzi by wyjrzeć na zewnątrz. Tuż za nim przez cegły przebiła się owłosiona pięść, która łamiąc go wpół złamała kręgosłup młodego konsumenta jak zapałkę. gdy padał bez życia rzucił się za nim Najman, z furią dźgając małpie ramię na wpół złamaną piszczelą Michała Białka. Drugie ramię goryla przebiło ścianę na wysokości głowy Najmana, i z impetem wbiło się w nią. Marcin osunął się bez życia na ziemię. Zamiast twarzy miał krwawą miazgę. Pozostali przy życiu skulili się w kącie, jednak ranny goryl zaczął uciekać. - Może się udać, jest ranny. - ucieszył się Peja - Może się udać, możemy przeżyć! *** Zmęczenie wzięło górę - musieli pójść spać. Na warcie pozostał tylko Peja, który w razie pojawienia się goryla miał ich zbudzić. Spojrzał na schody. Tak blisko do wyjścia, a jednak tak daleko. Marysia Starosta. Mimo nietypowych okoliczności Peja czuł chuć. Powoli zbliżył się do wtulonej w kąt niewiasty, spojrzał na jej powieki. Była kompletnie nieprzytomna. Delikatnie objął ją ręką i poszukał suwaka otwierającego kombinezon. Powoli zaczął go ściągać w dół, aż do pośladków. Odsłaniając jej piersi czuł podekscytowanie jakby to był jego pierwszy raz z poznańską prostytutką. - Czo roboszx? - zapytał Prządło Peja odsunął się od dziewczyny jak oparzony. Obudzona gwałtownym ruchem Marysia błyskawicznie skojarzyła fakty. - Ty... Zboczeniec! Zboczeniec! - krzyczała W powstałym chaosie Peja próbował wybiec z pomieszczenia, jednak poślizgnął się. Założona za pas piszczel Michała Białka wygięła się i wbiła Peji w odbyt. - Cholera, dajcie mi go tutaj - powiedział obudzony papież. Obejrzał rannego. - To koniec, traci zbyt dużo krwi. - Prze... Przepraszam - płakał szybko słabnący raper - Ja naprawdę... Wszyscy smutno pokiwali głowami. *** - Hej, obudźcie się! - szeptał samobieżny - Nikt nie pilnował? Zmęczone psotaci powoli podrywały się ze swoich miejsc. Billy leżał bezwładnie, od czasu do czasu krwawo pokasłując. - Gracjana nie ma. - No i dobrze, ten świr nam tylko zawadzał - Waldemar Pawlak jak zwykle miał swoje zdanie. - Wiesz co, zamknij się ty kmiocie. - Rolewski nie mógł już powstrzymać agresji - Może ja też tobie przeszkadzam, co? Bo jestem niepełnosprawny? Zabieram ci miejsce? Powietrze? Masz mniejsze szanse na przetrwanie przeze mnie? Pierdol się! Będziesz jeszcze chciał żeby ci pomóc. - Chyba nie oczekujesz, że pójdziemy go szukać? - Dokładnie tego oczekuję. Że pójdziecie go szukać. - Jesteś niepoważny mały. Jan Paweł II wyglądał na poruszonego. - Musimy to zrobić. Jezus nie zostawiłby bliźniego w niebezpieczeństwie. Pawlak wzruszył ramionami. Chwycił harpun ociosany z jednego z żeber Butterbeana i wyszedł z pomieszczenia. Za nim ruszyła Marysia. - Co ty robisz, powinnaś zostać tutaj. - A kto z tobą pójdzie? Niepełnosprawne dzieciaki? Papież? Umierający amerykanin? - Pójdę sam. - Waldemar Pawlak zacisnął wargi i spojrzał gdzieś w dal - Czasem mężczyzna po prostu musi być mężczyzną. Lider PSL ruszył korytarzem, jednak wbrew swoim słowom nie przeszkadzał podążającej za nim dziewczynie. Po omacku dotarli do miejsca w którym kilkanaście godzin wcześniej doszło do wyłupienia jednego z oczu goryla. Andrzejowi Gołocie udało się jeszcze odczołgać kilka metrów od miejsca w którym został przygwożdżony do ziemi. Na ścianie o którą się oparł widniał krwawy napis "Nie wszystek umrę". Marysia płakała. - Jedno mnie zastanawia. - powiedział głośno Pawlak - Nie ma tu śladu po Pudzianowskim... *** Po nieudanych poszukiwaniach w jednej części tunelu, przeszli przez porozrywane zwłoki Sokoła do drugiej części korytarza. W miejscu gdzie wcześniej stał na czatach pojawiła się wielka plama krwi, ciągnąca się dalej, aż do wcześniejszej kryjówki grupy ludzi. Waldemar Pawlak gestami przekazał Marysi, żeby czekała na niego w tym miejscu, a on sam pójdzie zbadać sytuację. Mijały minuty, a wicepremier nie wracał. Dziewczyna już chciała się odwrócić i odejść, kiedy zza muru wyszedł do niej Gracjan Roztocki. - Cześć, słuchaj, jesteśmy tam w środku i czekamy na ciebie. - mówił z uśmiechem Gracjan - Musimy porozmawiać. *** Pod Butterbeanem faktycznie znajdowały się kopie umów podpisanych przez uwięzionych w podziemiach. - Widzisz Maks?! - syczał Rolewski - AdSense kurwa, będziemy milionerami kurwa, tramwaj sobie kurwa kupię. Zapomniałeś przeczytać małym druczkiem: "Oświadczam, że zgadzam się wziąć udział w walce z gorylem srebrnogrzbietym i jestem jedyną osobą odpowiedzialną za jej rezultat." - Prezxerpreaqaxszxam. - Coś długo ich nie ma. - smutno stwierdził papież polak - Ale nie było słychać krzyków, więc może jeszcze żyją. Do pomieszczenia ku przerażeniu wszystkich w nim obecnych wszedł goryl. - Ta-daa! - spod zdartej z goryla skóry wyłonił się uradowany Mariusz Pudzianowski - Mam nadzieję, że będę mógł to wziąć ze sobą. Co myślicie? - U-udało ci się pokonać goryla?? - zdziwiony spytał ojciec święty - Jak to? Dominator westchnął i usiadł przy murku. - To długa historia. Przede wszystkim, kiedy zobaczyłem że plan Billa nie wypalił, oj on żyje? - Tak, ale jest w bardzo złym stanie - samobieżny dotknął czoła amerykanina - Wysoka gorączka. - I'm... Fine... - No więc byłem przerażony. Wstyd mi teraz, ale uciekłem. Schowałem się pod żarówką, tam gdzie się obudziliśmy i myślałem że umrę ze strachu. Jednak wreszcie zrozumiałem - żeby pokonać goryla, sam muszę stać się gorylem. Gdy tylko ta myśl pojawiła się w mojej głowie dostałem niesamowitego przypływu energii. Szaleństwo, rozumiecie, w szaleństwie jest siła. Więc, gdy mocno już krwawiące zwierze dotarło do mnie - przy okazji, dobra robota - zadusiłem je na śmierć. Następnie potrzebowałem je oskurować, ale sam nie dałem rady więc przyszedłem do was. Spaliście, więc nie budziłem was. Gracjan czatował, zgodził się mi pomóc i poszedł ze mną. - Czyli z Gracjanem wszystko ok? - Czekajcie. - Pudzian oblizał wargi - No to skórujemy tego goryla. Ciężka robota, bo mamy tylko jakieś ostre kości które wziął ze sobą Gracjan. I po kilku godzinach ciężkiej pracy, a najgorzej było z goryla pyskiem, nie chciałem go uszkodzić, przychodzi Pawlak z Marysią Starostą. Poprosiłem Gracjana, żeby z nimi porozmawiał, dopóki nie skończę skórować. Parę minut. No i założyłem tą skórę. Poczułem się jak bestia. Nie mieli ze mną szans. - Co... Co ty mówisz. Dominator wstał. Pysk goryla opadł jak przerażająca maska zasłaniając jego twarz, gdy pięściami zaczął obijać swoją klatkę piersiową. *** Jednym ciosem przewrócił wózek inwalidzki z Rolewskim na pokładzie, który po drodze ściągnął na ziemię Prządlaka. Jan Paweł II próbował uciekać, jednak był zbyt wolny i ciśnięty o kratę stracił przytomność. Pudzilla już nachylała się nad niemogącym nic zrobić Dawidem, gdy w ostatnim przedśmiertnym zrywie Billy jedną ręką złapał Mariusza za krocze, wyrywając jądra, a drugą wbił głęboko w odbyt. Błyskawicznym ciosem Dominator skrócił męki Billy'ego, jednak po kilku sekundach ból zadany mu przez amerykanina stał się nie do zniesienia. Z okropnym rykiem strongman zwalił się na ziemię, tuż obok Butterbeana, wciąż z ręką w odbycie, trzęsąc się z bólu. Z pomocą Prządły, Dawid Rolewski podniósł się. - Przyjacielu... chyba... Wygraliśmy? Maks pokiwał głową. Obaj zaczęli płakać. Podjechali pod kratę, gdzie leżał papież. - Nic panu nie jest? - Uhhhhhhhhhhh... Krata otworzyła się. - Maks, jeszcze jedna przeszkoda. - powiedział Dawid - Będziesz w stanie mnie wciągnąć po schodach? Maks? Dawid odwrócił się na wózku. Tuż za nim, jego najlepszy przyjaciel Maks, stał z klatką piersiową przebitą jednym z żeber Butterbeana. Żebro trzymał w ręku Jan Paweł II. - Myślałeś, że pozwolę wam wygrać? - szyderczo uśmiechnął się papież - Organizatorzy wysłali mnie tutaj, żebym dopilnował, by żaden z was nie przeżył. Żegnaj, Dawidzie Rolewski. - Kichbam... cvie... przxyjhaxieolu. - Maks! Nie! Maks Prządło przewrócił się bezwładnie na papieża zabijając go na miejscu. Dawid Rolewski przez chwilę siedział jeszcze na swoim wózku, jednak po chwili zrzucił się z niego i zaczął wczołgiwać po schodach, nie przestając przy tym opłakiwać swojego przyjaciela. - To dla ciebie, Maks. EPILOG Dawid wyczołgał się po schodach na cudownie zieloną łąkę. W pobliżu nie było ani śladu cywilizacji. Ptaki śpiewały. Zasnął. Obudził go dźwięk nadjeżdżającej limuzyny. Lincoln, który zatrzymał się jakieś dwadzieścia metrów od niego miał zamocowane na masce dwie, małe izraelskie flagi. Z tylnego siedzenia wyszedł ubrany w białą koszulkę bez rękawków, krótkie spodenki umięśniony mężczyzna. Na jego nadgarstkach znajdowały się dwa rolexy. Przyszedł spełnić jego życzenie... Creepypasty A teraz, drogi Czytelniku, dostaniesz na deser czarną polewkę. Oto dotarłeś do ostatniego, najmroczniejszego rozdziału w historii chanowych past. Żeby w stu procentach poczuć ich atmosferę, zaleca się czytanie ich przy zapętlonych screamerach, wyłączonym świetle, przyciemnionym monitorze i bez wałe z kołdry, który przytuli roztrzęsionego i wystraszonego Ciebie. Drakula, Lśnienie czy teledyski Rebeki Black przy creepypastach zdają się być odcinkami Poniaków. Nie patrz za siebie Nie potraktuj tego od razu jako bredzenia jakiegoś obłąkańca. Jest jakiś sens tej historii, ale musisz przeczytać to do końca. Patrz- wszyscy zastanawiamy się czy podróże w czasie są możliwe, prawda? Otóż, pozwól, że coś ci powiem- są. Wiem, że pewnie w to nie uwierzysz, ale jestem z przyszłości. To naprawdę wspaniała sprawa, móc widzieć przeszłość, oglądać dawne wydarzenia i tak dalej. Wiemy teraz więcej niż kiedykolwiek. Za tym wszystkim stoi jednak ważniejszy cel. Nie pozwalają nam zaglądać w przeszłość i NIGDY nie wolno nam kontaktować się z samym sobą. Powiem ci coś- właśnie łamię ten przepis. Tak stary, gadasz z samym sobą; przyszłym sobą. Zabiją mnie za to, ale wiesz co? Pogodziłem się z tym. Mówiąc do ciebie zapobiegam czemuś, co jest GORSZE niż śmierć. Nie mogę ci wprost powiedzieć co masz robić, bo filtry to wyłapią. Nie mogę zrobić zbyt wiele, mogę wysłać ci tylko małą wskazówkę. Siebie tylko będę mógł winić, jeśli nie zrozumiesz wiadomości, którą tworzą pierwsze słowa każdego akapitu... Paranormalna loszka Jestem inny niż wszyscy. Od małego już inaczej się zachowywałem, miałem swoje poglądy, myśli, pragnienia. Taki własny świat. Ale nie obnosiłem się z tym nigdy. Należałem raczej do tych skromnych, cichych i spokojnych obywateli. Nie dawałem po sobie znać, iż skrywam wewnątrz siebie mały sekret. Nie wiem czy to dar od boge, czy to po prostu taki bieg ewolucji, a może przy porodzie o coś pierdolnąłem głową, ale odkryłem w sobie umiejętność poruszania przedmiotami za pomocą siły woli. Nie będę opisywał jak to się zaczęło ani jak wyglądało moje dzieciństwo bo nie o tym chciałem napisać. Życie moje z pierwszego punktu widzenia toczyło się podobnie do codziennego zwykłego zapierdolu typowego polaczka z tą jednak różnica, że czasami sobie pomagałem swoją umiejętnością, którą znacznie rozwinąłem przez te wszystkie lata. Tak czy owak mając już ponad 20 lat oraz posiadając już jakieś życiowe doświadczenie związane z różnymi ludzkimi schematami zachowań, tokiem myślenia, osobowościami, lubiłem wtapiać się w tłum. Obserwowałem standardowe typy Sebów występujących raz po raz, a to na imprezie, a to w sklepie, w kościele. W myślach pogardliwie śmiałem się z szablonowych istot. Wyglądało to wszystko jak pierdolony teatrzyk z marionetkami na sznureczkach. Oni sobie nie zdawali sprawy o niczym, byli zwykłymi konsumentami pracującymi, żyjącymi tylko po to by kupić, zjeść i wysrać to wszystko po czym na nowo na to zarobić. Pewnego razu poszedłem sobie do klubu wypić piwko, pogibać się na parkiecie w rytm electro czy innej muzy z pierdolnięciem. Lubiłem taką rozrywkę bo mogłem się po prostu zrelaksować. Kiedy lekko zmachany postanowiłem usiąść poczułem coś dziwnego. Zupełnie jakbym odczuwał czyjąś energię. Może dziwnie to zabrzmi ale wyglądało to tak, jakbym w gowie miał jakiś radar i wraz z moim ruchem na mapie wyczuwałem kierunek dochodzących fal. Pojebane to było ale trudno to opisać. Spojrzałem w tym kierunku i zobaczyłem niedaleko mnie postać stojącą przy barze z drinami. Była to szczupła dziewczyna w wieku coś około 20stu lat, może młodsza, wzrostem sięgała jakichś 165 cm. Czarne, długie, prostowane włosy, czarne kabaretki i mini spódniczka do tego jakieś ładnie wyglądające buciki na obcasie. Na górze przerzucona czarna koszulka. Jednym słowem jebałbym tak hardo, że trudno to opisać. Kiedy tak się jej przyglądałem ona nagle się obróciła. Serce mi zabiło dziwnie szybko, co mnie zdziwiło bo normalnie byłem chłodnym człowiekiem w relacjach damsko-męskich i nie reagowałem na żadną nadzwyczajną piękność. Tu było inaczej. Nie potrafiłem nad tym zapanować. Spojrzała się na mnie tajemniczym wzrokiem po czym ruszyła w stronę wyjścia. Po paru sekundach znikła z mego pola widzenia gdzieś w drzwiach. Jakiś czas jeszcze myślałem o tym co przed chwilą się stało i postanowiłem wrócić do domu. Zamówiłem taksówkę i po 15 min byłem już u siebie przed blokiem. Wchodząc do klatki poczułem znów to dziwne uczucie, które miało miejsce w klubie. Tym razem był znacznie silniejsze. To musiała być ona. Znajdowała się zapewne gdzieś tutaj. Troszkę się przestraszyłem bo niby skąd mogłaby się tu wziąć. W klatce było zgaszone światło. Chcąc je zapalić nagle poczułem, że coś mnie jakby sparaliżowało. W jednym momencie znalazłem się przy ścianie wisząc jakieś 20 cm nad ziemią. Serce waliło mi jak pojebane bo dotarło do mnie, że ktoś włada tą samą mocą co ja, pierdolona kurwa telekineza! Nie mogłem się skupić aby jakoś zareagować. Nagle światło zapaliło się i ujrzałem ją. Dziewczyna z klubu. Miała uniesioną rękę w moim kierunku skupiając się na tym, abym nie mógł nawet drgnąć. Była cholernie silna. Jej groźny wzrok, czarnych dużych oczu dodawał powagi całej sytuacji. Z wielkim trudem wydusiłem parę słów aby dała mi trochę luzu bo chce jej coś pokazać. Wpatrując się ciągle we mnie swoim zabójczym wzrokiem postawiła mnie na ziemi. Wyjąłem telefon z kieszeni i zacząłem pisać tego posta. I tu takie małe pytanie do anonów. Co dalej mam zrobić żeby dała mi spokój? Bartosz z różańcem Korzystając z okazji, że mam dzisiaj wolną noc, jak i również tego – że najprawdopodobniej wszystkie gimbusy już sobie smacznie śpią, opowiem wam moi drodzy pewną historię. Wydarzyła się ona naprawdę. Pracowałem wtedy jako budowlaniec w małej w firmie remontowej. Otrzymaliśmy zlecenie wyremontowania starego dworku pod Warszawa. Jako, że klientowi bardzo zależało na czasie, pracowaliśmy cała dobę na dwie zmiany. Pewnego razu trafiła mi się właśnie taka nocna zmiana. Pojechałem więc na miejsce z Leszkiem malarzem. Od razu wzięliśmy się do roboty. Nagle gdy chciałem podłączyć do prądu wiertarkę zgasło światło. Pomyślałem, że to pewnie przeciążenie sieci, zszedłem więc do piwnicy gdzie znajdowała się skrzynka z bezpiecznikami. Wszedłem do środka oświetlając sobie drogę latarką. Gdy zacząłem świecić po ścianach w celu zlokalizowania skrzynki, strumień światła natrafił na młodego chłopaka stojącego w kącie pomieszczenie. Pomyślałem, że to jakiś bezdomny ale gdy przyjrzałem się uważniej spostrzegłem, iż ów chłopak ma na sobie czarny garnitur, a w prawej dłoni dzierży różaniec. Przestraszyłem się wtedy nie na żarty, zachowują jednak resztki zimnej krwi, spytałem – Co tu robisz chłopie, zgubiłeś się. Chłopak stał chwilę w bezruchu po czym otworzył swoje zamknięte do tej pory oczy, były one całkiem czarne. Przemówił do mnie głosem który swą barwą przywodził na myśl głos starca, a nie młodego chłopaka. Odpowiedział, że ta piwnica jest jego i powinienem jak najszybciej ją opuścić. Nie wiem czemu ale podszedłem bliżej, zbliżyłem się na mniej-więcej metr. Dziwna niepohamowana ciekawość kazała mi spytać go jak ma na imię. Odparł, że Bartosz, gdy to usłyszałem poczułem nieodpartą chęć zajebania Bartoszowi w ryja, zrobiłem to. Piękny bohatyr Wyjść tuż przed zimowym zmierzchem z domu (zima motzno), cieplutko ubranym, słuchawki w uszach a ze słuchawek jakiś pieniężny kawałek - ewentualnie niczego nie słuchamy i lekko uśmiechamy się do siebie, słuchając własnych, spokojnych myśli - To nasza ostatnia noc, mamy wyjebane na ludzkość i własne/cudze troski -. Dźwigamy plecak, a w nim dwie żołądkowe czyste (lub co innego z prądem), nakurwiamy do najbliższej budki z kebabem i zamawiamy dwa na wynos (grube ciasto, sos mieszany i ewentualnie przepłacamy za colę 0.5l) . ładujemy nasz cieplutki nabytek do plecaka… jest już ciemno, ciemnica, że chuj widać pomimo wszechobecnej, grubej, białej warstwy śniegu i światła jakie się od niego odbija. Nakurwiamy do najbliższego lasu, wchodzimy doń bardzo głęboko, najdalej jak się tylko da. Wpierdalamy się w jakąś chuj-wie-gdzie.png kępę gęsto porośniętych iglaków/innych drzew, by mieć pewność, że nikt nas nie znajdzie do końca zimy. Tu jest już bardzo piniężnie, szukamy wygodnego dla nas miejsca (chuj, że śnieg, przecież i tak zdychamy tej nocy), zaczynamy wypakowywać nasz plecak, a jak ktoś lubi mieć ciepło i sucho w dupę, siada na swoim wypakowanym 'worku'. Zaczynamy degustację, zimnych już kebsów, popijając z przerwami zimniejszą colą. Międzyczasie robi się ciekawiej, bo znudziło się nam siedzenie i postanowiliśmy sie pół-pierdolnąć na białym puchu. Otwieramy naszą czystą i tankujemy z butelki, na początku po troszku, a w miarę ubywania kebsów i coli coraz raźniej i większymi haustami. jeśli będzie za mało na twardy łeb (no kurwa, rzeczywiście), napoczynamy drugą. Jeśli słuchasz swojego, ulubionego kawałka-przy-którym-chcesz-zdechnąć, dajesz na maksymalną głośność. Czekasz… Wóda rozgrzewa, lecz z czasem zaczyna ci się robić chłodno i chłodniej, jest nieprzyjemnie… Ruszasz nogami, to taki jebany odruch, bo podświadomie nie chcesz zdychać… Mróz nakurwia cię w policzki… Aż nagle, pojawia się to zajebiste uczucie ciepła, rozlewającego sie powoli od stóp do samej głowy, jest ci zajebiście błogo, ulubiony kawałek nucisz sobie w myślach, znasz go na pamięć i ciągle zapętlasz. Myślisz sobie: "Ciekawe kiedy pierdolnie bateria? Chuj z tym i tak już będę tak bardzo martwy. Jest już późno w nocy, a ty masz wyjebane na wszystko, bo dzisiaj zdychasz. Ciepło w końcu znajduje sobie towarzysza w postaci senności, wiesz o tym i wiesz również, iż nie powinieneś zasnąć, a mimo wszystko z chęcią byś to uczynił, jeszcze walczysz, lecz po kiego? Mrok ustępuje migotliwemu światłu, wpierw małemu a z czasem coraz większemu, przyjemnie jasnemu, przed tobą pojawia ci się znana sytuacja z twoich wczesnych lat młodości: jakiś seba mówi, że jesteś głupi, bez zastanowienia nakurwiasz go grabkami, ryczy, a ty boisz się bagiety od jego rodziców. Późniejsze sceny ukazują inne etapy z twojego życia. W tle dalej leci twój ulubiony, zapętlający się kawałek. Gdzieś dostrzegasz swoją mamełę jakieś dwadzieścia lat temu, robi cos w kuchni a ty zawsze ciekawy świata, pytasz cóż takiego wyczynia. Uśmiecha się i odpowiada, że twoje, ulubione ciasto - szarotkę -. Cieszysz się, jako mały seba i obserwator całej tej sytuacji. Przed twoimi oczami pojawiają się inne sceny, nie wszystkie tak radosne albo i przykre. Tudzież pierwszy komputer i gra w jaką nakurwiałeś z zapałem. Pogaduchy z koleżkami z podbazy o tejże właśnie grze, bugach jakie widziałeś i rysunkach jakie odpierdoliłeś inspirując się tym cudeńkiem i fantazjując jak ukończyłbyś tą grę. Za chwile pojawia się pierwsza kobieta, która zdobyła twoje serce, dalej licbaza, lekcje i przerw, pierwszy raz z dziewczyną, która odwzajemnia twoje uczucia. Okres studiów i dzikich popijaw, dni na kacu, egzaminów, poprawek, zarytych nocy przy książkach… Obraz trwa, jednak z czasem robi się coraz mniej wyraźny, bo jaśniejszy. Jakaś nieprzyjemnie lodowata szrama pojawiła się na twoim policzku, chwilę później na drugim. Zyskujesz na świadomości i zdajesz sobie sprawę, że to samotne łzy płyną leniwie po twoich, dziwnie ciepłych w dotyku policzkach, łzy wspomnień i szczęścia, potęgowane spełnieniem własnej śmierci, jesteś świadom, że za chwilę nastąpi koniec tej męczarni, komedii zwanej życiem. Zaznasz tak długo poszukiwanej ulgi. Znów zapadasz we własny "last life trip". A obraz miast jaśnieć, ciemnieje. Koniec? Nie… Czujesz bowiem łomoty swojego serca i słyszysz tą dziwnie znajomą muzykę, lecz nie możesz sobie jej przypomnieć… Nie dbasz o to… Wszędzie jest ta ciemność… Wydajesz z siebie ostatni, lekki dech… Umierasz… W środku nocy zaczyna leniwie padać gęsty śnieg. Przykrywa twoją twarz, ręce i nogi, lecz palce u pięt (w zimowych butach) wystają ponad ta białą taflę… Gdzieś w oddali słychać ‘kraczenie’ gawronów, kruków i wron, powiał lekki wiatr… Zagubiona dziewiętnastka Późnym popołudniem, po ośmiu godzinach podróży z Warszawy pociąg z metalicznym skowytem zatrzymał się na stacji Szczecin Główny. Powoli uniosłem senną, ciężką głowę i popatrzyłem przez szybę na architektoniczny relikt PRL-u, jakim był miejscowy dworzec. Szare sylwetki podróżnych mijały się z odrazą i spuszczonym wzrokiem, zupełnie jakby każdy napotkany tutaj bagaż był w całości wypełniony fekaliami obszytymi futerałem z używanej bielizny. Jakaś opatulona w nędzne szmaty babuleńka próbowała przedzierać się przez rzekę ludzi. Nie udało się, bo w pewnym momencie pochłonięty rozmową przez telefon jegomość w garniturze wpadł na nią i pozbawił staruszkę równowagi. Poważny biznesmen nawet się nie odwrócił, a kobieta w pocie czoła zabrała się do zbierania ząbków czosnku, które hurtowo wysypały się z jej torby i powoli ginęły pod stopami tłumu. Całej scenie z wielkim entuzjazmem przyglądało się dwóch krótko obciętych obwiesi okupujących dworcową ławkę. Obaj dzierżyli w jednej dłoni butelkę tego samego, taniego mózgojeba, a drugą subtelnie obmacywali tyłek swojej uzależnionej od solarium, wyraźnie zadowolonej koleżanki. Pomyślałem, że warto by zamienić kilka dni tegorocznego, pięknego lata na obfite jesienne deszcze, które zmyłyby to całe gówno z powierzchni ziemi. Moja towarzyszka podróży – otyły gad o wzroku bazyliszka od samego Kutna namiętnie wertujący „Wróżkę” powoli wytoczyła się z przedziału. Odprowadziłem intruza wzrokiem, odkleiłem pośladki od twardego siedzenia i ostrożnie sięgnąłem po moją walizkę. Musiałem dbać o nią lepiej, niż o własny tyłek. Jej zawartość nie wydałaby się przypadkowej osobie czymś szczególnie cennym, lecz wiedziałem doskonale, że dla kolekcjonera - a może bardziej na miejscu byłoby tu słowo fetyszysty – wnętrze walizki kryje prawdziwie bezcenne przedmioty. I właściwie tylko tyle wiedzieć powinienem – miałem obchodzić się z nią bardzo delikatnie, pod żadnym pozorem nie otwierać i mieć ją przy sobie 3 sierpnia, o godzinie 22, przy fontannie Orła Białego w Szczecinie. Prosty scenariusz, jak w amerykańskim filmie. Dostarczam towar na miejsce, czekam na nieznajomego znającego hasło, przekazuję przesyłkę i zapominamy o całej sprawie. Ale pomyślcie sami, kto z was nie próbowałby się w takiej sytuacji dowiedzieć, co zostało mu przekazane pod opiekę? Wybrali mnie, bo podpadłem bossowi warszawskiego półświatka narkotykowego. Właściwie bezpośredniemu przełożonemu szefa. A tak naprawdę jego dziewczynie. Zabawna historia. Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale sytuacja rozwinęła się w kierunku, w którym za niezbędne uznałem przyłożenie tej kurwie po ryju. Nigdy nie byłem zwolennikiem bicia kobiet, ale to ścierwo ewidentnie sobie na to zasłużyło. Bezmózgie, tępe ciele myślało, że wygrało życie, kiedy jej sakwę trzepał diler trzymający w ryzach całą lewobrzeżną Warszawę. Oczywiście nie zdawałem sobie z tego sprawy, kiedy zapragnąłem odrobinę ją podregulować. Potem dorwali mnie na osiedlu. Na szczęście udało mi się wynegocjować wykonanie przysługi zamiast lodowego bolca w moim odbycie. Zgłosiłem się po walizkę tydzień przed wyjazdem do Szczecina. Może jestem szalony, ale jeszcze tego samego dnia zdecydowałem się ją otworzyć. Zawiodłem się. Pewnie dlatego, że podświadomie liczyłem na pokaźną sumkę w egzotycznej walucie, albo chociaż większe ilości jakichś prochów. W każdym razie, moje skrywane marzenia o bogactwie pozwalającym zaszyć się do końca życia na małej, odległej wysepce musiałem odłożyć na później. W środku było kilkadziesiąt tomików chińskich komiksów. Niektóre pożółkły już ze starości. Wyglądało na to, że nie były przeznaczone do masowej sprzedaży - na okładkach nie było daty wydania. Były za to małe, czerwone numerki, w prawym górnym rogu. Od jednego do trzydziestu dwóch. Po dokładnym przejrzeniu zauważyłem, że brakowało książeczki z numerem dziewiętnaście. Zrezygnowany zamknąłem walizkę dbając o to, aby wszystko wyglądało tak, jak przed moim wtargnięciem do jej wnętrza. Wcześniej starannie zanotowałem parę koślawych chińskich znaczków, które były prawdopodobnie tytułem tych nieszczęsnych kolorowanek. Wierzcie lub nie, ale parę dni później siedziałem gdzieś w śmierdzącym śledziem Szczecinie, zajadałem się całkiem przyzwoitym kebabem i ściskałem między nogami unikatowe komiksy autorstwa samego Wu Sangui, cesarza z dynastii Zhou. Powstały jedynie trzy kopie całej serii, a do naszych czasów przetrwała tylko jedna. Była w mojej walizce. Użyłem translatora chińskich bazgrołów, odpaliłem TOR-a i znalazłem wszystkie te informacje w Internecie. Rzecz była warta miliony dolarów, ale – z oczywistych względów – była nie do sprzedania jakiemukolwiek kolekcjonerowi. Słońce skryło się za osiedlem z dykty dobrych kilkanaście minut temu. Spojrzałem na zegarek, wręczyłem resztki niedojedzonego kebabu klęczącej obok cygance i ruszyłem w stronę placu Orła Białego ściskając pod pachą mój skarb. Kiedy dotarłem na miejsce, wieczorna szarówka zdążyła szczelnie zalać wąskie uliczki i nadała miastu całkiem przyjemne, nostalgiczne barwy. Kilka obściskujących się par beztrosko szczebiotało w okolicy, a ja powolnym krokiem spacerowałem wzdłuż Pałacu pod Globusem. Do wyznaczonej godziny pozostało dokładnie sześć minut. W myślach przypomniałem sobie ustalone hasło i moją odpowiedź. Nagle poczułem delikatne szarpnięcie za rękaw. Odwróciłem się i zobaczyłem niewysoką, młodą dziewczynę. – Herbata wzniosła krzyk – wyrecytowała uśmiechając się w taki sposób, że moje nogi delikatnie się ugięły. Miałem wrażenie że jej oczy spoglądają wprost w moją duszę. – U sąsiada – odpowiedziałem niepewnym, drżącym głosem. Wzięła mnie za rękę, a ja nie protestując podążyłem za nią. Wkrótce zatrzymaliśmy w jakimś ciemnym, niepokojąco cichym zaułku. Przyparła mnie do ściany i pocałowała w usta. Ogarnęła mnie euforyczna błogość, a ciało przeszył dreszcz. Poczułem jej paznokcie wbijające się w moje plecy. Walizka wysunęła mi się z ręki i głucho gruchnęła spadając na bruk. - To już nie będzie ci potrzebne – słodko wyszeptała i dotknęła koniuszkiem języka mojego ucha. Kątem oka zauważyłem, że wsuwa mi do kieszeni niewielki świstek papieru. Potem schyliła się, podniosła zgubę i zaczęła powoli odchodzić, nie spuszczając ze mnie wzroku. - Kim jesteś? – zdziwiony usłyszałem zachwyt w swoim głosie. - Jestem twoją zagubioną dziewiętnastką. A teraz żegnaj, śpieszę się do studia Dzień Dobry TVN. Bezwładnie osunąłem się na ziemię. Zanim obudził mnie chłód sierpniowego poranka śnił mi się czarnoskóry papież. Człowiek maupa Kiedys obudzilem sie w nocy byla zima...mieszkam n osiedlu w bloku na 4 pietrze, lezalem bez ruchu, swiatlo latarni odbijalo sie od pokrytej sniegiem ulicy, wszedzie bylo tak bialo, ale uswiadomilem sobie jaki to dzwiek mnie obudzil, dobiegal jakby z smietnika, taki skrzek ptaka i drapanie, ten dziwek byl taki glosny, ze pomyslalem ze zaraz jakis starszy frustrat wyjdzie na balkon i cos ryknie.. albo zadzwoni na policje, ale nic takiego sie nie stalo, ten dzwiek kraczenia polaczonego ze skowytem i drapaniem byl jednostajny i miarowy i doprowadzal mnie do takej skrajnosci ze mowilem sobie tylko: przeciez to sie nie moze dziac naprawde, to nie jest horror tylko prawdziwe zycie, serio mialem juz łzy w oczach , nie wiem ile lezalem bez ruchu, ale gdy kraczenie troche ucichlo zebralem sie w sobie i delikatnie podeszlem do okna, na smietniku nic sie nie dzialo, postanowilem wiec ze uchyle troche firanke i zobacze dokladniej, chwycilem lekko za krawedz ... JEBBBBB KRAAAAAA jak cos nie pierdolnie w szybe, chwyci mnie za reke, patrze a tu Człowiek Małpa najwiekszy zbrodniarz wojenny, "skurwysynie zostaw mnie!!!" darlem sie jak pojebany a on tylko: KRAAAAAA KRAAAAAA UUUUUU... wjebalem sie do pokoju, a on stanął przedemna na parapecie w calej okazalosci, szybko wybieglem z mieszkania, otworzylem szafke na bezpieczniki na korytarzu chcac urwac dzwiczki aby miec czym sie bronic, ale cowiek juz byl za mna KRAAAAAAAAAAA, odskoczylem... a on jak nie pierdolnie w te bezpieczniki, w calym bloku zamigotalo swiatlo, a ja korzystajac z okazji zamknalem drzwiczki i zakleilem je guma do żucia, a on tylko wył i prychal, po czym sie uspokoil, a ja wrocilem do swojego lozka... Cowiek Małpa siedzi juz w budce na bezpieczniki drugi rok.. a ja tylko modle sie zeby nie bylo jakiejs awarii w bloku... 2